[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Może pomóc? zapytał, kiedy Jenny podpisała już pokwitowanie. Nie, proszę pana.Moja matka chce, żebym poradziła sobie sama. Jak pani chce.No to miłego dnia.Ciężarówka odjechała, a Jenny zaczęła po kolei znosić ciężkie skrzynki do magazynu.Chciało jej się płakać.W tym momencie dostrzegł ją Travis, który przejeżdżał tamtędy wozempatrolowym.Natychmiast zaparkował i wysiadł z samochodu. Potrzebujesz pomocy? zapytał.Wzruszyła tylko ramionami. Nie trzeba.Masz na pewno co innego do roboty odpowiedziała, nie przerywającpracy.Złapał skrzynkę, próbując nawiązać jakoś rozmowę. Mówią, że receptura coca-coli jest przechowywana w sejfie w Atlancie. Nie wiedziałam.Poszedł za Jenny do magazynu i tam ustawiali przyniesione skrzynki, jedną na drugiej.Ponieważ milczała, postanowił mówić dalej: Podobno bardzo dobrze działa to na morale i od czasów drugiej wojny światowejwysyłają takie skrzynki oddziałom stacjonującym za granicą.Przeczytałem o tym w takiejksiążce o coca-coli.To znaczy przeczytałem i ją, bo czytam też poważniejsze książki.Znowu wyszli na parking.Popatrzyła mu głęboko w oczy. Travisie& Tak, Jenny? Obejmij mnie mocno.Wez mnie w ramiona i obejmij mnie bardzo mocno! Czuję siętaka samotna! Jestem okropnie nieszczęśliwa! Mam wrażenie, że jest mi zimno aż w samymśrodku serca.Wziął ją w ramiona i objął tak mocno, jak umiał.f& A teraz córka zadaje mi masę pytań.Nie dalej jak dzisiaj zapytała, gdzie chodzęw każdą środę. I co jej pani odpowiedziała? %7łe to nie jej interes! I żeby zajęła się odebraniem palet z coca-colą! To nie jej sprawa,gdzie chodzę! Wyczuwam złość w pani głosie. Tak! Tak! Oczywiście, że jestem zła, doktorze Ashcroft! Ale na kogo się pani złości? No& no& na siebie się złoszczę! Ale dlaczego? Bo znowu na nią nakrzyczałam.Wie pan, doktorze, mamy dzieci i chcemy, żeby byłynajszczęśliwsze na świecie.A potem życie piętrzy przed nami przeszkody! Co chce pani przez to powiedzieć? Ona wciąż prosi mnie o radę! Ciągle czepia się mojej spódnicy i pyta bez przerwy:Mamo, a jak to się robi? Mamo, a gdzie mam to schować? Mamo to, mamo tamto! Mamo!Mamo! Mamo! Ale przecież nie będę ciągle przy niej.Któregoś dnia nie będę już mogła nad niączuwać, rozumie pan! A kiedy o tym myślę, od razu boli mnie brzuch! Tak jakby cały żołądek misię ściskał! To fizyczny ból.I tracę apetyt! Chce mi pani powiedzieć, że odczuwa pani lęki, pani Quinn? Tak! Właśnie tak! Odczuwam lęki! Potworne! Staramy się robić wszystko jak najlepiej,próbujemy dać to, co najlepsze, naszym dzieciom! Ale co one zrobią, kiedy nas już nie będzie?Co one wtedy zrobią? I jak być pewnym, że będą szczęśliwe i że nic złego im się nigdy niestanie? To tak jak z tą biedną dziewczynką, doktorze Ashcroft! Z tą biedną Nolą& Co się z niąstało? Gdzie ona może być?f&Gdzie ona mogła być? Nie było jej w Rockland: ani na plaży, ani w restauracji, aniw sklepie.Nigdzie.Zadzwonił do hotelu na Martha s Vineyard, żeby zapytać, czy ktośz personelu nie widział młodej blondynki, ale recepcjonista, z którym rozmawiał, wziął go zawariata.Czekał więc na nią każdego dnia i każdej nocy.Czekał na nią przez cały poniedziałek.Czekał na nią przez cały wtorek.Czekał na nią przez całą środę.Czekał na nią przez cały czwartek.Czekał na nią przez cały piątek.Czekał na nią przez całą sobotę.Czekał na nią przez całą niedzielę.Czekał na nią żarliwie i z nadzieją: ona wróci.I wyjadą wtedy razem.Będą szczęśliwi.Była jedyną osobą, która nadawała sens jego życiu.Niech spalą książki, domy, muzykę i ludzi;nic nie miało znaczenia, byle tylko była z nim.Kochał ją, a miłość do niej oznaczała, że aniśmierć, ani przeciwności losu nie wzbudzały w nim lęku tak długo, jak długo ona będzie u jegoboku.Więc czekał na nią.A kiedy zapadała noc, przysięgał gwiazdom, że już zawsze będzie nanią czekał.f&Podczas gdy Harry nie poddawał się zwątpieniu, kapitan Rodik mógł jedynie stwierdzić,że działania policji, pomimo skali przedsięwziętych środków, zakończyły się niepowodzeniem.Już od dwóch tygodni poruszano niebo i ziemię, lecz nadaremnie.Podczas spotkania z agentamiFBI i z Prattem Rodik stwierdził z goryczą: Psy nic nie mogą znalezć, ludzie nic nie znalezli.Myślę, że jej nie odnajdziemy. Niestety, zgadzam się z panem przytaknął szef grupy agentów FBI. W zasadziew tego rodzaju przypadkach albo odnajdujemy ofiarę natychmiast, żywą lub martwą, albo ktośżąda za nią okupu.A jeśli jest inaczej, wtedy sprawa ląduje na naszych biurkach, podobnie jakinne nierozwiązane sprawy zaginięć, które piętrzą się z roku na rok coraz wyżej.Tylkow zeszłym tygodniu FBI otrzymało pięć zgłoszeń o zniknięciu dzieci w całym kraju.Nie mamy czasu wszystkim się zająć. Ale co w takim razie mogło się stać tej małej? zapytał Pratt, który nie chciał siedziećz założonymi rękami. Uciekła z domu? Ucieczka? Nie.Dlaczego widziano ją przerażoną i zalaną krwią?Rodik wzruszył ramionami, a gość z FBI zaproponował, żeby poszli napić się piwa.f&Następnego dnia, osiemnastego września wieczorem, podczas ostatniej wspólnejkonferencji prasowej Pratt i kapitan Rodik ogłosili, że poszukiwania podjęte w celu odnalezieniaNoli Kellergan zostaną zakończone.Sprawa pozostanie otwarta i przekazana do wydziałukryminalnego policji stanowej.Nie było najdrobniejszego choćby śladu, najmniejszego nawettropu w ciągu piętnastu dni nie znaleziono żadnego śladu małej Noli Kellergan.Ochotnicy pod kierunkiem Pratta kontynuowali poszukiwania jeszcze przez kilka tygodniaż do granicy stanu.Nadaremnie.Tak jakby Nola Kellergan zniknęła z powierzchni ziemi.9Czarne monte carlo Słowa są bardzo ważne, Marcusie.Ale nie pisz po to, aby cię czytano; pisz, aby byćsłyszanym.Praca nad książką posuwała się do przodu.Godziny spędzone na pisaniu powoli sięmaterializowały.Czułem, że wracają te niezwykłe odczucia, które jak mi się wydawało utraciłem na zawsze.To tak, jakbym odnajdywał znowu sens życia, którego mi brakowało, przezco nie potrafiłem normalnie funkcjonować; to tak, jakby ktoś nacisnął na guzik w moim mózgui ponownie go uruchomił.Jakbym znowu powracał do życia.Takie są odczucia pisarzy.Moje dni zaczynały się przed świtem; biegałem, przemierzając Concord z jednego końcana drugi ze słuchawkami w uszach, a potem, kiedy wracałem do hotelowego pokoju,zamawiałem litr kawy i zabierałem się do pracy.Znowu mogłem liczyć na pomoc Denise, którąodzyskałem od wydawnictwa Schmid & Hanson i która zgodziła się wrócić do pracy w moimbiurze przy Piątej Alei.Wysyłałem jej kolejne strony pocztą elektroniczną, w miarę jak jepisałem, a ona wykonywała korektę.Kiedy rozdział był już gotowy, wysyłałem go do Douglasa,żeby uzyskać jego opinię.To było nawet zabawne widzieć, jak angażuje się w tę książkę;wiem, że siedział przyklejony do krzesła przed komputerem w oczekiwaniu na kolejne rozdziały [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
. Może pomóc? zapytał, kiedy Jenny podpisała już pokwitowanie. Nie, proszę pana.Moja matka chce, żebym poradziła sobie sama. Jak pani chce.No to miłego dnia.Ciężarówka odjechała, a Jenny zaczęła po kolei znosić ciężkie skrzynki do magazynu.Chciało jej się płakać.W tym momencie dostrzegł ją Travis, który przejeżdżał tamtędy wozempatrolowym.Natychmiast zaparkował i wysiadł z samochodu. Potrzebujesz pomocy? zapytał.Wzruszyła tylko ramionami. Nie trzeba.Masz na pewno co innego do roboty odpowiedziała, nie przerywającpracy.Złapał skrzynkę, próbując nawiązać jakoś rozmowę. Mówią, że receptura coca-coli jest przechowywana w sejfie w Atlancie. Nie wiedziałam.Poszedł za Jenny do magazynu i tam ustawiali przyniesione skrzynki, jedną na drugiej.Ponieważ milczała, postanowił mówić dalej: Podobno bardzo dobrze działa to na morale i od czasów drugiej wojny światowejwysyłają takie skrzynki oddziałom stacjonującym za granicą.Przeczytałem o tym w takiejksiążce o coca-coli.To znaczy przeczytałem i ją, bo czytam też poważniejsze książki.Znowu wyszli na parking.Popatrzyła mu głęboko w oczy. Travisie& Tak, Jenny? Obejmij mnie mocno.Wez mnie w ramiona i obejmij mnie bardzo mocno! Czuję siętaka samotna! Jestem okropnie nieszczęśliwa! Mam wrażenie, że jest mi zimno aż w samymśrodku serca.Wziął ją w ramiona i objął tak mocno, jak umiał.f& A teraz córka zadaje mi masę pytań.Nie dalej jak dzisiaj zapytała, gdzie chodzęw każdą środę. I co jej pani odpowiedziała? %7łe to nie jej interes! I żeby zajęła się odebraniem palet z coca-colą! To nie jej sprawa,gdzie chodzę! Wyczuwam złość w pani głosie. Tak! Tak! Oczywiście, że jestem zła, doktorze Ashcroft! Ale na kogo się pani złości? No& no& na siebie się złoszczę! Ale dlaczego? Bo znowu na nią nakrzyczałam.Wie pan, doktorze, mamy dzieci i chcemy, żeby byłynajszczęśliwsze na świecie.A potem życie piętrzy przed nami przeszkody! Co chce pani przez to powiedzieć? Ona wciąż prosi mnie o radę! Ciągle czepia się mojej spódnicy i pyta bez przerwy:Mamo, a jak to się robi? Mamo, a gdzie mam to schować? Mamo to, mamo tamto! Mamo!Mamo! Mamo! Ale przecież nie będę ciągle przy niej.Któregoś dnia nie będę już mogła nad niączuwać, rozumie pan! A kiedy o tym myślę, od razu boli mnie brzuch! Tak jakby cały żołądek misię ściskał! To fizyczny ból.I tracę apetyt! Chce mi pani powiedzieć, że odczuwa pani lęki, pani Quinn? Tak! Właśnie tak! Odczuwam lęki! Potworne! Staramy się robić wszystko jak najlepiej,próbujemy dać to, co najlepsze, naszym dzieciom! Ale co one zrobią, kiedy nas już nie będzie?Co one wtedy zrobią? I jak być pewnym, że będą szczęśliwe i że nic złego im się nigdy niestanie? To tak jak z tą biedną dziewczynką, doktorze Ashcroft! Z tą biedną Nolą& Co się z niąstało? Gdzie ona może być?f&Gdzie ona mogła być? Nie było jej w Rockland: ani na plaży, ani w restauracji, aniw sklepie.Nigdzie.Zadzwonił do hotelu na Martha s Vineyard, żeby zapytać, czy ktośz personelu nie widział młodej blondynki, ale recepcjonista, z którym rozmawiał, wziął go zawariata.Czekał więc na nią każdego dnia i każdej nocy.Czekał na nią przez cały poniedziałek.Czekał na nią przez cały wtorek.Czekał na nią przez całą środę.Czekał na nią przez cały czwartek.Czekał na nią przez cały piątek.Czekał na nią przez całą sobotę.Czekał na nią przez całą niedzielę.Czekał na nią żarliwie i z nadzieją: ona wróci.I wyjadą wtedy razem.Będą szczęśliwi.Była jedyną osobą, która nadawała sens jego życiu.Niech spalą książki, domy, muzykę i ludzi;nic nie miało znaczenia, byle tylko była z nim.Kochał ją, a miłość do niej oznaczała, że aniśmierć, ani przeciwności losu nie wzbudzały w nim lęku tak długo, jak długo ona będzie u jegoboku.Więc czekał na nią.A kiedy zapadała noc, przysięgał gwiazdom, że już zawsze będzie nanią czekał.f&Podczas gdy Harry nie poddawał się zwątpieniu, kapitan Rodik mógł jedynie stwierdzić,że działania policji, pomimo skali przedsięwziętych środków, zakończyły się niepowodzeniem.Już od dwóch tygodni poruszano niebo i ziemię, lecz nadaremnie.Podczas spotkania z agentamiFBI i z Prattem Rodik stwierdził z goryczą: Psy nic nie mogą znalezć, ludzie nic nie znalezli.Myślę, że jej nie odnajdziemy. Niestety, zgadzam się z panem przytaknął szef grupy agentów FBI. W zasadziew tego rodzaju przypadkach albo odnajdujemy ofiarę natychmiast, żywą lub martwą, albo ktośżąda za nią okupu.A jeśli jest inaczej, wtedy sprawa ląduje na naszych biurkach, podobnie jakinne nierozwiązane sprawy zaginięć, które piętrzą się z roku na rok coraz wyżej.Tylkow zeszłym tygodniu FBI otrzymało pięć zgłoszeń o zniknięciu dzieci w całym kraju.Nie mamy czasu wszystkim się zająć. Ale co w takim razie mogło się stać tej małej? zapytał Pratt, który nie chciał siedziećz założonymi rękami. Uciekła z domu? Ucieczka? Nie.Dlaczego widziano ją przerażoną i zalaną krwią?Rodik wzruszył ramionami, a gość z FBI zaproponował, żeby poszli napić się piwa.f&Następnego dnia, osiemnastego września wieczorem, podczas ostatniej wspólnejkonferencji prasowej Pratt i kapitan Rodik ogłosili, że poszukiwania podjęte w celu odnalezieniaNoli Kellergan zostaną zakończone.Sprawa pozostanie otwarta i przekazana do wydziałukryminalnego policji stanowej.Nie było najdrobniejszego choćby śladu, najmniejszego nawettropu w ciągu piętnastu dni nie znaleziono żadnego śladu małej Noli Kellergan.Ochotnicy pod kierunkiem Pratta kontynuowali poszukiwania jeszcze przez kilka tygodniaż do granicy stanu.Nadaremnie.Tak jakby Nola Kellergan zniknęła z powierzchni ziemi.9Czarne monte carlo Słowa są bardzo ważne, Marcusie.Ale nie pisz po to, aby cię czytano; pisz, aby byćsłyszanym.Praca nad książką posuwała się do przodu.Godziny spędzone na pisaniu powoli sięmaterializowały.Czułem, że wracają te niezwykłe odczucia, które jak mi się wydawało utraciłem na zawsze.To tak, jakbym odnajdywał znowu sens życia, którego mi brakowało, przezco nie potrafiłem normalnie funkcjonować; to tak, jakby ktoś nacisnął na guzik w moim mózgui ponownie go uruchomił.Jakbym znowu powracał do życia.Takie są odczucia pisarzy.Moje dni zaczynały się przed świtem; biegałem, przemierzając Concord z jednego końcana drugi ze słuchawkami w uszach, a potem, kiedy wracałem do hotelowego pokoju,zamawiałem litr kawy i zabierałem się do pracy.Znowu mogłem liczyć na pomoc Denise, którąodzyskałem od wydawnictwa Schmid & Hanson i która zgodziła się wrócić do pracy w moimbiurze przy Piątej Alei.Wysyłałem jej kolejne strony pocztą elektroniczną, w miarę jak jepisałem, a ona wykonywała korektę.Kiedy rozdział był już gotowy, wysyłałem go do Douglasa,żeby uzyskać jego opinię.To było nawet zabawne widzieć, jak angażuje się w tę książkę;wiem, że siedział przyklejony do krzesła przed komputerem w oczekiwaniu na kolejne rozdziały [ Pobierz całość w formacie PDF ]