[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- przerwał, gdyż przestrzeń wokół nich eksplodowała oślepiającym blaskiem.Przysłony kasków momentalnie ściemniały, ale i tak widać było przez nie intensywne rozbłyski, którym towarzyszyła absolutna cisza.Skała wielkości domku jednorodzinnego rozbłysła i zniknęła nie dalej niż sto jardów od Jasona, bez żadnego dźwięku.Przez dłuższą chwilę przebiegało wokół nich bezgłośne zniszczenie, aż nagle zapanowała sekunda spokoju, brutalnie przerwana ogłuszającymi eksplozjami i wibracją kombinezonu din Alta.Trafili go! Choć oczekiwał tego, ba, chciał aby tak się stało, to i tak podskoczył, a po plecach przemaszerowały mu ciarki.W całym tym hałasie ledwie usłyszał w słuchawkach polecenie komputera:- Naprzód!- Kerk, pełny ciąg! - wrzasnął i wykonał własną komendę.Kombinezon kopnął go solidnie, utrudniając zwolnienie filtrów hełmu.W pierwszym momencie prawie go oślepiło, ale poprzez rozbłyski zdołał dostrzec rufę pancernika na wprost własnego nosa.Dysze napędu głównego wyglądały niczym wielkie czarne ślepia.Rosły, błyskawicznie wypełniając przestrzeń, gdy nagły błysk radaru poinformował go 0 minięciu granicy jednej mili.Działa nie mogły mu już zaszkodzić, ale uderzenie w kadłub było w stanie skutecznie je zastąpić.Wdusił do oporu silniki hamujące i kombinezon trzepnął go ponownie, niemal uniemożliwiając ruchy.Prawa dysza wypełniała mu pole widzenia niczym gigantyczna lufa, do której zmierzał bez żadnych szans na zatrzymanie.Nagle był już wewnątrz i to nawet poruszając się niezbyt szybko.Powoli wyłączył silnik i łagodnie opadł, utrzymując się o parę jardów nad dnem.Coś nad nim przeleciało I z łomotem rąbnęło w jedną ze ścian, by po chwili osunąć się na dno.- Kerk! - złapał bezwładną postać i włączył lampę umieszczoną na hełmie.- Kerk!Cisza.Czyżby.- Wylądowałem.trochę szybciej.niż chciałem.- Faktycznie! Dobrze, żeś się od razu nie przebił do środka.Ruszajmy do roboty, zanim to liczydło postanowi nas usmażyć.Niebezpieczeństwo dodało im skrzydeł, toteż wycięcie kolistego otworu za pomocą palnika molekularnego (jedynego narzędzia zdolnego naruszyć strukturę materiału, z którego wykonano dysze) zajęło im zaledwie dwie minuty katorżniczej pracy.Gdy krąg w pobliżu wtryskiwaczy był już kompletny, Kerk momentalnie wparł w niego ramiona i odpalił silnik.Wraz z wyciętym arkuszem zniknął w ciemnościach, a Jason natychmiast podążył w jego ślady.Znalazł się w oświetlonej i nader rozległej siłowni, która nagle stała się jeszcze jaśniejsza dzięki miniwulkanowi, który wybuchł tuż za nim - z otworu w podłodze strzeliły płomienie, by niemal natychmiast zgasnąć.Komputer zdecydował się w końcu oczyścić dysze mikrosekundowym odpaleniem silników.- Cwana maszynka - przyznał roztrzęsionym z lekka głosem.Kerk zignorował ogień i zajął się kabiną kontrolną usytuowaną obok siłowni.Jason spotkał go w drzwiach, trzymającego spory plan w pogiętej metalowej ramie.- Plan pancernika - wyjaśnił Kerk.- Zerwałem go ze ściany.Sterówka jest tam.Idziemy!- Dobra, dobra, przecież nic nie mówię - mruknął din Alt z trudem dotrzymując kroku Kerkowi, który był w swoim żywiole, ledwie znaleźli się w długim korytarzu.- Automaty naprawcze nie są groźne.Zanim zdołał dokończyć, dwa najbliższe uniosły palniki i ruszyły w ich stronę.Zdążyły zrobić krok, ale pistolet Kerka plunął ogniem i oba zamieniły się w dymiące kupki złomu.- Dobry komputer - pochwalił Pyrrusjanin.- Walczy z nami czym się da.Osłaniaj tyły.Potem nie było czasu na pogawędki.Choć zmieniali kierunek marszu, oczywiste było, dokąd zmierzają, a każda napotkana maszyna była wrogiem.Roboty sprzątające atakowały nawet miotłami, ekrany monitorów eksplodowały, gdy przechodzili, hermetyczne drzwi usiłowały ich zmiażdżyć, podłoga kopała wyładowaniami elektrycznymi przy każdym kroku.To była regularna bitwa, ale jak długo uważali, tak długo nic im nie groziło; kombinezony były dobrze izolowane i trudne do przebicia domowymi sposobami, a Pyrrusjanie byli wszak najlepszymi wojownikami w galaktyce.W końcu dotarli do drzwi oznaczonych Centra kontrolo, które Kerk od ręki rozwalił jednym strzałem.Wnętrze było jasno oświetlone, a klawiatura nienagannie czysta.- Udało się! - Jason zdjął hełm i z rozkoszą odetchnął chłodnym powietrzem.- Miliard kredytów! Zrobiliśmy w jajo tę kupę złomu.- TO OSTATNIE OSTRZEŻENIE - ryknął nagle jakiś głos i obaj odruchowo złapali za broń, zanim zorientowali się, że to nagranie.- NIEPOWOŁANE OSOBY DOSTAŁY SIĘ NIELEGALNIE NA POKŁAD.JEŻELI W CIĄGU PIĘTNASTU SEKUND NIE OPUSZCZĄ OKRĘTU, ZOSTANIE ON ZNISZCZONY.ŁADUNKI ZOSTAŁY TAK ROZMIESZCZONE, BY ŻADEN FRAGMENT OKRĘTU NIE DOSTAŁ SIĘ W RĘCE WROGA.CZTERNAŚCIE.- Nie zdążymy! - jęknął Jason.- Rozwal tablicę kontrolną!- To nic nie da - wyłącznik autodestrukcji na pewno jest gdzie indziej.- DWANAŚCIE.- To co robimy?- Nic! Nic nie możemy zrobić!-.DZIESIĘĆ.Bez słowa spojrzeli na siebie i uścisnęli opancerzone dłonie.-.SIEDEM.- Cóż, do zobaczenia - Jason próbował się uśmiechnąć.-.CZTERY.errk.TRZY.- potem cisza, a po chwili inny głos oznajmił: - Dehermetyzacja rozpoczęta.Obrona wyłączona.Oczekuję rozkazów.- Że.że jak.? - wychrypiał Jason.- Otrzymałem sygnał nakazujący dehermetyzację okrętu.Oczekuję rozkazów.- W samą porę - din Alt przełknął z wyraźnym trudem.- Dokładnie w samą porę.*- Nie powinniście iść tam beze mnie - powitała ich Meta.- Nie zapomnę wam tego!- Nie mogłem cię zabrać, jesteś dla mnie więcej warta niż głupi miliard - odparł Jason.- To najmilsza rzecz, jaką mi kiedykolwiek powiedziałeś - rozpromieniła się i pocałowała go, czemu Kerk przyglądał się z obojętnym obrzydzeniem.- Kiedy skończysz, to może poinformujesz nas uprzejmie, co tu się stało - nie wytrzymał wreszcie po dłuższej chwili.- Komputer trafił na właściwy sygnał?- Nie.Ja trafiłam.- Uśmiechnęła się zadowolona, widząc ich całkowite zaskoczenie, po czym ponownie pocałowała Jasona i wyjaśniła: - Mówiłam ci, że zainteresowały mnie kody i szyfry, naturalnie z militarnym wykorzystaniem.Shrenkly opowiedział mi ostatnio o szyfrach podstawieniowych i zaczęłam od najprostszego, takiego gdzie A zastępuje cyfra l, B to 2 itd [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.- przerwał, gdyż przestrzeń wokół nich eksplodowała oślepiającym blaskiem.Przysłony kasków momentalnie ściemniały, ale i tak widać było przez nie intensywne rozbłyski, którym towarzyszyła absolutna cisza.Skała wielkości domku jednorodzinnego rozbłysła i zniknęła nie dalej niż sto jardów od Jasona, bez żadnego dźwięku.Przez dłuższą chwilę przebiegało wokół nich bezgłośne zniszczenie, aż nagle zapanowała sekunda spokoju, brutalnie przerwana ogłuszającymi eksplozjami i wibracją kombinezonu din Alta.Trafili go! Choć oczekiwał tego, ba, chciał aby tak się stało, to i tak podskoczył, a po plecach przemaszerowały mu ciarki.W całym tym hałasie ledwie usłyszał w słuchawkach polecenie komputera:- Naprzód!- Kerk, pełny ciąg! - wrzasnął i wykonał własną komendę.Kombinezon kopnął go solidnie, utrudniając zwolnienie filtrów hełmu.W pierwszym momencie prawie go oślepiło, ale poprzez rozbłyski zdołał dostrzec rufę pancernika na wprost własnego nosa.Dysze napędu głównego wyglądały niczym wielkie czarne ślepia.Rosły, błyskawicznie wypełniając przestrzeń, gdy nagły błysk radaru poinformował go 0 minięciu granicy jednej mili.Działa nie mogły mu już zaszkodzić, ale uderzenie w kadłub było w stanie skutecznie je zastąpić.Wdusił do oporu silniki hamujące i kombinezon trzepnął go ponownie, niemal uniemożliwiając ruchy.Prawa dysza wypełniała mu pole widzenia niczym gigantyczna lufa, do której zmierzał bez żadnych szans na zatrzymanie.Nagle był już wewnątrz i to nawet poruszając się niezbyt szybko.Powoli wyłączył silnik i łagodnie opadł, utrzymując się o parę jardów nad dnem.Coś nad nim przeleciało I z łomotem rąbnęło w jedną ze ścian, by po chwili osunąć się na dno.- Kerk! - złapał bezwładną postać i włączył lampę umieszczoną na hełmie.- Kerk!Cisza.Czyżby.- Wylądowałem.trochę szybciej.niż chciałem.- Faktycznie! Dobrze, żeś się od razu nie przebił do środka.Ruszajmy do roboty, zanim to liczydło postanowi nas usmażyć.Niebezpieczeństwo dodało im skrzydeł, toteż wycięcie kolistego otworu za pomocą palnika molekularnego (jedynego narzędzia zdolnego naruszyć strukturę materiału, z którego wykonano dysze) zajęło im zaledwie dwie minuty katorżniczej pracy.Gdy krąg w pobliżu wtryskiwaczy był już kompletny, Kerk momentalnie wparł w niego ramiona i odpalił silnik.Wraz z wyciętym arkuszem zniknął w ciemnościach, a Jason natychmiast podążył w jego ślady.Znalazł się w oświetlonej i nader rozległej siłowni, która nagle stała się jeszcze jaśniejsza dzięki miniwulkanowi, który wybuchł tuż za nim - z otworu w podłodze strzeliły płomienie, by niemal natychmiast zgasnąć.Komputer zdecydował się w końcu oczyścić dysze mikrosekundowym odpaleniem silników.- Cwana maszynka - przyznał roztrzęsionym z lekka głosem.Kerk zignorował ogień i zajął się kabiną kontrolną usytuowaną obok siłowni.Jason spotkał go w drzwiach, trzymającego spory plan w pogiętej metalowej ramie.- Plan pancernika - wyjaśnił Kerk.- Zerwałem go ze ściany.Sterówka jest tam.Idziemy!- Dobra, dobra, przecież nic nie mówię - mruknął din Alt z trudem dotrzymując kroku Kerkowi, który był w swoim żywiole, ledwie znaleźli się w długim korytarzu.- Automaty naprawcze nie są groźne.Zanim zdołał dokończyć, dwa najbliższe uniosły palniki i ruszyły w ich stronę.Zdążyły zrobić krok, ale pistolet Kerka plunął ogniem i oba zamieniły się w dymiące kupki złomu.- Dobry komputer - pochwalił Pyrrusjanin.- Walczy z nami czym się da.Osłaniaj tyły.Potem nie było czasu na pogawędki.Choć zmieniali kierunek marszu, oczywiste było, dokąd zmierzają, a każda napotkana maszyna była wrogiem.Roboty sprzątające atakowały nawet miotłami, ekrany monitorów eksplodowały, gdy przechodzili, hermetyczne drzwi usiłowały ich zmiażdżyć, podłoga kopała wyładowaniami elektrycznymi przy każdym kroku.To była regularna bitwa, ale jak długo uważali, tak długo nic im nie groziło; kombinezony były dobrze izolowane i trudne do przebicia domowymi sposobami, a Pyrrusjanie byli wszak najlepszymi wojownikami w galaktyce.W końcu dotarli do drzwi oznaczonych Centra kontrolo, które Kerk od ręki rozwalił jednym strzałem.Wnętrze było jasno oświetlone, a klawiatura nienagannie czysta.- Udało się! - Jason zdjął hełm i z rozkoszą odetchnął chłodnym powietrzem.- Miliard kredytów! Zrobiliśmy w jajo tę kupę złomu.- TO OSTATNIE OSTRZEŻENIE - ryknął nagle jakiś głos i obaj odruchowo złapali za broń, zanim zorientowali się, że to nagranie.- NIEPOWOŁANE OSOBY DOSTAŁY SIĘ NIELEGALNIE NA POKŁAD.JEŻELI W CIĄGU PIĘTNASTU SEKUND NIE OPUSZCZĄ OKRĘTU, ZOSTANIE ON ZNISZCZONY.ŁADUNKI ZOSTAŁY TAK ROZMIESZCZONE, BY ŻADEN FRAGMENT OKRĘTU NIE DOSTAŁ SIĘ W RĘCE WROGA.CZTERNAŚCIE.- Nie zdążymy! - jęknął Jason.- Rozwal tablicę kontrolną!- To nic nie da - wyłącznik autodestrukcji na pewno jest gdzie indziej.- DWANAŚCIE.- To co robimy?- Nic! Nic nie możemy zrobić!-.DZIESIĘĆ.Bez słowa spojrzeli na siebie i uścisnęli opancerzone dłonie.-.SIEDEM.- Cóż, do zobaczenia - Jason próbował się uśmiechnąć.-.CZTERY.errk.TRZY.- potem cisza, a po chwili inny głos oznajmił: - Dehermetyzacja rozpoczęta.Obrona wyłączona.Oczekuję rozkazów.- Że.że jak.? - wychrypiał Jason.- Otrzymałem sygnał nakazujący dehermetyzację okrętu.Oczekuję rozkazów.- W samą porę - din Alt przełknął z wyraźnym trudem.- Dokładnie w samą porę.*- Nie powinniście iść tam beze mnie - powitała ich Meta.- Nie zapomnę wam tego!- Nie mogłem cię zabrać, jesteś dla mnie więcej warta niż głupi miliard - odparł Jason.- To najmilsza rzecz, jaką mi kiedykolwiek powiedziałeś - rozpromieniła się i pocałowała go, czemu Kerk przyglądał się z obojętnym obrzydzeniem.- Kiedy skończysz, to może poinformujesz nas uprzejmie, co tu się stało - nie wytrzymał wreszcie po dłuższej chwili.- Komputer trafił na właściwy sygnał?- Nie.Ja trafiłam.- Uśmiechnęła się zadowolona, widząc ich całkowite zaskoczenie, po czym ponownie pocałowała Jasona i wyjaśniła: - Mówiłam ci, że zainteresowały mnie kody i szyfry, naturalnie z militarnym wykorzystaniem.Shrenkly opowiedział mi ostatnio o szyfrach podstawieniowych i zaczęłam od najprostszego, takiego gdzie A zastępuje cyfra l, B to 2 itd [ Pobierz całość w formacie PDF ]