[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedział, że nie da z siebie więcej robićkiepa.Kto tak jeszcze mówi? Może i jest szalony, ale wydawał się szczery.- Szaleńcy zawsze tacy są.Czy zdążyłeś pomyśleć nad tym zdaniem, którebrzmiało jak cytat?57- Chodzi ci o naturę, która rozrywa pęta sztuki? Muszę to sprawdzić.- Jak dotąd, nie wrócił.Jego dom jest pod stałą obserwacją, ale na razie niema tam śladów jakiejkolwiek aktywności.Ma brata o imieniu Peter, którymieszka z nim, ale on też zniknął.Przesłuchamy Williama, kiedy wróci.Lepiejpozwolę ci się teraz rozpakować.- Wygląda na to, że trochę sobie nie radzisz.- Bryant wskazał na chwiejnąstertę tekturowych teczek na biurku przyjaciela.May tradycyjnie brał na swojebarki więcej, niż mógł wykonać.Podczas gdy Bryant pozostawał w komisariacie przy Bow Street, by nadzo-rować śledztwa, May organizował życie nowej siedziby.Wreszcie miał szansęustalić całkiem nowe zasady działania.Zwierzchnicy z policji londyńskiej do-ceniali ich wyniki, nie mogli jednak zaakceptować nieortodoksyjnych metodpracy.To, że zreorganizowany, niezależny wydział zamierzał wcielić w życienowe metody, rozumiało się samo przez się; o wiele bardziej zaskoczyło Maya,że udało mu się przekonać do tego niechętne wszelkim zmianom MinisterstwoSpraw Wewnętrznych i Inspektorat Policji Jej Królewskiej Mości.Teraz mu-sieli tylko dotrzymać obietnic.Bryant zapełnił ostatnią z szuflad biurka teczkami, kiedy światło zaczęłomrugać.- Czy to może wpłynąć na pracę maszyny do pisania? - zapytał, wpatrującsię w klawiaturę, jakby się bał, że go ugryzie.- Nie powinno - odrzekł May.- Zakład energetyczny ostrzegał o przerwachw dostawie prądu w tym miesiącu.Są bliscy rozpoczęcia racjonowania energii.Jeśli Edward Heath zostanie zmuszony do przestawienia narodu na trzydniowytydzień pracy, będziemy tu siedzieć w ciemnościach, pisząc ołówkami.Todopiero dylemat: albo spełni żądania związku, albo pozbawi cały kraj prądu.Do gabinetu weszła sierżant Longbright.Podała Mayowi kartkę papieru.- A to dopiero! -.wykrzyknął, zrywając się na równe nogi.- Zgadnij, czyjeinteresy reprezentuje kancelaria Jacob & Marks?- Czyje?- Petera Whitstable'a i Williama Whitstable'a, braci zamieszkałych wHampstead.Max Jacob był ich prawnikiem i przyjacielem.- Wcisnął guzikinterkomu i zawołał z powrotem Longbright.- Powiedz ludziom, którzy mają58przesłuchać Petera Whitstable'a, kiedy się pojawi, żeby na razie ograniczyli siędo obserwowania domu i śledzenia jego mieszkańców.- Odwrócił się do Bry-anta.- Wygląda na to, że nasze śledztwa zejdą się w jedno.- Do obu wydarzeń doszło mniej więcej w tym samym czasie, w poniedzia-łek po południu, w promieniu ćwierć mili.Przynajmniej jedno jest pewne:mordercą nie może być William Whitstable, chyba że potrafi przebywać wdwóch miejscach naraz.- Ale nie wyklucza to wcale Petera Whitstable'a.Nie możemy dopuścić dotego, żeby William wrócił do domu.Jeśli spróbuje się spotkać z bratem, po-winniśmy przy tym być.Dwadzieścia pięć minut po szesnastej rozległ się dzwonek telefonu.- Peter Whitstable wrócił do domu kilka minut temu, a potem znowu wy-szedł - powiedziała Longbright.- Zledzimy go.Chce pan porozmawiać z na-szymi ludzmi?- Nie - odparł May.- Powiedz im, że jesteśmy w drodze.Bryant chwycił kluczyki leżące na biurku.- Ja prowadzę - oświadczył ochoczo.May doskonale pamiętał ich ostatnią koszmarną podróż.Jego kolega zdra-dzał większe zainteresowanie poczynaniami innych kierowców niż prowadze-niem własnego pojazdu.Pozostawanie na tym samym pasie ruchu, czekanie naświatłach, sygnalizowanie skrętu i pamiętanie o istnieniu hamulca - wszystkoto nie było godne jego uwagi.- Dzięki za propozycję, ale chyba jednak ja poprowadzę.- To dla mnie naprawdę żaden problem - zapewnił go Arthur.- Bardzo sięprzy tym uspokajam.- Daj mi kluczyki.- Organizacja ruchu drogowego wymaga całkowitej zmiany - powiedziałBryant, kiedy jedyny samochód wydziału, jasnoniebieski vauxhall z całkowiciezajeżdżonym silnikiem, mknął przez Belsize Park.- Popatrz na te znaki dro-gowe.Ministerialne graffiti.- To nie wymaga naukowych rozważań, Arthurze.Właśnie dlatego podcho-dziłeś do egzaminu na prawo jazdy trzydzieści siedem razy.- Co sprawia, że jesteś dobrym kierowcą?59- Na przykład to, że nie uderzam w żadne przeszkody na drodze.May omi-nął korek na Haverstock Hill, skręcając w uliczkę, która biegła z tyłu, równole-gle do głównej ulicy.- Czy wiesz, że w 1943 roku architekci hrabstwa Londyn stworzyli cudow-ne projekty, które były tak wizjonerskie, że mogłyby zakończyć wszelkie znanenam problemy z komunikacją? - zapytał Bryant.To była jedna z tych całkowi-cie nieprzydatnych informacji, w których posiadanie wszedł podczas kursu naprawo jazdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Powiedział, że nie da z siebie więcej robićkiepa.Kto tak jeszcze mówi? Może i jest szalony, ale wydawał się szczery.- Szaleńcy zawsze tacy są.Czy zdążyłeś pomyśleć nad tym zdaniem, którebrzmiało jak cytat?57- Chodzi ci o naturę, która rozrywa pęta sztuki? Muszę to sprawdzić.- Jak dotąd, nie wrócił.Jego dom jest pod stałą obserwacją, ale na razie niema tam śladów jakiejkolwiek aktywności.Ma brata o imieniu Peter, którymieszka z nim, ale on też zniknął.Przesłuchamy Williama, kiedy wróci.Lepiejpozwolę ci się teraz rozpakować.- Wygląda na to, że trochę sobie nie radzisz.- Bryant wskazał na chwiejnąstertę tekturowych teczek na biurku przyjaciela.May tradycyjnie brał na swojebarki więcej, niż mógł wykonać.Podczas gdy Bryant pozostawał w komisariacie przy Bow Street, by nadzo-rować śledztwa, May organizował życie nowej siedziby.Wreszcie miał szansęustalić całkiem nowe zasady działania.Zwierzchnicy z policji londyńskiej do-ceniali ich wyniki, nie mogli jednak zaakceptować nieortodoksyjnych metodpracy.To, że zreorganizowany, niezależny wydział zamierzał wcielić w życienowe metody, rozumiało się samo przez się; o wiele bardziej zaskoczyło Maya,że udało mu się przekonać do tego niechętne wszelkim zmianom MinisterstwoSpraw Wewnętrznych i Inspektorat Policji Jej Królewskiej Mości.Teraz mu-sieli tylko dotrzymać obietnic.Bryant zapełnił ostatnią z szuflad biurka teczkami, kiedy światło zaczęłomrugać.- Czy to może wpłynąć na pracę maszyny do pisania? - zapytał, wpatrującsię w klawiaturę, jakby się bał, że go ugryzie.- Nie powinno - odrzekł May.- Zakład energetyczny ostrzegał o przerwachw dostawie prądu w tym miesiącu.Są bliscy rozpoczęcia racjonowania energii.Jeśli Edward Heath zostanie zmuszony do przestawienia narodu na trzydniowytydzień pracy, będziemy tu siedzieć w ciemnościach, pisząc ołówkami.Todopiero dylemat: albo spełni żądania związku, albo pozbawi cały kraj prądu.Do gabinetu weszła sierżant Longbright.Podała Mayowi kartkę papieru.- A to dopiero! -.wykrzyknął, zrywając się na równe nogi.- Zgadnij, czyjeinteresy reprezentuje kancelaria Jacob & Marks?- Czyje?- Petera Whitstable'a i Williama Whitstable'a, braci zamieszkałych wHampstead.Max Jacob był ich prawnikiem i przyjacielem.- Wcisnął guzikinterkomu i zawołał z powrotem Longbright.- Powiedz ludziom, którzy mają58przesłuchać Petera Whitstable'a, kiedy się pojawi, żeby na razie ograniczyli siędo obserwowania domu i śledzenia jego mieszkańców.- Odwrócił się do Bry-anta.- Wygląda na to, że nasze śledztwa zejdą się w jedno.- Do obu wydarzeń doszło mniej więcej w tym samym czasie, w poniedzia-łek po południu, w promieniu ćwierć mili.Przynajmniej jedno jest pewne:mordercą nie może być William Whitstable, chyba że potrafi przebywać wdwóch miejscach naraz.- Ale nie wyklucza to wcale Petera Whitstable'a.Nie możemy dopuścić dotego, żeby William wrócił do domu.Jeśli spróbuje się spotkać z bratem, po-winniśmy przy tym być.Dwadzieścia pięć minut po szesnastej rozległ się dzwonek telefonu.- Peter Whitstable wrócił do domu kilka minut temu, a potem znowu wy-szedł - powiedziała Longbright.- Zledzimy go.Chce pan porozmawiać z na-szymi ludzmi?- Nie - odparł May.- Powiedz im, że jesteśmy w drodze.Bryant chwycił kluczyki leżące na biurku.- Ja prowadzę - oświadczył ochoczo.May doskonale pamiętał ich ostatnią koszmarną podróż.Jego kolega zdra-dzał większe zainteresowanie poczynaniami innych kierowców niż prowadze-niem własnego pojazdu.Pozostawanie na tym samym pasie ruchu, czekanie naświatłach, sygnalizowanie skrętu i pamiętanie o istnieniu hamulca - wszystkoto nie było godne jego uwagi.- Dzięki za propozycję, ale chyba jednak ja poprowadzę.- To dla mnie naprawdę żaden problem - zapewnił go Arthur.- Bardzo sięprzy tym uspokajam.- Daj mi kluczyki.- Organizacja ruchu drogowego wymaga całkowitej zmiany - powiedziałBryant, kiedy jedyny samochód wydziału, jasnoniebieski vauxhall z całkowiciezajeżdżonym silnikiem, mknął przez Belsize Park.- Popatrz na te znaki dro-gowe.Ministerialne graffiti.- To nie wymaga naukowych rozważań, Arthurze.Właśnie dlatego podcho-dziłeś do egzaminu na prawo jazdy trzydzieści siedem razy.- Co sprawia, że jesteś dobrym kierowcą?59- Na przykład to, że nie uderzam w żadne przeszkody na drodze.May omi-nął korek na Haverstock Hill, skręcając w uliczkę, która biegła z tyłu, równole-gle do głównej ulicy.- Czy wiesz, że w 1943 roku architekci hrabstwa Londyn stworzyli cudow-ne projekty, które były tak wizjonerskie, że mogłyby zakończyć wszelkie znanenam problemy z komunikacją? - zapytał Bryant.To była jedna z tych całkowi-cie nieprzydatnych informacji, w których posiadanie wszedł podczas kursu naprawo jazdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]