[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Milczał, próbując znalezć słabe punkty w jej rozumowaniu. Wybacz, pani, że o tym wspominam, ale.twoja przeszłość.Roześmiała się głośno.537 Sądzisz, panie, że nikt nie powierzy dziwce takiego stanowiska? O, wasza wyso-kość.Nie jestem portową kurwą wycierająca bruki!Skrzywił się, słysząc wulgarne słowo. Bywają u mnie mężczyzni największych rodów, ludzie piastujący bardzo wyso-kie funkcje.Oczywiście, że sypiam z nimi.Ale znajdz mi wśród nich, panie, choćjednego, który głośno nazwie mnie ladacznicą! Każdy wie, że taka jest prawda, ale nikt,panie, tego nie przyzna.Jej godność Erra Alida to ogólnie szanowana ozdoba każdegotowarzystwa Starej Dzielnicy, kobieta kryształowa i zgoła cnotliwa.Mało tego, trzy-mam w ręku liściki i fanty, które dość wynieść na światło dzienne, by skompromitowaćpół Dranu! Kto tutaj, wasza wysokość, wystąpi przeciw mnie?Milcząco uznał jej racje. A ponadto dodała Kirlan, ani nawet Dorona (mam na myśli dwór przed-stawicielski) nie żywią żadnych uprzedzeń wobec.hm, jakiegokolwiek zawodu. Czasem wydaje mi się, pani zauważył cokolwiek niechętnie iż ty także nieżywisz uprzedzeń.538Wiedziała, że nie może igrać z garyjskim poczuciem przyzwoitości.Armektańskaswoboda obyczajowa w oczach Garyjczyka wysokiego rodu była czymś niezmiernieplugawym.Zdawała sobie sprawę, że w łonie przyszłego dowództwa rebelii jej osobastanowiła przedmiot niejednego sporu.Położywszy nieocenione zasługi na polu przy-gotowań do powstania wciąż była postrzegana jako czarna owca. Wiesz przecież, wasza wysokość zapewniła pospiesznie że robię to, co robię,tylko i wyłącznie dla sprawy niepodległej Garry.Po zwycięstwie powstania natychmiastporzucę tę.to poniżające zajęcie. Nie wątpię przypieczętował surowo. Wierzę w to i dlatego nieustanniebronię cię, pani.Czasem miała ochotę powiedzieć, co sądzi o tym wszystkim. Spokojnie, kochanie,cierpliwości zmitygowała się w myślach. Zapewniam, że stanowisko Drugiej Przedstawicielki leży najzupełniej w moimzasięgu.Zapominasz, wasza wysokość, co to za instytucja.Niejeden urzędnik wysokie-go szczebla udawał przed laty oficera na pirackim żaglowcu, bądz doradzał rzemieślni-kom i kupcom, jak uniknąć płacenia podatków do imperialnej szkatuły.Tacy ludzie539często zostają Namiestnikami Sędziego w różnych okręgach miejskich.Oczywiście, żenigdy nie uzyskam nominacji na stanowisko tak eksponowane, jak Najwyższego Sędzie-go prowincji, a nawet nie zostanę Pierwszą Przedstawicielką.Ale już drugie przedstawi-cielstwo jest funkcją głównie doradczą, to dobra synekura i nic więcej.Drugi Przedsta-wiciel to prawie nikt, bo musi jednocześnie zabraknąć aż dwojga jego zwierzchników,by uzyskał choć odrobinę realnej władzy.Takie rzeczy prawie się nie zdarzają.Przez chwilę panowało milczenie. Nie mogę jednak uwierzyć spróbował jeszcze że masz władzę nad tymgłupcem Nalwerem.Prawda, to głupiec. odpowiedział sam sobie. Od jak daw-na? Od dwóch dni.Jego wzrok bezradnie obiegł pokój. %7łartujesz sobie, pani?Roześmiała się znowu. Wasza wysokość, proszę mi wybaczyć rzekła, poważniejąc ale odosobnie-nie, w jakim przebywałeś tak długo, zniekształca perspektywę, z jakiej oceniać trzeba540świat i ludzi.Oczywiście, panie, że Nalwer, choćby był jeszcze dwa razy głupszy, niedopuści się zdrady stanu dla samych tylko moich pięknych oczu.Ale ma ambicje.Wszędzie i zawsze był tylko tłem dla innych, lekceważony, pomijany.Naraz, w jednejchwili, ktoś ocenił go bardzo wysoko, podsunął myśli, które mając za własne, powtórzyłi zyskał uznanie.Uznanie tych, którzy patrzyli nań dotąd pobłażliwie.Ależ, wasza wy-sokość, czy wiesz, jaka jest siła rozbudzonych nagle, długo tłumionych ambicji, kiedyraz wybuchną?39Wychodząc z jaskini, Riolata natknęła się na zwłoki żołnierza.Siedział oparty o ska-łę; chyba osuwał się wzdłuż niej, na słabnących nogach aż umarł.Dłonie, czerwone odkrwi, zaciśnięte miał na poderżniętym gardle.Jego broń zniknęła.Riolata, wciąż jeszcze ze łzami w oczach powstrzymując chęć masowania pocię-tych pasem pośladków, zdała sobie sprawę, że o czymś zapomniała. Kochany wujekRaladan , którego znała od zawsze i któremu właziło się na głowę, przez całe niemalżycie był piratem.Tutaj oto leżały trupy dwóch świetnie uzbrojonych i wyszkolonych542żołnierzy, których zabił nieomal mimochodem i poszedł dalej, jakby wypił dwa kubkirumu.Tego człowieka należało się bać gdy ona go niedoceniała.Zadeptała dymiące łuczywo, starannie osuszyła oczy, po czym przebrała się w rze-czy siostry, krzywiąc się, parskając i fukając ze wstrętem.Okrążyła wzgórze i ujrzała okręt Lereny, w niewielkiej odległości od brzegu.Do-strzegła też szalupę na piasku i ludzi przy niej.Odetchnęła głęboko i poszła tam.Raladan stał oparty o burtę wyciągniętej częściowo na brzeg łodzi.Trzymał kuszę,opartą na przedramieniu.Ogarnęła go ową bezbrzeżną pustką, jaka czasem wypływałaz jej oczu, i rzekła krótko: Na okręt.Majtkowie, znudzeni długim siedzeniem na brzegu, skwapliwie zaczęli spychaćłódz.Raladan odszedł na bok, wciąż trzymając uniesioną kuszę.Nie unikał jej wzro-ku i naraz pojęła, że ten człowiek wcale nie straszył.On istotnie rozważał, czy nieposłać jej pocisku.Za chwilę mogła być martwa, jak te skały.Poczuła coś w rodzaju lęku.Czy aby dobrze oceniła swe szanse? Na Szerń, jakżegłupio mogłoby się skończyć jej życie, jej plany, zamierzenia.Mechanizm spustowy543kuszy czekał tylko na nacisk palców Raladana.Odwróciła się, by nie wyczytał w jejwzroku strachu, nienawiści i wyroku na siebie. Zapłacisz mi za to pomyślała. Przysięgam, że zapłacisz mi za wszystko.Jużniedługo.Ale klęska spadła z innej strony.Nie Raladan był jej przyczyną.O przegranej miałprzesądzić posępny cień, mknący pośród złotoczerwonych łusek fal, od strony chylące-go się ku morzu słońca.Nie widzieli go majtkowie, brodzący po uda w wodzie, wzdłużburt łodzi.Nie widział go jeszcze Raladan, wciąż pogrążony w ponurych rozważaniach. Nie. powiedziała.Wściekłość, budząca się dziś tyle razy, wybuchła znowu, gorzka tym razem i sple-ciona z uczuciem bezsilności [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Milczał, próbując znalezć słabe punkty w jej rozumowaniu. Wybacz, pani, że o tym wspominam, ale.twoja przeszłość.Roześmiała się głośno.537 Sądzisz, panie, że nikt nie powierzy dziwce takiego stanowiska? O, wasza wyso-kość.Nie jestem portową kurwą wycierająca bruki!Skrzywił się, słysząc wulgarne słowo. Bywają u mnie mężczyzni największych rodów, ludzie piastujący bardzo wyso-kie funkcje.Oczywiście, że sypiam z nimi.Ale znajdz mi wśród nich, panie, choćjednego, który głośno nazwie mnie ladacznicą! Każdy wie, że taka jest prawda, ale nikt,panie, tego nie przyzna.Jej godność Erra Alida to ogólnie szanowana ozdoba każdegotowarzystwa Starej Dzielnicy, kobieta kryształowa i zgoła cnotliwa.Mało tego, trzy-mam w ręku liściki i fanty, które dość wynieść na światło dzienne, by skompromitowaćpół Dranu! Kto tutaj, wasza wysokość, wystąpi przeciw mnie?Milcząco uznał jej racje. A ponadto dodała Kirlan, ani nawet Dorona (mam na myśli dwór przed-stawicielski) nie żywią żadnych uprzedzeń wobec.hm, jakiegokolwiek zawodu. Czasem wydaje mi się, pani zauważył cokolwiek niechętnie iż ty także nieżywisz uprzedzeń.538Wiedziała, że nie może igrać z garyjskim poczuciem przyzwoitości.Armektańskaswoboda obyczajowa w oczach Garyjczyka wysokiego rodu była czymś niezmiernieplugawym.Zdawała sobie sprawę, że w łonie przyszłego dowództwa rebelii jej osobastanowiła przedmiot niejednego sporu.Położywszy nieocenione zasługi na polu przy-gotowań do powstania wciąż była postrzegana jako czarna owca. Wiesz przecież, wasza wysokość zapewniła pospiesznie że robię to, co robię,tylko i wyłącznie dla sprawy niepodległej Garry.Po zwycięstwie powstania natychmiastporzucę tę.to poniżające zajęcie. Nie wątpię przypieczętował surowo. Wierzę w to i dlatego nieustanniebronię cię, pani.Czasem miała ochotę powiedzieć, co sądzi o tym wszystkim. Spokojnie, kochanie,cierpliwości zmitygowała się w myślach. Zapewniam, że stanowisko Drugiej Przedstawicielki leży najzupełniej w moimzasięgu.Zapominasz, wasza wysokość, co to za instytucja.Niejeden urzędnik wysokie-go szczebla udawał przed laty oficera na pirackim żaglowcu, bądz doradzał rzemieślni-kom i kupcom, jak uniknąć płacenia podatków do imperialnej szkatuły.Tacy ludzie539często zostają Namiestnikami Sędziego w różnych okręgach miejskich.Oczywiście, żenigdy nie uzyskam nominacji na stanowisko tak eksponowane, jak Najwyższego Sędzie-go prowincji, a nawet nie zostanę Pierwszą Przedstawicielką.Ale już drugie przedstawi-cielstwo jest funkcją głównie doradczą, to dobra synekura i nic więcej.Drugi Przedsta-wiciel to prawie nikt, bo musi jednocześnie zabraknąć aż dwojga jego zwierzchników,by uzyskał choć odrobinę realnej władzy.Takie rzeczy prawie się nie zdarzają.Przez chwilę panowało milczenie. Nie mogę jednak uwierzyć spróbował jeszcze że masz władzę nad tymgłupcem Nalwerem.Prawda, to głupiec. odpowiedział sam sobie. Od jak daw-na? Od dwóch dni.Jego wzrok bezradnie obiegł pokój. %7łartujesz sobie, pani?Roześmiała się znowu. Wasza wysokość, proszę mi wybaczyć rzekła, poważniejąc ale odosobnie-nie, w jakim przebywałeś tak długo, zniekształca perspektywę, z jakiej oceniać trzeba540świat i ludzi.Oczywiście, panie, że Nalwer, choćby był jeszcze dwa razy głupszy, niedopuści się zdrady stanu dla samych tylko moich pięknych oczu.Ale ma ambicje.Wszędzie i zawsze był tylko tłem dla innych, lekceważony, pomijany.Naraz, w jednejchwili, ktoś ocenił go bardzo wysoko, podsunął myśli, które mając za własne, powtórzyłi zyskał uznanie.Uznanie tych, którzy patrzyli nań dotąd pobłażliwie.Ależ, wasza wy-sokość, czy wiesz, jaka jest siła rozbudzonych nagle, długo tłumionych ambicji, kiedyraz wybuchną?39Wychodząc z jaskini, Riolata natknęła się na zwłoki żołnierza.Siedział oparty o ska-łę; chyba osuwał się wzdłuż niej, na słabnących nogach aż umarł.Dłonie, czerwone odkrwi, zaciśnięte miał na poderżniętym gardle.Jego broń zniknęła.Riolata, wciąż jeszcze ze łzami w oczach powstrzymując chęć masowania pocię-tych pasem pośladków, zdała sobie sprawę, że o czymś zapomniała. Kochany wujekRaladan , którego znała od zawsze i któremu właziło się na głowę, przez całe niemalżycie był piratem.Tutaj oto leżały trupy dwóch świetnie uzbrojonych i wyszkolonych542żołnierzy, których zabił nieomal mimochodem i poszedł dalej, jakby wypił dwa kubkirumu.Tego człowieka należało się bać gdy ona go niedoceniała.Zadeptała dymiące łuczywo, starannie osuszyła oczy, po czym przebrała się w rze-czy siostry, krzywiąc się, parskając i fukając ze wstrętem.Okrążyła wzgórze i ujrzała okręt Lereny, w niewielkiej odległości od brzegu.Do-strzegła też szalupę na piasku i ludzi przy niej.Odetchnęła głęboko i poszła tam.Raladan stał oparty o burtę wyciągniętej częściowo na brzeg łodzi.Trzymał kuszę,opartą na przedramieniu.Ogarnęła go ową bezbrzeżną pustką, jaka czasem wypływałaz jej oczu, i rzekła krótko: Na okręt.Majtkowie, znudzeni długim siedzeniem na brzegu, skwapliwie zaczęli spychaćłódz.Raladan odszedł na bok, wciąż trzymając uniesioną kuszę.Nie unikał jej wzro-ku i naraz pojęła, że ten człowiek wcale nie straszył.On istotnie rozważał, czy nieposłać jej pocisku.Za chwilę mogła być martwa, jak te skały.Poczuła coś w rodzaju lęku.Czy aby dobrze oceniła swe szanse? Na Szerń, jakżegłupio mogłoby się skończyć jej życie, jej plany, zamierzenia.Mechanizm spustowy543kuszy czekał tylko na nacisk palców Raladana.Odwróciła się, by nie wyczytał w jejwzroku strachu, nienawiści i wyroku na siebie. Zapłacisz mi za to pomyślała. Przysięgam, że zapłacisz mi za wszystko.Jużniedługo.Ale klęska spadła z innej strony.Nie Raladan był jej przyczyną.O przegranej miałprzesądzić posępny cień, mknący pośród złotoczerwonych łusek fal, od strony chylące-go się ku morzu słońca.Nie widzieli go majtkowie, brodzący po uda w wodzie, wzdłużburt łodzi.Nie widział go jeszcze Raladan, wciąż pogrążony w ponurych rozważaniach. Nie. powiedziała.Wściekłość, budząca się dziś tyle razy, wybuchła znowu, gorzka tym razem i sple-ciona z uczuciem bezsilności [ Pobierz całość w formacie PDF ]