[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To spokojny, dobrze wychowany dżentelmen i nie był zarozumiały.Zwykle wieczoremwychodził do pubu George a na rogu, ale nigdy nie bawił tani dłużej niż pół godziny.Lubił telewizję i zajmował się ogródkiem.Miał rękę do kwiatów. A co z pocztą? Dostawał dużo listów?Pani Jones wzruszyła ramionami. Dwa, trzy listy na dzień, przeważnie okólniki czy coś w tym guście. Było tam coś interesującego? Mam lepsze rzeczy do roboty, niż przeglądać pocztę moich gości ofuknęła gokobieta. Nie chciałem powiedzieć, że pani jest wścibska tłumaczył cierpliwie Yanbrugh. Ale przecież musiała pani codziennie segregować pocztę; kobietę tak inteligentnąuderzyłoby coś niezwykłego.83Gospodyni odpowiedziała odruchowo: To zabawne, że pan o tym wspomniał, bo właśnie uderzyło mnie, że pan Soamesdostawał zawsze pocztę z okolic Londynu, a w ostatnich dniach zaczęły do niego przy-chodzić listy z różnych miejscowości. Przypomina pani sobie którąś z nich? Były chyba dwa z Manchesteru i kilka znad jezior.W dniu wyjazdu dostał kart-kę z Taunton; to jest na zachodnim wybrzeżu dodała. W zeszłym roku byłam tamna wakacjach.Dwyer, poruszony, postąpił krok naprzód, ale Yanbrugh wstrzymał go ruchem ręki. A te listy z obszaru Lake District, pani Jones, czy pamięta pani, z jakiej były miej-scowości? Oczywiście powiedziała kobieta pamiętam dokładnie, bo zaraz na nie odpi-sywał.Odnosiłam listy na pocztę.Były adresowane do jakiegoś pana Granta w Kendal. Przypomina sobie pani adres?Kobieta pokręciła głową przecząco. Niestety nie.Był tam zawsze dopisek c.o i jakieś nazwisko.Myślałam, że to jestjakiś pensjonat czy coś takiego.Przygładziła niecierpliwie włosy. Naprawdę, to już wszystko, co wiem, panie nadinspektorze.Yanbrugh uśmiechnąłsię do niej promiennie. Kochana pani Jones, nawet pani nie wie, jak bardzo nam pani pomogła.Nie bę-dziemy już pani więcej niepokoić.Nadinspektor zbiegł po schodach Dwyer ledwo mógł za nim nadążyć otworzyłdrzwi i poszedł żwirowaną alejką do samochodu, gdzie czekał Scott. Poszczęściło się panu, panie nadinspektorze? spytał. Jeszcze jak! wykrzyknął Yanbrugh i zwracając się do Dwyera, dodał: Intere-sująca zbieżność, co? I Soames, i Pope są w kontakcie z kimś w Lakę District. Ale czego oni tam mogą szukać, na Boga?! denerwował się Dwyer. Towszystko nie ma sensu! Och, nie wiem powiedział Yanbrugh. Ale to odległe, odosobnione miejscei o tej porze roku nikt im nie będzie przeszkadzać. Jeśli oni rzeczywiście tam są powiedział z naciskiem Dwyer.Yanbrugh uśmiechnął się krzywo. Gdy pan przepracuje w tym zawodzie tyle lat co ja, odkryje pan interesująca pra-widłowość, sierżancie.Praca w policji to żmudna rutyna, stawianie pytań i szukanie od-powiedzi, bezczynne wyczekiwanie, mozolne składanie faktów w sensowną całość. Wiem o tym, panie nadinspektorze. Ale to jeszcze nie wszystko ciągną! Yanbrugh. Z biegle; czasu człowiek roz-84wija w sobie dodatkową zdolność; instynkt, ktoś mówi mu, że dana rzecz ma się taka tak, mimo iż nie potrafi tego dowieść.Dobry glina musi mieć ten szósty zmysł.Wyjął z kieszeni fajkę i włożywszy ją do ust, z determinacją zacisnął zęby na ustni-ku. Soames i Pope są albo w Kendal, albo gdzieś w pobliżu powiedział. Jeszczenigdy w życiu nie byłem niczego tak pewny. A Rogan, panie nadinspcktorze?Yanbrugh potrząsnął głową i zasępił się. Tu mnie pan ma.Rzecz w tym, że to bez sensu.Podobnie ja to, że Rogan miałby iśćręka w rękę z facetami pokroju Soamesa i Pope a, To po prostu nie w jego stylu. Co robimy? Jedziemy do biura.Muszę się zobaczyć z zastępcą komisarza i poprosić o delega-cję do Lake District.Będzie nam potrzebna pomoc tamtejszej policji. W Kendal możemy być dopiero o dziewiątej lub dziesiątej wieczór, panie nadin-speklorze zauważył Dwyer. I tak nic nie zdziałamy do jutra. Mówił pan, że Soamesa przymknęli w pięćdziesiątym ósmym powiedział Yan-brugh [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.To spokojny, dobrze wychowany dżentelmen i nie był zarozumiały.Zwykle wieczoremwychodził do pubu George a na rogu, ale nigdy nie bawił tani dłużej niż pół godziny.Lubił telewizję i zajmował się ogródkiem.Miał rękę do kwiatów. A co z pocztą? Dostawał dużo listów?Pani Jones wzruszyła ramionami. Dwa, trzy listy na dzień, przeważnie okólniki czy coś w tym guście. Było tam coś interesującego? Mam lepsze rzeczy do roboty, niż przeglądać pocztę moich gości ofuknęła gokobieta. Nie chciałem powiedzieć, że pani jest wścibska tłumaczył cierpliwie Yanbrugh. Ale przecież musiała pani codziennie segregować pocztę; kobietę tak inteligentnąuderzyłoby coś niezwykłego.83Gospodyni odpowiedziała odruchowo: To zabawne, że pan o tym wspomniał, bo właśnie uderzyło mnie, że pan Soamesdostawał zawsze pocztę z okolic Londynu, a w ostatnich dniach zaczęły do niego przy-chodzić listy z różnych miejscowości. Przypomina pani sobie którąś z nich? Były chyba dwa z Manchesteru i kilka znad jezior.W dniu wyjazdu dostał kart-kę z Taunton; to jest na zachodnim wybrzeżu dodała. W zeszłym roku byłam tamna wakacjach.Dwyer, poruszony, postąpił krok naprzód, ale Yanbrugh wstrzymał go ruchem ręki. A te listy z obszaru Lake District, pani Jones, czy pamięta pani, z jakiej były miej-scowości? Oczywiście powiedziała kobieta pamiętam dokładnie, bo zaraz na nie odpi-sywał.Odnosiłam listy na pocztę.Były adresowane do jakiegoś pana Granta w Kendal. Przypomina sobie pani adres?Kobieta pokręciła głową przecząco. Niestety nie.Był tam zawsze dopisek c.o i jakieś nazwisko.Myślałam, że to jestjakiś pensjonat czy coś takiego.Przygładziła niecierpliwie włosy. Naprawdę, to już wszystko, co wiem, panie nadinspektorze.Yanbrugh uśmiechnąłsię do niej promiennie. Kochana pani Jones, nawet pani nie wie, jak bardzo nam pani pomogła.Nie bę-dziemy już pani więcej niepokoić.Nadinspektor zbiegł po schodach Dwyer ledwo mógł za nim nadążyć otworzyłdrzwi i poszedł żwirowaną alejką do samochodu, gdzie czekał Scott. Poszczęściło się panu, panie nadinspektorze? spytał. Jeszcze jak! wykrzyknął Yanbrugh i zwracając się do Dwyera, dodał: Intere-sująca zbieżność, co? I Soames, i Pope są w kontakcie z kimś w Lakę District. Ale czego oni tam mogą szukać, na Boga?! denerwował się Dwyer. Towszystko nie ma sensu! Och, nie wiem powiedział Yanbrugh. Ale to odległe, odosobnione miejscei o tej porze roku nikt im nie będzie przeszkadzać. Jeśli oni rzeczywiście tam są powiedział z naciskiem Dwyer.Yanbrugh uśmiechnął się krzywo. Gdy pan przepracuje w tym zawodzie tyle lat co ja, odkryje pan interesująca pra-widłowość, sierżancie.Praca w policji to żmudna rutyna, stawianie pytań i szukanie od-powiedzi, bezczynne wyczekiwanie, mozolne składanie faktów w sensowną całość. Wiem o tym, panie nadinspektorze. Ale to jeszcze nie wszystko ciągną! Yanbrugh. Z biegle; czasu człowiek roz-84wija w sobie dodatkową zdolność; instynkt, ktoś mówi mu, że dana rzecz ma się taka tak, mimo iż nie potrafi tego dowieść.Dobry glina musi mieć ten szósty zmysł.Wyjął z kieszeni fajkę i włożywszy ją do ust, z determinacją zacisnął zęby na ustni-ku. Soames i Pope są albo w Kendal, albo gdzieś w pobliżu powiedział. Jeszczenigdy w życiu nie byłem niczego tak pewny. A Rogan, panie nadinspcktorze?Yanbrugh potrząsnął głową i zasępił się. Tu mnie pan ma.Rzecz w tym, że to bez sensu.Podobnie ja to, że Rogan miałby iśćręka w rękę z facetami pokroju Soamesa i Pope a, To po prostu nie w jego stylu. Co robimy? Jedziemy do biura.Muszę się zobaczyć z zastępcą komisarza i poprosić o delega-cję do Lake District.Będzie nam potrzebna pomoc tamtejszej policji. W Kendal możemy być dopiero o dziewiątej lub dziesiątej wieczór, panie nadin-speklorze zauważył Dwyer. I tak nic nie zdziałamy do jutra. Mówił pan, że Soamesa przymknęli w pięćdziesiątym ósmym powiedział Yan-brugh [ Pobierz całość w formacie PDF ]