[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czekała gopraca nad Dziennikiem Grobowca, a tymczasem rozmyślał o żonie, którazmuszała go do jedzenia pieczonych warzyw, słodziutkich fig i okrągłychplacuszków z daktylami.Dzięki takiej diecie, uzupełnianej doskonale przyrządzonymi posiłkami, stałypisarz odzyskiwał młodość.Pod czujnym okiem Niut, która nie znosiłapijaństwa, wciąż musiał się jednak pilnować, by nie nadużywać lekkiego piwa,a wina wypijać nie więcej niż jeden kubek na trzy dni.- Czekają nas spore kłopoty - rzekł Sobek.- Wezyr chce wejść do miasteczka.- A co ma tu do roboty ten.jak mu tam.Do tej pory był zwykłą kukłą!- Przyszedł tu z setką żołnierzy i chyba mu się spieszy.Czy mogę go niewpuścić?- Niestety, nie możesz, działa w imieniu króla.Bez pośpiechu i wspierając się na lasce, pokuśtykał Kenhir do piątego fortu.Wezyr, równie jak on wiekowy, siedział w cieniu trzymanego przez jednego zżołnierzy parasola.- Czy to ty jesteś Pisarzem Grobowca?- Dlaczego nie uprzedzono mnie zawczasu o twoim przybyciu?- Bo zdaniem faraona sprawa jest pilna.- W jakim celu przybywasz?- Chciałem porozmawiać z kierownikiem robót.- Właśnie wybiera się do Doliny Królów na budowę miejsca wiecznegospoczynku faraona.Przyjdz tu za osiem dni.- Amenmes chce mieć odpowiedz natychmiast.W razie najmniejszego oporuz twojej strony każę wojsku wkroczyć siłą do miasteczka i zatrzymaćkierownika robót.Odpowiedz, że jedynym prawowitym monarchą jest Seti, a papiruspodpisany przez Amenmesa nie ma żadnej mocy prawnej, doprowadziłaby doprzelewu krwi.Kenhir spróbował zatem grać na zwłokę.- Czego oczekujesz od kierownika robót?- To sprawa ściśle tajna.- Jestem Pisarzem Grobowca i reprezentuję w tym miasteczku władzepaństwowe, muszę więc wiedzieć o wszystkim, co się tu dzieje.- Będę rozmawiał tylko z kierownikiem robót. Kenhir zrozumiał, że nic nie wskóra.- Ty masz prawo wejść, ale oprócz ciebie nie wpuszczę nikogo.- Zgoda.Ruszyli razem w stronę wielkiej bramy.Strażnik wstał, zaniepokojony na widok nie znanej mu osobistości idącejobok Pisarza Grobowca.- Możesz otworzyć - rzekł mu Kenhir.Wchodząc na obszar miasteczka, wezyr poczuł się jakoś dziwnie.Co ujrzy wtym niedostępnym świecie, gdzie tworzy się przyszłość faraonów?Drogę zagrodził mu jakiś olbrzym z kilofem, czarny pies wyszczerzył naniego kły, a wielka gęś czyhała, by uszczypnąć go w łydkę.- Poczekaj tu - rzekł Kenhir.- Uprzedzę kierownika robót.Niut Krzepka zdążyła już zawiadomić mieszkańców miasteczka o przybyciunieproszonego gościa, toteż wszyscy pozamykali się w domach.Wszędzie panowała cisza i Miasto Prawdy wyglądało jak wymarłe.Wezyr ze strachu ani się poruszył.- Kim jesteś? - zapytał Paneba.- Mamy obowiązek zachowania tajemnicy i nie lubimy gadulstwa.Nie lubimyrównież zbędnych pytań.Wezyr nie nalegał i czekał na powrót Pisarza Grobowca.- Chodz ze mną - powiedział Kenhir.Paneb, pies i gęś towarzyszyli wysłannikowi Amenmesa aż pod pałacRamzesa Wielkiego.Drzwi, wychodzące na wyłożoną płytami alejkę, byłyotwarte.- Dalej idz sam!Wezyr wszedł.W pierwszej sali na tle pędów i gron winnych ujrzałmalowidło przedstawiające króla składającego ofiarę bogini Hathor.Wezyrposzedł dalej i w następnej, sklepionej salce ujrzał siedzącego na posadzceNefera.- To ty jesteś kierownikiem robót Bractwa?- Przychodzisz w imieniu króla?- W rzeczy samej i przybywam tu w sprawie bardzo delikatnej, ale oficjalnie.Mówię ci to w imieniu Amenmesa i przypominam, że winieneś muposłuszeństwo.- Nie zapomniałem, że faraon jest najwyższym zwierzchnikiem Bractwa,powinien więc jako pierwszy podporządkować się prawu bogini Maat.Wszakon i jego wezyr są gwarantami tego prawa.- No tak, tak.Czy to prawda, że rozporządzacie dużymi zapasami złota?- Potrzebne nam jest na święte budowle.- Macie jednak Dom Złota i wytwarzacie tam złoto.- Jakiż to wezyr może wierzyć w ludzkie gadanie? - Faraon Amenmes domaga się należnych mu bogactw.- Jeśli to złoto w ogóle istnieje, to i tak nie wolno go wynosić poza MiastoPrawdy.- Powtarzam ci, że to złoto jest własnością króla.- Może przyjść i obejrzeć je sobie tutaj - odparł Nefer - w tajemnicydokonującego się dzieła.- To nie do przyjęcia! Sięgnij do skarbca i odstaw ten cenny metal do piątegofortu!- Nie licz na to.- Przypominam ci, że jestem wezyrem i przekazuję ci rozkaz samego króla.- Pomysł jest całkowicie chybiony, nie liczy się ani z istotą, ani z zadaniamiMiasta Prawdy.- Czy zdajesz sobie sprawę z wagi swoich słów?- Skarbów Bractwa nie wolno wynosić na roztrwonienie poza miasteczko.Jeśli ty, wezyr, tego nie rozumiesz, czeka cię klęska.- Dla dobra państwa gotów jestem zapomnieć to, co mi mówisz, ale wiedz, żemoja cierpliwość ma swój kres.Albo natychmiast wykonasz rozkaz, albo.- Albo co?Wezyr, zaskoczony bijącą z Milczka siłą spokoju, szukał słów.- Zwrócę się do króla o surową karę dla ciebie.Takiego nieposłuszeństwa niesposób tolerować [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl