[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sprawiło im przyjemnośćwidzieć zakłopotanie Artura i Lancelota, tak że oprócz Helledd i jej okropnych cioteknikt nie był dla nas niemiły. A Lancelot nie walczył z tobą o nią? pyta zaskoczona Igraine. Chciałbym, żeby tak się stało mówię sucho. Sprawiłby mi tym prawdziwąprzyjemność. A Ceinwyn po prostu wybrała sama? pyta Igraine, zaskoczona samą myślą, żekobieta mogłaby się na coś takiego odważyć.Wstaje i podchodzi do okna, posłuchaćprzez chwilę pieśni Maelgwyna. Biedna Gwenhwyvach odzywa się nagle. Wtwojej opowieści wygląda na brzydką, tłustą i pozbawioną humoru dziewczynę. Taka właśnie była, niestety. Nie każdy może być piękny mówi Igraine z pewnością siebie osoby, która jestpiękna. Nie każdy, ale ty nie chcesz przecież opowieści o zwyczajnych ludziach.Chcesz, aby Brytania Artura pękała z namiętności, a ja nie mogłem czuć namiętnoścido Gwenhwyvach.Nie możesz nakazać miłości, pani, tylko piękno lub żądza mogątego dokonać.Chcesz, żeby świat był sprawiedliwy? To wyobraz sobie świat bezkrólów, bez królowych, bez panów, bez namiętności i bez czarów.Chciałabyś żyć wtakim nieciekawym świecie? To nie ma nic wspólnego z urodą protestuje Igraine. Przeciwnie.Tak, jak pozycję zdobywasz przypadkiem przy urodzeniu, tak ipodobnym przypadkiem zdobywasz urodę.Gdyby bogowie. przerywam ipoprawiam się gdyby Bóg chciał, żebyśmy byli równi, to zrobiłby nas równymi, agdybyśmy byli tacy sami, to gdzie byłoby miejsce na twoje romantyczne historie?Igraine porzuca ten temat. Wierzysz w czary, bracie Derfel? pyta. Tak odpowiadam po chwili namysłu. Nawet jako chrześcijanie możemywierzyć w czary.Czyż cuda nie są czarami? A Merlin naprawdę mógł wyczarować mgłę?Marszczę czoło. Wszystko, co uczynił Merlin, moja pani, można wyjaśnić również w innysposób.Mgły przychodzą z morza, a zgubione rzeczy odnajdują się każdego dnia. A umarli zmartwychwstają? Aazarz zmartwychwstał, nasz Zbawiciel również. Przeżegnuję się.Igraine skwapliwie kreśli znak krzyża. Ale czy Merlin także zmartwychwstał? domaga się odpowiedzi. Nie wiem, czy był martwy mówię ostrożnie. Ale Ceinwyn była pewna? Aż do samej śmierci, pani.Igraine gniecie w palcach pleciony pasek sukni. Ale czyż taka nie była moc Kotła? %7łe mógł przywrócić życie? Tak mówią. Z całą pewnością sposób, w jaki Ceinwyn odnalazła Kocioł, to były czary twierdzi Igraine. Być może, ale to mógł być również zdrowy rozsądek.Merlin spędził całemiesiące, studiując historię Ynys Mon.Wiedział, gdzie znajdowało się religijnecentrum druidów, a to było zaraz obok Llyn Cerrig Bach i Ceinwyn zaprowadziła naszaledwie do najbliższego miejsca, w którym Kocioł mógł zostać bezpiecznie ukryty.Chociaż, z drugiej strony, miała sen. Ty również miałeś sen przypomina mi Igraine. Na Dolforwynie.Co Merlindał ci wtedy do wypicia? To samo, co Nimue podała Ceinwyn przy Lleyn Cerrig Bach, prawdopodobnienapar z czerwonego muchomora. Z tego grzyba! mówi przerażona Igraine. Dlatego właśnie dostałem drgawek i nie mogłem ustać na nogach. Mogłeś przecież umrzeć!Kręcę głową. Niewielu umiera od czerwonego muchomora, a poza tym Nimue znała się natych rzeczach. Nie mówię jej, że najlepszy sposób przygotowania bezpiecznegonaparu z muchomora polegał na tym, że czarownik sam zjadał grzyba i dawał do piciaswój mocz. Może zresztą użyła rdzy zbożowej, chociaż ja myślę, że był tomuchomor.Igraine robi kwaśną minę, kiedy biskup Sansum każe bratu Maelgwynowiprzestać śpiewać tę pogańską pieśń.Zwięty jest ostatnio bardziej rozdrażniony niżzwykle.Cierpi, oddając mocz, prawdopodobnie z powodu kamieni.Modlimy się zaniego. I co stało się potem? pyta Igraine, nie zwracając więcej uwagi na tyradybiskupa. Wróciliśmy do domu, do Powys. I do Artura? podpowiada skwapliwie. I do Artura potwierdzam, jest to bowiem opowieść o nim.Opowieść o naszymukochanym wodzu, naszym chlebodawcy, naszym Arturze.Tamta wiosna w Cwm Isaf była cudowna.A może po prostu zawsze, kiedyczłowiek jest zakochany, wszystko wydaje się takie piękne.Ale, według mnie, żadnejinnej wiosny nie było na świecie tak dużo pierwiosnków i szczyru, dzwonków ifiołków, konwalii i leśnej trybuli.Niebieskie motyle latały ponad łąką, na której podkwitnącymi na różowo jabłoniami wyrywaliśmy splątane pęki perzu.W koronachdrzew śpiewały krętogłowy, przy strumieniu zamieszkały brodżce, a na słomianymdachu naszego domu uwiła gniazdko pliszka.Mieliśmy pięć zdrowych, głodnych,łagodnookich cieląt, a Ceinwyn była brzemienna.Zrobiłem nam obojgu pierścionki, kiedy tylko wróciliśmy z Ynys Mon.Na obuwyryty był krzyż, choć nie chrześcijański.Dziewczęta często nosiły takie, kiedystawały się kobietami.Większość brała od kochanków bransoletę z plecionej słomy inosiła to jako znak.Kobiety włóczników przeważnie nosiły pierścień wojenny zwyrytym na nim krzyżem, kobiety zaś o wysokiej pozycji rzadko wkładałypierścienie, uważając to za wulgarny symbol.Niektórzy mężczyzni nosili je również iwłaśnie taki pierścień kochanka miał na ręku Valerin, jeden z wodzów wojennychPowys, kiedy zginął w dolinie Lugg.Był zaręczony z Ginewrą, zanim spotkałaArtura.Oba nasze pierścienie zrobione były z saksońskiego topora wojennego, ale zanimpożegnałem Merlina, który udawał się dalej na południe do Ynys Wydryn, pokryjomu ułamałem fragment dekoracji Kotła.Była to maleńka włócznia z dłonijakiegoś wojownika.Ukryłem ją w sakiewce i kiedy tylko wróciliśmy do Cwm Isaf,wziąłem ten kawałek złota i dwa pierścienie wojenne i zaniosłem je do złotnika.Stałem nad nim i patrzyłem, jak topi złoto i formuje z niego dwa krzyże, które potemumocował na żelazie.Byłem przy tym, gdyż chciałem mieć pewność, że nie zamienitego złota na jakieś inne.Potem jeden z pierścieni zaniosłem Ceinwyn, a drugi samwłożyłem na palec.Roześmiała się, kiedy zobaczyła pierścień. Wystarczyłby kawałek słomy, Derfel powiedziała. Lepsze będzie złoto z Kotła odparłem.Nosiliśmy te pierścienie zawsze,wzbudzając niesmak królowej Helledd.Tamtej pięknej wiosny odwiedził nas Artur.Zastał mnie obnażonego do pasa iwyrywającego perz, co, tak jak przędzenie wełny, jest pracą nie mającą końca.Zawołał na mnie, przechodząc przez strumień, po czym ruszył pod górę, aby sięprzywitać.Ubrany był w szarą płócienną koszulę i długie ciemne spodnie; nie miałprzy sobie miecza. Lubię widzieć, jak człowiek się trudzi zażartował. Wyrywanie perzu to cięższa praca niż wojowanie mruknąłem i złapałem sięza krzyże. Przyszedłeś pomóc? Przybyłem, aby spotkać się z Cuneglasem rzekł, siadając na jednym z głazów,którymi usiane było pastwisko. Wojna? zapytałem, jak gdyby mógł mieć jeszcze jakieś inne sprawy w Powys.Skinął głową. Już czas zbierać włócznie, Derfel.W szczególności uśmiechnął się wojowników Kotła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Sprawiło im przyjemnośćwidzieć zakłopotanie Artura i Lancelota, tak że oprócz Helledd i jej okropnych cioteknikt nie był dla nas niemiły. A Lancelot nie walczył z tobą o nią? pyta zaskoczona Igraine. Chciałbym, żeby tak się stało mówię sucho. Sprawiłby mi tym prawdziwąprzyjemność. A Ceinwyn po prostu wybrała sama? pyta Igraine, zaskoczona samą myślą, żekobieta mogłaby się na coś takiego odważyć.Wstaje i podchodzi do okna, posłuchaćprzez chwilę pieśni Maelgwyna. Biedna Gwenhwyvach odzywa się nagle. Wtwojej opowieści wygląda na brzydką, tłustą i pozbawioną humoru dziewczynę. Taka właśnie była, niestety. Nie każdy może być piękny mówi Igraine z pewnością siebie osoby, która jestpiękna. Nie każdy, ale ty nie chcesz przecież opowieści o zwyczajnych ludziach.Chcesz, aby Brytania Artura pękała z namiętności, a ja nie mogłem czuć namiętnoścido Gwenhwyvach.Nie możesz nakazać miłości, pani, tylko piękno lub żądza mogątego dokonać.Chcesz, żeby świat był sprawiedliwy? To wyobraz sobie świat bezkrólów, bez królowych, bez panów, bez namiętności i bez czarów.Chciałabyś żyć wtakim nieciekawym świecie? To nie ma nic wspólnego z urodą protestuje Igraine. Przeciwnie.Tak, jak pozycję zdobywasz przypadkiem przy urodzeniu, tak ipodobnym przypadkiem zdobywasz urodę.Gdyby bogowie. przerywam ipoprawiam się gdyby Bóg chciał, żebyśmy byli równi, to zrobiłby nas równymi, agdybyśmy byli tacy sami, to gdzie byłoby miejsce na twoje romantyczne historie?Igraine porzuca ten temat. Wierzysz w czary, bracie Derfel? pyta. Tak odpowiadam po chwili namysłu. Nawet jako chrześcijanie możemywierzyć w czary.Czyż cuda nie są czarami? A Merlin naprawdę mógł wyczarować mgłę?Marszczę czoło. Wszystko, co uczynił Merlin, moja pani, można wyjaśnić również w innysposób.Mgły przychodzą z morza, a zgubione rzeczy odnajdują się każdego dnia. A umarli zmartwychwstają? Aazarz zmartwychwstał, nasz Zbawiciel również. Przeżegnuję się.Igraine skwapliwie kreśli znak krzyża. Ale czy Merlin także zmartwychwstał? domaga się odpowiedzi. Nie wiem, czy był martwy mówię ostrożnie. Ale Ceinwyn była pewna? Aż do samej śmierci, pani.Igraine gniecie w palcach pleciony pasek sukni. Ale czyż taka nie była moc Kotła? %7łe mógł przywrócić życie? Tak mówią. Z całą pewnością sposób, w jaki Ceinwyn odnalazła Kocioł, to były czary twierdzi Igraine. Być może, ale to mógł być również zdrowy rozsądek.Merlin spędził całemiesiące, studiując historię Ynys Mon.Wiedział, gdzie znajdowało się religijnecentrum druidów, a to było zaraz obok Llyn Cerrig Bach i Ceinwyn zaprowadziła naszaledwie do najbliższego miejsca, w którym Kocioł mógł zostać bezpiecznie ukryty.Chociaż, z drugiej strony, miała sen. Ty również miałeś sen przypomina mi Igraine. Na Dolforwynie.Co Merlindał ci wtedy do wypicia? To samo, co Nimue podała Ceinwyn przy Lleyn Cerrig Bach, prawdopodobnienapar z czerwonego muchomora. Z tego grzyba! mówi przerażona Igraine. Dlatego właśnie dostałem drgawek i nie mogłem ustać na nogach. Mogłeś przecież umrzeć!Kręcę głową. Niewielu umiera od czerwonego muchomora, a poza tym Nimue znała się natych rzeczach. Nie mówię jej, że najlepszy sposób przygotowania bezpiecznegonaparu z muchomora polegał na tym, że czarownik sam zjadał grzyba i dawał do piciaswój mocz. Może zresztą użyła rdzy zbożowej, chociaż ja myślę, że był tomuchomor.Igraine robi kwaśną minę, kiedy biskup Sansum każe bratu Maelgwynowiprzestać śpiewać tę pogańską pieśń.Zwięty jest ostatnio bardziej rozdrażniony niżzwykle.Cierpi, oddając mocz, prawdopodobnie z powodu kamieni.Modlimy się zaniego. I co stało się potem? pyta Igraine, nie zwracając więcej uwagi na tyradybiskupa. Wróciliśmy do domu, do Powys. I do Artura? podpowiada skwapliwie. I do Artura potwierdzam, jest to bowiem opowieść o nim.Opowieść o naszymukochanym wodzu, naszym chlebodawcy, naszym Arturze.Tamta wiosna w Cwm Isaf była cudowna.A może po prostu zawsze, kiedyczłowiek jest zakochany, wszystko wydaje się takie piękne.Ale, według mnie, żadnejinnej wiosny nie było na świecie tak dużo pierwiosnków i szczyru, dzwonków ifiołków, konwalii i leśnej trybuli.Niebieskie motyle latały ponad łąką, na której podkwitnącymi na różowo jabłoniami wyrywaliśmy splątane pęki perzu.W koronachdrzew śpiewały krętogłowy, przy strumieniu zamieszkały brodżce, a na słomianymdachu naszego domu uwiła gniazdko pliszka.Mieliśmy pięć zdrowych, głodnych,łagodnookich cieląt, a Ceinwyn była brzemienna.Zrobiłem nam obojgu pierścionki, kiedy tylko wróciliśmy z Ynys Mon.Na obuwyryty był krzyż, choć nie chrześcijański.Dziewczęta często nosiły takie, kiedystawały się kobietami.Większość brała od kochanków bransoletę z plecionej słomy inosiła to jako znak.Kobiety włóczników przeważnie nosiły pierścień wojenny zwyrytym na nim krzyżem, kobiety zaś o wysokiej pozycji rzadko wkładałypierścienie, uważając to za wulgarny symbol.Niektórzy mężczyzni nosili je również iwłaśnie taki pierścień kochanka miał na ręku Valerin, jeden z wodzów wojennychPowys, kiedy zginął w dolinie Lugg.Był zaręczony z Ginewrą, zanim spotkałaArtura.Oba nasze pierścienie zrobione były z saksońskiego topora wojennego, ale zanimpożegnałem Merlina, który udawał się dalej na południe do Ynys Wydryn, pokryjomu ułamałem fragment dekoracji Kotła.Była to maleńka włócznia z dłonijakiegoś wojownika.Ukryłem ją w sakiewce i kiedy tylko wróciliśmy do Cwm Isaf,wziąłem ten kawałek złota i dwa pierścienie wojenne i zaniosłem je do złotnika.Stałem nad nim i patrzyłem, jak topi złoto i formuje z niego dwa krzyże, które potemumocował na żelazie.Byłem przy tym, gdyż chciałem mieć pewność, że nie zamienitego złota na jakieś inne.Potem jeden z pierścieni zaniosłem Ceinwyn, a drugi samwłożyłem na palec.Roześmiała się, kiedy zobaczyła pierścień. Wystarczyłby kawałek słomy, Derfel powiedziała. Lepsze będzie złoto z Kotła odparłem.Nosiliśmy te pierścienie zawsze,wzbudzając niesmak królowej Helledd.Tamtej pięknej wiosny odwiedził nas Artur.Zastał mnie obnażonego do pasa iwyrywającego perz, co, tak jak przędzenie wełny, jest pracą nie mającą końca.Zawołał na mnie, przechodząc przez strumień, po czym ruszył pod górę, aby sięprzywitać.Ubrany był w szarą płócienną koszulę i długie ciemne spodnie; nie miałprzy sobie miecza. Lubię widzieć, jak człowiek się trudzi zażartował. Wyrywanie perzu to cięższa praca niż wojowanie mruknąłem i złapałem sięza krzyże. Przyszedłeś pomóc? Przybyłem, aby spotkać się z Cuneglasem rzekł, siadając na jednym z głazów,którymi usiane było pastwisko. Wojna? zapytałem, jak gdyby mógł mieć jeszcze jakieś inne sprawy w Powys.Skinął głową. Już czas zbierać włócznie, Derfel.W szczególności uśmiechnął się wojowników Kotła [ Pobierz całość w formacie PDF ]