[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W takim staniezastała ją Neli.- Zakłada się wtedy maskę - odparła zwięzle z twarzą zalaną łzami.-Nie da się siedzieć w kącie i wpatrywać w nicość, gdy ma się dziecko.Poprostu nie da.Wiele razy tak się czuła, ale miłość matczyna to potężna siła.Bywałowiele dni, kiedy Anneliese miała ochotę zostać w łóżku, owinąć siękołdrą niczym zbroją i przeczekać ten beznadziejny stan.Ale nie mogłazrobić tego swej córce.Kiedy Beth podrosła i stało się jasne, że odziedziczyła po matce nietylko niebieskie oczy, ale także skłonność do depresji, chronienie Bethstało się sensem życia Anneliese.Beth, która potrzebowała mnóstwamiłości i uwagi, znalazła się na szczycie listy jej priorytetów.Kolejne miejsce zajmowała sama Anneliese, czasami utrzymująca sięna powierzchni, a czasami spadająca w otchłań, tak że niechętnie musiałaudawać się do lekarza i przyjmować te cholerne antydepresanty.Szczerzeich nie znosiła.To było niczym przyznanie się do porażki i gdybyprzeczytała raz jeszcze artykuł mówiący o tym, że depresja jest jakcukrzyca, i że człowiek chory na cukrzycę nie wykręca się od zażywaniainsuliny, to chyba by kogoś zamordowała.Edward, kochany, życzliwy Edward, na liście priorytetów swej żonyzajmował wyraznie trzecie miejsce.Kobiety zawsze najbardziej kochają i martwią się o swe dzieci, o ile jemają.Natomiast dla mężczyzn na pierwszym miejscu stoją ich kobiety.Czy to właśnie odepchnęło Edwarda - że zawsze był trzeci w ichmałżeństwie? Jak to możliwe, że nie wiedział, iż nie stało się tak zwyboru, ale z powodu zasad zwykłego przetrwania?Anneliese westchnęła i popatrzyła na widok, który sprawił, że przedlaty ona i Edward kupili ten dom.W ostrym95świetle zatoka Milsean była niczym lustro osadzone w dolinie, wktórym zmieniał się obraz: od białego piasku do tor-fiastej zieleni pól.Poniżej znajdował się Ocean Atlantycki, gdzie nurkowały mewy, abiała piana rozpryskiwała się na wszystkie strony. Bądzcie ostrożni",ryczała woda.To była lekcja, której tubylcy nigdy nie zapominali.Turyści wypożyczali łodzie, by zapuścić się do osłoniętej zatoki, iwmawiali sobie, że morze jest bezpieczne, a potem trzeba ich byłoratować, kiedy ich łodzie fale wyrzucały na otwartą, dziką przestrzeńAtlantyku.Rekiny długoszpary widać było czasami z klifów nad miejscem, gdziemajestatycznie stał dolmen.Anneliese pamiętała dzień, w którym ona iEdward zabrali małą Beth, by zobaczyła dolmen, pragnąc wpoić w niąpoczucie dumy.- To nasza historia, Beth - wyjaśnił córce Edward.A teraz on napisał od nowa historię ich rodziny.Anneliese niewiedziała, czy mu to kiedykolwiek wybaczy.Nie istniało żadneusprawiedliwienie na coś takiego, żadne.Oczywiście dla Edwarda nie miał znaczenia fakt, czy mu wybaczy czynie.Nie był już częścią jej życia.96ROZDZIAA CZWARTYW mieszkaniu Izzie na Manhattanie było zimno, a w porównaniu zhotelem w Nowym Meksyku wyglądało na nagie.Nawet jej ukochanyNowy Jork był dzisiaj chłodno bezosobowy: kierowca taksówki, którąprzyjechała z lotniska, nie był klasycznie ekscentryczny, a jedynie nudny,poza tym padało, i to tak mocno, że w jednej chwili można byłoprzemoknąć do suchej nitki.Mokra i zmęczona, Izzie zatrzasnęła za sobą drzwi i porzuciła napodłodze bagaż, starając się wybadać, skąd w niej to poczucieniezadowolenia.W życzliwej atmosferze panującej w pueblo było coś, zaczym tęskniła.W końcu była dziewczyną z małego miasteczka i terazzalała ją fala tęsknoty za Tamarin.Ostatnio dużo myślała o rodzinnychstronach.Czy działo się tak dlatego, że czuła się taka samotna, kiedy Joewychodził póznym wieczorem, a jej myśli kierowały się ku jej rodzinie,ku ludziom, którym na niej zależało?A może to z powodu rosnącego w niej niepokoju na temat związku,który był tak trudny do wyjaśnienia, że nawet nie próbowała tego robić,ani Carli, ani swemu tacie, ani babci.Zdjęła ociekającą wodą marynarkę i dopiero wtedy pozwoliła sobiespojrzeć na automatyczną sekretarkę.Ekranik wiadomości pokazywałwielkie, okrągłe zero.Ani jednej wiadomości.Cholerny automat.Wpatrywała się gniewnie w telefon, jakby to byłajego wina, że Joe nie zadzwonił.97Włączyła lampy, by w mieszkaniu zrobiło się jaśniej, po czymciężkim krokiem poszła do łazienki, rozebrała się i weszła pod prysznic,chcąc zmyć z siebie kurz mesy.Zaczynała wpadać w obsesję, jeśli chodzio mycie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.W takim staniezastała ją Neli.- Zakłada się wtedy maskę - odparła zwięzle z twarzą zalaną łzami.-Nie da się siedzieć w kącie i wpatrywać w nicość, gdy ma się dziecko.Poprostu nie da.Wiele razy tak się czuła, ale miłość matczyna to potężna siła.Bywałowiele dni, kiedy Anneliese miała ochotę zostać w łóżku, owinąć siękołdrą niczym zbroją i przeczekać ten beznadziejny stan.Ale nie mogłazrobić tego swej córce.Kiedy Beth podrosła i stało się jasne, że odziedziczyła po matce nietylko niebieskie oczy, ale także skłonność do depresji, chronienie Bethstało się sensem życia Anneliese.Beth, która potrzebowała mnóstwamiłości i uwagi, znalazła się na szczycie listy jej priorytetów.Kolejne miejsce zajmowała sama Anneliese, czasami utrzymująca sięna powierzchni, a czasami spadająca w otchłań, tak że niechętnie musiałaudawać się do lekarza i przyjmować te cholerne antydepresanty.Szczerzeich nie znosiła.To było niczym przyznanie się do porażki i gdybyprzeczytała raz jeszcze artykuł mówiący o tym, że depresja jest jakcukrzyca, i że człowiek chory na cukrzycę nie wykręca się od zażywaniainsuliny, to chyba by kogoś zamordowała.Edward, kochany, życzliwy Edward, na liście priorytetów swej żonyzajmował wyraznie trzecie miejsce.Kobiety zawsze najbardziej kochają i martwią się o swe dzieci, o ile jemają.Natomiast dla mężczyzn na pierwszym miejscu stoją ich kobiety.Czy to właśnie odepchnęło Edwarda - że zawsze był trzeci w ichmałżeństwie? Jak to możliwe, że nie wiedział, iż nie stało się tak zwyboru, ale z powodu zasad zwykłego przetrwania?Anneliese westchnęła i popatrzyła na widok, który sprawił, że przedlaty ona i Edward kupili ten dom.W ostrym95świetle zatoka Milsean była niczym lustro osadzone w dolinie, wktórym zmieniał się obraz: od białego piasku do tor-fiastej zieleni pól.Poniżej znajdował się Ocean Atlantycki, gdzie nurkowały mewy, abiała piana rozpryskiwała się na wszystkie strony. Bądzcie ostrożni",ryczała woda.To była lekcja, której tubylcy nigdy nie zapominali.Turyści wypożyczali łodzie, by zapuścić się do osłoniętej zatoki, iwmawiali sobie, że morze jest bezpieczne, a potem trzeba ich byłoratować, kiedy ich łodzie fale wyrzucały na otwartą, dziką przestrzeńAtlantyku.Rekiny długoszpary widać było czasami z klifów nad miejscem, gdziemajestatycznie stał dolmen.Anneliese pamiętała dzień, w którym ona iEdward zabrali małą Beth, by zobaczyła dolmen, pragnąc wpoić w niąpoczucie dumy.- To nasza historia, Beth - wyjaśnił córce Edward.A teraz on napisał od nowa historię ich rodziny.Anneliese niewiedziała, czy mu to kiedykolwiek wybaczy.Nie istniało żadneusprawiedliwienie na coś takiego, żadne.Oczywiście dla Edwarda nie miał znaczenia fakt, czy mu wybaczy czynie.Nie był już częścią jej życia.96ROZDZIAA CZWARTYW mieszkaniu Izzie na Manhattanie było zimno, a w porównaniu zhotelem w Nowym Meksyku wyglądało na nagie.Nawet jej ukochanyNowy Jork był dzisiaj chłodno bezosobowy: kierowca taksówki, którąprzyjechała z lotniska, nie był klasycznie ekscentryczny, a jedynie nudny,poza tym padało, i to tak mocno, że w jednej chwili można byłoprzemoknąć do suchej nitki.Mokra i zmęczona, Izzie zatrzasnęła za sobą drzwi i porzuciła napodłodze bagaż, starając się wybadać, skąd w niej to poczucieniezadowolenia.W życzliwej atmosferze panującej w pueblo było coś, zaczym tęskniła.W końcu była dziewczyną z małego miasteczka i terazzalała ją fala tęsknoty za Tamarin.Ostatnio dużo myślała o rodzinnychstronach.Czy działo się tak dlatego, że czuła się taka samotna, kiedy Joewychodził póznym wieczorem, a jej myśli kierowały się ku jej rodzinie,ku ludziom, którym na niej zależało?A może to z powodu rosnącego w niej niepokoju na temat związku,który był tak trudny do wyjaśnienia, że nawet nie próbowała tego robić,ani Carli, ani swemu tacie, ani babci.Zdjęła ociekającą wodą marynarkę i dopiero wtedy pozwoliła sobiespojrzeć na automatyczną sekretarkę.Ekranik wiadomości pokazywałwielkie, okrągłe zero.Ani jednej wiadomości.Cholerny automat.Wpatrywała się gniewnie w telefon, jakby to byłajego wina, że Joe nie zadzwonił.97Włączyła lampy, by w mieszkaniu zrobiło się jaśniej, po czymciężkim krokiem poszła do łazienki, rozebrała się i weszła pod prysznic,chcąc zmyć z siebie kurz mesy.Zaczynała wpadać w obsesję, jeśli chodzio mycie [ Pobierz całość w formacie PDF ]