[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do tego Darius nie mógł dopuścić.Pragnął Nicole dla swojej wytwórni.Dlasiebie, przyznał w duchu.Musi być jakieś wyjście z tej sytuacji.Jeśli pominie Zaka,ten wpadnie w szał.Ale gdyby kto inny przez przypadek usłyszał Nicole.Ktoś, ktoma w nosie humory Zaka, ktoś, kto nie obawia się samego Parrisa.Jest tylko jednaosoba, którą na to stać: Sam Smith.Wieść niesie, że to bezwzględna suka w butach zmetalowymi czubkami, żeby boleśniej kopać ludzi.Poznał ją na koncercie Density iwydawała się całkiem miła.%7ładen mięczak, ale też nie wredna suka, za jaką jąuważano.Podobno nie boi się Steve'a.Trzeba z nią porozmawiać.Lidia, jej asystentka, była w doskonałym humorze.Dowiedział się od niej, żeSam jest wolna po lunchu.- A o co chodzi? - zainteresowała się Lidia.Zależało jej na stałej umowie o pracęi chciała wykazać się profesjonalizmem.Sam się wkurzała, kiedy umawiała ludzi naspotkania, nie pytając, o co chodzi.- Interesy - mruknął Darius.- Lidia, co miałaś na myśli, pisząc: interesy? - burknęła Sam godzinę pózniej,gdy zajrzała do kalendarza i zobaczyła nazwisko Dariusa.Ostatnio ciągle byłarozdrażniona.- Jakie interesy?152- Nie złość się.- Lidia powoli traciła cierpliwość.- Pytałam, ale nic więcej niechciał powiedzieć.Sam podniosła oczy do nieba.- Zwietnie.Cóż, i tak nie mam dla niego dużo czasu.Za kwadrans trzeciaprzychodzą siostry Ceci i ich straszna matka.I pamiętaj, gdyby zażyczyła sobieszampana, nic jej nie dawaj.To biuro, nie bar.- Jasne - prychnęła Lidia.- Co najwyżej dostanie kawę.Nie jestem kelnerką.Punktualnie kwadrans po drugiej Darius stanął przed drzwiami Sam.Ciągle jeszcze nie zdecydował, jak to rozegrać.Miał dwie możliwości.Albopowiedzieć szczerze, że jego zdaniem Zak wyrzuciłby płytę do kosza, albo udać, żeprzyszedł tu z inną sprawą, mimochodem wspomnieć o nowej piosenkarce i niby zoporami puścić Sam piosenkę.Tak, tak chyba będzie lepiej.Ale nie doceniał Sam.Wystarczyła minuta naprzeciwko niej, a poczuł sięnieswojo.Patrzyła mu w oczy, jasno i otwarcie, i uznał, że nie może jej okłamać.Zresztą nawet gdyby próbował, i tak wyciągnęłaby z niego całą prawdę.Miałaprzenikliwe i mądre spojrzenie.Fakt, przecież gdyby była głupia, nie zaszłaby takwysoko, nie w przemyśle muzycznym.- O czym chciałeś ze mną rozmawiać, Darius? - zapytała spokojnie.Dariusjeszcze raz przemyślał sytuację.Przełknął ślinę.W końcu zdecydowała się naszczerość.- Cóż.ja.- jąkał się.Głęboko nabrał tchu i zaczął: - Znalazłem dziewczynę zniewiarygodnym głosem.Był piątek wieczorem.Nicole i Pammy oglądały Boba Budowniczego.Dokładnie mówiąc, oglądała Pammy, Nicole tylko tępo gapiła się na ekran i myślałao Titus Records.I o Dariusie.Widzieli się ponad tydzień temu i od tego czasuabsolutnie nic, kompletna cisza.Nawet Sharon, jedyna osoba, która wiedziała o Dariusie, nawet wiecznaoptymistka Sharon zaczynała podejrzewać, że muzyczna kariera Nicole skończyłasię, zanim na dobre się zaczęła.- Chodz ze mną do Elaine - namawiała w pracy.- Jest piątek, upijesz się i będzieci lepiej.- Nie mogę.- Nicole miała zająć się siostrą, mama umówiła się na randkę zjakimś strażakiem.- Mama wychodzi.153- Aha.- Sharon nie powiedziała nic więcej.Czasami uważała, że Nicole zaczęsto zajmuje się młodszą siostrą.Z drugiej strony Sharon miała liczną rodzinę,zawsze znalazł się ktoś, kto popilnowałby dzieci, kiedy rodzice wychodzili.A uNicole są tylko we trzy.- Wpaść do ciebie? Obejrzymy film na wideo i zamówimy.coś do jedzenia.- Niedawała za wygraną.Zresztą wieczór z Nicole będzie zabawniejszy niż impreza zElaine, która się błyskawicznie upija i trzeba się nią zajmować.Sharon bardziejpilnowała jej torebki niż swojej.- Nie, wcześnie się położę - skłamała Nicole.Nie ma sensu tłumaczyć, że odtygodnia prawie nie spała z rozpaczy i dzisiaj pewnie nic się nie zmieni.- Zadzwońjutro i powiedz, jak było.Bob Budowniczy się skończył.Pammy podniosła na siostrę błagalny wzrok wnadziei, że dzisiaj będzie mogła posiedzieć dłużej niż zwykle.- O nie, malutka.- Nicole pieszczotliwie zmierzwiła jej włosy.-Jutro masztaniec.Jeśli jeszcze posiedzisz, nie wstaniesz.I tak jest już wpół do ósmej.Nicole pilnowała, żeby Pammy zawsze kładła się spać o tej samej porze, nawetw weekendy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Do tego Darius nie mógł dopuścić.Pragnął Nicole dla swojej wytwórni.Dlasiebie, przyznał w duchu.Musi być jakieś wyjście z tej sytuacji.Jeśli pominie Zaka,ten wpadnie w szał.Ale gdyby kto inny przez przypadek usłyszał Nicole.Ktoś, ktoma w nosie humory Zaka, ktoś, kto nie obawia się samego Parrisa.Jest tylko jednaosoba, którą na to stać: Sam Smith.Wieść niesie, że to bezwzględna suka w butach zmetalowymi czubkami, żeby boleśniej kopać ludzi.Poznał ją na koncercie Density iwydawała się całkiem miła.%7ładen mięczak, ale też nie wredna suka, za jaką jąuważano.Podobno nie boi się Steve'a.Trzeba z nią porozmawiać.Lidia, jej asystentka, była w doskonałym humorze.Dowiedział się od niej, żeSam jest wolna po lunchu.- A o co chodzi? - zainteresowała się Lidia.Zależało jej na stałej umowie o pracęi chciała wykazać się profesjonalizmem.Sam się wkurzała, kiedy umawiała ludzi naspotkania, nie pytając, o co chodzi.- Interesy - mruknął Darius.- Lidia, co miałaś na myśli, pisząc: interesy? - burknęła Sam godzinę pózniej,gdy zajrzała do kalendarza i zobaczyła nazwisko Dariusa.Ostatnio ciągle byłarozdrażniona.- Jakie interesy?152- Nie złość się.- Lidia powoli traciła cierpliwość.- Pytałam, ale nic więcej niechciał powiedzieć.Sam podniosła oczy do nieba.- Zwietnie.Cóż, i tak nie mam dla niego dużo czasu.Za kwadrans trzeciaprzychodzą siostry Ceci i ich straszna matka.I pamiętaj, gdyby zażyczyła sobieszampana, nic jej nie dawaj.To biuro, nie bar.- Jasne - prychnęła Lidia.- Co najwyżej dostanie kawę.Nie jestem kelnerką.Punktualnie kwadrans po drugiej Darius stanął przed drzwiami Sam.Ciągle jeszcze nie zdecydował, jak to rozegrać.Miał dwie możliwości.Albopowiedzieć szczerze, że jego zdaniem Zak wyrzuciłby płytę do kosza, albo udać, żeprzyszedł tu z inną sprawą, mimochodem wspomnieć o nowej piosenkarce i niby zoporami puścić Sam piosenkę.Tak, tak chyba będzie lepiej.Ale nie doceniał Sam.Wystarczyła minuta naprzeciwko niej, a poczuł sięnieswojo.Patrzyła mu w oczy, jasno i otwarcie, i uznał, że nie może jej okłamać.Zresztą nawet gdyby próbował, i tak wyciągnęłaby z niego całą prawdę.Miałaprzenikliwe i mądre spojrzenie.Fakt, przecież gdyby była głupia, nie zaszłaby takwysoko, nie w przemyśle muzycznym.- O czym chciałeś ze mną rozmawiać, Darius? - zapytała spokojnie.Dariusjeszcze raz przemyślał sytuację.Przełknął ślinę.W końcu zdecydowała się naszczerość.- Cóż.ja.- jąkał się.Głęboko nabrał tchu i zaczął: - Znalazłem dziewczynę zniewiarygodnym głosem.Był piątek wieczorem.Nicole i Pammy oglądały Boba Budowniczego.Dokładnie mówiąc, oglądała Pammy, Nicole tylko tępo gapiła się na ekran i myślałao Titus Records.I o Dariusie.Widzieli się ponad tydzień temu i od tego czasuabsolutnie nic, kompletna cisza.Nawet Sharon, jedyna osoba, która wiedziała o Dariusie, nawet wiecznaoptymistka Sharon zaczynała podejrzewać, że muzyczna kariera Nicole skończyłasię, zanim na dobre się zaczęła.- Chodz ze mną do Elaine - namawiała w pracy.- Jest piątek, upijesz się i będzieci lepiej.- Nie mogę.- Nicole miała zająć się siostrą, mama umówiła się na randkę zjakimś strażakiem.- Mama wychodzi.153- Aha.- Sharon nie powiedziała nic więcej.Czasami uważała, że Nicole zaczęsto zajmuje się młodszą siostrą.Z drugiej strony Sharon miała liczną rodzinę,zawsze znalazł się ktoś, kto popilnowałby dzieci, kiedy rodzice wychodzili.A uNicole są tylko we trzy.- Wpaść do ciebie? Obejrzymy film na wideo i zamówimy.coś do jedzenia.- Niedawała za wygraną.Zresztą wieczór z Nicole będzie zabawniejszy niż impreza zElaine, która się błyskawicznie upija i trzeba się nią zajmować.Sharon bardziejpilnowała jej torebki niż swojej.- Nie, wcześnie się położę - skłamała Nicole.Nie ma sensu tłumaczyć, że odtygodnia prawie nie spała z rozpaczy i dzisiaj pewnie nic się nie zmieni.- Zadzwońjutro i powiedz, jak było.Bob Budowniczy się skończył.Pammy podniosła na siostrę błagalny wzrok wnadziei, że dzisiaj będzie mogła posiedzieć dłużej niż zwykle.- O nie, malutka.- Nicole pieszczotliwie zmierzwiła jej włosy.-Jutro masztaniec.Jeśli jeszcze posiedzisz, nie wstaniesz.I tak jest już wpół do ósmej.Nicole pilnowała, żeby Pammy zawsze kładła się spać o tej samej porze, nawetw weekendy [ Pobierz całość w formacie PDF ]