[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naprzód w legijonyChciaÅ‚ go posyÅ‚ać; byÅ‚em okropnie zmartwiony.Potem zgodziÅ‚ siÄ™ przecie, by w domu pozostaÅ‚I żeby siÄ™ ożeniÅ‚.Jużbyć żony dostaÅ‚;PartyjÄ™ upatrzyÅ‚em; nikt z obywateliNie wyrówna z imienia ani z parenteliPodkomorzemu; jego starsza córka AnnaJest na wydaniu, piÄ™kna i posażna panna.ChciaÅ‚em zagaić.Na to Telimena zbladÅ‚a,ZÅ‚ożyÅ‚a książkÄ™, wstaÅ‚a nieco i usiadÅ‚a.94 Pan Tadeusz.pan SÄ™dziaSchyliwszy siÄ™ i rÄ™ce obmywszy w strumieniu,UsiadÅ‚ przed TelimenÄ… na wielkim kamieniu.95 Adam Mickiewicz Jak mamÄ™ kocham - rzekÅ‚a - czy to, Panie Bracie,Jest w tym sens jaki? Czy wy Boga w sercu macie?To myÅ›lisz Tadeusza zostać dobrodziejem,JeÅ›li mÅ‚odego chÅ‚opca zrobisz grykosiejem!Zwiat mu zawiążesz! Wierz mi, kląć was kiedyÅ› bÄ™dzie!Zakopać taki talent w lasach i na grzÄ™dzie!Wierz mi, ile poznaÅ‚am, pojÄ™tne to dzieciÄ™,Warto, żeby na wielkim przetarÅ‚o siÄ™ Å›wiecie;Dobrze Brat zrobi, gdy go do stolicy wyÅ›le;Na przykÅ‚ad do Warszawy? lub wie Brat, co myÅ›lÄ™,%7Å‚eby do Peterburka? Ja pewnie tej zimyPojadÄ™ tam dla sprawy; razem uÅ‚ożymy,Co zrobić z Tadeuszem; znam tam wiele osób,Mam wpÅ‚ywy: to najlepszy kreacyi sposób.Za mÄ… pomocÄ… znajdzie wstÄ™p w najpierwsze domy,A kiedy bÄ™dzie ważnym osobom znajomy,Dostanie urzÄ…d, order; wtenczas niech porzuciSÅ‚użbÄ™, jeżeli zechce, niech do domu wróci,MajÄ…c już i znaczenie, i znajomość Å›wiata.I cóż Brat myÅ›li o tem? Jużci, w mÅ‚ode lata -RzekÅ‚ SÄ™dzia - niezle chÅ‚opcu trochÄ™ siÄ™ przewietrzyć,Obejrzeć siÄ™ na Å›wiecie, miÄ™dzy ludzmi przetrzeć.Ja za mÅ‚odu niemaÅ‚o Å›wiata objechaÅ‚em:ByÅ‚em w Piotrkowie, w Dubnie, to za trybunaÅ‚emJadÄ…c jako palestrant, to wÅ‚asne swe sprawyForytujÄ…c, jezdziÅ‚em nawet do Warszawy.CzÅ‚ek niemaÅ‚o skorzystaÅ‚! ChciaÅ‚bym i synowcaWysÅ‚ać pomiÄ™dzy ludzie, prosto jak wÄ™drowca,Jak czeladnika, który terminuje lata,Ażeby nabyÅ‚ trochÄ™ znajomoÅ›ci Å›wiata.Nie dla rang ni orderów! ProszÄ™ uniżenie,96 Pan TadeuszRanga moskiewska, order, cóż to za znaczenie?Któryż to z dawnych panów, ba, nawet dzisiejszych,MiÄ™dzy szlachtÄ… w powiecie nieco zamożniejszych,Dba o podobne fraszki? Przecież sÄ… w estymieU ludzi, bo szanujem w nich ród, dobre imiÄ™Albo urzÄ…d, lecz ziemski, przyznany wyboremObywatelskim, nie zaÅ› czyimÅ› tam faworem.Telimena przerwaÅ‚a:  JeÅ›li Brat tak myÅ›li,Tem lepiej, wiÄ™c go jako wojażera wyÅ›lij. Widzi Siostra - rzekÅ‚ SÄ™dzia, skrobiÄ…c smutnie gÅ‚owÄ™ -ChciaÅ‚bym bardzo, cóż, kiedy mam trudnoÅ›ci nowe!Pan Jacek nie wypuszcza z opieki swej synaI przysÅ‚aÅ‚ mi tu wÅ‚aÅ›nie na kark bernardynaRobaka, który przybyÅ‚ z tamtej strony WisÅ‚y;Przyjaciel brata, wszystkie wie jego zamysÅ‚y;A wiÄ™c o Tadeusza już wyrzekli losieI chcÄ…, by siÄ™ ożeniÅ‚, aby pojÄ…Å‚ ZosiÄ™,WychowankÄ™ Wać Pani; oboje dostanÄ…,Oprocz fortunki mojej, z Å‚aski Jacka wianoW kapitaÅ‚ach; wiesz Aśćka, że ma kapitaÅ‚y,I z Å‚aski jego mam też fundusz prawie caÅ‚y,Ma wiÄ™c prawo rozrzÄ…dzać.- Aśćka pomyÅ›l o tem,%7Å‚eby siÄ™ to zrobiÅ‚o z najmniejszym kÅ‚opotem.Trzeba ich z sobÄ… poznać.Prawda, bardzo mÅ‚odzi,Szczególnie Zosia maÅ‚a, lecz to nic nie szkodzi;Czas by już ZoÅ›kÄ™ wreszcie wydobyć z zamkniÄ™cia,Bo wszakci to już pono wyrasta z dzieciÄ™cia.Telimena, zdziwiona i prawie wylÄ™kÅ‚a,PodnosiÅ‚a siÄ™ coraz, na szalu uklÄ™kÅ‚a;Zrazu sÅ‚uchaÅ‚a pilnie, potem dÅ‚oni ruchem97 Adam MickiewiczPrzeczyÅ‚a, rÄ™kÄ… żwawo wstrzÄ…sajÄ…c nad uchem,OdpÄ™dzajÄ…c jak owad nieprzyjemne sÅ‚owaNa powrót w usta mówcy. A! a! to rzecz nowa!Czy to Tadeuszowi szkodzi, czy nie szkodzi -RzekÅ‚a z gniewem - sÄ…dz o tem sam Wać Pan Dobrodziéj!Mnie nic do Tadeusza; sami o nim radzcie,Zróbcie go ekonomem lub w karczmie posadzcie,Niech szynkuje lub z lasu niech zwierzynÄ™ znosi;Z nim sobie, co zechcecie, zróbcie; lecz do Zosi?Co Wać PaÅ„stwu do Zosi? Ja jej rÄ™kÄ… rzÄ…dzÄ™,Ja sama! %7Å‚e pan Jacek dawaÅ‚ byÅ‚ pieniÄ…dzeNa wychowanie Zosi i że jej wyznaczyÅ‚MaÅ‚Ä… pensyjkÄ™ rocznÄ…, wiÄ™cej przyrzec raczyÅ‚,Toć jej jeszcze nie kupiÅ‚.ZresztÄ… PaÅ„stwo wiecie,I dotÄ…d jeszcze o tem wiadomo na Å›wiecie,%7Å‚e hojność PaÅ„stwa dla nas nie jest bez powodu.Winni coÅ› Soplicowie dla Horeszków rodu.(Tej części mowy SÄ™dzia sÅ‚uchaÅ‚ z niepojÄ™temPomieszaniem, żaÅ‚oÅ›ciÄ… i widocznym wstrÄ™tem;Jakby lÄ™kaÅ‚ siÄ™ reszty mowy, gÅ‚owÄ™ skÅ‚oniÅ‚I rÄ™kÄ… potakujÄ…c, mocno siÄ™ zapÅ‚oniÅ‚) [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl