[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A czy w rodzinie pańskiej nikt nie chorował? Owszem.Musieli przecież chorować. Ale na choroby nerwowe albo syfilis?Oficer zastanowił się. Doprawdy nie wiem.Zdaje się, że mój nieboszczyk stryj nie był zupełnie normalny.Uchodził za dziwaka.No i w końcu zastrzelił się.Ale panie doktorze! Widzi pan przecie, żejestem spokojny i opanowany.Przy tym nie sądzę, bym był tchórzem.Niechże mi pan uczci-wie, po męsku powie, co zdaniem pańskim mi grozi? Każdemu z nas różne rzeczy grożą  westchnął Murek. Czy pan, ale proszę o szcze-rość, nie uprawiał za młodu pewnego brzydkiego nałogu? Owszem  zaczerwienił się oficer. I to pewnie nadmiernie? Nie wiem.Nie umiem tego określić. A uderzył się pan kiedy silnie w głowę? Spadłem raz na przeszkodzie z koniem.Mam jeszcze tu nad skronią bliznę.Czaszka jed-nak nie była naruszona. Nad skronią?.To nie jest dobrze.Widzi pan, drogi poruczniku,gdybym był pewien, że pan nie podda się złym myślom.Ale w takich sprawach autosugestiajest wysoce niebezpieczna.60  Więc co?  pobladł Szułowski  czeka mnie obłęd? Czeka, czeka! Po co zaraz czeka! Wszystkiego można uniknąć.Zabezpieczyć się.Psy-chiatria stoi dziś na dobrym poziomie.Można zastosować kurację zapobiegawczą.A grunt nieprzejmować się.Nie myśleć o tym.Proszę mi to obiecać i zwrócić się do specjalistów.Do-prawdy robię sobie wyrzuty, że uległem pańskim pytaniom.doprawdy. A ja panu jestem wdzięczny, doktorze  wyciągnął rękę oficer.Dłoń miał zimną i mokrą. Ja też u siebie zauważyłem pewne stany depresji albo zbytniej wesołości.Poza tym sprawiami trudność skupienia się na jakimś temacie.To przecież nie jest naturalne.A w gniewie cza-sami wręcz tracę świadomość tego, co robię.Dziękuję panu.Zerwał się i wyszedł.Murek długo nie mógł oderwać oczu od niedomkniętych drzwi.Z całą dokładnością zda-wał sobie sprawę z tego, co zrobił.Nie ulegało wątpliwości, że trująca myśl, jak ziarno rzuco-na na wrażliwe podłoże, zacznie kiełkować i rozrastać się.A może ogarnąć bez reszty świa-domość, umysł i nerwy.Już teraz ten młody kandydat do kieszeni papy Czabana nie będziezdolny do niczego innego, jak do ustawicznej obserwacji samego siebie.Wywietrzeje mu zgłowy i miłość, i małżeństwo.Zresztą i Tunka będzie mogła zauważyć ten jego stan.A starzynie wydadzą przecie córki za półwariata.Jeżeli nie za zupełnie obłąkanego. Tak należy usuwać przeszkody  głośno powiedział Murek, lecz nie poznał własnegogłosu.W tym pokoju zrobiło się mu niewypowiedzianie przykro.Czym prędzej zamknął walizki izbiegł do hallu.Konie już czekały.Gdy powóz wyjechał z alei i dzwięk kopyt na twardej szo-sie przeszedł w równy, jednostajny rytm, pomyślał sobie: Dużo dałbym za to, by tego człowieka więcej w życiu nie spotkać.I myśl ta natrętnie wracała przez całą drogę.Uwolnił się od niej dopiero na dworcu weLwowie pod gradem informacji i instrukcji Czabana, który po mistrzowsku przygotowałwszystko.Rola Murka miała tu polegać na udawaniu agenta nafciarzy niemieckich.Musiał stać sięprzynętą dla Anglików z zagłębia borysławskiego i samą swoją obecnością i kręceniem się pomieście podekscytować ich do szybkiej decyzji.O drugiej był w jednej z najdroższych restauracji na obiedzie wraz z Czabanem i z dwomaadwokatami, o których całe miasto wiedziało, że są specjalistami od nafty.Przy stole z powa-gą przeglądał jakieś papiery i głośno kazał kelnerowi zatelefonować do swego hotelu, by muzamówiono na piątą rozmowę z Berlinem.Wieczorem przyjechał jakiś tęgi jegomość o wy-glądzie semickim, jak się okazało, sprowadzony z Warszawy przez Czabana i we trójkę afi-szowali się po mieście.Murek nie bardzo orientował się w szczegółach machinacji Czabana.Ogólny jednak zarysgeszeftu był dlań dostatecznie jasny.Tym bardziej, że po dwóch dniach Czaban wyjechał doKoszołowa, oczywiście po to, by załatwić sprawę terenów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl