[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale ukÅ‚ad rÄ…bkowy pozostaÅ‚ niezmie-niony, a zwoje mózgowe rozrosÅ‚y siÄ™ grubÄ… warstwÄ… wokół niego.To wÅ‚aÅ›nie dziÄ™ki nimczÅ‚owiek potrafi cieszyć siÄ™ miÅ‚oÅ›ciÄ…, może ustanawiać prawa etyczne, tworzyć wier-sze ale jego rozbudowany mózg musiaÅ‚ niejako zawrzeć pokój z tkwiÄ…cym gÅ‚Ä™bokopod czaszkÄ… i nadal aktywnym krokodylim móżdżkiem.Czasami, tak jak w wypadkuBensona, dochodziÅ‚o do zÅ‚amania rozejmu i wtedy natychmiast braÅ‚ górÄ™ wÅ‚aÅ›nie ówprymitywny, gadzi móżdżek.Ellis nie byÅ‚ pewien, czy odbieranie wrażeÅ„ zapachowych ma z tym wszystkim co-kolwiek wspólnego.To prawda, że ataki epileptyczne czÄ™sto zaczynajÄ… siÄ™ od doznaniajakiejÅ› przykrej woni.Ale czy istnieje jakiÅ› inny zwiÄ…zek?StaraÅ‚ siÄ™ odegnać od siebie te rozważania i skupić na prowadzeniu samochodu.Jedynym problemem byÅ‚o teraz odnalezienie Bensona, kierujÄ…cego siÄ™ wskazaniamikrokodylego móżdżku.Ellis raz tylko, przez półprzepuszczalne lustro, widziaÅ‚ efekt na-padu agresji podczas ataku choroby.Benson siedziaÅ‚ wtedy dość spokojnie i nagle po-derwaÅ‚ siÄ™ na nogi, zaczÄ…Å‚ walić pięściami w Å›cianÄ™, a potem uniósÅ‚ krzesÅ‚o i roztrzaskaÅ‚je doszczÄ™tnie.Atak nadszedÅ‚ zupeÅ‚nie bez ostrzeżenia i objawiÅ‚ siÄ™ wybuchem bezpod-stawnej, zwierzÄ™cej wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci.PomyÅ›laÅ‚, że do szóstej rano zostaÅ‚o im bardzo maÅ‚o czasu.4 Co siÄ™ staÅ‚o? JakiÅ› niezwykÅ‚y wypadek? zapytaÅ‚ Farley, otwierajÄ…c drzwi biuraAutotronics. Można tak powiedzieć odparÅ‚ Morris.Półgodzinne oczekiwanie na Farleya w Å›rodku nocy daÅ‚o mu siÄ™ we znaki i teraztrzÄ™sÅ‚y nim dreszcze.Tamten okazaÅ‚ siÄ™ wysokim, mocno zbudowanym i flegmatycznym mężczyznÄ….Morris nie mógÅ‚ siÄ™ doczekać, aż zaspany prezes otworzy drzwi i wpuÅ›ci go do Å›rodka.W koÅ„cu weszli do budynku, Farley zapaliÅ‚ Å›wiatÅ‚a w dość skromnie urzÄ…dzonej recep-cji i poszedÅ‚ dalej.Autotronics Inc.zajmowaÅ‚o jednÄ…, gigantycznÄ… salÄ™ z rozmieszczonymi nieregular-nie biurkami, poÅ›rodku której staÅ‚o kilka olbrzymich, bÅ‚yszczÄ…cych szaf jakiejÅ› maszy-nerii.Morris zmarszczyÅ‚ brwi. Wiem, co pan myÅ›li odezwaÅ‚ siÄ™ Farley. Uważa pan, że straszny tu baÅ‚agan. Nie, skÄ…dże. Może i nie wyglÄ…da to najlepiej, ale zapewniam pana, że wykonujemy kawaÅ‚ek na-prawdÄ™ dobrej roboty. WskazaÅ‚ odlegÅ‚y koniec sali. Tam jest biurko Harry ego, tużobok BAPa. A co to jest BAP?Farley machnÄ…Å‚ rÄ™kÄ… w kierunku wielkiej, pajÄ™czynowatej konstrukcji. BAP to skrót nazwy Beznadziejnego Automatu do Ping-ponga. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. W rzeczywistoÅ›ci nie jest beznadziejny, ale tak go żartobliwie nazywamy.Morris podszedÅ‚ do maszyny i okrążyÅ‚ jÄ…, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ uważnie. To potrafi grać w ping-ponga? NiezupeÅ‚nie przyznaÅ‚ Farley. Wciąż nad nim pracujemy.Realizujemy pro-jekt Departamentu Obrony, zgodnie z którym powinniÅ›my skonstruować robota dogry w ping-ponga.Wiem, co pan myÅ›li: że to caÅ‚kiem niepoważne zadanie.Morris wzruszyÅ‚ ramionami.Nie lubiÅ‚, kiedy na okrÄ…gÅ‚o mu powtarzano, co ma my-Å›leć.Farley nadal siÄ™ uÅ›miechaÅ‚.125 Bóg jeden wie, do czego im to potrzebne.OczywiÅ›cie, taka maszyna miaÅ‚abyogromne możliwoÅ›ci.ProszÄ™ sobie wyobrazić komputer zdolny okreÅ›lić parametry ku-listego obiektu poruszajÄ…cego siÄ™ szybko w przestrzeni trójwymiarowej, a nastÄ™pnieodbić piÅ‚eczkÄ™ zgodnie ze wszystkimi reguÅ‚ami, to znaczy tak, żeby spadÅ‚a miÄ™dzy bia-Å‚ymi liniami, a nie za stoÅ‚em, i tak dalej.WÄ…tpiÄ™, czy bÄ™dÄ… chcieli wykorzystać ten auto-mat do gry w ping-ponga.PrzeszedÅ‚ w kÄ…t sali, otworzyÅ‚ drzwi lodówki, na których widniaÅ‚ duży pomaraÅ„-czowy znak ostrzegawczy: UWAGA! PROMIENIOWANIE!, a poniżej napis: DOSTPTYLKO DLA UPOWA%7Å‚NIONYCH PRACOWNIKÓW, po czym wyjÄ…Å‚ ze Å›rodka dwasÅ‚oiczki. Napije siÄ™ pan kawy? zapytaÅ‚, a dostrzegÅ‚szy zdumione spojrzenie lekarza, wy-jaÅ›niÅ‚: To dla odstraszenia sekretarek.ZaÅ›miaÅ‚ siÄ™ gÅ‚oÅ›no.Morris, nieco zdeprymowany swobodnym sposobem byciaFarleya, przez chwilÄ™ przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ w milczeniu, jak tamten nasypuje rozpuszczalnejkawy do szklanek.Wreszcie podszedÅ‚ do biurka Bensona i zaczÄ…Å‚ wyciÄ…gać szuflady. Może mi pan wyjaÅ›nić, co siÄ™ staÅ‚o z Harrym? To pan o niczym nie wie? zapytaÅ‚ Morris [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Ale ukÅ‚ad rÄ…bkowy pozostaÅ‚ niezmie-niony, a zwoje mózgowe rozrosÅ‚y siÄ™ grubÄ… warstwÄ… wokół niego.To wÅ‚aÅ›nie dziÄ™ki nimczÅ‚owiek potrafi cieszyć siÄ™ miÅ‚oÅ›ciÄ…, może ustanawiać prawa etyczne, tworzyć wier-sze ale jego rozbudowany mózg musiaÅ‚ niejako zawrzeć pokój z tkwiÄ…cym gÅ‚Ä™bokopod czaszkÄ… i nadal aktywnym krokodylim móżdżkiem.Czasami, tak jak w wypadkuBensona, dochodziÅ‚o do zÅ‚amania rozejmu i wtedy natychmiast braÅ‚ górÄ™ wÅ‚aÅ›nie ówprymitywny, gadzi móżdżek.Ellis nie byÅ‚ pewien, czy odbieranie wrażeÅ„ zapachowych ma z tym wszystkim co-kolwiek wspólnego.To prawda, że ataki epileptyczne czÄ™sto zaczynajÄ… siÄ™ od doznaniajakiejÅ› przykrej woni.Ale czy istnieje jakiÅ› inny zwiÄ…zek?StaraÅ‚ siÄ™ odegnać od siebie te rozważania i skupić na prowadzeniu samochodu.Jedynym problemem byÅ‚o teraz odnalezienie Bensona, kierujÄ…cego siÄ™ wskazaniamikrokodylego móżdżku.Ellis raz tylko, przez półprzepuszczalne lustro, widziaÅ‚ efekt na-padu agresji podczas ataku choroby.Benson siedziaÅ‚ wtedy dość spokojnie i nagle po-derwaÅ‚ siÄ™ na nogi, zaczÄ…Å‚ walić pięściami w Å›cianÄ™, a potem uniósÅ‚ krzesÅ‚o i roztrzaskaÅ‚je doszczÄ™tnie.Atak nadszedÅ‚ zupeÅ‚nie bez ostrzeżenia i objawiÅ‚ siÄ™ wybuchem bezpod-stawnej, zwierzÄ™cej wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci.PomyÅ›laÅ‚, że do szóstej rano zostaÅ‚o im bardzo maÅ‚o czasu.4 Co siÄ™ staÅ‚o? JakiÅ› niezwykÅ‚y wypadek? zapytaÅ‚ Farley, otwierajÄ…c drzwi biuraAutotronics. Można tak powiedzieć odparÅ‚ Morris.Półgodzinne oczekiwanie na Farleya w Å›rodku nocy daÅ‚o mu siÄ™ we znaki i teraztrzÄ™sÅ‚y nim dreszcze.Tamten okazaÅ‚ siÄ™ wysokim, mocno zbudowanym i flegmatycznym mężczyznÄ….Morris nie mógÅ‚ siÄ™ doczekać, aż zaspany prezes otworzy drzwi i wpuÅ›ci go do Å›rodka.W koÅ„cu weszli do budynku, Farley zapaliÅ‚ Å›wiatÅ‚a w dość skromnie urzÄ…dzonej recep-cji i poszedÅ‚ dalej.Autotronics Inc.zajmowaÅ‚o jednÄ…, gigantycznÄ… salÄ™ z rozmieszczonymi nieregular-nie biurkami, poÅ›rodku której staÅ‚o kilka olbrzymich, bÅ‚yszczÄ…cych szaf jakiejÅ› maszy-nerii.Morris zmarszczyÅ‚ brwi. Wiem, co pan myÅ›li odezwaÅ‚ siÄ™ Farley. Uważa pan, że straszny tu baÅ‚agan. Nie, skÄ…dże. Może i nie wyglÄ…da to najlepiej, ale zapewniam pana, że wykonujemy kawaÅ‚ek na-prawdÄ™ dobrej roboty. WskazaÅ‚ odlegÅ‚y koniec sali. Tam jest biurko Harry ego, tużobok BAPa. A co to jest BAP?Farley machnÄ…Å‚ rÄ™kÄ… w kierunku wielkiej, pajÄ™czynowatej konstrukcji. BAP to skrót nazwy Beznadziejnego Automatu do Ping-ponga. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. W rzeczywistoÅ›ci nie jest beznadziejny, ale tak go żartobliwie nazywamy.Morris podszedÅ‚ do maszyny i okrążyÅ‚ jÄ…, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ uważnie. To potrafi grać w ping-ponga? NiezupeÅ‚nie przyznaÅ‚ Farley. Wciąż nad nim pracujemy.Realizujemy pro-jekt Departamentu Obrony, zgodnie z którym powinniÅ›my skonstruować robota dogry w ping-ponga.Wiem, co pan myÅ›li: że to caÅ‚kiem niepoważne zadanie.Morris wzruszyÅ‚ ramionami.Nie lubiÅ‚, kiedy na okrÄ…gÅ‚o mu powtarzano, co ma my-Å›leć.Farley nadal siÄ™ uÅ›miechaÅ‚.125 Bóg jeden wie, do czego im to potrzebne.OczywiÅ›cie, taka maszyna miaÅ‚abyogromne możliwoÅ›ci.ProszÄ™ sobie wyobrazić komputer zdolny okreÅ›lić parametry ku-listego obiektu poruszajÄ…cego siÄ™ szybko w przestrzeni trójwymiarowej, a nastÄ™pnieodbić piÅ‚eczkÄ™ zgodnie ze wszystkimi reguÅ‚ami, to znaczy tak, żeby spadÅ‚a miÄ™dzy bia-Å‚ymi liniami, a nie za stoÅ‚em, i tak dalej.WÄ…tpiÄ™, czy bÄ™dÄ… chcieli wykorzystać ten auto-mat do gry w ping-ponga.PrzeszedÅ‚ w kÄ…t sali, otworzyÅ‚ drzwi lodówki, na których widniaÅ‚ duży pomaraÅ„-czowy znak ostrzegawczy: UWAGA! PROMIENIOWANIE!, a poniżej napis: DOSTPTYLKO DLA UPOWA%7Å‚NIONYCH PRACOWNIKÓW, po czym wyjÄ…Å‚ ze Å›rodka dwasÅ‚oiczki. Napije siÄ™ pan kawy? zapytaÅ‚, a dostrzegÅ‚szy zdumione spojrzenie lekarza, wy-jaÅ›niÅ‚: To dla odstraszenia sekretarek.ZaÅ›miaÅ‚ siÄ™ gÅ‚oÅ›no.Morris, nieco zdeprymowany swobodnym sposobem byciaFarleya, przez chwilÄ™ przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ w milczeniu, jak tamten nasypuje rozpuszczalnejkawy do szklanek.Wreszcie podszedÅ‚ do biurka Bensona i zaczÄ…Å‚ wyciÄ…gać szuflady. Może mi pan wyjaÅ›nić, co siÄ™ staÅ‚o z Harrym? To pan o niczym nie wie? zapytaÅ‚ Morris [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]