[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To strasznie smutne.Całe życie żałowałam, że nie byłam lepsza i cierpliwsza.- Wiele zniosłaś, Freda - przerwał jej Radnor.- Tak, Jacob, ale łatwo wpadałam w złość, wiem.W końcu ze strony cioci to była tylko głupota.Powinnam była śmiać się z tego i nie zwracać uwagi.Oczywiście to był zupełny nonsens, te podejrzenia, że wuj ją truł.Gorzej się czuła po każdym jedzeniu, które on jej podawał, ale jestem pewna, że skutecznie to sobie wmawiała.Zakładała, że poczuje się gorzej i czuła się źle.- Jaka była prawdziwa przyczyna waszego konfliktu, mademoiselle?Panna Stanton zawahała się i spojrzała na Radnora.Młody dżentelmen szybko odczytał sugestię.- Muszę iść, Freda.Do zobaczenia wieczorem.Do widzenia, panowie, zdaje się, są w drodze na stację?Poirot odpowiedział, że rzeczywiście zmierzamy na dworzec i Radnor oddalił się.- Jesteście zaręczeni, prawda? - spytał Poirot z chytrym uśmieszkiem.Freda Stanton zarumieniwszy się odpowiedziała twierdząco.- I to był rzeczywisty powód całego problemu z ciocią - dodała.- Nie zaaprobowała pani wyboru?- Och, niezupełnie.Ale widzi pan, ona.- przerwała.- Tak? - zachęcał delikatnie Poirot.- Wydaje się straszną rzeczą powiedzieć to o niej teraz, kiedy nie żyje.Ale, jeżeli nie powiem, to pan nie zrozumie.Ciocia kochała się bez pamięci w Jacobie.- Naprawdę?- Tak, czy to nie absurd? Była po pięćdziesiątce, a on nie miał nawet trzydziestki! Ale tak było.Zupełnie zwariowała na jego punkcie! W końcu musiałam jej powiedzieć, że chodzi mu o mnie.Przyjęła to strasznie.Nie wierzyła w ani jedno słowo.Była okropnie nieprzyjemna, obrażała mnie, nic więc dziwnego, że w końcu się wściekłam.Rozmawiałam o tym z Jacobem: doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli wyniosę się na jakiś czas, aż ona odzyska rozum.Biedna ciocia, myślę, że zupełnie zbzikowała.- Z pewnością tak to wygląda.Dziękuję, mademoiselle, za wyjaśnienie mi tych wszystkich rzeczy.Nie zdziwiłem się specjalnie, gdy okazało się, że Radnor czeka na nas na ulicy.- Bardzo łatwo mi odgadnąć, co powiedziała Freda - zaczął.- Fatalna rzecz się zdarzyła, do tego stawiając mnie w bardzo niezręcznej sytuacji, jak mogą sobie panowie wyobrazić.Nie muszę mówić, że nie było w tym mojego udziału.Najpierw było mi miło, bo wydawało się, że starsza pani chce pomóc naszemu związkowi z Fredą.Wszystko to jest kompletnym absurdem, ogromnie nieprzyjemnym.- Kiedy pobieracie się z panną Stanton?- Wkrótce, mam nadzieję.Panie Poirot, chcę być z panem szczery.Wiem trochę więcej niż Freda.Ona sądzi, że jej wuj jest niewinny.Nie jestem taki pewien.Ale powiem panu jedno: będę miał zamknięte usta, nie powiem, co wiem.Niech śpią psy gończe.Nie chcę, żeby wuj mojej żony miał proces i został powieszony za morderstwo.- Dlaczego pan mówi mi to wszystko?- Bo słyszałem o panu, wiem, że jest pan bystrym człowiekiem i całkiem możliwe, że podjąłby pan przeciw niemu działania zmierzające do wytoczenia sprawy.Ale niech pan powie, co dobrego by z tego wynikło? Biednej kobiecie już się nie pomoże, a była ona ostatnią osobą, która życzyłaby sobie skandalu; na samą myśl o czymś takim przewraca się w grobie.- Być może ma pan rację.Chciałby pan, żebym to wyciszył, tak?- Takie jest moje zdanie.Przyznaję uczciwie, że to samolubne podejście.Muszę się urządzić, organizuję mały biznes jako krawiec i dostawca konfekcji.- Większość z nas jest samolubna, panie Radnor.Nie wszyscy sami to przyznają.Zrobię, o co pan prosi, ule powiem szczerze, że nie uda się panu wyciszyć tej sprawy.- Dlaczego nie?Poirot podniósł rękę.Był to dzień targowy i przechodziliśmy akurat obok gwarnego placu handlowego.- Nie uda się, bo głos ludzi na to nie pozwoli, oto dlaczego, panie Radnor.Ach, musimy się pośpieszyć, bo nie zdążymy na pociąg.- Bardzo interesujące, prawda Hastings? - powiedział Poirot, gdy pociąg w kłębach pary wyjeżdżał ze stacji.Wyjął z kieszeni grzebyk oraz miniaturowe lusterko i przystąpił do odtwarzania symetrii wąsów, która została zaburzona podczas biegu na stację.- Zdajesz się przyjmować ten układ - odpowiedziałem.- Według mnie to wszystko jest wstrętne.Przecież nie ma tu prawie żadnej tajemnicy.- Zgadzam się z tobą, nie ma żadnej tajemnicy.- Myślę, że nie powinniśmy uwierzyć w raczej niezwykłą opowieść o zadurzeniu się jej ciotki.To byt dla mnie jedyny podejrzany element.To taka miła, porządna kobieta.- Nie ma w tym nic niezwykłego, to jest całkowicie zwyczajne.Czytając uważnie gazety często spotykasz taką sytuację.Miła, przyzwoita kobieta w tym wieku opuszcza męża, z którym żyła przez lat dwadzieścia, a czasem i dzieci, żeby związać się ze znacznie młodszym mężczyzną.Uwielbiasz les femmes[13], Hastings, padasz plackiem przed wszystkimi ładnymi, uśmiechniętymi do ciebie (co dobrze świadczy o ich guście) kobietami, ale w aspekcie psychologicznym nic o nich nie wiesz.W jesieni życia przychodzi zawsze moment szaleństwa, kiedy kobieta pragnie romansu, przygody - zanim będzie za późno.Z pewnością może to spaść na żonę szanowanego dentysty w prowincjonalnym miasteczku!- I myślisz.- Że sprytny facet mógł wykorzystać ten moment.- Nie nazwałbym Pengelleya sprytnym facetem - powiedziałem z namysłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.- To strasznie smutne.Całe życie żałowałam, że nie byłam lepsza i cierpliwsza.- Wiele zniosłaś, Freda - przerwał jej Radnor.- Tak, Jacob, ale łatwo wpadałam w złość, wiem.W końcu ze strony cioci to była tylko głupota.Powinnam była śmiać się z tego i nie zwracać uwagi.Oczywiście to był zupełny nonsens, te podejrzenia, że wuj ją truł.Gorzej się czuła po każdym jedzeniu, które on jej podawał, ale jestem pewna, że skutecznie to sobie wmawiała.Zakładała, że poczuje się gorzej i czuła się źle.- Jaka była prawdziwa przyczyna waszego konfliktu, mademoiselle?Panna Stanton zawahała się i spojrzała na Radnora.Młody dżentelmen szybko odczytał sugestię.- Muszę iść, Freda.Do zobaczenia wieczorem.Do widzenia, panowie, zdaje się, są w drodze na stację?Poirot odpowiedział, że rzeczywiście zmierzamy na dworzec i Radnor oddalił się.- Jesteście zaręczeni, prawda? - spytał Poirot z chytrym uśmieszkiem.Freda Stanton zarumieniwszy się odpowiedziała twierdząco.- I to był rzeczywisty powód całego problemu z ciocią - dodała.- Nie zaaprobowała pani wyboru?- Och, niezupełnie.Ale widzi pan, ona.- przerwała.- Tak? - zachęcał delikatnie Poirot.- Wydaje się straszną rzeczą powiedzieć to o niej teraz, kiedy nie żyje.Ale, jeżeli nie powiem, to pan nie zrozumie.Ciocia kochała się bez pamięci w Jacobie.- Naprawdę?- Tak, czy to nie absurd? Była po pięćdziesiątce, a on nie miał nawet trzydziestki! Ale tak było.Zupełnie zwariowała na jego punkcie! W końcu musiałam jej powiedzieć, że chodzi mu o mnie.Przyjęła to strasznie.Nie wierzyła w ani jedno słowo.Była okropnie nieprzyjemna, obrażała mnie, nic więc dziwnego, że w końcu się wściekłam.Rozmawiałam o tym z Jacobem: doszliśmy do wniosku, że najlepiej będzie, jeśli wyniosę się na jakiś czas, aż ona odzyska rozum.Biedna ciocia, myślę, że zupełnie zbzikowała.- Z pewnością tak to wygląda.Dziękuję, mademoiselle, za wyjaśnienie mi tych wszystkich rzeczy.Nie zdziwiłem się specjalnie, gdy okazało się, że Radnor czeka na nas na ulicy.- Bardzo łatwo mi odgadnąć, co powiedziała Freda - zaczął.- Fatalna rzecz się zdarzyła, do tego stawiając mnie w bardzo niezręcznej sytuacji, jak mogą sobie panowie wyobrazić.Nie muszę mówić, że nie było w tym mojego udziału.Najpierw było mi miło, bo wydawało się, że starsza pani chce pomóc naszemu związkowi z Fredą.Wszystko to jest kompletnym absurdem, ogromnie nieprzyjemnym.- Kiedy pobieracie się z panną Stanton?- Wkrótce, mam nadzieję.Panie Poirot, chcę być z panem szczery.Wiem trochę więcej niż Freda.Ona sądzi, że jej wuj jest niewinny.Nie jestem taki pewien.Ale powiem panu jedno: będę miał zamknięte usta, nie powiem, co wiem.Niech śpią psy gończe.Nie chcę, żeby wuj mojej żony miał proces i został powieszony za morderstwo.- Dlaczego pan mówi mi to wszystko?- Bo słyszałem o panu, wiem, że jest pan bystrym człowiekiem i całkiem możliwe, że podjąłby pan przeciw niemu działania zmierzające do wytoczenia sprawy.Ale niech pan powie, co dobrego by z tego wynikło? Biednej kobiecie już się nie pomoże, a była ona ostatnią osobą, która życzyłaby sobie skandalu; na samą myśl o czymś takim przewraca się w grobie.- Być może ma pan rację.Chciałby pan, żebym to wyciszył, tak?- Takie jest moje zdanie.Przyznaję uczciwie, że to samolubne podejście.Muszę się urządzić, organizuję mały biznes jako krawiec i dostawca konfekcji.- Większość z nas jest samolubna, panie Radnor.Nie wszyscy sami to przyznają.Zrobię, o co pan prosi, ule powiem szczerze, że nie uda się panu wyciszyć tej sprawy.- Dlaczego nie?Poirot podniósł rękę.Był to dzień targowy i przechodziliśmy akurat obok gwarnego placu handlowego.- Nie uda się, bo głos ludzi na to nie pozwoli, oto dlaczego, panie Radnor.Ach, musimy się pośpieszyć, bo nie zdążymy na pociąg.- Bardzo interesujące, prawda Hastings? - powiedział Poirot, gdy pociąg w kłębach pary wyjeżdżał ze stacji.Wyjął z kieszeni grzebyk oraz miniaturowe lusterko i przystąpił do odtwarzania symetrii wąsów, która została zaburzona podczas biegu na stację.- Zdajesz się przyjmować ten układ - odpowiedziałem.- Według mnie to wszystko jest wstrętne.Przecież nie ma tu prawie żadnej tajemnicy.- Zgadzam się z tobą, nie ma żadnej tajemnicy.- Myślę, że nie powinniśmy uwierzyć w raczej niezwykłą opowieść o zadurzeniu się jej ciotki.To byt dla mnie jedyny podejrzany element.To taka miła, porządna kobieta.- Nie ma w tym nic niezwykłego, to jest całkowicie zwyczajne.Czytając uważnie gazety często spotykasz taką sytuację.Miła, przyzwoita kobieta w tym wieku opuszcza męża, z którym żyła przez lat dwadzieścia, a czasem i dzieci, żeby związać się ze znacznie młodszym mężczyzną.Uwielbiasz les femmes[13], Hastings, padasz plackiem przed wszystkimi ładnymi, uśmiechniętymi do ciebie (co dobrze świadczy o ich guście) kobietami, ale w aspekcie psychologicznym nic o nich nie wiesz.W jesieni życia przychodzi zawsze moment szaleństwa, kiedy kobieta pragnie romansu, przygody - zanim będzie za późno.Z pewnością może to spaść na żonę szanowanego dentysty w prowincjonalnym miasteczku!- I myślisz.- Że sprytny facet mógł wykorzystać ten moment.- Nie nazwałbym Pengelleya sprytnym facetem - powiedziałem z namysłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]