[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale przypominam ci, że tylko zły nienawidzi człowieka doskonałego, a głupi uzewnętrznia swą nieżyczliwość, nie zastawiając się nawet, że demaskuje samego siebie.Kto żyje w ciemnościach, ten myli węża z kwitnącą gałązką.Kto żyje w światłości, widzi rzeczy właściwie i z miłości do sprawiedliwości broni ich, jeśli są atakowane.My żyjemy w światłości.Jesteśmy czystym i pięknym pokoleniem synów światłości, a naszą Głową jest Święty, który nie zna niewiasty ani grzechu.Idziemy za Nim i bronimy Go przed Jego nieprzyjaciółmi, do których, jak nas nauczył, nie mamy nienawiści, lecz przeciwnie – modlimy się za nich.Przyjmij, starcze, lekcję od młodego człowieka, który doszedł do dojrzałości, bo Mądrość go nauczyła nie mówić bez zastanowienia, a szybkim być w czynieniu dobra.Idź i donieś temu, kto cię posłał, że to nie w splamionym domu góry Moria, lecz w tej biednej siedzibie Bóg przebywa w Swej chwale.Żegnaj.»Pięciu nie ma odwagi odpowiedzieć.Odchodzą.Uczniowie zadają sobie pytania: trzeba o tym powiedzieć lub nie mówić Jezusowi, który jest jeszcze z uzdrowionymi chorymi? Lepiej będzie powiedzieć.Idą więc do Niego, wołają Go i mówią Mu o wszystkim.Jezus uśmiecha się spokojnie i odpowiada: «Dziękuję wam za waszą obronę.ale cóż chcecie? Każdy daje to, co ma.»«Jednak oni mają trochę racji.Ludzie mają oczy, aby widzieć i wielu ją zauważa.Ona ciągle jest przy drzwiach, jak pies.Szkodzi ci» – mówi wielu.«Zostawcie ją.To nie ona będzie kamieniem, który uderzy Mnie w głowę.A jeśli ona się zbawi.radość będzie dla Mnie wielką zapłatą za te słowa krytyki!»Wszystko kończy się tą słodką odpowiedzią.91.ZASŁONIĘTA NIEWIASTA Z “PIĘKNEJ RZEKI”Napisane 5 marca 1945.A, 4667-4676Dzień jest tak straszny, że nie ma żadnego pielgrzyma.Pada ulewny deszcz i podwórze stało się kałużą, w której pływają suche liście.Znalazły się tam nie wiadomo skąd, przyniesione przez wiatr, który wieje i trzaska drzwiami i oknami.Kuchnia jest bardziej mroczna niż zwykle, bo – aby deszcz się nie przedostawał do środka - można ją tylko trochę otworzyć.Dym wyciska łzy i wywołuje kaszel, wiatr bowiem wtłacza go do wnętrza.«Salomon miał rację – mówi Piotr sentencjonalnie.– Trzy rzeczy wypędzają mężczyznę z domu: kłótliwa niewiasta.tę zostawiłem w Kafarnaum wraz z jej rodziną.dymiący komin i dach przepuszczający deszcz.Te dwie ostatnie rzeczy mamy.Jutro zadbam o komin.Wejdę na dach i ty, i ty, i ty (Jakub, Jan i Andrzej) wejdziecie ze mną.Przy pomocy łupków zrobimy podkładki i dach na kalenicy.»«A skąd weźmiesz łupki?» – pyta Tomasz.«Z szopy.Jeśli tam będzie padać, to świat się nie zawali.Ale tu.Będziesz bolał nad tym, że twoje dania nie będą już udekorowane łzami pokrytymi sadzą?»«Oj, gdyby ci się udało! Zobacz, jak jestem umazany.To mi kapie na głowę, kiedy jestem przy ogniu.»«Przypominasz egipskiego potwora» – śmieje się Jan.Rzeczywiście Tomasz ma dziwaczne czarne punkty na dobrodusznej okrągłej twarzy.Jest pierwszy do śmiania się, zawsze wesoły.Jezus też się śmieje, bo w chwili gdy [Tomasz] mówi, nowa kropla pełna sadzy spada mu na koniuszek nosa, brudząc go.«Co powiesz ty, znawca pogody? Będzie to jeszcze długo trwać?» – pyta Piotra Iskariota, który całkowicie się zmienił od kilku dni.«Zaraz ci powiem.Odchodzę, by stać się astrologiem» – mówi Piotr.Idzie do drzwi, otwiera je lekko.Wystawia na zewnątrz głowę i rękę.Potem ogłasza: «Lekki wiatr od południa.upał i mgły.Hmm! Zbyt mało, żeby.»Piotr milknie, potem wchodzi cicho, zostawia otwarte drzwi i zerka.«Co jest?» – pyta trzech lub czterech.Piotr daje znak ręką, aby umilkli.Patrzy.Potem mruczy:«To ta kobieta.Napiła się wody ze studni i wzięła wiązkę chrustu porzuconą na podwórku.Jest przemoczona.Z pewnością nie jest jej gorąco.Odchodzi.Idę za nią, chcę zobaczyć.» – wychodzi bez hałasu.«Ale gdzie ona może mieszkać, że zawsze jest tak blisko?» – pyta Tomasz.«I zostawać tu przy takiej pogodzie!» – mówi Mateusz.«Idzie z pewnością na wieś.Przedwczoraj kupowała chleb» – mówi Bartłomiej.«Ma dużo wytrwałości, żeby pozostawać tak pozakrywana!.» – mówi Jakub, syn Alfeusza.«.lub poważny powód» – zauważa Tomasz.«Czyżby to była ta [kobieta], o której wczoraj mówił ten Żyd? – mówi Jan.– Oni są zawsze tak fałszywi!»Jezus trwa cały czas w milczeniu, jakby głuchy.Wszyscy patrzą na Niego.Są pewni, że On wie.On jednak obrabia właśnie nożem kawałek miękkiego drewna, które powoli przemienia się w długi widelec, przydatny do wyciągania jarzyn z gotującej się wody.Po skończeniu, podaje go Tomaszowi, który oddał się całkowicie kucharskim zajęciom.«Jesteś naprawdę dzielny, Nauczycielu.Ale.powiesz nam, kim ona jest?»«Duszą.Dla mnie, wy wszyscy jesteście ‘duszami’.Niczym innym.Mężczyźni, niewiasty, starcy, dzieci – to dusze, dusze, dusze.Dusze przejrzyste – małe; dusze błękitne - dzieci; dusze różowe - ludzie młodzi; dusze złote - sprawiedliwi; dusze smołowate – grzesznicy.Ale tylko dusze.Nic więcej jak dusze.I uśmiecham się do dusz przejrzystych, bo wydaje mi się, że uśmiecham się do aniołów.Odpoczywam w różu kwiatów i w błękicie młodych dobrych ludzi.Raduję się cennymi duszami sprawiedliwych.Trudzę się i cierpię, aby uczynić cennymi i świetlistymi dusze grzeszników.Twarze?.Ciała?.To jest niczym.To poprzez wasze dusze was znam i rozpoznaję.»«A ona jaką jest duszą?» – pyta Tomasz.«Duszą mniej ciekawską niż dusze Moich przyjaciół, gdyż nie wypytuje się ani nie stawia pytań, przychodzi i odchodzi, nie mówiąc i nie patrząc.»«Sądziłem, że to kobieta prowadząca złe życie lub trędowata, ale zmieniłem zdanie, bo.Nauczycielu, jeśli powiem Ci coś, nie zganisz mnie?» – pyta Iskariota.Siada na ziemi przy kolanach Jezusa, całkiem przemieniony, pokorny, dobry, naprawdę piękniejszy z tym skromnym wyglądem niż wtedy, gdy jest pompatycznym i pyszniącym się Judaszem.«Nie zganię cię.Mów.»«Wiem, gdzie ona mieszka.Szedłem za nią wieczorem, udając, że wychodzę po wodę, bo spostrzegłem, że ona chodzi do studni, gdy jest ciemno.Któregoś poranka znalazłem na ziemi szpilkę do włosów ze srebra.dokładnie przy brzegu studni.Zrozumiałem, że to ona ją zgubiła.Ona przebywa w małej drewnianej chatce, w lesie.Może ta klitka służy wieśniakom? Jest jednak w połowie przegniła.Przykryła ją gałęziami niby dachem.Być może w tym celu wzięła chrust.To nora.Nie wiem, jak ona tam może mieszkać.To byłoby dobre najwyżej dla dużego psa lub całkiem małego osła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Ale przypominam ci, że tylko zły nienawidzi człowieka doskonałego, a głupi uzewnętrznia swą nieżyczliwość, nie zastawiając się nawet, że demaskuje samego siebie.Kto żyje w ciemnościach, ten myli węża z kwitnącą gałązką.Kto żyje w światłości, widzi rzeczy właściwie i z miłości do sprawiedliwości broni ich, jeśli są atakowane.My żyjemy w światłości.Jesteśmy czystym i pięknym pokoleniem synów światłości, a naszą Głową jest Święty, który nie zna niewiasty ani grzechu.Idziemy za Nim i bronimy Go przed Jego nieprzyjaciółmi, do których, jak nas nauczył, nie mamy nienawiści, lecz przeciwnie – modlimy się za nich.Przyjmij, starcze, lekcję od młodego człowieka, który doszedł do dojrzałości, bo Mądrość go nauczyła nie mówić bez zastanowienia, a szybkim być w czynieniu dobra.Idź i donieś temu, kto cię posłał, że to nie w splamionym domu góry Moria, lecz w tej biednej siedzibie Bóg przebywa w Swej chwale.Żegnaj.»Pięciu nie ma odwagi odpowiedzieć.Odchodzą.Uczniowie zadają sobie pytania: trzeba o tym powiedzieć lub nie mówić Jezusowi, który jest jeszcze z uzdrowionymi chorymi? Lepiej będzie powiedzieć.Idą więc do Niego, wołają Go i mówią Mu o wszystkim.Jezus uśmiecha się spokojnie i odpowiada: «Dziękuję wam za waszą obronę.ale cóż chcecie? Każdy daje to, co ma.»«Jednak oni mają trochę racji.Ludzie mają oczy, aby widzieć i wielu ją zauważa.Ona ciągle jest przy drzwiach, jak pies.Szkodzi ci» – mówi wielu.«Zostawcie ją.To nie ona będzie kamieniem, który uderzy Mnie w głowę.A jeśli ona się zbawi.radość będzie dla Mnie wielką zapłatą za te słowa krytyki!»Wszystko kończy się tą słodką odpowiedzią.91.ZASŁONIĘTA NIEWIASTA Z “PIĘKNEJ RZEKI”Napisane 5 marca 1945.A, 4667-4676Dzień jest tak straszny, że nie ma żadnego pielgrzyma.Pada ulewny deszcz i podwórze stało się kałużą, w której pływają suche liście.Znalazły się tam nie wiadomo skąd, przyniesione przez wiatr, który wieje i trzaska drzwiami i oknami.Kuchnia jest bardziej mroczna niż zwykle, bo – aby deszcz się nie przedostawał do środka - można ją tylko trochę otworzyć.Dym wyciska łzy i wywołuje kaszel, wiatr bowiem wtłacza go do wnętrza.«Salomon miał rację – mówi Piotr sentencjonalnie.– Trzy rzeczy wypędzają mężczyznę z domu: kłótliwa niewiasta.tę zostawiłem w Kafarnaum wraz z jej rodziną.dymiący komin i dach przepuszczający deszcz.Te dwie ostatnie rzeczy mamy.Jutro zadbam o komin.Wejdę na dach i ty, i ty, i ty (Jakub, Jan i Andrzej) wejdziecie ze mną.Przy pomocy łupków zrobimy podkładki i dach na kalenicy.»«A skąd weźmiesz łupki?» – pyta Tomasz.«Z szopy.Jeśli tam będzie padać, to świat się nie zawali.Ale tu.Będziesz bolał nad tym, że twoje dania nie będą już udekorowane łzami pokrytymi sadzą?»«Oj, gdyby ci się udało! Zobacz, jak jestem umazany.To mi kapie na głowę, kiedy jestem przy ogniu.»«Przypominasz egipskiego potwora» – śmieje się Jan.Rzeczywiście Tomasz ma dziwaczne czarne punkty na dobrodusznej okrągłej twarzy.Jest pierwszy do śmiania się, zawsze wesoły.Jezus też się śmieje, bo w chwili gdy [Tomasz] mówi, nowa kropla pełna sadzy spada mu na koniuszek nosa, brudząc go.«Co powiesz ty, znawca pogody? Będzie to jeszcze długo trwać?» – pyta Piotra Iskariota, który całkowicie się zmienił od kilku dni.«Zaraz ci powiem.Odchodzę, by stać się astrologiem» – mówi Piotr.Idzie do drzwi, otwiera je lekko.Wystawia na zewnątrz głowę i rękę.Potem ogłasza: «Lekki wiatr od południa.upał i mgły.Hmm! Zbyt mało, żeby.»Piotr milknie, potem wchodzi cicho, zostawia otwarte drzwi i zerka.«Co jest?» – pyta trzech lub czterech.Piotr daje znak ręką, aby umilkli.Patrzy.Potem mruczy:«To ta kobieta.Napiła się wody ze studni i wzięła wiązkę chrustu porzuconą na podwórku.Jest przemoczona.Z pewnością nie jest jej gorąco.Odchodzi.Idę za nią, chcę zobaczyć.» – wychodzi bez hałasu.«Ale gdzie ona może mieszkać, że zawsze jest tak blisko?» – pyta Tomasz.«I zostawać tu przy takiej pogodzie!» – mówi Mateusz.«Idzie z pewnością na wieś.Przedwczoraj kupowała chleb» – mówi Bartłomiej.«Ma dużo wytrwałości, żeby pozostawać tak pozakrywana!.» – mówi Jakub, syn Alfeusza.«.lub poważny powód» – zauważa Tomasz.«Czyżby to była ta [kobieta], o której wczoraj mówił ten Żyd? – mówi Jan.– Oni są zawsze tak fałszywi!»Jezus trwa cały czas w milczeniu, jakby głuchy.Wszyscy patrzą na Niego.Są pewni, że On wie.On jednak obrabia właśnie nożem kawałek miękkiego drewna, które powoli przemienia się w długi widelec, przydatny do wyciągania jarzyn z gotującej się wody.Po skończeniu, podaje go Tomaszowi, który oddał się całkowicie kucharskim zajęciom.«Jesteś naprawdę dzielny, Nauczycielu.Ale.powiesz nam, kim ona jest?»«Duszą.Dla mnie, wy wszyscy jesteście ‘duszami’.Niczym innym.Mężczyźni, niewiasty, starcy, dzieci – to dusze, dusze, dusze.Dusze przejrzyste – małe; dusze błękitne - dzieci; dusze różowe - ludzie młodzi; dusze złote - sprawiedliwi; dusze smołowate – grzesznicy.Ale tylko dusze.Nic więcej jak dusze.I uśmiecham się do dusz przejrzystych, bo wydaje mi się, że uśmiecham się do aniołów.Odpoczywam w różu kwiatów i w błękicie młodych dobrych ludzi.Raduję się cennymi duszami sprawiedliwych.Trudzę się i cierpię, aby uczynić cennymi i świetlistymi dusze grzeszników.Twarze?.Ciała?.To jest niczym.To poprzez wasze dusze was znam i rozpoznaję.»«A ona jaką jest duszą?» – pyta Tomasz.«Duszą mniej ciekawską niż dusze Moich przyjaciół, gdyż nie wypytuje się ani nie stawia pytań, przychodzi i odchodzi, nie mówiąc i nie patrząc.»«Sądziłem, że to kobieta prowadząca złe życie lub trędowata, ale zmieniłem zdanie, bo.Nauczycielu, jeśli powiem Ci coś, nie zganisz mnie?» – pyta Iskariota.Siada na ziemi przy kolanach Jezusa, całkiem przemieniony, pokorny, dobry, naprawdę piękniejszy z tym skromnym wyglądem niż wtedy, gdy jest pompatycznym i pyszniącym się Judaszem.«Nie zganię cię.Mów.»«Wiem, gdzie ona mieszka.Szedłem za nią wieczorem, udając, że wychodzę po wodę, bo spostrzegłem, że ona chodzi do studni, gdy jest ciemno.Któregoś poranka znalazłem na ziemi szpilkę do włosów ze srebra.dokładnie przy brzegu studni.Zrozumiałem, że to ona ją zgubiła.Ona przebywa w małej drewnianej chatce, w lesie.Może ta klitka służy wieśniakom? Jest jednak w połowie przegniła.Przykryła ją gałęziami niby dachem.Być może w tym celu wzięła chrust.To nora.Nie wiem, jak ona tam może mieszkać.To byłoby dobre najwyżej dla dużego psa lub całkiem małego osła [ Pobierz całość w formacie PDF ]