[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przynajmniej zajmę się czymś pożytecz-nym, czekając, aż rozwiążesz wszystkie moje problemy. Nie wszystkie, Vlad.Z twoim wzrostem nic nie zrobię. Wynoś się.Wyszedł, udając urażoną godność.Zostałem sam z jheregami i myślami.Pierwszą było to, że jestem głodny, i za-stanowiłem się, czy nie wysłać kogoś po przekąskę.Drugą, że przez jakiś czasbędę się wszędzie teleportował, więc to nie jest najszczęśliwszy pomysł.Loioshi Rocza najpierw na siebie posyczeli, potem zaczęli się ganiać po pokoju, więcotworzyłem okno i wyrzuciłem ich na dwór.Podczas otwierania na wszelki wy-padek stanąłem z boku  co prawda nie słyszałem, by ktoś próbował dokonaćzabójstwa przez szerokość ulicy, ale mój zabójca musiał już być solidnie zdespe-rowany.Ja przynajmniej byłbym na jego miejscu.Zamknąłem okno, zaciągnąłemzasłony i zdecydowałem, że mogę zająć się paroma sprawami, które odkładałemz powodu nadmiaru zajęć. Melestav! Tak? Kij jest w budynku? Jest. Przyślij go. Dobra.Kilka minut pózniej zjawił się Kij.Wręczyłem mu sakiewkę zawierającą pięć-dziesiąt imperiali.Zważył je bez słowa w dłoni i spojrzał na mnie. Za co?  spytał. Zamknij się  poleciłem. A, za to  skojarzył. Dzięki.I wyszedł.112 Następny zjawił się Kragar z moimi nowymi zabawkami.Zamknąłem za nimdrzwi i zająłem się wymianą broni, zaczynając proces od zdjęcia i uzbrojeniapeleryny.Potem przyszła kolej na kaftan, buty i resztę.Wkładając sztylet do pustejpochwy na lewym przedramieniu, spojrzałem na Spellbreakera.Od tamtej nocyunikałem myślenia o nim.Teraz poruszyłem ręką i opadł mi jak zwykle w dłoń.Wyglądał jak zwyczajny pozłacany łańcuszek mający osiemnaście cali długo-ści i wykonany ze średniej wielkości cienkich ogniw.Z wyglądu można go byłouznać za złoty, ale nie miał właściwej wagi ani miękkości tego materiału.Próbo-wałem kiedyś zarysować jego powierzchnię  nie udało się, zupełnie jakby byłz doskonałej stali.Doszedłem do wniosku, że należałoby wreszcie dowiedzieć się wszystkiegoco zdołam na jego temat, naturalnie jeśli przeżyję to zamieszanie.Kończąc wy-mianę broni, zastanowiłem się spokojnie, co musiałbym zrobić, żeby przeżyć.Po pierwsze zabić swego niedoszłego zabójcę.Po drugie zabić Hertha.Stop!Na odwrót: zabić Hertha, zanim zabiję zabójcę, bo inaczej gotów wynająć dru-giego, którego najpierw będę musiał zidentyfikować.Mogłem wynająć kogoś dozajęcia się Herthem, co byłoby mądre, ale niepraktyczne.Naturalnie z jednymwyjątkiem  gdyby zjawił się Mario.A miałem dość gotówki, by wynająć naweti jego.Problem polegał na tym, że niewielu zabójców podjęłoby się tego zadania,a to, że by się podjęli, nie byłoby równoznaczne z tym, że im się uda.Herth byłfigurą  w hierarchii organizacji stał wyżej ode mnie.A taka figura ma wpo-jone pewne odruchy i doskonale potrafi zadbać o własne bezpieczeństwo.Pozatym z natury był ostrożny, toteż mogłem się założyć, że nawet do ubikacji chodziz cztero- czy pięcioosobową obstawą na wypadek, gdyby go nocnik zaatakował.%7łeby takiego zabić, trzeba mieć po swojej stronie przynajmniej jednego ochro-niarza albo być samobójcą.Bo takie okazje, jaka trafiła mi się na ulicy, są zbytrzadkie, by na nie liczyć.O Mario mogłem zapomnieć  nikt nie wiedział, gdzie przebywa ani jak sięz nim skontaktować.Kelly na pewno miał dość idiotów skłonnych zabić Herthadla sprawy, ale nie zadaję się z podobnymi okazami.A przekupienie ochroniarzawymagało czasu  trzeba wybrać tego, który wezmie, sprawdzić go, ustalić czasi miejsce tak, by załatwić sprawę z minimalnym ryzykiem dla obu.Ja aż tyle czasunie miałem.Pozostawało liczyć na szczęście.Tyle że ostatnio jakoś nie czułem się szczęściarzem.Z tego prostego procesu eliminacji wynikała jedna rzecz.Nie zdołam zabić Hertha.A więc byłem martwy.Skończyłem wymianę uzbrojenia, analizując inne możliwości.Zawarcie ro-zejmu z Herthem nie wchodziło w grę.A nic innego nie zapewniało bezpieczeń-113 stwa Cawti, co było moim głównym celem, przez który wplątałem się.Zaraz.Spokojnie.Wplątałem się w to wszystko dlatego, że chciałem znalezćsprawcę śmierci Franza, którego zresztą nawet na oczy nie widziałem.A chciałemto zrobić, by poprawić sprawy z Cawti.Cholera, dlaczego to ja próbuję naprawićcoś, co nie ja zepsułem?! To ona wplątała mnie w ten idiotyzm, nawet nie uznającza stosowne poinformować mnie o tym.To z jakiej racji ja się narażam i wtykamnos tam, gdzie ani mnie nie chcą, ani ja nie chcę? Z poczucia obowiązku?Aadne określenie, tylko co ono w sumie znaczy?Może to poczucie obowiązku nie może sobie tak dyndać jak wisielec na wie-trze, tylko musi być z czymś połączone.Większość ludzi łączy je z Barlanem,Verrą czy Krukiem albo jakimś innym bogiem.Ja zbyt długo przebywałem wśródDragaerian, by nie przyjąć ich znacznie zdrowszego podejścia do bogów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl