[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I powoli Dartanka zaczęła wierzyć, że naprawdę wpadł jej w ręce diament podatny na każdą obróbkę, diament który zdoła uczynić dość twardym, by zarysował nawet tak harde żelazo, z jakiego odlany był Gold.- Stóój!Wstrzymali konie.Żołnierze przestali śpiewać.Tubalny głos podsetnika bez wysiłku przebijał się przez szmer wiatru i deszczu.- Postój nocny! Drugie trójki: namioty! Trzecie trójki: konie! Pierwsze trójki: posiłek! Wartę nocną trzyma dziesiątka Ehdeha! Potwierdzić!- Tak, panie! - rozbrzmiały głosy dziesiętników i trójkowych.Żołnierze pozsiadali z koni i bez zwłoki porozchodzili się do wyznaczonych zadań.Na Leynę nikt nie zwracał uwagi.Rbal bąknął coś przepraszająco i uciekł, jakby nagle zmieniła się w niedźwiedzia.Rozumiała, że musi ochłonąć.Zsiadła z konia, którego jeden z żołnierzy natychmiast powiódł do pobliskiego strumienia.Szczelnie otuliła się płaszczem.Znowu było jej zimno.Z mimowolnym podziwem patrzyła na poubieranych tylko w krótkie kolczugi i zielone tuniki gwardzistów.Teren, który wybrano pod obóz, był bezdrzewny; domyśliła się, że wybrano go tylko ze względu na bliskość strumienia.Monotonna, skalista pustynia rozciągała się jak okiem sięgnąć.Choć, gdyby nie coraz gęstszy deszcz, nadciągający falami, i nie bliska już noc, Leyna ujrzałaby widok wcale nie monotonny.O kilka mil piętrzyły się bowiem południowe stoki poszarpanych i groźnych, a nade wszystko niedostępnych Ciężkich Gór.Rozdział VIIPrzetarł zaspane oczy i usiadł na posłaniu, urządzonym wprost na podłodze.Spojrzał w okno.Był dzień.Przez chwilę porządkował myśli; gdy się obudził, miał odczucie, że wszystko co pamiętał było snem.Ale nie.Zauważył zdziwiony, że w izbie nie ma nikogo.Gospodarz i Łowczyni musieli już wstać.Dlaczego go nie obudzili?Wstał, podciągnął spódnicę i założył koszulę.Wbił nogi w buty i sięgnął po miecz.Chyba jednak polubił go.Gold nie wierzył, że Dartańczyk może mieć pojęcie o mieczu.„Ach, turnieje!” - mówił z politowaniem.Baylay zapewniał, że pobierał lekcje u człowieka, który uchodził za mistrza (będąc delikatnym, nie wspomniał ubogiemu setnikowi, że stać go było na sprowadzenie owego mistrza z Armektu.i że mógłby sobie kupić tysiąc takich mistrzów).Doszło do próby.Gold był szczerze zdumiony i uradowany.„Na Szerń, to prawda, że nie możesz się niczego ode mnie nauczyć! - rzekł otwarcie.- W całym garnizonie mam tylko dwóch ludzi, którzy lepiej machają ode mnie, ale wątpię, by dali ci jakieś cenne wskazówki.Nie zgub jednak swoich zdolności.Codziennie rano poświęć trochę czasu na zabawę z żelazem, choćby twoim przeciwnikiem miało być powietrze.I nie bądź zbyt pewny siebie.Co innego wywijać mieczem, a co innego ciąć nim człowieka”.Te słowa głęboko zapadły w serce Dartańczyka.Nie był pewny siebie.I ćwiczył codziennie.Zwłaszcza, że przed rokiem to samo zalecał armektański nauczyciel.Otrząsnął się z zamyślenia i wyciągnął głownię z pochwy.Zalśniła czysto.Położył pochwę na stole, obok zdjętej wczoraj zbroi i wyszedł przed chatę.Zmrużył oczy.Chwilę potem zauważył dziewczynę i chciał się cofnąć, ale było już za późno.Wychodziła właśnie ze strumienia.Bez cienia zażenowania ruszyła w jego kierunku.W miarę jak się zbliżała, coraz wyraźniej widział bujne, ściągnięte szeroką skórzaną opaską włosy, mokre od lodowatej wody ramiona, małe, śmiesznie sterczące na boki piersi, silne uda i nieregularną, czarną plamę na podbrzuszu.Sprężyste mięśnie grały pod ogorzałą skórą, aż wzdrygnął się na ich widok.Niewielu chyba mężczyzn mogło pochwalić się podobną muskulaturą.Stanęła przed nim i patrzyła z ironią.Odwrócił głowę i mruknął coś na kształt przeprosin, czując się niezręcznie i głupio.- Oto mężczyzna, który boi się widoku nagiej kobiety - zakpiła.- Patrz, patrz.Do końca życia będziesz mógł opowiadać, że widziałeś Panią Gór w kąpieli.- Kara!Odwróciła się szybko.Mimowolnie ogarnął spojrzeniem nagi, spięty jak u klaczy zad.Starzec patrzył surowo.- Nie sądziłem, że jesteś taka głupia - powiedział z naciskiem.- Nie sądziłem, że jesteś taka głupia.I pusta [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.I powoli Dartanka zaczęła wierzyć, że naprawdę wpadł jej w ręce diament podatny na każdą obróbkę, diament który zdoła uczynić dość twardym, by zarysował nawet tak harde żelazo, z jakiego odlany był Gold.- Stóój!Wstrzymali konie.Żołnierze przestali śpiewać.Tubalny głos podsetnika bez wysiłku przebijał się przez szmer wiatru i deszczu.- Postój nocny! Drugie trójki: namioty! Trzecie trójki: konie! Pierwsze trójki: posiłek! Wartę nocną trzyma dziesiątka Ehdeha! Potwierdzić!- Tak, panie! - rozbrzmiały głosy dziesiętników i trójkowych.Żołnierze pozsiadali z koni i bez zwłoki porozchodzili się do wyznaczonych zadań.Na Leynę nikt nie zwracał uwagi.Rbal bąknął coś przepraszająco i uciekł, jakby nagle zmieniła się w niedźwiedzia.Rozumiała, że musi ochłonąć.Zsiadła z konia, którego jeden z żołnierzy natychmiast powiódł do pobliskiego strumienia.Szczelnie otuliła się płaszczem.Znowu było jej zimno.Z mimowolnym podziwem patrzyła na poubieranych tylko w krótkie kolczugi i zielone tuniki gwardzistów.Teren, który wybrano pod obóz, był bezdrzewny; domyśliła się, że wybrano go tylko ze względu na bliskość strumienia.Monotonna, skalista pustynia rozciągała się jak okiem sięgnąć.Choć, gdyby nie coraz gęstszy deszcz, nadciągający falami, i nie bliska już noc, Leyna ujrzałaby widok wcale nie monotonny.O kilka mil piętrzyły się bowiem południowe stoki poszarpanych i groźnych, a nade wszystko niedostępnych Ciężkich Gór.Rozdział VIIPrzetarł zaspane oczy i usiadł na posłaniu, urządzonym wprost na podłodze.Spojrzał w okno.Był dzień.Przez chwilę porządkował myśli; gdy się obudził, miał odczucie, że wszystko co pamiętał było snem.Ale nie.Zauważył zdziwiony, że w izbie nie ma nikogo.Gospodarz i Łowczyni musieli już wstać.Dlaczego go nie obudzili?Wstał, podciągnął spódnicę i założył koszulę.Wbił nogi w buty i sięgnął po miecz.Chyba jednak polubił go.Gold nie wierzył, że Dartańczyk może mieć pojęcie o mieczu.„Ach, turnieje!” - mówił z politowaniem.Baylay zapewniał, że pobierał lekcje u człowieka, który uchodził za mistrza (będąc delikatnym, nie wspomniał ubogiemu setnikowi, że stać go było na sprowadzenie owego mistrza z Armektu.i że mógłby sobie kupić tysiąc takich mistrzów).Doszło do próby.Gold był szczerze zdumiony i uradowany.„Na Szerń, to prawda, że nie możesz się niczego ode mnie nauczyć! - rzekł otwarcie.- W całym garnizonie mam tylko dwóch ludzi, którzy lepiej machają ode mnie, ale wątpię, by dali ci jakieś cenne wskazówki.Nie zgub jednak swoich zdolności.Codziennie rano poświęć trochę czasu na zabawę z żelazem, choćby twoim przeciwnikiem miało być powietrze.I nie bądź zbyt pewny siebie.Co innego wywijać mieczem, a co innego ciąć nim człowieka”.Te słowa głęboko zapadły w serce Dartańczyka.Nie był pewny siebie.I ćwiczył codziennie.Zwłaszcza, że przed rokiem to samo zalecał armektański nauczyciel.Otrząsnął się z zamyślenia i wyciągnął głownię z pochwy.Zalśniła czysto.Położył pochwę na stole, obok zdjętej wczoraj zbroi i wyszedł przed chatę.Zmrużył oczy.Chwilę potem zauważył dziewczynę i chciał się cofnąć, ale było już za późno.Wychodziła właśnie ze strumienia.Bez cienia zażenowania ruszyła w jego kierunku.W miarę jak się zbliżała, coraz wyraźniej widział bujne, ściągnięte szeroką skórzaną opaską włosy, mokre od lodowatej wody ramiona, małe, śmiesznie sterczące na boki piersi, silne uda i nieregularną, czarną plamę na podbrzuszu.Sprężyste mięśnie grały pod ogorzałą skórą, aż wzdrygnął się na ich widok.Niewielu chyba mężczyzn mogło pochwalić się podobną muskulaturą.Stanęła przed nim i patrzyła z ironią.Odwrócił głowę i mruknął coś na kształt przeprosin, czując się niezręcznie i głupio.- Oto mężczyzna, który boi się widoku nagiej kobiety - zakpiła.- Patrz, patrz.Do końca życia będziesz mógł opowiadać, że widziałeś Panią Gór w kąpieli.- Kara!Odwróciła się szybko.Mimowolnie ogarnął spojrzeniem nagi, spięty jak u klaczy zad.Starzec patrzył surowo.- Nie sądziłem, że jesteś taka głupia - powiedział z naciskiem.- Nie sądziłem, że jesteś taka głupia.I pusta [ Pobierz całość w formacie PDF ]