[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.»«Droga jest trudna, a czas – krótki.Mamy ze sobą niewiasty i musimy powrócić przed dniem szabatu do Kafarnaum.Nie nalegaj, niewiasto» – mówi stanowczo Iskariota, chcąc ją odtrącić.«To dlatego że.chciałam Go przekonać, że mogłabym się dobrze zająć dzieckiem» [– wyjaśnia niewiasta.]«Ale on ma matkę, rozumiesz?» – mówi znowu niegrzecznie Iskariota.Jezus pyta upokorzoną niewiastę:«Czy znasz krótszą drogę pomiędzy Gamalą i Afek?»«O! Tak! Droga jest górzysta, ale dobra.Chłodna, bo prowadzi przez las.Poza tym dla niewiast – ja zapłacę – można wziąć osły.»«Przyjdę do ciebie, żeby cię pocieszyć, nawet jeśli nie mogę dać ci dziecka, bo ma matkę.Ale obiecuję ci, że kiedy Bóg uzna, że niekochane dziecko ma znaleźć miłość, pomyślę o tobie» [– zapewnia ją Jezus.]«Dziękuję, Nauczycielu.Jesteś dobry» – mówi wdowa i rzuca na Judasza spojrzenie, które znaczy: „A ty jesteś zły”.Dziecko słuchało i zrozumiało, przynajmniej częściowo.Przywiązało się do wdowy, która je zdobyła pieszczotami i smakowitymi kęsami jedzenia.Teraz zaś – trochę przez naturalny odruch zastanowienia, a trochę przez naśladownictwo właściwe dzieciom – powtarza dokładnie to, co uczyniła wdowa.Zamiast jednak upaść na twarz do stóp Jezusa czepia się Jego kolan.Podnosi twarz, oświetloną blaskiem księżyca, i mówi:«Dziękuję, Nauczycielu, jesteś dobry.»Ale nie ogranicza się do tego.Chce jasno wyrazić, co myśli, dlatego kończy słowami: «A ty jesteś zły.»I kopie Iskariotę, żeby nie było żadnej pomyłki co do osoby.Tomasz śmieje się głośno, zarażając innych.Mówi: «Biedny Judasz! Trzeba jednak powiedzieć, że dzieci cię nie lubią! Za każdym razem gdy cię jedno z nich ocenia, to zawsze źle!.»Judasz ma niewielkie poczucie humoru.Ujawnia swój gniew: gniew niesłuszny, nieproporcjonalny do przyczyny i do osoby, która go wywołała.Wyładowuje się bez umiaru na dziecku.Odrywa je od kolan Jezusa i odrzuca w tył z krzykiem:«Tak się dzieje, kiedy w poważnych sprawach odgrywa się komedię.Ani to piękne, ani pożyteczne prowadzić ze sobą niewiasty i bękarty.»«Nie możesz tak mówić.Przecież znałeś jego ojca.To był małżonek uczciwy i sprawiedliwy» – zauważa surowo Bartłomiej.«I cóż z tego? Czy chłopak nie jest teraz włóczęgą, przyszłym złodziejem? Czy nie wywołał niezbyt przychylnych rozmów o nas? Uważano, że to syn Twej Matki.A gdzież jest małżonek Twojej Matki, żeby usprawiedliwić posiadanie syna w tym wieku? Albo mówiono, że to syn jednego z nas i.»[Jezus przerywa mu:] «Dość.Mówisz językiem tego świata.A świat w błocie przemawia do żab, węży, jaszczurek, do wszystkich nieczystych zwierząt.Chodź, Alfeuszu, nie płacz.Chodź do Mnie.Ja cię poniosę w Moich ramionach.»Wielki jest smutek dziecka.Cała jego boleść sieroty, dziecka odrzuconego przez własną matkę, uśpiona w te dni pokoju, powraca, kipi, przelewa się.Niewiasty mówią do chłopca i – żeby go pocieszyć – całują zadrapania, jakie spowodował na czole i rękach upadek na kamieniste podłoże.Bardziej niż z ich przyczyny płacze on jednak z powodu bólu niekochanego dziecka.To płacz długi, rozdzierający.Woła zmarłego ojca, matkę.O! Biedny malec!Płaczę wraz z nim i ja, której ludzie nigdy nie potrafili kochać, i jak on schroniłam się w ramionach Boga.Płaczę dziś, w rocznicę pogrzebu mego ojca; dzisiaj, kiedy niesłuszna decyzja pozbawiła mnie częstej komunii.Jezus obejmuje chłopca, całuje, tuli i pociesza, cały czas idąc na przedzie z niewinnym w ramionach, w blasku księżyca.Płacz powoli ustaje i łzy stają się rzadsze.Można usłyszeć w ciszy nocy głos Jezusa:«Jestem tu, Alfeuszu, jestem tu za wszystkich, aby ci zastąpić ojca i matkę.Nie płacz.Twój ojciec jest przy Mnie i całuje cię razem ze Mną.Aniołowie troszczą się o ciebie, jakby byli matkami.Cała miłość, sama miłość, gdy jesteś dobry i niewinny, jest z tobą.»W tym właśnie momencie rozlega się głos jednego z mieszkańców Hipposu:«Nauczyciel jest dobry, ale Jego uczniowie – nie.Odchodzę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.»«Droga jest trudna, a czas – krótki.Mamy ze sobą niewiasty i musimy powrócić przed dniem szabatu do Kafarnaum.Nie nalegaj, niewiasto» – mówi stanowczo Iskariota, chcąc ją odtrącić.«To dlatego że.chciałam Go przekonać, że mogłabym się dobrze zająć dzieckiem» [– wyjaśnia niewiasta.]«Ale on ma matkę, rozumiesz?» – mówi znowu niegrzecznie Iskariota.Jezus pyta upokorzoną niewiastę:«Czy znasz krótszą drogę pomiędzy Gamalą i Afek?»«O! Tak! Droga jest górzysta, ale dobra.Chłodna, bo prowadzi przez las.Poza tym dla niewiast – ja zapłacę – można wziąć osły.»«Przyjdę do ciebie, żeby cię pocieszyć, nawet jeśli nie mogę dać ci dziecka, bo ma matkę.Ale obiecuję ci, że kiedy Bóg uzna, że niekochane dziecko ma znaleźć miłość, pomyślę o tobie» [– zapewnia ją Jezus.]«Dziękuję, Nauczycielu.Jesteś dobry» – mówi wdowa i rzuca na Judasza spojrzenie, które znaczy: „A ty jesteś zły”.Dziecko słuchało i zrozumiało, przynajmniej częściowo.Przywiązało się do wdowy, która je zdobyła pieszczotami i smakowitymi kęsami jedzenia.Teraz zaś – trochę przez naturalny odruch zastanowienia, a trochę przez naśladownictwo właściwe dzieciom – powtarza dokładnie to, co uczyniła wdowa.Zamiast jednak upaść na twarz do stóp Jezusa czepia się Jego kolan.Podnosi twarz, oświetloną blaskiem księżyca, i mówi:«Dziękuję, Nauczycielu, jesteś dobry.»Ale nie ogranicza się do tego.Chce jasno wyrazić, co myśli, dlatego kończy słowami: «A ty jesteś zły.»I kopie Iskariotę, żeby nie było żadnej pomyłki co do osoby.Tomasz śmieje się głośno, zarażając innych.Mówi: «Biedny Judasz! Trzeba jednak powiedzieć, że dzieci cię nie lubią! Za każdym razem gdy cię jedno z nich ocenia, to zawsze źle!.»Judasz ma niewielkie poczucie humoru.Ujawnia swój gniew: gniew niesłuszny, nieproporcjonalny do przyczyny i do osoby, która go wywołała.Wyładowuje się bez umiaru na dziecku.Odrywa je od kolan Jezusa i odrzuca w tył z krzykiem:«Tak się dzieje, kiedy w poważnych sprawach odgrywa się komedię.Ani to piękne, ani pożyteczne prowadzić ze sobą niewiasty i bękarty.»«Nie możesz tak mówić.Przecież znałeś jego ojca.To był małżonek uczciwy i sprawiedliwy» – zauważa surowo Bartłomiej.«I cóż z tego? Czy chłopak nie jest teraz włóczęgą, przyszłym złodziejem? Czy nie wywołał niezbyt przychylnych rozmów o nas? Uważano, że to syn Twej Matki.A gdzież jest małżonek Twojej Matki, żeby usprawiedliwić posiadanie syna w tym wieku? Albo mówiono, że to syn jednego z nas i.»[Jezus przerywa mu:] «Dość.Mówisz językiem tego świata.A świat w błocie przemawia do żab, węży, jaszczurek, do wszystkich nieczystych zwierząt.Chodź, Alfeuszu, nie płacz.Chodź do Mnie.Ja cię poniosę w Moich ramionach.»Wielki jest smutek dziecka.Cała jego boleść sieroty, dziecka odrzuconego przez własną matkę, uśpiona w te dni pokoju, powraca, kipi, przelewa się.Niewiasty mówią do chłopca i – żeby go pocieszyć – całują zadrapania, jakie spowodował na czole i rękach upadek na kamieniste podłoże.Bardziej niż z ich przyczyny płacze on jednak z powodu bólu niekochanego dziecka.To płacz długi, rozdzierający.Woła zmarłego ojca, matkę.O! Biedny malec!Płaczę wraz z nim i ja, której ludzie nigdy nie potrafili kochać, i jak on schroniłam się w ramionach Boga.Płaczę dziś, w rocznicę pogrzebu mego ojca; dzisiaj, kiedy niesłuszna decyzja pozbawiła mnie częstej komunii.Jezus obejmuje chłopca, całuje, tuli i pociesza, cały czas idąc na przedzie z niewinnym w ramionach, w blasku księżyca.Płacz powoli ustaje i łzy stają się rzadsze.Można usłyszeć w ciszy nocy głos Jezusa:«Jestem tu, Alfeuszu, jestem tu za wszystkich, aby ci zastąpić ojca i matkę.Nie płacz.Twój ojciec jest przy Mnie i całuje cię razem ze Mną.Aniołowie troszczą się o ciebie, jakby byli matkami.Cała miłość, sama miłość, gdy jesteś dobry i niewinny, jest z tobą.»W tym właśnie momencie rozlega się głos jednego z mieszkańców Hipposu:«Nauczyciel jest dobry, ale Jego uczniowie – nie.Odchodzę [ Pobierz całość w formacie PDF ]