[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wolno mu.Niewielu może mnie do - tknąć.Ale.- Nabrał powietrza iwypuścił je wraz z przeciągłym westchnieniem.Podmuch poruszył kosmykami jej włosów.Podoba mi się twoje życzenie.Zdrowe uczucia, takie jak wściekłość, niepokój, strach iodrobina nieczystej pokusy, są smakowite.Roześmiał się, a Leslie spowiły cienie, niczym dym przybierające rozmaite kształty.Wcześniej widziała je nad budką z atramentem w salonie Królika.Ciemne smugi zaczęływypełniać klub, płynęły w jej stronę z roztańczonych ciał na parkiecie.Zdawało się, jakbywyciągały do niej ręce, by musnąć jej skórę - a ona się przed tym wzbraniała. Czyżby?Oblizała usta, smakując miodowy aromat tęsknoty, i odepchnęła się od ściany.Przez spowity mrokiem tłum przeciskali się Keenan, Aislinna i Seth.%7ładne z nich niesprawiało wrażenia zadowolonego, ale to na widok miny Setha zrobiło jej się słabo.Niechciała, żeby do niej dotarli, ani oni, ani cienie.Wściekłość ją kłuła i łączyła się z chmurąprzesyconej solą złości, która sunęła w powietrzu tuż przed Keenanem niczym mgła nad-ciągająca od morza.Irial obrócił ją ramionach i spojrzał na nią tak, że zadrżała z pożądania.- Mhm, to mi się podoba, ale.- pocałował ją czule w czoło -.muszę załatwić pewnesprawy.Niedługo będziemy mieli dla siebie mnóstwo czasu.Odsunęła się od niego, potrącając ludzi.Złapał ją Keenan, który nie odrywał oczu od Iriala.Pod wpływem jego uścisku wypełniająca ją złość przybierała na silę, ścinała jej krew wżyłach.- Nie dotykaj mnie! - syknęła.- Nigdy więcej mnie nie dotykaj, króluniu.- Przepraszam, Les.Tak mi przykro - szepnęła Aislinn.Przez moment wyglądała tak, jakbyzłote łzy spływały jej po policzkach, aie po chwili się odwróciła.- Seth, zajmiesz się nią?- Jasne.- Seth odciągnął Leslie od Keenana i otoczył ramieniem w opiekuńczym geście.-Chodz,Les.Keenan oparł rękę na jego ramieniu.- Zabierz ją do Nialla.- Nigdzie nie idę - obwieściła zgromadzonym.- Nie wiem co się dzieje, ale.- Idz do domu.Będziesz bezpieczniejsza z dala od tej hałastry.Irial znów zrobił wdech, a Leslie ujrzała cienie pełznące po poskręcanym, atramentowympnączu, które miało pióra zamiast liści i wyrastało z jej głowy.Ciemnia łodyga drgała przezchwilę, po czym znieruchomiała, i dziewczynę nagle znów ogarnęły spokój, opanowanie icisza.Zapragnęła opuścić to miejsce.Nie odezwała się, tylko odwróciła się na pięcie i odeszła.ROZDZIAA 25Irial obserwował, jak Leslie oddala się ze śmiertelnikiem Królowej Lata. Ciekawe, cozamierzają? Tak naprawdę teraz to już nie miało znaczenia; Leslie należała do niego.Cokolwiek jej powiedzą albo zrobią, nie zmienią tego.- Jeśli ktokolwiek spróbuje ją mi zabrać, stanąć między nami.- Oderwał oczy od Keenana,żeby spojrzeć na Królową Lata.- Rozumiesz co się stanie, prawda?Nie wyglądała jakby chciała odpowiedzieć.- Aislinn? - Keenan ujął jej dłoń.Zignorowała także jego.- Leslie nie jest zwykłą śmiertelniczką, to moja przyjaciółka.Powinnam była zareagować,kiedy zobaczyłam cię w restauracji.- To by niczego nie zmieniło.Już wtedy była moja.Dlatego się tam pojawiłem.Zatrzymałdłoń w powietrzu obok jej rozświetlonej twarzy i szepnął: - Co byś zrobiła, żeby ochronićswojego śmiertelnika,* swojego Setha, Ash?- Wszystko.- No właśnie, Dlatego nie próbuj odebrać mi Leslie.Twój królunio poskarżył ci się chyba, ktogo spętał, prawda?Irial czekał na przypływ niepokoju, złości, rozpaczy, ale z zaskoczeniem odkrył, że KrólowaLata rozsądnie kontroluje emocje.Przypomniała mu córki Gabriela, kiedy uniosła głowę.- Powiedział - Zrobiła krok do przodu.Keenan nie próbował jej zatrzymać.Obserwował jątylko z ufnością, panując nad uczuciami.Z ust Królowej Lata sączyła się strużka światła słonecznego, dyskretnie przypominając o tymdo czego władczyni jest zdolna.Znalazła się na tyle blisko, żeby pustynny żar jej oddechuprzypalił twarz Iriala, gdy szepnęła:- Nie groz mi.Irial uniósł ręce.- To nie ja wszczynam kłótnie.Przyszedłem tutaj w sprawach dworu; Leslie jest teraz mojasprawą.- Czuł się skrępowany, mówiąc w ten sposób o swojej bezbronnej śmiertelniczce,dlatego zmienił temat.- Sądziłem, że złożę ci wyrazy szacunku, skoro tędy przechodziłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Nie wolno mu.Niewielu może mnie do - tknąć.Ale.- Nabrał powietrza iwypuścił je wraz z przeciągłym westchnieniem.Podmuch poruszył kosmykami jej włosów.Podoba mi się twoje życzenie.Zdrowe uczucia, takie jak wściekłość, niepokój, strach iodrobina nieczystej pokusy, są smakowite.Roześmiał się, a Leslie spowiły cienie, niczym dym przybierające rozmaite kształty.Wcześniej widziała je nad budką z atramentem w salonie Królika.Ciemne smugi zaczęływypełniać klub, płynęły w jej stronę z roztańczonych ciał na parkiecie.Zdawało się, jakbywyciągały do niej ręce, by musnąć jej skórę - a ona się przed tym wzbraniała. Czyżby?Oblizała usta, smakując miodowy aromat tęsknoty, i odepchnęła się od ściany.Przez spowity mrokiem tłum przeciskali się Keenan, Aislinna i Seth.%7ładne z nich niesprawiało wrażenia zadowolonego, ale to na widok miny Setha zrobiło jej się słabo.Niechciała, żeby do niej dotarli, ani oni, ani cienie.Wściekłość ją kłuła i łączyła się z chmurąprzesyconej solą złości, która sunęła w powietrzu tuż przed Keenanem niczym mgła nad-ciągająca od morza.Irial obrócił ją ramionach i spojrzał na nią tak, że zadrżała z pożądania.- Mhm, to mi się podoba, ale.- pocałował ją czule w czoło -.muszę załatwić pewnesprawy.Niedługo będziemy mieli dla siebie mnóstwo czasu.Odsunęła się od niego, potrącając ludzi.Złapał ją Keenan, który nie odrywał oczu od Iriala.Pod wpływem jego uścisku wypełniająca ją złość przybierała na silę, ścinała jej krew wżyłach.- Nie dotykaj mnie! - syknęła.- Nigdy więcej mnie nie dotykaj, króluniu.- Przepraszam, Les.Tak mi przykro - szepnęła Aislinn.Przez moment wyglądała tak, jakbyzłote łzy spływały jej po policzkach, aie po chwili się odwróciła.- Seth, zajmiesz się nią?- Jasne.- Seth odciągnął Leslie od Keenana i otoczył ramieniem w opiekuńczym geście.-Chodz,Les.Keenan oparł rękę na jego ramieniu.- Zabierz ją do Nialla.- Nigdzie nie idę - obwieściła zgromadzonym.- Nie wiem co się dzieje, ale.- Idz do domu.Będziesz bezpieczniejsza z dala od tej hałastry.Irial znów zrobił wdech, a Leslie ujrzała cienie pełznące po poskręcanym, atramentowympnączu, które miało pióra zamiast liści i wyrastało z jej głowy.Ciemnia łodyga drgała przezchwilę, po czym znieruchomiała, i dziewczynę nagle znów ogarnęły spokój, opanowanie icisza.Zapragnęła opuścić to miejsce.Nie odezwała się, tylko odwróciła się na pięcie i odeszła.ROZDZIAA 25Irial obserwował, jak Leslie oddala się ze śmiertelnikiem Królowej Lata. Ciekawe, cozamierzają? Tak naprawdę teraz to już nie miało znaczenia; Leslie należała do niego.Cokolwiek jej powiedzą albo zrobią, nie zmienią tego.- Jeśli ktokolwiek spróbuje ją mi zabrać, stanąć między nami.- Oderwał oczy od Keenana,żeby spojrzeć na Królową Lata.- Rozumiesz co się stanie, prawda?Nie wyglądała jakby chciała odpowiedzieć.- Aislinn? - Keenan ujął jej dłoń.Zignorowała także jego.- Leslie nie jest zwykłą śmiertelniczką, to moja przyjaciółka.Powinnam była zareagować,kiedy zobaczyłam cię w restauracji.- To by niczego nie zmieniło.Już wtedy była moja.Dlatego się tam pojawiłem.Zatrzymałdłoń w powietrzu obok jej rozświetlonej twarzy i szepnął: - Co byś zrobiła, żeby ochronićswojego śmiertelnika,* swojego Setha, Ash?- Wszystko.- No właśnie, Dlatego nie próbuj odebrać mi Leslie.Twój królunio poskarżył ci się chyba, ktogo spętał, prawda?Irial czekał na przypływ niepokoju, złości, rozpaczy, ale z zaskoczeniem odkrył, że KrólowaLata rozsądnie kontroluje emocje.Przypomniała mu córki Gabriela, kiedy uniosła głowę.- Powiedział - Zrobiła krok do przodu.Keenan nie próbował jej zatrzymać.Obserwował jątylko z ufnością, panując nad uczuciami.Z ust Królowej Lata sączyła się strużka światła słonecznego, dyskretnie przypominając o tymdo czego władczyni jest zdolna.Znalazła się na tyle blisko, żeby pustynny żar jej oddechuprzypalił twarz Iriala, gdy szepnęła:- Nie groz mi.Irial uniósł ręce.- To nie ja wszczynam kłótnie.Przyszedłem tutaj w sprawach dworu; Leslie jest teraz mojasprawą.- Czuł się skrępowany, mówiąc w ten sposób o swojej bezbronnej śmiertelniczce,dlatego zmienił temat.- Sądziłem, że złożę ci wyrazy szacunku, skoro tędy przechodziłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]