[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak było, bo panujący po Decjuszu gruby Trebonianokazał się słaby.W tej sprawie i w innych także.Uważał,że chrześcijanie dobrowolnie mu się podporządkują, żepozyska ich pochlebstwami.Skutek tego taki, że jest ichcoraz więcej.Mitra mi świadkiem, że nie okażą takiejsłabości.Zniszczą ich zródło.Uderzą tam, gdzierozprzestrzeniają się niczym zaraza na Wschodzie.Dlatego właśnie wybieram się do Antiochii.Milczeli obaj chwilą, jakby czekając, aż lodowatywiatr ostudzi gniew cesarza.Szybko zapadał mrok.Centurion dowodzący pretorianami dał rozkaz, byprzyniesiono pochodnie.Dwaj legioniści puścili siębiegiem do obozu. Przypuszczam, że Cezar aprobuje twoją decyzją odezwał się w końcu Aurelian, odchylając z lekka ciążkipłaszcz, by ulżyć bólowi w piersi.Walerian spojrzał na niego z ukosa spod lwiegohełmu. Wiesz, że podejmujemy decyzje wspólnie.Jestmoim synem, ale jednocześnie Cezarem i naczelnymwodzem armii w Galii i nad Renem.Podczas mojegopobytu na Wschodzie to on będzie mnie reprezentowałw senacie.Aurelian kiwnął potakująco głową, ale nie zdołałpowstrzymać uśmiechu. A co zamierzasz zrobić ze mną, Auguście? Odesłaćmnie nad Dunaj?Walerian zesztywniał, zaciął usta, zrenice zmrużonychoczu niemal zniknęły między ośnieżonymi rzęsami.Groznie zalśniły kły lwa na jego czole.Jeszcze bardziej niżprzedtem przypominał nieobliczalnego czarownika. Wiedziałem, Aurelianie! Wiedziałem, że będzieszchciał o tym porozmawiać.Wiem, że nie lubisz mego synai nic ufasz mu.Tymczasem ja kocham ciebie i szanują jakGalliena. Mylisz się, Auguście.Szanują Cezara tak, jakszanują ciebie.Jestem natomiast zmuszony powiedzieć, żeto Gallien mnie nie lubi.Obawia się mnie bez powodu.Walerian potrząsnął gniewnie głową. Bez powodu! Daj spokój, Aurelianie, niepotrzebna taostrożność.Nie cierpicie się nawzajem.Gallien jesto ciebie zazdrosny, to prawda.A ty masz mu za złe, że jestmoim synem! Potrzebuję was obu, nic chcę, żebyściewystępowali jeden przeciw drugiemu.Aurelianie,Aurelianie.Cesarz jedna ręką chwycił połę płaszcza Aureliana,a drugą wskazał na idealne linie ulic w obozie, namagazyny, warsztaty, mieszkania, szpitale, termyi świątynie.Całe wojskowe miasto z jego wieżamiwartowniczymi i bramami, oświetlone światłem pochodni. Nie ma legionisty, dekuriona, centuriona w tymobozie, na całej długości limes nad Renem i Dunajem,który by nie wielbił ciebie bardziej niż jakiegokolwiekinnego dowódcę Rzymu.Wszyscy cię podziwiają.Już oddwudziestu lat śpiewają tę samą piosenkę, gdy obejmujesznad nimi dowództwo: Tysiąc, tysiąc! Nikt nie wypiłwięcej wina, niż Aurelian wylał barbarzyńskiej krwi! W ustach Waleriana piosenka zabrzmiała jak krakaniekruka. Ja też ją znałem i śpiewałem, gdy byłem legatem.Rzeka za nimi wyglądała teraz jak wąska strużkamiędzy słabo widocznymi brzegami.Walerian nachylił się.Grzywa lwa musnęła policzki Aureliana. Jeśli rozkażesz, ludzie z obozu przekroczą Renjeszcze o świcie.Albo wystąpią przeciw Cezarowi.Takajest prawda.Legiony Rzymu kochają ciebie, nie Galliena. %7łołnierze rzymscy kochają tych, którzy prowadząich do zwycięstwa.Gallien zwyciężył w Galii, wkrótceprzybędzie nad Ren.To wystarczy, żeby kochać go taksamo jak mnie.Walerian nic nie odpowiedział.Odsunął się,odepchnął żołnierza z pochodnią, który za bardzo się donich zbliżył. Zabierz to, żołnierzu, nie boję się ciemności!Szybkim krokiem ruszył w kierunku obozu.On też byłprzemarznięty.Odwrócił się do Aureliana i bez żadnychwstępów oznajmił: Gallien pragnie, żeby to jego syn Saloninus zostałmianowany wodzem naczelnym armii nad Renem.Zaskoczony Aurelian wstrząsnął się od dreszczu,jakby nagle wzrosła mu gorączka. Pragnie czy.żąda? To nie ma znaczenia odburknął Walerian. JestCezarem.Obiecałem tobie tę funkcję.Ale nie mogędotrzymać obietnicy.Taka jest wola bogów.Mitra tego niechce.I Cezar także nie życzy sobie tego.Szli w milczeniu.Zniegu było tak dużo, że utrudniałchodzenie.Aurelian tonem bardziej ostrym, niż tegochciał, powiedział: Muszę opatrzyć ranę po oparzeniu, żeby nie wdałosię zakażenie.Czy możesz mi powiedzieć, Auguście,czego ode mnie oczekujesz?Walerian spojrzał mu w twarz.W przebłysku światłazalśniły jaskrawozłote oczy lwa.Chrapliwym głosemcesarz odrzekł: Chcę twojej obietnicy.Obietnicy żołnierza, że nieruszysz przeciw Gallienowi.Chcę obietnicy, jaką wódzskłada Augustowi.Obietnicy posłańca Heliosa danej ojcuzgodnie z wolą Mitry.Chcę mieć pewność, że mogę jechaćna Wschód, a wy będziecie moimi synami, moimisprzymierzeńcami, że między wami zapanuje pokój.Oto,czego chcę, Aurelianie.21PALMYRAPrzed powrotem Dostojnego Odenatusa Zenobiamusiała wejść w rolę przyszłej żony.Były to długie dniwypełnione licznymi obowiązkami i różnymi wybiegami.Poznała sztukę układania włosów na dwadzieściaróżnych sposobów, stosowania kremów, perfumowanychbarwiczek, ukrywania pod sukniami brzęczącychklejnotów.Codziennie wkładała nowe suknie, a czasaminawet zmieniała je kilka razy w ciągu jednego dnia.Byłyto tuniki według mody rzymskiej, greckiej, egipskiej,a także palmyrskiej, spodnie wąskie lub bufiaste, takszerokie, że trudno było w nich chodzić, zawsze bogatohaftowane, niekiedy z takim zbytkiem, że ważyły tyle, ilekolczugi łuczników.Wydawało się, że niewolnice obarczone obowiązkiemtkania, zamknięte w pałacowych warsztatach, miały zazadanie przygotowywać dla niej tyle strojów, ilewystarczyłoby na zaopatrzenie całego miasta.KiedyZenobia wyraziła zdziwienie wobec takiego zbytku,odpowiedziano jej, że taki jest zwyczaj w domuNajjaśniejszego Pana.Jego małżonka ma pojawiać sięprzed nim za każdym razem w innym stroju.Przestrzegania tego obyczaju pilnował osobiście shulojSzarha. Z tego wynika stwierdziła Zenobia z pogardą żeOfala nie ma aż takiej władzy na dworze kobiet, jakąchciałaby mieć.Dinah, bardzo zadowolona z ożywienia w pałacu, niezapominała o ostrożności i nie opuszczała apartamentówZenobii.Nie ulegało wątpliwości, że pod nieobecnośćNajjaśniejszego Pana pałacem rządził ten starzec, którypotrafił być bezwzględny. Chociaż wydaje się stary i słaby, boją się gowszyscy.Jest taki wiemy Odenatusowi, że dałby się dlaniego przypalać na wolnym ogniu.Ofala bardzo siępilnuje, żeby mu się nie narazić.Możesz jednak byćpewna, że gotuje się ze wściekłości, widząc, jak służącewpadają w zachwyt, gdy wkładasz nowy strój.Niewolnicezdradziły mi, że Ofala co wieczór przed zaśnięciem zanosimodły i składa ofiary demonom pustyni. %7łyczę jej szczęścia zadrwiła Zenobia. Niech sięusmaży w ich wielkim kotle.Jest taka tłusta, że demonybędą miały co jeść przez całą zimę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
. Tak było, bo panujący po Decjuszu gruby Trebonianokazał się słaby.W tej sprawie i w innych także.Uważał,że chrześcijanie dobrowolnie mu się podporządkują, żepozyska ich pochlebstwami.Skutek tego taki, że jest ichcoraz więcej.Mitra mi świadkiem, że nie okażą takiejsłabości.Zniszczą ich zródło.Uderzą tam, gdzierozprzestrzeniają się niczym zaraza na Wschodzie.Dlatego właśnie wybieram się do Antiochii.Milczeli obaj chwilą, jakby czekając, aż lodowatywiatr ostudzi gniew cesarza.Szybko zapadał mrok.Centurion dowodzący pretorianami dał rozkaz, byprzyniesiono pochodnie.Dwaj legioniści puścili siębiegiem do obozu. Przypuszczam, że Cezar aprobuje twoją decyzją odezwał się w końcu Aurelian, odchylając z lekka ciążkipłaszcz, by ulżyć bólowi w piersi.Walerian spojrzał na niego z ukosa spod lwiegohełmu. Wiesz, że podejmujemy decyzje wspólnie.Jestmoim synem, ale jednocześnie Cezarem i naczelnymwodzem armii w Galii i nad Renem.Podczas mojegopobytu na Wschodzie to on będzie mnie reprezentowałw senacie.Aurelian kiwnął potakująco głową, ale nie zdołałpowstrzymać uśmiechu. A co zamierzasz zrobić ze mną, Auguście? Odesłaćmnie nad Dunaj?Walerian zesztywniał, zaciął usta, zrenice zmrużonychoczu niemal zniknęły między ośnieżonymi rzęsami.Groznie zalśniły kły lwa na jego czole.Jeszcze bardziej niżprzedtem przypominał nieobliczalnego czarownika. Wiedziałem, Aurelianie! Wiedziałem, że będzieszchciał o tym porozmawiać.Wiem, że nie lubisz mego synai nic ufasz mu.Tymczasem ja kocham ciebie i szanują jakGalliena. Mylisz się, Auguście.Szanują Cezara tak, jakszanują ciebie.Jestem natomiast zmuszony powiedzieć, żeto Gallien mnie nie lubi.Obawia się mnie bez powodu.Walerian potrząsnął gniewnie głową. Bez powodu! Daj spokój, Aurelianie, niepotrzebna taostrożność.Nie cierpicie się nawzajem.Gallien jesto ciebie zazdrosny, to prawda.A ty masz mu za złe, że jestmoim synem! Potrzebuję was obu, nic chcę, żebyściewystępowali jeden przeciw drugiemu.Aurelianie,Aurelianie.Cesarz jedna ręką chwycił połę płaszcza Aureliana,a drugą wskazał na idealne linie ulic w obozie, namagazyny, warsztaty, mieszkania, szpitale, termyi świątynie.Całe wojskowe miasto z jego wieżamiwartowniczymi i bramami, oświetlone światłem pochodni. Nie ma legionisty, dekuriona, centuriona w tymobozie, na całej długości limes nad Renem i Dunajem,który by nie wielbił ciebie bardziej niż jakiegokolwiekinnego dowódcę Rzymu.Wszyscy cię podziwiają.Już oddwudziestu lat śpiewają tę samą piosenkę, gdy obejmujesznad nimi dowództwo: Tysiąc, tysiąc! Nikt nie wypiłwięcej wina, niż Aurelian wylał barbarzyńskiej krwi! W ustach Waleriana piosenka zabrzmiała jak krakaniekruka. Ja też ją znałem i śpiewałem, gdy byłem legatem.Rzeka za nimi wyglądała teraz jak wąska strużkamiędzy słabo widocznymi brzegami.Walerian nachylił się.Grzywa lwa musnęła policzki Aureliana. Jeśli rozkażesz, ludzie z obozu przekroczą Renjeszcze o świcie.Albo wystąpią przeciw Cezarowi.Takajest prawda.Legiony Rzymu kochają ciebie, nie Galliena. %7łołnierze rzymscy kochają tych, którzy prowadząich do zwycięstwa.Gallien zwyciężył w Galii, wkrótceprzybędzie nad Ren.To wystarczy, żeby kochać go taksamo jak mnie.Walerian nic nie odpowiedział.Odsunął się,odepchnął żołnierza z pochodnią, który za bardzo się donich zbliżył. Zabierz to, żołnierzu, nie boję się ciemności!Szybkim krokiem ruszył w kierunku obozu.On też byłprzemarznięty.Odwrócił się do Aureliana i bez żadnychwstępów oznajmił: Gallien pragnie, żeby to jego syn Saloninus zostałmianowany wodzem naczelnym armii nad Renem.Zaskoczony Aurelian wstrząsnął się od dreszczu,jakby nagle wzrosła mu gorączka. Pragnie czy.żąda? To nie ma znaczenia odburknął Walerian. JestCezarem.Obiecałem tobie tę funkcję.Ale nie mogędotrzymać obietnicy.Taka jest wola bogów.Mitra tego niechce.I Cezar także nie życzy sobie tego.Szli w milczeniu.Zniegu było tak dużo, że utrudniałchodzenie.Aurelian tonem bardziej ostrym, niż tegochciał, powiedział: Muszę opatrzyć ranę po oparzeniu, żeby nie wdałosię zakażenie.Czy możesz mi powiedzieć, Auguście,czego ode mnie oczekujesz?Walerian spojrzał mu w twarz.W przebłysku światłazalśniły jaskrawozłote oczy lwa.Chrapliwym głosemcesarz odrzekł: Chcę twojej obietnicy.Obietnicy żołnierza, że nieruszysz przeciw Gallienowi.Chcę obietnicy, jaką wódzskłada Augustowi.Obietnicy posłańca Heliosa danej ojcuzgodnie z wolą Mitry.Chcę mieć pewność, że mogę jechaćna Wschód, a wy będziecie moimi synami, moimisprzymierzeńcami, że między wami zapanuje pokój.Oto,czego chcę, Aurelianie.21PALMYRAPrzed powrotem Dostojnego Odenatusa Zenobiamusiała wejść w rolę przyszłej żony.Były to długie dniwypełnione licznymi obowiązkami i różnymi wybiegami.Poznała sztukę układania włosów na dwadzieściaróżnych sposobów, stosowania kremów, perfumowanychbarwiczek, ukrywania pod sukniami brzęczącychklejnotów.Codziennie wkładała nowe suknie, a czasaminawet zmieniała je kilka razy w ciągu jednego dnia.Byłyto tuniki według mody rzymskiej, greckiej, egipskiej,a także palmyrskiej, spodnie wąskie lub bufiaste, takszerokie, że trudno było w nich chodzić, zawsze bogatohaftowane, niekiedy z takim zbytkiem, że ważyły tyle, ilekolczugi łuczników.Wydawało się, że niewolnice obarczone obowiązkiemtkania, zamknięte w pałacowych warsztatach, miały zazadanie przygotowywać dla niej tyle strojów, ilewystarczyłoby na zaopatrzenie całego miasta.KiedyZenobia wyraziła zdziwienie wobec takiego zbytku,odpowiedziano jej, że taki jest zwyczaj w domuNajjaśniejszego Pana.Jego małżonka ma pojawiać sięprzed nim za każdym razem w innym stroju.Przestrzegania tego obyczaju pilnował osobiście shulojSzarha. Z tego wynika stwierdziła Zenobia z pogardą żeOfala nie ma aż takiej władzy na dworze kobiet, jakąchciałaby mieć.Dinah, bardzo zadowolona z ożywienia w pałacu, niezapominała o ostrożności i nie opuszczała apartamentówZenobii.Nie ulegało wątpliwości, że pod nieobecnośćNajjaśniejszego Pana pałacem rządził ten starzec, którypotrafił być bezwzględny. Chociaż wydaje się stary i słaby, boją się gowszyscy.Jest taki wiemy Odenatusowi, że dałby się dlaniego przypalać na wolnym ogniu.Ofala bardzo siępilnuje, żeby mu się nie narazić.Możesz jednak byćpewna, że gotuje się ze wściekłości, widząc, jak służącewpadają w zachwyt, gdy wkładasz nowy strój.Niewolnicezdradziły mi, że Ofala co wieczór przed zaśnięciem zanosimodły i składa ofiary demonom pustyni. %7łyczę jej szczęścia zadrwiła Zenobia. Niech sięusmaży w ich wielkim kotle.Jest taka tłusta, że demonybędą miały co jeść przez całą zimę [ Pobierz całość w formacie PDF ]