[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy następnego dnia, jadąc po śniadaniuhotelową limuzyną na stację kolejową mijał campus, przypomniał sobie zdarzeniaostatniego wieczoru i postanowił, że dowie się wszystkiego co tylko możliwe oczłowieku, który uratował mózg Einsteina przed spaleniem.Zacznie już dzisiaj, wNowym Jorku, gdzie będzie za godzinę.Jego pociąg do Penn Station naManhattanie potrzebuje chyba dokładnie tyle.Poza tym nie mógł się doczekać, aby tę historię o mózgu Einsteina jak271 Janusz L.Wiśniewski  Samotność w siecinajszybciej opowiedzieć jej.Odkąd j ą znał, zauważył, że zdarzenia, uczucia i myślinabierają prawdziwego znaczenia dopiero gdy podzieli się informacją o nich właśniez nią.Z Natalią było dokładnie tak samo.Nie napisze jej o tym.Opowie.Właśnie tak.Usiądzie przed nią i patrząc jej woczy, opowie.Jeszcze tylko jedna noc i jeden dzień.To szybko minie.Poza tym wNowym Jorku czas biegnie szybciej.To oczywiście nie była prawda absolutna, tylkowzględna.Tak relatywistyczna i einsteinowska.Wiedział o tym od czasu NowegoOrleanu, identycznie leniwego i powolnego jak Teksas.Gdy w Nowym Jorkuwiadomości zbliżały się już do prognozy pogody, w Teksasie nie zdążyła sięskończyć pierwsza reklama po przywitaniu spikera.Skyline Manhattanu majaczył w oddali, gdy jego pociąg wjeżdżał do tunelupod Hudson River.Jutro wieczorem leci do Paryża, aby ją spotkać.J-U-T-R-O -przeliterował sobie powoli to słowo w myślach, kontemplując je i ciesząc się jakdziecko.ONA: Jakubku, czy ja kiedyś mówiłam Ci, jak bardzo lubię myśleć oTobie? Pewnie mówiłam, ale lubię także myśleć, że jeszcze nie mówiłam.Dzisiaj myślałam o Tobie wiele razy.Muszę Ci coś koniecznie opowiedzieć.Asia mnie chyba zabije, bo powie-działam jej, że idę tylko do pokoju poprawić makijaż, a tak naprawdę uciekłamdo tej Internet Cafe na dworcu metra i piszę do Ciebie.Asia, odkąd się znamy,zabijała mnie już wiele razy, więc z pewnością jakoś to przeżyję.Ty uwielbiasz takie historię, bo Ty lubisz wyłapywać zdziwienia.Orazwzruszenia.Dzisiaj byłam bardzo zdziwiona, l wzruszona także.Nieprawdopodobnie.Ale od początku.Ten śliczny student od Alicji (tak na marginesie, Alicja jak zwykle uważa,że jest bardzo i  ostatecznie", cokolwiek to znaczy, zakochana w studencie)pracował kiedyś w czasie wakacji dla pewnej niemieckiej wdowy po francuskimprzemysłowcu, który wywiózł ją z Niemiec i zamknął w złotej klatce ogromnegodomu w południowo-zachodniej części Paryża.Jak myślisz, co mógł robićśliczny student z Polski dla wtedy już ponad czterdziestoletniej wrażliwej wdo-wy, która ma 3 kucharki, tabun sprzątaczek, 2 ogrodników, szofera i weteryna-rza  pod telefonem"? Alicja, gdy jest zakochana, nigdy nie zadaje takich bez-sensownych pytań.272 Janusz L.Wiśniewski  Samotność w sieciStudenta zaprosiła wdowa, student zaprosił Alicję (bo co mógł zrobić,gdy Alicja nie odstępowała go na krok), a Alicja zaprosiła nas.Wdowie było toobojętne, bo zależało jej bardzo na zobaczeniu po latach swojego studenta.Wdowa podesłała pod hotel dwie limuzyny, bo zrozumiała, że student makilkunastu przyjaciół, a nie trzy przyjaciółki.Mimo że student recytuje Alicjiwiersze po francusku, jego francuski nie jest wcale najlepszy.Przynajmniej tenw mowie.Dom, w którym rezyduje wdowa - bo ona sama twierdzi, że mieszkana Mauritiusie, a w Paryżu tylko rezyduje - jest podobny do Belwederu, tyle żewiększy.Wdowa jest blondynką o smutnych oczach, które mają, głównie naskutek wielu operacji, niedefiniowalny kształt.Wdowa ma dwie przypadłości, zktórych druga jest po prostu wzruszająca.Pierwsza to chorobliwe uczucie ko-nieczności  współżycia ze światem".Sama mówiła, ale dopiero po trzeciej bu-telce wina, że jest to rodzaj natręctwa i to w psychiatrycznym znaczeniu.Wdo-wa ma w każdym pomieszczeniu (łącznie ze stajnią dla koni) odbiornikitelewizyjne.Uważa bowiem, że w świecie dzieje się tyle tak istotnych rzeczy, żeona musi być o nich informowana.Dlatego wstaje o 5 rano i ogląda wiado-mości na wszelkich możliwych kanałach i we wszystkich możliwych językach.Jak przyjechaliśmy, też oglądała jakieś wiadomości i zaszczyciła nas swojąobecnością dopiero 30 minut pózniej.Wdowa po prostu martwi się o świat ichce dokładnie znać powód swoich zmartwień.Ponadto uważa, że najbardziej w świecie cierpią i tak zwierzęta.Dlategoma kilka psów, kilka kotów, kilkanaście kanarków, kilka chomików i tylko jednączarną wietnamską świnię.Zwinia jest naprawdę bardzo czarna, ogromna jakznany powszechnie bokser mieszkający w USA, tyle że ładniejsza.Gdysiedzieliśmy w wielkim ogrodzie, świnia biegała jak oszalała, czasamipodbiegając do wdowy i trącając ją ryjem, który wdowa z czułością i zrozsuniętymi wargami całowała.Niezapomniany widok.Głośno kwiczącawietnamska świnia biegająca jak oszalała, ryjąca wypielęgnowane trawniki,tratująca klomby przepięknych róż, podbiegająca do wdowy, jak dziecko domatki, po swoją porcję czułości i pieszczot.Zlicznego studenta świnia wyjątkowo dobrze znała i też go dotykałaswoim wilgotnym ryjem.Alicja patrzyła na te czułości wietnamskiej świni zodrazą i bardzo przerażona.Asia z kolei głaskała przeciskającą się między nami świnię z273 Janusz L.Wiśniewski  Samotność w sieciuwielbieniem, a historii wdowy o zwierzętach, które  są prześladowane przezludzi", słuchała jak zapowiedzi nadejścia lepszego, dla zwierząt głównie,świata.Widziałam w jej oczach, że gdyby mogła, to przytuliłaby wdowę dosiebie.Po kilku takich oszalałych biegach świnia zniknęła w domu wdowy iwięcej się nie pokazała.Wdowa wydawała się tym faktem zaniepokojona, alenie ruszała się z miejsca.Wdowa okazała się wyjątkową kobietą.Wszystko, co mówiliśmy,traktowała jak wiadomości kolejnego serwisu informacyjnego i reagowała nanie autentycznym oburzeniem, śmiechem lub współczuciem.Wypiliśmy kilkabutelek bordeaux, które donosił kucharz, ponaglany regularnie przez telefonleżący na stoliku w ogrodzie.Gdy wstawaliśmy od stolika, byłam w bardzoerotycznym nastroju.To przez to bordeaux, francuski, który działa na mnie jakafrodyzjak (miej skojarzenia, jakie tylko chcesz), i przez fakt, że jutro wylatujeszz Nowego Jorku do Paryża.Gdy w ogrodzie zrobiło się zbyt chłodno, przeszliśmy do rezydencjiwdowy.Alicja z niepokojem i rozdrażnieniem obserwowała, jak studentpomaga wstać wdowie z krzesła w ogrodzie i opartą o jego ramię i przytuloną,obejmującą go w pasie prowadzi do rezydencji.Po wejściu do ogromnego salonu ukazał się nam niesamowity widok.Wietnamska świnia leżała rozwalona na białej (ze świńskiej skóry z pewnością)kanapie, ustawionej przy ścianie zakrytej prawie w całości szaro-czarnąakwarelą o monstrualnych rozmiarach.Marmurowa posadzka salonu byłapokryta strzępami gazet, częściowo zanurzonymi w cuchnących amoniakiemkałużach jakiegoś płynu.Chodząc po posadzce, rozgniataliśmy brązowo-czarne ziarna rozsypane w nieładzie.Pod kanapą z białej skóry stała otwartamała klatka, wokół której leżało szczególnie dużo ziaren.To musiała być klatkachomika, o którym mówiła wdowa.Była całkowicie zdeformowana i nie było wniej chomika [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl