[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cowięcej, najczęściej okazywanym w stosunku do Parokkana uczuciem była obojętność.Wydawałosię, \e nikt mu się nie przeciwstawił ani nawet nie czuł gniewu za obalenie Athera.A w ka\dymrazie nikt nie miał tyle odwagi, aby powiedzieć to w bezpośredniej rozmowie.Podczas wędrówki załatwił równie\ transport dla siebie i swych towarów do stolicy nanastępny dzień.Wieczorem powrócił do zajazdu Pod Północną Gwiazdą zadowolony z tego,czego dokonał w ciągu dnia i gotów do następnego etapu podró\y.Zaczynał coraz bardziej wierzyćw ucieczkę Fontainy ostatecznie w pogłoskach zwykle tkwi ziarno prawdy a perspektywazobaczenia wielkiego miasta, jakim było Gwiazdziste Wzgórze, bardzo go pociągała.Tym bardziej,\e znalazłszy się ju\ w jego murach miał zamiar doprowadzić do spotkania z tym dziwnym nowymkrólem.I jego królową.* * ** * ** * ** * *Chocia\ tylko niewiele ponad dziesięć lig dzieliło Szarą Skałę od Gwiazdzistego Wzgórza, aszlak biegł przewa\nie szeroką i dobrze utrzymaną drogą, podró\ zajęła większą część następnegodnia a\ do zmroku.Powóz, który zajmował Rehan i dwóch innych pasa\erów, jechał wraz z trzemawozami baga\owymi i to one wyznaczały tempo całej grupy, zwłaszcza, \e droga wiodła główniepod górę, od czasu, kiedy porzucili przybrze\ne równiny i zaczęli wspinać się na wzniesieniagórzystego regionu, gdzie le\ało Gwiazdziste Wzgórze.Podczas południowego postoju Rehan, który zaczynał odczuwać zmęczenie zaduchempanującym wewnątrz powozu i nudną rozmową prowadzoną przez współtowarzyszy podró\y,zaproponował woznicy, \e pojedzie obok niego na kozle.Brak wygód miejsce to wynagradzałoświe\ym powietrzem i widokami, jakie roztaczały przylegające do drogi tereny.Woznica okazał sięburkliwym milczkiem, który, w miarę jak dzień upływał, popadał w jeszcze większe milczenie,mimo to Rehan był zadowolony mogąc spędzić większą część podró\y w ciszy, dając zajęcieoczom.Tak jak i w Szarej Skale wszystko wokół wydawało się zupełnie normalne.Odnosiło sięwra\enie, \e na \ycie w farmach i wioskach przewrót, jaki miał miejsce w stolicy, w ogóle niewpłynął. Wygląda tak, jakby nic się nie stało dumał Rehan, lecz myśl ta nie zajęła go dłu\ej,tak jakby nie było w niej nic osobliwego.śycie toczyło się dalej swoim torem.Czuł się odprę\ony ipewny siebie i oczekiwał przybycia do miasta z przyjemnym uczuciem ciepła.Jeszcze ponad liga dzieliła ich od stolicy, kiedy po raz pierwszy dostrzegł GwiazdzisteWzgórze.Miasto poło\one było na szczycie pagórka.Otaczający je potę\ny kamienny mur tworzyłwielkie koło, a wzniesiono go w dawnych wiekach z dokładnością i biegłością, które pózniejzostały zatracone.Wewnątrz murów najwy\szym punktem miasta było centrum, które stanowiłZamek Gwiazdzistego Wzgórza, zwieńczony niezmiernie wysoką i wspaniałą Wie\ą BłyszczącejGwiazdy, ogólnie znanej jako Wie\a Czarodziejów.Spora część wy\szych kondygnacji zamku byławidoczna spoza murów miejskich i nawet z daleka widok ten wywoływał wra\enie, wzmocnionewyłaniającymi się w oddali Górami Mroznego Wiatru.Rehan obserwował uwa\nie pojawiające się wraz z przybli\aniem miasta szczegóły.Odszukał wzrokiem du\e wie\e oddzielające od siebie bramy miejskie, otoczone mniejszymiwie\yczkami obronnymi.Z map, które przestudiował, zanim opuścił Heald, wynikało, \e jest tupięć wie\ i pięć bram rozmieszczonych w równych odstępach wzdłu\ obwodu miejskich murów.Taskierowana dokładnie na północ nosiła nazwę Bramy Gwiazdy.Następna, do której zbli\ała sięgrupa Rehana, zwrócona bardziej na północny wschód, znana była, z oczywistych względów, podnazwą Przymorskiej lub Morskiej Bramy.Dalej, kolejno, otwierały swe wrota bramy: Polna,Górska i Kamienna.Od ka\dego z tych wejść szerokie ulice biegły ku centrum jak szprychy w kole.Piastą koła był Zamek Gwiazdzistego Wzgórza.Symetria tego układu, jak Rehan miał siędowiedzieć, nie ograniczała się do wydzielonych ulicami sektorów, które, wbrew wszelkiej logice,nazywane były ćwiartkami.Ka\da strefa miała swój własny charakter.W niektórych miejscachgmatwanina uliczek zmieniała się w prawdziwy labirynt, w którym nieostro\ny podró\ny mógł sięcałkowicie zagubić.Gdzie indziej budynki stały w większym porządku, mniej stłoczone, a wbogatszych dzielnicach parki i ogrody dodawały piękna i świe\ości otoczeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Cowięcej, najczęściej okazywanym w stosunku do Parokkana uczuciem była obojętność.Wydawałosię, \e nikt mu się nie przeciwstawił ani nawet nie czuł gniewu za obalenie Athera.A w ka\dymrazie nikt nie miał tyle odwagi, aby powiedzieć to w bezpośredniej rozmowie.Podczas wędrówki załatwił równie\ transport dla siebie i swych towarów do stolicy nanastępny dzień.Wieczorem powrócił do zajazdu Pod Północną Gwiazdą zadowolony z tego,czego dokonał w ciągu dnia i gotów do następnego etapu podró\y.Zaczynał coraz bardziej wierzyćw ucieczkę Fontainy ostatecznie w pogłoskach zwykle tkwi ziarno prawdy a perspektywazobaczenia wielkiego miasta, jakim było Gwiazdziste Wzgórze, bardzo go pociągała.Tym bardziej,\e znalazłszy się ju\ w jego murach miał zamiar doprowadzić do spotkania z tym dziwnym nowymkrólem.I jego królową.* * ** * ** * ** * *Chocia\ tylko niewiele ponad dziesięć lig dzieliło Szarą Skałę od Gwiazdzistego Wzgórza, aszlak biegł przewa\nie szeroką i dobrze utrzymaną drogą, podró\ zajęła większą część następnegodnia a\ do zmroku.Powóz, który zajmował Rehan i dwóch innych pasa\erów, jechał wraz z trzemawozami baga\owymi i to one wyznaczały tempo całej grupy, zwłaszcza, \e droga wiodła główniepod górę, od czasu, kiedy porzucili przybrze\ne równiny i zaczęli wspinać się na wzniesieniagórzystego regionu, gdzie le\ało Gwiazdziste Wzgórze.Podczas południowego postoju Rehan, który zaczynał odczuwać zmęczenie zaduchempanującym wewnątrz powozu i nudną rozmową prowadzoną przez współtowarzyszy podró\y,zaproponował woznicy, \e pojedzie obok niego na kozle.Brak wygód miejsce to wynagradzałoświe\ym powietrzem i widokami, jakie roztaczały przylegające do drogi tereny.Woznica okazał sięburkliwym milczkiem, który, w miarę jak dzień upływał, popadał w jeszcze większe milczenie,mimo to Rehan był zadowolony mogąc spędzić większą część podró\y w ciszy, dając zajęcieoczom.Tak jak i w Szarej Skale wszystko wokół wydawało się zupełnie normalne.Odnosiło sięwra\enie, \e na \ycie w farmach i wioskach przewrót, jaki miał miejsce w stolicy, w ogóle niewpłynął. Wygląda tak, jakby nic się nie stało dumał Rehan, lecz myśl ta nie zajęła go dłu\ej,tak jakby nie było w niej nic osobliwego.śycie toczyło się dalej swoim torem.Czuł się odprę\ony ipewny siebie i oczekiwał przybycia do miasta z przyjemnym uczuciem ciepła.Jeszcze ponad liga dzieliła ich od stolicy, kiedy po raz pierwszy dostrzegł GwiazdzisteWzgórze.Miasto poło\one było na szczycie pagórka.Otaczający je potę\ny kamienny mur tworzyłwielkie koło, a wzniesiono go w dawnych wiekach z dokładnością i biegłością, które pózniejzostały zatracone.Wewnątrz murów najwy\szym punktem miasta było centrum, które stanowiłZamek Gwiazdzistego Wzgórza, zwieńczony niezmiernie wysoką i wspaniałą Wie\ą BłyszczącejGwiazdy, ogólnie znanej jako Wie\a Czarodziejów.Spora część wy\szych kondygnacji zamku byławidoczna spoza murów miejskich i nawet z daleka widok ten wywoływał wra\enie, wzmocnionewyłaniającymi się w oddali Górami Mroznego Wiatru.Rehan obserwował uwa\nie pojawiające się wraz z przybli\aniem miasta szczegóły.Odszukał wzrokiem du\e wie\e oddzielające od siebie bramy miejskie, otoczone mniejszymiwie\yczkami obronnymi.Z map, które przestudiował, zanim opuścił Heald, wynikało, \e jest tupięć wie\ i pięć bram rozmieszczonych w równych odstępach wzdłu\ obwodu miejskich murów.Taskierowana dokładnie na północ nosiła nazwę Bramy Gwiazdy.Następna, do której zbli\ała sięgrupa Rehana, zwrócona bardziej na północny wschód, znana była, z oczywistych względów, podnazwą Przymorskiej lub Morskiej Bramy.Dalej, kolejno, otwierały swe wrota bramy: Polna,Górska i Kamienna.Od ka\dego z tych wejść szerokie ulice biegły ku centrum jak szprychy w kole.Piastą koła był Zamek Gwiazdzistego Wzgórza.Symetria tego układu, jak Rehan miał siędowiedzieć, nie ograniczała się do wydzielonych ulicami sektorów, które, wbrew wszelkiej logice,nazywane były ćwiartkami.Ka\da strefa miała swój własny charakter.W niektórych miejscachgmatwanina uliczek zmieniała się w prawdziwy labirynt, w którym nieostro\ny podró\ny mógł sięcałkowicie zagubić.Gdzie indziej budynki stały w większym porządku, mniej stłoczone, a wbogatszych dzielnicach parki i ogrody dodawały piękna i świe\ości otoczeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]