[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gerta zwilżyła usta.Były blade i spierzchnięte.– Ciebie też uderzył?Angeline przez dłuższą chwilę potrząsała głową.Z bólem serca przyglądała się kobiecie, której siły i determinacji zawsze zazdrościła, będącej teraz w tak mizernym stanie.To nie było w porządku.– Izgarda trapią myśli o wojnie, to wszystko – powiedziała w pośpiechu, aby nie okazać załamania.– To z mojej winy.– Przerwała raptownie, gdyż zdała sobie sprawę, że jej słowa mogą zostać poczytane jako objaw braku lojalności wobec męża.Niekiedy ciężko jest o tym myśleć.– Dobrze przynajmniej, że nie będziesz musiała teraz wracać do domu.– Król tak powiedział?– Nie.– Zbiło ją z tropu to pytanie.– Nie powiedział tego, ale nie możesz ruszać w góry, zanim nie wydobrzejesz.Po prostu nie możesz.– Widzę, że się obudziła.– Do namiotu wkroczył chirurg.Odsunął Angeline na bok i zbliżył się do pryczy.Nie lubiła chirurga.Gdyby nie to, że była jego królową, nie pamiętałby nawet– co do tego nie miała wątpliwości – jej imienia.Nie kochał kobiet ani nie miał do nich cierpliwości.Długi, ciemny fartuch, z którym się nigdy nie rozstawał, był teraz suchy, a krew Gerty znikła bez śladu.“To dlatego – myślała – chirurdzy noszą czarne fartuchy”.Wzdrygając się nagle z zimna, poszła pogłaskać Śnieżka.Piesek był mocno zajęty wywąchiwaniem kurzu, szczurzych odchodów i kłębków włosów.Tylne łapy wystawały spod sąsiedniej pryczy, ogon zaś wisiał do pół masztu, co oznaczało, że Śnieżek poluje na jakiegoś wielkiego, owłosionego pająka albo czai się przed rozgrywką z mrówkami.Gdy go zobaczyła, natychmiast poprawił jej się humor.Niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają.Odwróciła się, kiedy chirurg chwytał Gertę za ramiona.– Co robisz?! – krzyknęła.– Nie możesz ściągać Gerty z łóżka.Chirurg nie przejął się okrzykiem królowej.– Na zewnątrz czeka powóz i dwóch żołnierzy eskorty.Mają wywieźć ją z obozu.– Ale.ale.– Zaskoczenie odjęło jej mowę.– Pst, moja pani, pst – mruknęła Getta.– Król wydał rozkaz.Nie może go już cofnąć.– Ależ.– Tej kobiecie nic nie grozi – wtrącił się chirurg takim tonem, jakby Gerty w ogóle nie było w namiocie, a co dopiero w jego ramionach.– Jest stara, ale podałem jej środki toniczne i wyciągnąłem drzazgi z ciała.Ma szczęście, że król miał o niej na tyle wysokie mniemanie, że posłał właśnie po mnie.Angeline zaskoczyła samą siebie: wymyśliła ciętą replikę.W ostatnim jednak momencie stchórzyła i powiedziała coś innego:– Zostaw nas na chwilę, proszę.Chcę na osobności porozmawiać z moją służącą.Chirurg nie przerwał swojego zajęcia, udając, że niczego nie słyszy.– Powiedziałam, zostaw nas na chwilę!Chirurg stanął jak wryty.Gerta westchnęła słabo.Śnieżek wypełznął spod pryczy i przekrzywił głowę.Angeline zakryła dłonią usta, wstrząśnięta.Jak długo żyła, nigdy jeszcze nie odezwała się tak ostrym tonem.Co też ją napadło? W pierwszym odruchu chciała przeprosić, wytłumaczyć, że jest zmęczona i trochę nie w sosie, ale nim ułożyła w głowie zdanie, chirurg zaczął z wielką ostrożnością układać Gertę na ziemi.Poczuła, jak fala gorąca przetacza się po jej ciele.Oszołomił ją sukces.Podnosząc głowę, prostując plecy i wysuwając podbródek, powiedziała:– Podłóż Gercie poduszkę pod głowę.Przynieś mi butelkę mleka z miodem i migdałami, a potem możesz odejść.– Tak, Wasza Wysokość.– Głos chirurga zmienił się nie do poznania.Po raz pierwszy Angeline spostrzegła, jaki jest mały.To dziwne, że poprzednio wydawał jej się wysoki.Patrząc, jak usiłuje jedną ręką ściągnąć poduszkę z łóżka, a drugą przez cały czas podtrzymuje głowę Gerty, zamierzała przyjść mu z pomocą.Nawet postąpiła krok do przodu, lecz Śnieżek warknął: Stój.Posłuchała go.Chirurg nie tylko przyniósł butelkę mleka z miodem i migdałami, ale napełnił też po brzegi dwa kubki kremowobiałym napojem.Obawiała się, że jeśli się odezwie, straci rezon i zacznie przepraszać, zatem raczyła jedynie skinąć głową.Ledwie mężczyzna wyszedł z namiotu.Śnieżek przypadł do niej w podskokach, ujadając, wzbijając się w powietrze i prosząc, żeby go wzięto na ramiona.– Zły Śnieżek – skarciła psa ze śmiechem i pochyliła się, aby go pogłaskać.Jakim cudem jedna noc może być tak bardzo zła, a zarazem tak bardzo radosna? – Zły, zły Śnieżek.– Moja pani.– odezwała się Gerta zdławionym głosem, który natychmiast sprowadził królową na ziemię.– Musisz przekonać króla, żeby ci przydzielił drugą służącą.– Ale ja nie chcę nikogo prócz ciebie, Gerto.Przepraszam, że nigdy cię nie słuchałam, że zawsze byłam niegrzeczna.– Przypomniała sobie nagle, jak to uciekła się do oszustwa, żeby Gerta pozwoliła jej przyjechać do obozu.Rumieniec wstydu przepłynął przez jej policzki.Mimowolnie położyła rękę na brzuchu.– Przepraszam za wszystko.Gerta była przeraźliwie blada.Jej skóra wyglądała na twardą i przezroczystą zarazem, niczym rozwieszone do schnięcia płótno.Mleczna błona osnuwała wciąż oczy służącej, gdy przesuwała wzrok z twarzy królowej na jej brzuch.– Musisz dbać o siebie, kiedy mnie nie będzie.Odżywiać się należycie i nie przemęczać się.Angeline zmarszczyła czoło.Przedtem Ederius, a teraz dla odmiany Gerta.Dlaczego każdy ostrzegał ją, żeby o siebie dbała?– Nic mi nie będzie, Gerto.Zobaczysz.Martwi mnie tylko, jak przejedziesz przez góry.Starsza kobieta zmrużyła oczy.Skinęła lekko ręką.Angeline ujęła jej dłoń, ponieważ myślała, że tego właśnie pragnie.Choć chłód palców Gerty był dla niej szokiem, ze wszystkich sił starała się tego nie okazać.– Jakoś sobie poradzę, pani – rzekła Gerta.– Lato jest w pełni, a ja urodziłam się w górach, poza tym król oczyścił przełęcze z rzezimieszków.Sama widzisz – nie ma powodu, żeby się o mnie martwić.Mimo iż nie przekonało jej to wyjaśnienie, skinęła głową – wiedziała, że tego chce Gerta.Ktoś zakaszlał z tyłu.Niepostrzeżenie zjawił się chirurg.Poczekał, aż królowa raczy go wysłuchać, po czym przemówił:– Wasza Wysokość, służąca powinna bezzwłocznie wyjechać.Pozostały zaledwie dwie godziny do świtu i pierwsze oddziały wyruszają na wschód.Jej eskorta musi znaleźć się poza obrębem obozu jeszcze przed wschodem słońca.– Czekał na jakieś słowo ze strony królowej, a kiedy nie odpowiadała, dodał: – Tak radzi król.Angeline roztarła obolały nadgarstek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Gerta zwilżyła usta.Były blade i spierzchnięte.– Ciebie też uderzył?Angeline przez dłuższą chwilę potrząsała głową.Z bólem serca przyglądała się kobiecie, której siły i determinacji zawsze zazdrościła, będącej teraz w tak mizernym stanie.To nie było w porządku.– Izgarda trapią myśli o wojnie, to wszystko – powiedziała w pośpiechu, aby nie okazać załamania.– To z mojej winy.– Przerwała raptownie, gdyż zdała sobie sprawę, że jej słowa mogą zostać poczytane jako objaw braku lojalności wobec męża.Niekiedy ciężko jest o tym myśleć.– Dobrze przynajmniej, że nie będziesz musiała teraz wracać do domu.– Król tak powiedział?– Nie.– Zbiło ją z tropu to pytanie.– Nie powiedział tego, ale nie możesz ruszać w góry, zanim nie wydobrzejesz.Po prostu nie możesz.– Widzę, że się obudziła.– Do namiotu wkroczył chirurg.Odsunął Angeline na bok i zbliżył się do pryczy.Nie lubiła chirurga.Gdyby nie to, że była jego królową, nie pamiętałby nawet– co do tego nie miała wątpliwości – jej imienia.Nie kochał kobiet ani nie miał do nich cierpliwości.Długi, ciemny fartuch, z którym się nigdy nie rozstawał, był teraz suchy, a krew Gerty znikła bez śladu.“To dlatego – myślała – chirurdzy noszą czarne fartuchy”.Wzdrygając się nagle z zimna, poszła pogłaskać Śnieżka.Piesek był mocno zajęty wywąchiwaniem kurzu, szczurzych odchodów i kłębków włosów.Tylne łapy wystawały spod sąsiedniej pryczy, ogon zaś wisiał do pół masztu, co oznaczało, że Śnieżek poluje na jakiegoś wielkiego, owłosionego pająka albo czai się przed rozgrywką z mrówkami.Gdy go zobaczyła, natychmiast poprawił jej się humor.Niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają.Odwróciła się, kiedy chirurg chwytał Gertę za ramiona.– Co robisz?! – krzyknęła.– Nie możesz ściągać Gerty z łóżka.Chirurg nie przejął się okrzykiem królowej.– Na zewnątrz czeka powóz i dwóch żołnierzy eskorty.Mają wywieźć ją z obozu.– Ale.ale.– Zaskoczenie odjęło jej mowę.– Pst, moja pani, pst – mruknęła Getta.– Król wydał rozkaz.Nie może go już cofnąć.– Ależ.– Tej kobiecie nic nie grozi – wtrącił się chirurg takim tonem, jakby Gerty w ogóle nie było w namiocie, a co dopiero w jego ramionach.– Jest stara, ale podałem jej środki toniczne i wyciągnąłem drzazgi z ciała.Ma szczęście, że król miał o niej na tyle wysokie mniemanie, że posłał właśnie po mnie.Angeline zaskoczyła samą siebie: wymyśliła ciętą replikę.W ostatnim jednak momencie stchórzyła i powiedziała coś innego:– Zostaw nas na chwilę, proszę.Chcę na osobności porozmawiać z moją służącą.Chirurg nie przerwał swojego zajęcia, udając, że niczego nie słyszy.– Powiedziałam, zostaw nas na chwilę!Chirurg stanął jak wryty.Gerta westchnęła słabo.Śnieżek wypełznął spod pryczy i przekrzywił głowę.Angeline zakryła dłonią usta, wstrząśnięta.Jak długo żyła, nigdy jeszcze nie odezwała się tak ostrym tonem.Co też ją napadło? W pierwszym odruchu chciała przeprosić, wytłumaczyć, że jest zmęczona i trochę nie w sosie, ale nim ułożyła w głowie zdanie, chirurg zaczął z wielką ostrożnością układać Gertę na ziemi.Poczuła, jak fala gorąca przetacza się po jej ciele.Oszołomił ją sukces.Podnosząc głowę, prostując plecy i wysuwając podbródek, powiedziała:– Podłóż Gercie poduszkę pod głowę.Przynieś mi butelkę mleka z miodem i migdałami, a potem możesz odejść.– Tak, Wasza Wysokość.– Głos chirurga zmienił się nie do poznania.Po raz pierwszy Angeline spostrzegła, jaki jest mały.To dziwne, że poprzednio wydawał jej się wysoki.Patrząc, jak usiłuje jedną ręką ściągnąć poduszkę z łóżka, a drugą przez cały czas podtrzymuje głowę Gerty, zamierzała przyjść mu z pomocą.Nawet postąpiła krok do przodu, lecz Śnieżek warknął: Stój.Posłuchała go.Chirurg nie tylko przyniósł butelkę mleka z miodem i migdałami, ale napełnił też po brzegi dwa kubki kremowobiałym napojem.Obawiała się, że jeśli się odezwie, straci rezon i zacznie przepraszać, zatem raczyła jedynie skinąć głową.Ledwie mężczyzna wyszedł z namiotu.Śnieżek przypadł do niej w podskokach, ujadając, wzbijając się w powietrze i prosząc, żeby go wzięto na ramiona.– Zły Śnieżek – skarciła psa ze śmiechem i pochyliła się, aby go pogłaskać.Jakim cudem jedna noc może być tak bardzo zła, a zarazem tak bardzo radosna? – Zły, zły Śnieżek.– Moja pani.– odezwała się Gerta zdławionym głosem, który natychmiast sprowadził królową na ziemię.– Musisz przekonać króla, żeby ci przydzielił drugą służącą.– Ale ja nie chcę nikogo prócz ciebie, Gerto.Przepraszam, że nigdy cię nie słuchałam, że zawsze byłam niegrzeczna.– Przypomniała sobie nagle, jak to uciekła się do oszustwa, żeby Gerta pozwoliła jej przyjechać do obozu.Rumieniec wstydu przepłynął przez jej policzki.Mimowolnie położyła rękę na brzuchu.– Przepraszam za wszystko.Gerta była przeraźliwie blada.Jej skóra wyglądała na twardą i przezroczystą zarazem, niczym rozwieszone do schnięcia płótno.Mleczna błona osnuwała wciąż oczy służącej, gdy przesuwała wzrok z twarzy królowej na jej brzuch.– Musisz dbać o siebie, kiedy mnie nie będzie.Odżywiać się należycie i nie przemęczać się.Angeline zmarszczyła czoło.Przedtem Ederius, a teraz dla odmiany Gerta.Dlaczego każdy ostrzegał ją, żeby o siebie dbała?– Nic mi nie będzie, Gerto.Zobaczysz.Martwi mnie tylko, jak przejedziesz przez góry.Starsza kobieta zmrużyła oczy.Skinęła lekko ręką.Angeline ujęła jej dłoń, ponieważ myślała, że tego właśnie pragnie.Choć chłód palców Gerty był dla niej szokiem, ze wszystkich sił starała się tego nie okazać.– Jakoś sobie poradzę, pani – rzekła Gerta.– Lato jest w pełni, a ja urodziłam się w górach, poza tym król oczyścił przełęcze z rzezimieszków.Sama widzisz – nie ma powodu, żeby się o mnie martwić.Mimo iż nie przekonało jej to wyjaśnienie, skinęła głową – wiedziała, że tego chce Gerta.Ktoś zakaszlał z tyłu.Niepostrzeżenie zjawił się chirurg.Poczekał, aż królowa raczy go wysłuchać, po czym przemówił:– Wasza Wysokość, służąca powinna bezzwłocznie wyjechać.Pozostały zaledwie dwie godziny do świtu i pierwsze oddziały wyruszają na wschód.Jej eskorta musi znaleźć się poza obrębem obozu jeszcze przed wschodem słońca.– Czekał na jakieś słowo ze strony królowej, a kiedy nie odpowiadała, dodał: – Tak radzi król.Angeline roztarła obolały nadgarstek [ Pobierz całość w formacie PDF ]