[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamiast tego ruszył w stronę Harrow Road, gdzieGrigorij zobaczył coś albo kogoś przez co przyśpieszył kroku.Gabriel zrobił to samo i szedł dalej po pustym chodniku przezjakieś dwieście metrów.Pomimo póznej godziny ruch na czteropasmowej trasiewciąż huczał głośno.Gabriel przystanął na moment przy kościele St.Mary,przeszedł jeszcze parę kroków i stanął.To tu, pomyślał.W tymmiejscu Grigorij przestraszył się tak bardzo, że nie mógł iść dalej.W tym miejscu zatrzymał się nagle i odwrócił ku nadjeżdżającymsamochodom.Na nagraniu wydawało się przez moment, żeGrigorij rozważał, czy nie przejść przez ruchliwą ulicę.Wtedy, takjak i teraz, była to prawie pewna śmierć.Gabriel spojrzał w lewo i zobaczył ceglany, prawiedwumetrowy mur pokryty graffiti.Gdy popatrzył w prawo, ujrzałpłynącą po Harrow Road rzekę szkła i stali.Czemu Grigorij zatrzymał się akurat tu?I czemu, kiedy pojawił się samochód, wsiadł bez wahania?Czy to była wcześniej zaplanowana ucieczka? Czy też możedoskonała pułapka?Grigorij, pomóż mi.Wysłali starego wroga, żeby cięwystraszył, czy przyjaciela, który wziął cię za rękę?Gabriel patrzył w blask nadjeżdżających reflektorów i namoment ujrzał drobną, idącą w jego stronę elegancko ubranąpostać, postukującą parasolem.A potem zobaczył kobietę wdługim skórzanym płaszczu, bez parasolki.Kobietę idącą przezdeszcz bez kapelusza.Minęła go pośpiesznie, jak gdyby była spózniona, ipodążyła Harrow Road.Gabriel próbował przypomnieć sobie rysy jej twarzy, alenie był w stanie, bo niczym zjawa, nie stanowiła jednej całości, alepierwsze delikatne linie niedokończonego szkicu.Stał więc dalejsamotnie, słuchając huku londyńskiej godziny szczytu, i patrzył,jak postać znika w mroku.14Zachodni LondynMinęło ponad trzydzieści sześć godzin od czasu, gdyGabriel ostatnio spał.Był zupełnie wykończony.W normalnychokolicznościach skontaktowałby się z miejscową komórką ipoprosił o bezpieczny lokal.To jednak nie wchodziło w grę, boagenci z miejscowej komórki najprawdopodobniej rozpaczliwie goposzukiwali.Musiał zatrzymać się w hotelu.I to nie porządnym hoteluze skomputeryzowaną bazą danych gości, którą mógł przejrzećwyspecjalizowany program do wyszukiwania danych.To musiałbyć hotel, w którym można było płacić gotówką, a prośby owygody, jak obsługa, działający telefon albo ręczniki, kwitowanebyły śmiechem.Grand Hotel Berkshire był właśnie takim miejscem.Stał nakońcu rzędu edwardiańskich segmentów przy West CromwellRoad.Recepcjonista na nocnej zmianie, zmęczony mężczyzna wwymiętym szarym swetrze, prawie wcale się nie zdziwił, kiedyGabriel powiedział, że nie ma rezerwacji, a jeszcze mniej, gdyoświadczył, że zapłaci za pobyt trzy, może dwie noce, jeśliinteresy dobrze pójdą wyłącznie gotówką.Gabriel podał mu dwa banknoty dwudziestofuntowe ipowiedział, że nie spodziewa się żadnych gości, nie życzy teżsobie telefonów ani obsługi.Recepcjonista wsunął pieniądze do kieszeni i zapewnił go,że zachowa pełną dyskrecję i zapewni mu spokój.Gabriel życzyłmu miłego wieczoru i poszedł do pokoju.Pokój mieścił się na trzecim piętrze.Okna wychodziły naruchliwą ulicę, a wnętrze pachniało samotnością i potworną wodąkolońską poprzedniego gościa.Gdy Gabriel zamknął za sobą drzwi, poczuł nagle, żeogarnia go fala przygnębienia.Ileż to nocy spędził w takich pokojach? Może Chiara miałarację.Może nadszedł czas, by wreszcie opuścić Biuro i pozwolićinnym kontynuować walkę.Mógłby przenieść się na wzgórzaUmbrii i mieć ze swoją żoną dziecko, którego tak pragnęła,dziecko, którego Gabriel sobie odmawiał przez to, co stało siępewnej śnieżnej nocy w Wiedniu, w innym życiu.To nie on jewybrał.Zrobiono to za niego.Wybrał je Jaser Arafat i organizacjapalestyńskich terrorystów o nazwie Czarny Pazdziernik.Oraz AriSzamron.Szamron przyszedł do niego pewnego pięknego popołudniawe wrześniu 1972 roku.Gabriel był obiecującym młodymmalarzem, który porzucił stanowisko w elitarnej jednostcewojskowej, by studiować w Akademii Sztuk Pięknych iProjektowania Bezalel.Szamronowi powierzono właśniedowództwo nad operacją Gniew Boży, tajną akcją izraelskiegowywiadu mającą na celu namierzenie i zamordowanie sprawcówmasakry na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium.Potrzebował narzędzia zemsty, a Gabriel był dokładnietakim młodym mężczyzną, jakiego szukał: aroganckim, aleinteligentnym, lojalnym, choć niezależnym, emocjonalnieobojętnym, lecz z natury uczciwym.Poza tym mówił płynnie poniemiecku, z berlińskim akcentem swojej matki, i jako dzieckowiele podróżował po Europie.Po miesiącu intensywnego szkolenia Szamron wysłał go doRzymu gdzie Gabriel zabił człowieka o nazwisku Wadal AbdelZwaiter u wejścia do kamienicy przy Piazza Annibaliano.On i jegoagenci przez następne trzy lata śledzili swoje ofiary po EuropieZachodniej, zabijając w nocy i za dnia, żyjąc w strachu, że wkażdej chwili mogą zostać aresztowani przez europejską policję ioskarżeni o morderstwo.Kiedy Gabriel wreszcie wrócił do domu, jego skroniepulsowały.Twarz koloru popiołu, miał też twarz mężczyznystarszego o dwadzieścia lat.Leah, którą poślubił na krótko przed opuszczeniem Izraelaz trudem go rozpoznała, gdy wszedł do mieszkania.Ona też byłainną artystką i poprosiła go, by pozował do portretu.Nowy w styluEgona Schielego, obraz przedstawiał udręczonego mężczyznę,który przedwcześnie się postarzał w ciele [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Zamiast tego ruszył w stronę Harrow Road, gdzieGrigorij zobaczył coś albo kogoś przez co przyśpieszył kroku.Gabriel zrobił to samo i szedł dalej po pustym chodniku przezjakieś dwieście metrów.Pomimo póznej godziny ruch na czteropasmowej trasiewciąż huczał głośno.Gabriel przystanął na moment przy kościele St.Mary,przeszedł jeszcze parę kroków i stanął.To tu, pomyślał.W tymmiejscu Grigorij przestraszył się tak bardzo, że nie mógł iść dalej.W tym miejscu zatrzymał się nagle i odwrócił ku nadjeżdżającymsamochodom.Na nagraniu wydawało się przez moment, żeGrigorij rozważał, czy nie przejść przez ruchliwą ulicę.Wtedy, takjak i teraz, była to prawie pewna śmierć.Gabriel spojrzał w lewo i zobaczył ceglany, prawiedwumetrowy mur pokryty graffiti.Gdy popatrzył w prawo, ujrzałpłynącą po Harrow Road rzekę szkła i stali.Czemu Grigorij zatrzymał się akurat tu?I czemu, kiedy pojawił się samochód, wsiadł bez wahania?Czy to była wcześniej zaplanowana ucieczka? Czy też możedoskonała pułapka?Grigorij, pomóż mi.Wysłali starego wroga, żeby cięwystraszył, czy przyjaciela, który wziął cię za rękę?Gabriel patrzył w blask nadjeżdżających reflektorów i namoment ujrzał drobną, idącą w jego stronę elegancko ubranąpostać, postukującą parasolem.A potem zobaczył kobietę wdługim skórzanym płaszczu, bez parasolki.Kobietę idącą przezdeszcz bez kapelusza.Minęła go pośpiesznie, jak gdyby była spózniona, ipodążyła Harrow Road.Gabriel próbował przypomnieć sobie rysy jej twarzy, alenie był w stanie, bo niczym zjawa, nie stanowiła jednej całości, alepierwsze delikatne linie niedokończonego szkicu.Stał więc dalejsamotnie, słuchając huku londyńskiej godziny szczytu, i patrzył,jak postać znika w mroku.14Zachodni LondynMinęło ponad trzydzieści sześć godzin od czasu, gdyGabriel ostatnio spał.Był zupełnie wykończony.W normalnychokolicznościach skontaktowałby się z miejscową komórką ipoprosił o bezpieczny lokal.To jednak nie wchodziło w grę, boagenci z miejscowej komórki najprawdopodobniej rozpaczliwie goposzukiwali.Musiał zatrzymać się w hotelu.I to nie porządnym hoteluze skomputeryzowaną bazą danych gości, którą mógł przejrzećwyspecjalizowany program do wyszukiwania danych.To musiałbyć hotel, w którym można było płacić gotówką, a prośby owygody, jak obsługa, działający telefon albo ręczniki, kwitowanebyły śmiechem.Grand Hotel Berkshire był właśnie takim miejscem.Stał nakońcu rzędu edwardiańskich segmentów przy West CromwellRoad.Recepcjonista na nocnej zmianie, zmęczony mężczyzna wwymiętym szarym swetrze, prawie wcale się nie zdziwił, kiedyGabriel powiedział, że nie ma rezerwacji, a jeszcze mniej, gdyoświadczył, że zapłaci za pobyt trzy, może dwie noce, jeśliinteresy dobrze pójdą wyłącznie gotówką.Gabriel podał mu dwa banknoty dwudziestofuntowe ipowiedział, że nie spodziewa się żadnych gości, nie życzy teżsobie telefonów ani obsługi.Recepcjonista wsunął pieniądze do kieszeni i zapewnił go,że zachowa pełną dyskrecję i zapewni mu spokój.Gabriel życzyłmu miłego wieczoru i poszedł do pokoju.Pokój mieścił się na trzecim piętrze.Okna wychodziły naruchliwą ulicę, a wnętrze pachniało samotnością i potworną wodąkolońską poprzedniego gościa.Gdy Gabriel zamknął za sobą drzwi, poczuł nagle, żeogarnia go fala przygnębienia.Ileż to nocy spędził w takich pokojach? Może Chiara miałarację.Może nadszedł czas, by wreszcie opuścić Biuro i pozwolićinnym kontynuować walkę.Mógłby przenieść się na wzgórzaUmbrii i mieć ze swoją żoną dziecko, którego tak pragnęła,dziecko, którego Gabriel sobie odmawiał przez to, co stało siępewnej śnieżnej nocy w Wiedniu, w innym życiu.To nie on jewybrał.Zrobiono to za niego.Wybrał je Jaser Arafat i organizacjapalestyńskich terrorystów o nazwie Czarny Pazdziernik.Oraz AriSzamron.Szamron przyszedł do niego pewnego pięknego popołudniawe wrześniu 1972 roku.Gabriel był obiecującym młodymmalarzem, który porzucił stanowisko w elitarnej jednostcewojskowej, by studiować w Akademii Sztuk Pięknych iProjektowania Bezalel.Szamronowi powierzono właśniedowództwo nad operacją Gniew Boży, tajną akcją izraelskiegowywiadu mającą na celu namierzenie i zamordowanie sprawcówmasakry na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium.Potrzebował narzędzia zemsty, a Gabriel był dokładnietakim młodym mężczyzną, jakiego szukał: aroganckim, aleinteligentnym, lojalnym, choć niezależnym, emocjonalnieobojętnym, lecz z natury uczciwym.Poza tym mówił płynnie poniemiecku, z berlińskim akcentem swojej matki, i jako dzieckowiele podróżował po Europie.Po miesiącu intensywnego szkolenia Szamron wysłał go doRzymu gdzie Gabriel zabił człowieka o nazwisku Wadal AbdelZwaiter u wejścia do kamienicy przy Piazza Annibaliano.On i jegoagenci przez następne trzy lata śledzili swoje ofiary po EuropieZachodniej, zabijając w nocy i za dnia, żyjąc w strachu, że wkażdej chwili mogą zostać aresztowani przez europejską policję ioskarżeni o morderstwo.Kiedy Gabriel wreszcie wrócił do domu, jego skroniepulsowały.Twarz koloru popiołu, miał też twarz mężczyznystarszego o dwadzieścia lat.Leah, którą poślubił na krótko przed opuszczeniem Izraelaz trudem go rozpoznała, gdy wszedł do mieszkania.Ona też byłainną artystką i poprosiła go, by pozował do portretu.Nowy w styluEgona Schielego, obraz przedstawiał udręczonego mężczyznę,który przedwcześnie się postarzał w ciele [ Pobierz całość w formacie PDF ]