[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podał Panebowi wielki, lekko wygładzony odłupek wapienia orazprawdziwy pędzelek pisarski.Przy nogach postawił mu miseczkę z czarnymjak smoła tuszem.Paneb nie posiadał się z radości.- Ależ.Ależ to coś wspaniałego! Nigdy nie odważę się rysować na czymśtakim!- Czyżbyś się zrobił taki strachliwy?W Panebie aż coś zakipiało na tę zniewagę, zdołał się jednak opanować.- Narysuj pięć razy dwa znaki, które składają się na twoje imię.PA, kaczkazrywająca się do lotu, i NEB, koszyk, do którego składa się ofiary i który stajesię przez to właścicielem tego, co do niego włożono.Paneb bez pośpiechu wykonał polecenie.Ręka ani mu drgnęła i oba znakiwyszły bardzo zgrabne.- Dobrze jest, prawda?- Nie twoja rzecz osądzać.Czy rozumiesz, dlaczego nadano ci to imię?- Ponieważ zawsze powinienem wzlatywać ku niebu, a poziom mojegomistrzostwa zależeć będzie od tego, co poznam i czego się nauczę.- Mistrzostwa.Do tego bardzo ci jeszcze daleko - burknął Kenhir.- Narysujoko, głowę od przodu i z profilu, włosy, szakala, łódz.Trwało to długo.Paneb jak gdyby przeżywał każdy znak, wszystko jednaknakreślił z zadziwiającą jak na czeladnika pewnością.- Zeskrob to wszystko.Jakim sposobem duch ożywiony ogniem Seta potrafi zdobyć się na tylecierpliwości i staranności? - zastanawiał się Kenhir.- Ten chłopak to naprawdętajemnica.- Już.- Przepisz to pismo.Kenhir rozwinął piękny papirus, zapisany drobnymi, ostrymi znaczkami,wcale niełatwymi do odtworzenia.- Czy mam wszystko odrysować wiernie, czy mogę to zrobić po swojemu?- Rób, jak chcesz.Paneb wybrał drugie rozwiązanie.Nie ulegało wątpliwości, że ma rękę urodzonego pisarza, szybką i dokładną.Trochę to nawet drażniło Kenhira, który przez tyle godzin dziennie musiałślęczeć nad papirusami, że jego pismo od dawna już było prawie nieczytelne. - Przeczytaj, co tu napisałeś.-  Jeśli słuchanie całkowicie pochłania tego, kto słucha, ten, kto słucha, stajesię tym, kto słyszy.Gdy słuchanie jest dobre, słowo jest dobre.Ten, kogo Bógkocha, jest tym, kto słyszy.Kto nie słyszy, tego Bóg nienawidzi.Tylko ten, ktolubi słyszeć, wykonuje to, co jest powiedziane.A nieumiejący, który nie słucha,nie wykona niczego.Wiedzę bierze za niewiedzę, a pożyteczne za szkodliwe.Robi to wszystko, co jest nienawistne, a żyje tym, co sprowadza śmierć.Niestawiaj jednej rzeczy na miejscu drugiej, staraj się łamać w sobie przeszkody,zważaj na to, co wypowiada kapłan rytualista.- Umiesz czytać, Panebie, i przy żadnym słowie się nie zacinasz.A czyrozumiesz to, co czytasz?- Myślę, że nieprzypadkowo wybrałeś ten tekst.Czy sądzisz, że nie dośćwsłuchuję się w twoje nauki?- To się okaże pózniej.Idz jeść.I nie zabieraj tego kawałka wapienia, bo nietwój.Paneb odszedł, a Kenhir wrócił do domu Ramosego, gdzie mieszkał już oddawna.Kucharka pochodząca z miasteczka, a zatrudniona jeszcze przezstarego pisarza, podała sałatę, szparagi i cynadry cielęce.- Przepraszam cię za spóznienie - rzekł Kenhir - ale lekcja przeciągnęła siędłużej niż zwykle.- %7łona mi się rozchorowała - powiedział Ramose - i nie będzie z nami jadła.- Chyba nic poważnego?- Czekam, co powie Mądra Kobieta.Jak ci idzie oswajanie Paneba?- To niezwykły chłopak i chętnie zrobiłbym z niego pisarza.- Wiesz, że ma powołanie do czegoś innego.- Jeśli ugnie się przed wymogami nauki Tota, będzie znakomitym malarzem.Czy jednak starczy mu cierpliwości, żeby uczyć się i pokonywać kolejne etapy?- Czujesz do niego słabość, prawda?- Ma on w sobie siłę, bardzo potrzebną Bractwu.Trudno sobie wyobrazić,jakie to dzieła będzie w stanie stworzyć.- Ufam ci, Kehnirze.Ty i kierownik robót, Neb Doskonały, potraficie zrobić zniego dojrzałego mistrza.- Musimy się liczyć z wieloma konfliktami, nawet z porażką.Paneb Ognikpotrafi żądać, jest niepohamowany i wybuchowy, zawsze gotowy do buntu.Ogień Seta płonie w nim tak mocno, że chyba trudno go będzie poskromić.- Umie czytać i pisać?- Równie dobrze jak ty czy ja.W ciągu niespełna roku tyle się nauczył, żekomu innemu zabrałoby to dziesięć lat.- Jak zachowuje się wobec dzieci?- Jak wzorowy starszy brat.Broni ich, uspokaja, nigdy nie odmawia wspólnejzabawy.Zdobył sobie niewymuszony autorytet, dla zyskania posłuchu nie musi nawet podnosić głosu.Najgorsze jest to, że mimo moich zastrzeżeńpomaga leniom w odrabianiu lekcji.Należałoby go ukarać, zagrozić mu wyrzu-ceniem i.- Czy pamiętasz kodeks nauczyciela kształtującego przyszłych pisarzy? Uczniowi okażesz cierpliwość i znajdziesz dla niego dobre słowo.Szacunekpozyskasz, rozbudzając wrażliwość, a kształcić go będziesz, rozpalając miłość.Ucz dalej tego młodego olbrzyma, Kenhirze.Nie słabnij w walce z jego wadami,nie pozwalaj mu na żaden błędny krok i stopniowo ukazuj mu to, co piękne iniezniszczalne.45Główny skarbnik tebański Mose natarł sobie głowę płynem przeciwkołysieniu.Ostatnia kochanka dała mu do zrozumienia, że się zestarzał i że jegouwodzicielska siła słabnie.Mose wpadł w tak straszliwy gniew, że aż sięrozchorował.Wezwany pośpiesznie lekarz doradził mu odpoczynek i kazałoszczędzać chore serce.Dobra to rada, ale nie dla człowieka, który ugina się pod ciężaremobowiązków.Wprawdzie Teby to dopiero trzecie miasto Egiptu, ale za tobardzo bogate i wezyr chce, aby władze miejskie działały zdecydowanie isprawnie.Mose miał niekiedy ochotę zabrać ze sobą córkę, uciec na wieś ioddać się rozkoszom ogrodnictwa, na co dotychczas nigdy nie miał czasu.A oto córka mówi mu, że wkrótce urodzi dziecko.Jakaż to miła wiadomość ijakże piękną parę tworzą Serketa i Mehi! Dziadka czeka szczęśliwa starość.Otoczony wianuszkiem wnuków, będzie uczył je księgowości i zarządzania, wnadziei, że okażą się równie pojętne jak ojciec, dla którego liczby nie mają jużtajemnic.Mózg Mehiego działał tak sprawnie, że niepokoiło to Mosego.Czy nienależy się obawiać, że zięć mający taką głowę zobojętnieje na wszystko, co niewiąże się z jego karierą?Na dobrą sprawę Mehiemu nie należałoby dowierzać.Prawda, niekiedyzachowuje umiar, zwłaszcza w obecności burmistrza, ale to tylkowyrachowanie z jego strony.Nosi wprawdzie grubą maskę, ale Mose i takpotrafi go przeniknąć i boi się, że ujrzy pod nią karierowicza, który ożenił sięze słodką i słabą Serketą tylko po to, żeby zagarnąć majątek teścia.Jako ojciecpowinien więc osłonić córkę i wytłumaczyć jej, że w żadnym wypadku niepowinna zmieniać umowy o rozdziale majątku, zwłaszcza że musi myśleć ointeresach swoich dzieci.Ostatnie spotkanie z burmistrzem zaniepokoiło Mosego.Stary przyjacielwydał mu się dziwnie skryty, prawie podejrzliwy, o swoich najbliższychplanach mówił mętnie, jak gdyby miał do czynienia z kimś obcym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl