[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Owszem, pogłoski.Ale takie, których niepodobna lekceważyć.— Te pogłoski?.— Dotyczą hrabiego Se Rhame Sar.— Ach, że żyje? — Tak.Tylekroć już wzruszałem ramionami, że kaftan powinien był na mnie popękać.— Jeśli o to chodzi, to powiada się też, że sam hrabia przyniósł swojej siostrze klejnot rządzący lodową magią, brosze albo kolię, którą kiedyś odebrał swej żonie, żonę zaś otruł bądź zadusił.Pytałaś mię o fakty.Gdy zapytasz o legendy, będę mógł zapewne cieszyć nimi twe uszy przez następną godzinę albo nawet dwie.— O, naprawdę? Ależ słucham! Cierpliwość moja wyczerpała się.— Nie, Renato.Słowo daję, że język już mi zdrętwiał.Wiem wszystko, co chciałem wiedzieć, i doprawdy miło mi, żem zobaczył cię po tak długiej rozłące.Lecz nie przedłużajmy spotkania, choćby już z tego powodu, że miejsce nie sprzyja pogawędkom.Zimno tutaj.Czy chcesz mi coś powiedzieć? Jeśli nie, to pozwól, że odprowadzę cię do karety, bo przecież przyjechałaś karetą? Rozumiem, że czeka nieopodal?— A więc nie jesteś ciekaw, co uczyni twoja pani?— Już nie moja, bo teraz jestem na służbie u samego siebie poprawiłem ją z wielką stanowczością.— A choćbym nawet był ciekaw.Przecież nie chcesz mi powiedzieć,” każesz tylko zgadywać.— Nikt nie widział ciała hrabiego Se Rhame Sar — rzekła, uznawszy snadź, że nie warto droczyć się dłużej.— Bajki i legendy to jedno, zaś uczucie, jakim hrabia darzył swe młodsze siostry-bliźniaczki.uczucie, dodajmy, niezupełnie braterskie.to rzecz druga.— Hrabia był kochankiem dostojnej Anny Luizy, która nie żyje od kilku lat, a nie żyje ponad wszelką wątpliwość, bo jej trupa widziano — przerwałem.— Pani Anna Jasena zaś, która żyje i ma się świetnie w swojej lodowej krainie, nigdy nie była kochanką hrabiego.— Po pierwsze, nie wiadomo, czy trup, którego widziano, na pewno był trupem Luizy, bo może trupem Jaseny.Ledwie kilka osób na świecie umiało je rozróżnić.— Brednie.Głupstwa i brednie.Anna Luiza nie żyje, zaś Jasena nie była kochanką hrabiego.Tylko siostrą, nikim więcej.— Choćby nawet.Jednak zdaje się, że kochała go nie jak siostra.Co z tego, że bez wzajemności?Uniosłem ręce.— Dosyć, Renato.Plotki, pogłoski, pomówienia i domysły, oto czym mnie częstujesz.Nie interesuj ą mnie takie rzeczy, to domena kobiet.— Lecz Egaheer to kobieta.— Nie wiadomo.Nie, przeciwnie, doskonale wiadomo! Nie jest nią, to być nie może.— Wzdrygnąłem się.— Niepodobna, by nią była, odżegnałbym się chyba od kobiet!— Nikt i nigdy nie widział jej pod postacią mężczyzny — powiedziała, wyraźnie rozbawiona.— Ale mniejsza o to.Należy jechać do Valaquet i zmusić panią Dorotę Atheves do wyjawienia prawdy o panu Se Rhame Sar, bo jeśli żyje, to ona wie, gdzie on jest; gdy zaś zginął, to pani Atheves na pewno widziała jego trupa.Jeśli hrabia naprawdę nie żyje, to trudno, koniec misji.Lecz gdyby było inaczej, to należy sprawić, by poszedł do pani Anny Jaseny, swojej siostry, i dał jej to, czego ona chce i zawsze chciała.Nie brata, lecz mężczyznę.W zamian musi trzymać swoją magię na smyczy, ma pozwolić, by król przejął władzę w Valaquet.To znaczy, by sprawował tę władzę faktycznie, nie zaś tylko tytularnie, jak było do tej pory.— Tylko tyle?— Mhm.Milczałem przez chwilę.— Niech mnie diabli, Renato, jeśli kiedykolwiek słyszałem o czymś, co byłoby mniej możliwe do wykonania.Przecież nawet, jeśli hrabia żyje.Ech, co mówię; przecież tutaj są same ,jeśli” i “gdyby”, okraszone kobiecą fantazją.— Fantazją?— Tak, fantazją.Że ona kocha go skrycie kazirodczą miłością, a on także nie jest od tego (skoro kochał jedną, to dlaczego nie obie albo nawet zgoła wszystkie swoje siostry?).Że już dłużej nie może wytrzymać, przybywa wiec do niej i powiada, że już nie mógł.Ona mu pada w ramiona, mówiąc przy tym: “Powiedz, co mam uczynić, by ci dowieść, że kocham?”.A on na to: “Proszono mię, bym zabronił ci niszczyć wojska króla, kiedy już tu wejdą”.Na litość boską, Renato, czyś słyszała kiedy większy stek bzdur? To niewykonalne.To nie intryga, to czysta fantazja.Zdradź mi, proszę, kogo masz skaptować dla tej sprawy? Wielcem ciekaw, cóż to za człowiek.— Nie powinieneś wiedzieć.To mężczyzna, którego muszę usidlić i rozkochać w sobie, pokazać mu bramy nieba i skusić, by podjął się dla mnie takiej misji.Jeśli zostanie ostrzeżony.— Na honor, Renato, nie ostrzegę go.Znam tysiąc tajemnic twoich i twojej pani, a żadnej nie zdradziłem.Już choćby tylko dlatego, że Egaheer zabiłaby mnie.Kim jest ten mężczyzna, który ma dokonać rzeczy niemożliwych?Pochyliwszy głowę, z namysłem wodziła palcem po ustach.— Pomożesz mi go uwieść?— Jeszcze czego.Oczywista, że nie pomogę, cóż to za pytanie w ogóle? Nie pomogę.Ale i nie przeszkodzę.— Nie przeszkodzisz? Słowo szlachcica?— Wiesz, że niechętnie przyrzekam.Ale dobrze: słowo.Zbliżyła się o krok, obejmując ramionami moją szyję.Uchyliłem się cokolwiek, unikając pocałunku.— Miałeś nie przeszkadzać, Del Wares.— szepnęła.— No to przestań się wyrywać.Ten mężczyzna to przecież ty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.— Owszem, pogłoski.Ale takie, których niepodobna lekceważyć.— Te pogłoski?.— Dotyczą hrabiego Se Rhame Sar.— Ach, że żyje? — Tak.Tylekroć już wzruszałem ramionami, że kaftan powinien był na mnie popękać.— Jeśli o to chodzi, to powiada się też, że sam hrabia przyniósł swojej siostrze klejnot rządzący lodową magią, brosze albo kolię, którą kiedyś odebrał swej żonie, żonę zaś otruł bądź zadusił.Pytałaś mię o fakty.Gdy zapytasz o legendy, będę mógł zapewne cieszyć nimi twe uszy przez następną godzinę albo nawet dwie.— O, naprawdę? Ależ słucham! Cierpliwość moja wyczerpała się.— Nie, Renato.Słowo daję, że język już mi zdrętwiał.Wiem wszystko, co chciałem wiedzieć, i doprawdy miło mi, żem zobaczył cię po tak długiej rozłące.Lecz nie przedłużajmy spotkania, choćby już z tego powodu, że miejsce nie sprzyja pogawędkom.Zimno tutaj.Czy chcesz mi coś powiedzieć? Jeśli nie, to pozwól, że odprowadzę cię do karety, bo przecież przyjechałaś karetą? Rozumiem, że czeka nieopodal?— A więc nie jesteś ciekaw, co uczyni twoja pani?— Już nie moja, bo teraz jestem na służbie u samego siebie poprawiłem ją z wielką stanowczością.— A choćbym nawet był ciekaw.Przecież nie chcesz mi powiedzieć,” każesz tylko zgadywać.— Nikt nie widział ciała hrabiego Se Rhame Sar — rzekła, uznawszy snadź, że nie warto droczyć się dłużej.— Bajki i legendy to jedno, zaś uczucie, jakim hrabia darzył swe młodsze siostry-bliźniaczki.uczucie, dodajmy, niezupełnie braterskie.to rzecz druga.— Hrabia był kochankiem dostojnej Anny Luizy, która nie żyje od kilku lat, a nie żyje ponad wszelką wątpliwość, bo jej trupa widziano — przerwałem.— Pani Anna Jasena zaś, która żyje i ma się świetnie w swojej lodowej krainie, nigdy nie była kochanką hrabiego.— Po pierwsze, nie wiadomo, czy trup, którego widziano, na pewno był trupem Luizy, bo może trupem Jaseny.Ledwie kilka osób na świecie umiało je rozróżnić.— Brednie.Głupstwa i brednie.Anna Luiza nie żyje, zaś Jasena nie była kochanką hrabiego.Tylko siostrą, nikim więcej.— Choćby nawet.Jednak zdaje się, że kochała go nie jak siostra.Co z tego, że bez wzajemności?Uniosłem ręce.— Dosyć, Renato.Plotki, pogłoski, pomówienia i domysły, oto czym mnie częstujesz.Nie interesuj ą mnie takie rzeczy, to domena kobiet.— Lecz Egaheer to kobieta.— Nie wiadomo.Nie, przeciwnie, doskonale wiadomo! Nie jest nią, to być nie może.— Wzdrygnąłem się.— Niepodobna, by nią była, odżegnałbym się chyba od kobiet!— Nikt i nigdy nie widział jej pod postacią mężczyzny — powiedziała, wyraźnie rozbawiona.— Ale mniejsza o to.Należy jechać do Valaquet i zmusić panią Dorotę Atheves do wyjawienia prawdy o panu Se Rhame Sar, bo jeśli żyje, to ona wie, gdzie on jest; gdy zaś zginął, to pani Atheves na pewno widziała jego trupa.Jeśli hrabia naprawdę nie żyje, to trudno, koniec misji.Lecz gdyby było inaczej, to należy sprawić, by poszedł do pani Anny Jaseny, swojej siostry, i dał jej to, czego ona chce i zawsze chciała.Nie brata, lecz mężczyznę.W zamian musi trzymać swoją magię na smyczy, ma pozwolić, by król przejął władzę w Valaquet.To znaczy, by sprawował tę władzę faktycznie, nie zaś tylko tytularnie, jak było do tej pory.— Tylko tyle?— Mhm.Milczałem przez chwilę.— Niech mnie diabli, Renato, jeśli kiedykolwiek słyszałem o czymś, co byłoby mniej możliwe do wykonania.Przecież nawet, jeśli hrabia żyje.Ech, co mówię; przecież tutaj są same ,jeśli” i “gdyby”, okraszone kobiecą fantazją.— Fantazją?— Tak, fantazją.Że ona kocha go skrycie kazirodczą miłością, a on także nie jest od tego (skoro kochał jedną, to dlaczego nie obie albo nawet zgoła wszystkie swoje siostry?).Że już dłużej nie może wytrzymać, przybywa wiec do niej i powiada, że już nie mógł.Ona mu pada w ramiona, mówiąc przy tym: “Powiedz, co mam uczynić, by ci dowieść, że kocham?”.A on na to: “Proszono mię, bym zabronił ci niszczyć wojska króla, kiedy już tu wejdą”.Na litość boską, Renato, czyś słyszała kiedy większy stek bzdur? To niewykonalne.To nie intryga, to czysta fantazja.Zdradź mi, proszę, kogo masz skaptować dla tej sprawy? Wielcem ciekaw, cóż to za człowiek.— Nie powinieneś wiedzieć.To mężczyzna, którego muszę usidlić i rozkochać w sobie, pokazać mu bramy nieba i skusić, by podjął się dla mnie takiej misji.Jeśli zostanie ostrzeżony.— Na honor, Renato, nie ostrzegę go.Znam tysiąc tajemnic twoich i twojej pani, a żadnej nie zdradziłem.Już choćby tylko dlatego, że Egaheer zabiłaby mnie.Kim jest ten mężczyzna, który ma dokonać rzeczy niemożliwych?Pochyliwszy głowę, z namysłem wodziła palcem po ustach.— Pomożesz mi go uwieść?— Jeszcze czego.Oczywista, że nie pomogę, cóż to za pytanie w ogóle? Nie pomogę.Ale i nie przeszkodzę.— Nie przeszkodzisz? Słowo szlachcica?— Wiesz, że niechętnie przyrzekam.Ale dobrze: słowo.Zbliżyła się o krok, obejmując ramionami moją szyję.Uchyliłem się cokolwiek, unikając pocałunku.— Miałeś nie przeszkadzać, Del Wares.— szepnęła.— No to przestań się wyrywać.Ten mężczyzna to przecież ty [ Pobierz całość w formacie PDF ]