[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On jednak tego nie chciał.W końcu poprosiłem go: „Powiedz mi, jak chcesz go zniszczyć!".Minęły dwa dni, zanim przyszedł mi do głowy pomysł, który -jak się później okazało - pochodził z pewnością od mojego niższego Ja.Dotyczył on podróży, którą wyobraziliśmy sobie w bardzo realistyczny sposób.George i ja, jak dobrzy kompani, chwyciliśmy ten złowieszczy czarny worek z obu stron.Wyszliśmy z domu i wznieśliśmy się w powietrze.Naturalnie umieliśmy latać.Czy ktoś mógłby w to wątpić? Polecieliśmy do Holandii, do miejscowości, w której przed kilku laty spędziliśmy z rodziną bardzo udany urlop.Nasz lot -ja z lewej strony, w śród ku czarny worek, a z prawej strony George - upłynął szybko i bez żadnych przeszkód.Wylądowaliśmy na plaży przed zielonym domkiem kempingowym numer 131, który swego czasu wynajmowaliśmy podczas urlopu.Otworzyliśmy drzwi kluczem, znajdującym się w zamku.Znaleźliśmy łopatę, kanister z benzyną i zapałki.Był odpływ, wspaniale świeciło słońce.W odległości pięćdziesięciu metrów widać było morze i złocistą plażę.Wziąłem kanister i łopatę, a George niósł czarny worek i zapałki.Doszliśmy na plażę i postawiliśmy wszystko na piasku.Wykopałem dół, wystarczająco głęboki i szeroki, aby zmieścił się w nim czarny worek.Następnie George wrzucił worek do wykopu.Otworzyłem kanister i obficie polałem worek benzyną.George podał mi zapałki.Odniosłem kanister na bok, wróciłem na miejsce, zapaliłem zapałkę, wrzuciłem ją z rozmachem do dołu i odbiegłem kilka metrów dalej.George uczynił to samo.W powietrze wzniósł się potężny słup ognia, któremu przyglądaliśmy się z wielką radością (chyba musi być w nas coś z piromanów).Benzyna spaliła się, czarny worek również i pozostała tylko garstka popiołu.Byliśmy zadowoleni; wzięliśmy nasze rzeczy i wróciliśmy do domku letniskowego, który stał na podwyższeniu z cegieł.Usiedliśmy na progu w drzwiach i huśtaliśmy nogami.Po kilku minutach, dużo szybciej, niż byłoby to w rzeczywistości, nastąpił przypływ.Woda obmyła całą plażę aż do naszego domku, opłukując nam nasze gołe stopy.Później ustąpiła, równie szybko, jak napłynęła.Plaża była znowu nieskazitelnie czysta.Dół i popiół zniknęły.Zapytałem George'a: „Czy teraz jesteś zadowolony?".Odpowiedział: „Tak, w stu procentach!".Polecieliśmy więc z powrotem do domu, trzymając się za ręce i odczuwając wielką satysfakcję.Przypomniałem sobie później ów pomysł, przekazany mi przez George'a, który doprowadził do naszej podróży do Holandii.Dopiero wówczas zrozumiałem głęboki sens ceremonii spalenia: wystąpiły w niej cztery żywioły - woda, ogień, ziemia i powietrze!Wróćmy jednak do oczyszczenia kala.Podane niżej wskazówki powinny umożliwić jego szczere, pełne i skuteczne przeprowadzenie.W procesie tym nie tyle chodzi o nas samych, ile raczej o ludzi, których skrzywdziliśmy przed laty lub dopiero w zeszłym tygodniu, a więc naszych krewnych, kolegów z klubu sportowego, z pracy, przechodniów lub kierowców.Powinniśmy naprawić nasze błędy.Ja na przykład przeprosiłem ciocię Emmę, która rzeczywiście jest nieznośna i do której odezwałem się bardzo niedelikatnie.Zrobiłem to otwarcie, i do tego w obecności jej siostrzeńca.Przeprosiny wymagały ode mnie odwagi i przełamania sie.Jest to zresztą nierozłącznie związane z przeprosinami.Gdy zawierają one jakiekolwiek ślady urazy, gniewu, złości lub niezdecydowania i braku miłości, wtedy nie są szczere i prawdziwe! Prośba o wybaczenie wymaga wewnętrznego przygotowania, uwolnienia się od chęci ataku, dążenia do pojednania.Gotowość do przeprosin może być owocem nagłego zrozumienia.Czasami poprzedzają je nieprzespane noce lub długie zmaganie się z urazami.Wszystko jedno, jaką podążymy drogą: trzeba iść nią świadomie i do końca.Przeprosiny są jak ofiara całopalna; gdy ją złożymy, nie otwierając się przy tym całkowicie, zatracimy jej właściwy cel.Przeprosiny w rodzinie nie powinny przysparzać nam kłopotów.Jednakże w pracy lub w ogóle w kontakcie z obcymi osobami czasami dużo trudniej jest zdobyć się na prośbę o wybaczenie.Uważamy, że się poniżymy, i własna duma nie pozwala nam uczynić takiego gestu.W gruncie rzeczy jest to tylko głos naszego małostkowego ego, który musimy zagłuszyć, ponieważ człowiek umiejący przeprosić za swoje uczynki jest tak wielki, że stoi o niebo wyżej od tego, kto pełen jest fałszywej dumy.Dlatego też każdy błąd, na jakim się przyłapiemy, powinniśmy natychmiast skorygować.Skorygować to znaczy przeprosić ludzi, których skrzywdziliśmy.Wtedy urażona osoba spontanicznie przyjmie przeprosiny, natomiast gdy dopiero po dwóch dniach zadzwonimy do niej, prosząc o wybaczenie, może odłożyć słuchawkę, ponieważ przez ten czas jej gniew urośnie w siłę.Jak należy postąpić, gdy podczas oczyszczania przypomnimy sobie o ludziach, którym wyrządziliśmy krzywdę, a którzy już nie żyją bądź przebywają z dala od nas.a my nie znamy ich nowego adresu? Pamiętajcie, że nadal jesteście z nimi połączeni sznurem aka (dotyczy to również osób zmarłych).Powinniście więc przesłać tym ludziom lub istotom duchowym waszą miłość do nich i prośbę o przebaczenie.Możliwe, że wasz George poczuje się usatysfakcjonowany tym szczerym aktem.Ale może się również zdarzyć, że jako nosiciel sumienia uzna.iż transmisja po sznurze aka jest tylko tanim przetargiem i należy uczynić coś więcej! Co wtedy? Należy dokonać - o czym była już mowa - zadośćuczynienia.Powinno ono polegać na czymś, co wymaga pewnego wysiłku lub zabiera czas, a więc jest swoistą ofiarą, jaką składacie w celu otrzymania wybaczenia.Mogą to być na przykład odwiedziny u chorego, do których wcale nie jesteśmy zobowiązani.„Czy nie jest to nieszczere?" - zapytano mnie pewnego razu w czasie seminarium.Nie, nie sądzę.Chory ucieszy się z odwiedzin i kwiatów.Może być nawet zaskoczony, lecz nie wie nic o zadośćuczynieniu, będącym pobudką odwiedzin.Możecie też zapytać wprost: „George, komu mogę pomóc?".Może ktoś potrzebuje rady przy wypełnianiu rocznego oświadczenia podatkowego, może moglibyście zawieźć gdzieś ułomnego sąsiada, jeżeli macie samochód, a może tak wychowacie siebie i George'a, że będziecie uważniej słuchać skarg i żalów innych ludzi.Wtedy chętniej podejmiecie próbę pomocy bliźnim, czego wcześniej prawdopodobnie byście nie zrobili.Proces oczyszczenia wymaga, jak widać, przede wszystkim czujności.Jeżeli w ogóle nie mamy pojęcia, co należałoby zrobić, można wpłacić pieniądze na rzecz organizacji dobroczynnej, jednak brak tej sumy w kieszeni powinniśmy odczuć; parę złotych z pewnością nie wystarczy! Ostatnią możliwością jest szczególnie skuteczne zadośćuczynienie, jakim jest post.Jeżeli choćby przez jeden dzień będziecie świadomie pościć, aby wynagrodzić określoną krzywdę, George z pewnością będzie zadowolony.Kiedy jednak pościcie, by schudnąć.sumienny i skrupulatny George tego nie zaakceptuje!Wiecie już o istnieniu sznura aka, który łączy was z George'em i Wyższym Ja.Wiecie również, że George, nośnik sumienia, nie użyje sznura aka, tylko go odłączy, jeżeli ma nieczyste sumienie i nie czuje się godny kontaktu z Wyższym Ja.Dlatego też ważne jest, abyśmy szczerze postarali się przeprowadzić oczyszczenie, pomimo iż zdajemy sobie sprawę, że nie jest ono całkowite i nie może takie być, jesteśmy bowiem tylko ludźmi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.On jednak tego nie chciał.W końcu poprosiłem go: „Powiedz mi, jak chcesz go zniszczyć!".Minęły dwa dni, zanim przyszedł mi do głowy pomysł, który -jak się później okazało - pochodził z pewnością od mojego niższego Ja.Dotyczył on podróży, którą wyobraziliśmy sobie w bardzo realistyczny sposób.George i ja, jak dobrzy kompani, chwyciliśmy ten złowieszczy czarny worek z obu stron.Wyszliśmy z domu i wznieśliśmy się w powietrze.Naturalnie umieliśmy latać.Czy ktoś mógłby w to wątpić? Polecieliśmy do Holandii, do miejscowości, w której przed kilku laty spędziliśmy z rodziną bardzo udany urlop.Nasz lot -ja z lewej strony, w śród ku czarny worek, a z prawej strony George - upłynął szybko i bez żadnych przeszkód.Wylądowaliśmy na plaży przed zielonym domkiem kempingowym numer 131, który swego czasu wynajmowaliśmy podczas urlopu.Otworzyliśmy drzwi kluczem, znajdującym się w zamku.Znaleźliśmy łopatę, kanister z benzyną i zapałki.Był odpływ, wspaniale świeciło słońce.W odległości pięćdziesięciu metrów widać było morze i złocistą plażę.Wziąłem kanister i łopatę, a George niósł czarny worek i zapałki.Doszliśmy na plażę i postawiliśmy wszystko na piasku.Wykopałem dół, wystarczająco głęboki i szeroki, aby zmieścił się w nim czarny worek.Następnie George wrzucił worek do wykopu.Otworzyłem kanister i obficie polałem worek benzyną.George podał mi zapałki.Odniosłem kanister na bok, wróciłem na miejsce, zapaliłem zapałkę, wrzuciłem ją z rozmachem do dołu i odbiegłem kilka metrów dalej.George uczynił to samo.W powietrze wzniósł się potężny słup ognia, któremu przyglądaliśmy się z wielką radością (chyba musi być w nas coś z piromanów).Benzyna spaliła się, czarny worek również i pozostała tylko garstka popiołu.Byliśmy zadowoleni; wzięliśmy nasze rzeczy i wróciliśmy do domku letniskowego, który stał na podwyższeniu z cegieł.Usiedliśmy na progu w drzwiach i huśtaliśmy nogami.Po kilku minutach, dużo szybciej, niż byłoby to w rzeczywistości, nastąpił przypływ.Woda obmyła całą plażę aż do naszego domku, opłukując nam nasze gołe stopy.Później ustąpiła, równie szybko, jak napłynęła.Plaża była znowu nieskazitelnie czysta.Dół i popiół zniknęły.Zapytałem George'a: „Czy teraz jesteś zadowolony?".Odpowiedział: „Tak, w stu procentach!".Polecieliśmy więc z powrotem do domu, trzymając się za ręce i odczuwając wielką satysfakcję.Przypomniałem sobie później ów pomysł, przekazany mi przez George'a, który doprowadził do naszej podróży do Holandii.Dopiero wówczas zrozumiałem głęboki sens ceremonii spalenia: wystąpiły w niej cztery żywioły - woda, ogień, ziemia i powietrze!Wróćmy jednak do oczyszczenia kala.Podane niżej wskazówki powinny umożliwić jego szczere, pełne i skuteczne przeprowadzenie.W procesie tym nie tyle chodzi o nas samych, ile raczej o ludzi, których skrzywdziliśmy przed laty lub dopiero w zeszłym tygodniu, a więc naszych krewnych, kolegów z klubu sportowego, z pracy, przechodniów lub kierowców.Powinniśmy naprawić nasze błędy.Ja na przykład przeprosiłem ciocię Emmę, która rzeczywiście jest nieznośna i do której odezwałem się bardzo niedelikatnie.Zrobiłem to otwarcie, i do tego w obecności jej siostrzeńca.Przeprosiny wymagały ode mnie odwagi i przełamania sie.Jest to zresztą nierozłącznie związane z przeprosinami.Gdy zawierają one jakiekolwiek ślady urazy, gniewu, złości lub niezdecydowania i braku miłości, wtedy nie są szczere i prawdziwe! Prośba o wybaczenie wymaga wewnętrznego przygotowania, uwolnienia się od chęci ataku, dążenia do pojednania.Gotowość do przeprosin może być owocem nagłego zrozumienia.Czasami poprzedzają je nieprzespane noce lub długie zmaganie się z urazami.Wszystko jedno, jaką podążymy drogą: trzeba iść nią świadomie i do końca.Przeprosiny są jak ofiara całopalna; gdy ją złożymy, nie otwierając się przy tym całkowicie, zatracimy jej właściwy cel.Przeprosiny w rodzinie nie powinny przysparzać nam kłopotów.Jednakże w pracy lub w ogóle w kontakcie z obcymi osobami czasami dużo trudniej jest zdobyć się na prośbę o wybaczenie.Uważamy, że się poniżymy, i własna duma nie pozwala nam uczynić takiego gestu.W gruncie rzeczy jest to tylko głos naszego małostkowego ego, który musimy zagłuszyć, ponieważ człowiek umiejący przeprosić za swoje uczynki jest tak wielki, że stoi o niebo wyżej od tego, kto pełen jest fałszywej dumy.Dlatego też każdy błąd, na jakim się przyłapiemy, powinniśmy natychmiast skorygować.Skorygować to znaczy przeprosić ludzi, których skrzywdziliśmy.Wtedy urażona osoba spontanicznie przyjmie przeprosiny, natomiast gdy dopiero po dwóch dniach zadzwonimy do niej, prosząc o wybaczenie, może odłożyć słuchawkę, ponieważ przez ten czas jej gniew urośnie w siłę.Jak należy postąpić, gdy podczas oczyszczania przypomnimy sobie o ludziach, którym wyrządziliśmy krzywdę, a którzy już nie żyją bądź przebywają z dala od nas.a my nie znamy ich nowego adresu? Pamiętajcie, że nadal jesteście z nimi połączeni sznurem aka (dotyczy to również osób zmarłych).Powinniście więc przesłać tym ludziom lub istotom duchowym waszą miłość do nich i prośbę o przebaczenie.Możliwe, że wasz George poczuje się usatysfakcjonowany tym szczerym aktem.Ale może się również zdarzyć, że jako nosiciel sumienia uzna.iż transmisja po sznurze aka jest tylko tanim przetargiem i należy uczynić coś więcej! Co wtedy? Należy dokonać - o czym była już mowa - zadośćuczynienia.Powinno ono polegać na czymś, co wymaga pewnego wysiłku lub zabiera czas, a więc jest swoistą ofiarą, jaką składacie w celu otrzymania wybaczenia.Mogą to być na przykład odwiedziny u chorego, do których wcale nie jesteśmy zobowiązani.„Czy nie jest to nieszczere?" - zapytano mnie pewnego razu w czasie seminarium.Nie, nie sądzę.Chory ucieszy się z odwiedzin i kwiatów.Może być nawet zaskoczony, lecz nie wie nic o zadośćuczynieniu, będącym pobudką odwiedzin.Możecie też zapytać wprost: „George, komu mogę pomóc?".Może ktoś potrzebuje rady przy wypełnianiu rocznego oświadczenia podatkowego, może moglibyście zawieźć gdzieś ułomnego sąsiada, jeżeli macie samochód, a może tak wychowacie siebie i George'a, że będziecie uważniej słuchać skarg i żalów innych ludzi.Wtedy chętniej podejmiecie próbę pomocy bliźnim, czego wcześniej prawdopodobnie byście nie zrobili.Proces oczyszczenia wymaga, jak widać, przede wszystkim czujności.Jeżeli w ogóle nie mamy pojęcia, co należałoby zrobić, można wpłacić pieniądze na rzecz organizacji dobroczynnej, jednak brak tej sumy w kieszeni powinniśmy odczuć; parę złotych z pewnością nie wystarczy! Ostatnią możliwością jest szczególnie skuteczne zadośćuczynienie, jakim jest post.Jeżeli choćby przez jeden dzień będziecie świadomie pościć, aby wynagrodzić określoną krzywdę, George z pewnością będzie zadowolony.Kiedy jednak pościcie, by schudnąć.sumienny i skrupulatny George tego nie zaakceptuje!Wiecie już o istnieniu sznura aka, który łączy was z George'em i Wyższym Ja.Wiecie również, że George, nośnik sumienia, nie użyje sznura aka, tylko go odłączy, jeżeli ma nieczyste sumienie i nie czuje się godny kontaktu z Wyższym Ja.Dlatego też ważne jest, abyśmy szczerze postarali się przeprowadzić oczyszczenie, pomimo iż zdajemy sobie sprawę, że nie jest ono całkowite i nie może takie być, jesteśmy bowiem tylko ludźmi [ Pobierz całość w formacie PDF ]