[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bawił się szpicrutą, okazując łatwość iswobodę obejścia, które pasowały zarówno do jego pogodnej fizjonomii, jak i wyszukanegostroju; przez butonierkę przeciągnął niedbale wstążeczki orderów i zdawał się pysznić bar-dziej swoją urodą aniżeli odwagą.Augustyna popatrzyła na księżnę de Carigliano, wskazującpułkownika przelotnym spojrzeniem, w którym zawarła niemą prośbę. No to do widzenia, margrabio zwróciła się księżna do pana d'Aiglemont zobaczymysię w Lasku Bulońskim.Syrena wypowiedziała te słowa takim tonem, jak gdyby porozumiała się z panią de Som-mervieux przed jej wizytą, a towarzyszyło im spojrzenie grozne, na które oficer może i zasłu-żył wpatrzywszy się z admiracją w ów skromny kwiat, będący znakomitym kontrastem pysz-nej księżnej.Elegancik skłonił się w milczeniu i z gracją wybiegł z buduaru.W tym momen-cie Augustyna obserwując bacznie rywalkę, która podążyła oczyma za świetnym oficerem,odgadła w jej spojrzeniu uczucie przejawiające się wyrazem nieuchwytnym, ale znanymogółowi kobiet.Ogarnięta najgłębszą boleścią, pomyślała, iż jej wizyta nie osiągnie celu: taksiężna, jakże sztuczna, zbyt pożądała hołdów, aby mieć serce miłosierne. Proszę pani rzekła Augustyna, a głos jej rwał się to, com przedsięwzięła w tym mo-mencie, przychodząc tutaj, wyda się pani bardzo dziwne; ale rozpacz ma swoje szaleństwa iwinna wszystko tłumaczyć.Rozumiem zbyt dobrze, czemu Teodor przenosi nad wszystkie54inne dom pani i dlaczego umysł pani ma nad moim mężem aż taką władzę.Niestety! Wystar-czyło mi zastanowić się nad sobą, żeby znalezć racje, i to aż nazbyt wystarczające.Ale, pro-szę pani, ja uwielbiam mojego męża.Dwa lata łez nie wymazały jego obrazu z mojego serca,chociaż serce męża już utraciłam.W szaleństwie swoim ośmieliłam się wpaść na pomysł,żeby walczyć z panią; przychodzę więc do pani, by zapytać, jakim sposobem mogłabym za-triumfować nad panią właśnie.O, proszę pani zawołała młoda kobieta chwytając w zapaledłoń rywalki, której tamta nie cofnęła nigdym nie modliła się o własne szczęście tak gorąco,jak błagałabym Boga o szczęście twoje, gdybyś dopomogła mi odzyskać nie mówię miłość,ale przyjazń Teodora.W pani jedyna moja nadzieja.Ach! Powiedz mi, jakeś go usidliła, żezapomniał o pierwszych dniach mi.Tutaj Augustyna musiała przerwać, dusiło ją bowiem szlochanie, nad którym zapanowaćnie zdołała.Wstydząc się własnej słabości, ukryła lico w chusteczce, którą zrosiła łzami. Czyż ty, moja droga ślicznotko, jesteś dzieckiem? ozwała się księżna.Spodobała jej sięniezwykłość tej sceny i mimo woli ujął ją hołd, jaki składała przed nią najcnotliwsza chybaspośród cnotliwych paryżanek, wziąwszy tedy chusteczkę Augustyny, poczęła sama ocieraćjej oczy, szepcząc z pełną gracji litością jakieś kojące monosylaby.Pomilczawszy chwilę ko-kietka uwięziła śliczne ręce biednej Augustyny w swoich dłoniach, które, rzecz to rzadka,odznaczały się szlachetną pięknością, a zarazem siłą, i rzekła przymilnie, serdecznie: Przede wszystkim nie radzę pani płakać więcej w taki sposób: łzy szpecą.Trzeba umiećopanować zgryzotę, która doprowadza do choroby, gdyż miłość niedługo zabawi w łożu bole-ści.Melancholia obdarza z początku pewnym wdziękiem, który się podoba, ale w końcu rysysię od niej wydłużają, a najbardziej zachwycająca twarz więdnie.Poza tym nasi tyrani mająjuż taką manię, że chcą zawsze widzieć swoje niewolnice wesołymi. Ależ, proszę pani, ja nie mogę być nieczuła, to nie zależy ode mnie.Czy podobna, niedoświadczając najsroższych katuszy, patrzeć na twarz wybladłą i obojętną, twarz, która daw-niej promieniała miłością i weselem? Nie umiem rozkazywać swojemu sercu. Tym gorzej, droga ślicznotko; ale wydaje mi się, że znam już całą twoją historię.Przedewszystkim dowiedz się, że jeżeli nawet mąż panią zdradza, to nie ze mną.Jeśli chciałam gomieć w swoim salonie, to, wyznam ci, przez miłość własną: będąc sławnym, nie pokazywałsię nigdzie.Zbyt już panią polubiłam, aby opowiadać ci o wszystkich szaleństwach, jakiepopełniał dla mnie.Zdradzę tylko jedno, gdyż ono przyda się nam może, skoro mamy wrócićgo pani i ukarać za zuchwalstwa, na jakie pozwala sobie w stosunku do mnie.Skompromitujemnie w końcu.Moja droga, nazbyt dobrze znam świat, aby z własnej woli zdać się na łaskęczłowieka nazbyt wybitnego.Wiedz, że trzeba dopuszczać, aby tacy ludzie do nas się zalecali,ale poślubić któregoś z nich.to błąd! My kobiety winnyśmy podziwiać ludzi genialnych,bawić się nimi jak gdyby spektaklem, ale żyć z nimi.za nic! Okropność! To zupełnie tak,jakby ktoś chciał cieszyć się widokiem maszynerii w operze zamiast siedzieć w loży rozko-szując się prześlicznymi iluzjami.Ale u ciebie, moje biedne dziecko, zło już się stało, nie-prawdaż? A no, w takim razie próbuj uzbroić się przeciw tyranii. Ach, proszę pani, zanim tu weszłam, domyśliłam się, ujrzawszy panią z daleka, pewnychsztuczek, których nie podejrzewałam przedtem. No to w takim razie niech pani czasem do mnie wstąpi, a niedługo posiądziesz wiedzę otych bagatelkach, skądinąd wcale ważnych.Zwiat zewnętrzny jest dla głupców połową życia;dlatego to niejeden z ludzi utalentowanych jest, choć umysł ma wybitny, głupcem.Ale zało-żyłabym się, żeś nigdy nie umiała odmówić niczego Teodorowi. Czyż podobna, proszę pani, odmówić czegokolwiek temu, kogo się kocha! Biedny głuptasku, mogłabym cię uwielbiać za tę twoją naiwność! Dowiedz się, że immocniej kochamy, tym pilniej winniśmy ukrywać przed mężczyzną, a zwłaszcza przed mę-żem, ogrom naszej namiętności.To ten, kto więcej kocha, jest tyranizowany, a co gorsza,prędzej czy pózniej, porzucony.Ten, kto chce rządzić, musi.55 Jak to, proszę pani! Trzeba więc ukrywać, obliczać, stać się fałszywą, stworzyć sobiesztuczny charakter, i to na zawsze? O! Jakże tak żyć podobna! Czy potrafiłaby pani.Zawahała się, księżna się uśmiechnęła. Moja droga podjęła poważnie wielka dama szczęście małżeńskie było, jak światświatem, spekulacją, interesem, który wymaga szczególnej uwagi.Jeśli będziesz pani wciążmówić o afekcie, podczas gdy ja mówię o małżeństwie, przestaniemy się niebawem rozumieć.Posłuchaj mnie tu głos jej zabrzmiał, jak gdyby przystępowała do zwierzeń. Miałam oka-zję poznać paru najwybitniejszych ludzi naszej epoki.Jeśli który z nich się ożenił, wziął so-bie, niemal bez wyjątku, kobietę nijaką [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Bawił się szpicrutą, okazując łatwość iswobodę obejścia, które pasowały zarówno do jego pogodnej fizjonomii, jak i wyszukanegostroju; przez butonierkę przeciągnął niedbale wstążeczki orderów i zdawał się pysznić bar-dziej swoją urodą aniżeli odwagą.Augustyna popatrzyła na księżnę de Carigliano, wskazującpułkownika przelotnym spojrzeniem, w którym zawarła niemą prośbę. No to do widzenia, margrabio zwróciła się księżna do pana d'Aiglemont zobaczymysię w Lasku Bulońskim.Syrena wypowiedziała te słowa takim tonem, jak gdyby porozumiała się z panią de Som-mervieux przed jej wizytą, a towarzyszyło im spojrzenie grozne, na które oficer może i zasłu-żył wpatrzywszy się z admiracją w ów skromny kwiat, będący znakomitym kontrastem pysz-nej księżnej.Elegancik skłonił się w milczeniu i z gracją wybiegł z buduaru.W tym momen-cie Augustyna obserwując bacznie rywalkę, która podążyła oczyma za świetnym oficerem,odgadła w jej spojrzeniu uczucie przejawiające się wyrazem nieuchwytnym, ale znanymogółowi kobiet.Ogarnięta najgłębszą boleścią, pomyślała, iż jej wizyta nie osiągnie celu: taksiężna, jakże sztuczna, zbyt pożądała hołdów, aby mieć serce miłosierne. Proszę pani rzekła Augustyna, a głos jej rwał się to, com przedsięwzięła w tym mo-mencie, przychodząc tutaj, wyda się pani bardzo dziwne; ale rozpacz ma swoje szaleństwa iwinna wszystko tłumaczyć.Rozumiem zbyt dobrze, czemu Teodor przenosi nad wszystkie54inne dom pani i dlaczego umysł pani ma nad moim mężem aż taką władzę.Niestety! Wystar-czyło mi zastanowić się nad sobą, żeby znalezć racje, i to aż nazbyt wystarczające.Ale, pro-szę pani, ja uwielbiam mojego męża.Dwa lata łez nie wymazały jego obrazu z mojego serca,chociaż serce męża już utraciłam.W szaleństwie swoim ośmieliłam się wpaść na pomysł,żeby walczyć z panią; przychodzę więc do pani, by zapytać, jakim sposobem mogłabym za-triumfować nad panią właśnie.O, proszę pani zawołała młoda kobieta chwytając w zapaledłoń rywalki, której tamta nie cofnęła nigdym nie modliła się o własne szczęście tak gorąco,jak błagałabym Boga o szczęście twoje, gdybyś dopomogła mi odzyskać nie mówię miłość,ale przyjazń Teodora.W pani jedyna moja nadzieja.Ach! Powiedz mi, jakeś go usidliła, żezapomniał o pierwszych dniach mi.Tutaj Augustyna musiała przerwać, dusiło ją bowiem szlochanie, nad którym zapanowaćnie zdołała.Wstydząc się własnej słabości, ukryła lico w chusteczce, którą zrosiła łzami. Czyż ty, moja droga ślicznotko, jesteś dzieckiem? ozwała się księżna.Spodobała jej sięniezwykłość tej sceny i mimo woli ujął ją hołd, jaki składała przed nią najcnotliwsza chybaspośród cnotliwych paryżanek, wziąwszy tedy chusteczkę Augustyny, poczęła sama ocieraćjej oczy, szepcząc z pełną gracji litością jakieś kojące monosylaby.Pomilczawszy chwilę ko-kietka uwięziła śliczne ręce biednej Augustyny w swoich dłoniach, które, rzecz to rzadka,odznaczały się szlachetną pięknością, a zarazem siłą, i rzekła przymilnie, serdecznie: Przede wszystkim nie radzę pani płakać więcej w taki sposób: łzy szpecą.Trzeba umiećopanować zgryzotę, która doprowadza do choroby, gdyż miłość niedługo zabawi w łożu bole-ści.Melancholia obdarza z początku pewnym wdziękiem, który się podoba, ale w końcu rysysię od niej wydłużają, a najbardziej zachwycająca twarz więdnie.Poza tym nasi tyrani mająjuż taką manię, że chcą zawsze widzieć swoje niewolnice wesołymi. Ależ, proszę pani, ja nie mogę być nieczuła, to nie zależy ode mnie.Czy podobna, niedoświadczając najsroższych katuszy, patrzeć na twarz wybladłą i obojętną, twarz, która daw-niej promieniała miłością i weselem? Nie umiem rozkazywać swojemu sercu. Tym gorzej, droga ślicznotko; ale wydaje mi się, że znam już całą twoją historię.Przedewszystkim dowiedz się, że jeżeli nawet mąż panią zdradza, to nie ze mną.Jeśli chciałam gomieć w swoim salonie, to, wyznam ci, przez miłość własną: będąc sławnym, nie pokazywałsię nigdzie.Zbyt już panią polubiłam, aby opowiadać ci o wszystkich szaleństwach, jakiepopełniał dla mnie.Zdradzę tylko jedno, gdyż ono przyda się nam może, skoro mamy wrócićgo pani i ukarać za zuchwalstwa, na jakie pozwala sobie w stosunku do mnie.Skompromitujemnie w końcu.Moja droga, nazbyt dobrze znam świat, aby z własnej woli zdać się na łaskęczłowieka nazbyt wybitnego.Wiedz, że trzeba dopuszczać, aby tacy ludzie do nas się zalecali,ale poślubić któregoś z nich.to błąd! My kobiety winnyśmy podziwiać ludzi genialnych,bawić się nimi jak gdyby spektaklem, ale żyć z nimi.za nic! Okropność! To zupełnie tak,jakby ktoś chciał cieszyć się widokiem maszynerii w operze zamiast siedzieć w loży rozko-szując się prześlicznymi iluzjami.Ale u ciebie, moje biedne dziecko, zło już się stało, nie-prawdaż? A no, w takim razie próbuj uzbroić się przeciw tyranii. Ach, proszę pani, zanim tu weszłam, domyśliłam się, ujrzawszy panią z daleka, pewnychsztuczek, których nie podejrzewałam przedtem. No to w takim razie niech pani czasem do mnie wstąpi, a niedługo posiądziesz wiedzę otych bagatelkach, skądinąd wcale ważnych.Zwiat zewnętrzny jest dla głupców połową życia;dlatego to niejeden z ludzi utalentowanych jest, choć umysł ma wybitny, głupcem.Ale zało-żyłabym się, żeś nigdy nie umiała odmówić niczego Teodorowi. Czyż podobna, proszę pani, odmówić czegokolwiek temu, kogo się kocha! Biedny głuptasku, mogłabym cię uwielbiać za tę twoją naiwność! Dowiedz się, że immocniej kochamy, tym pilniej winniśmy ukrywać przed mężczyzną, a zwłaszcza przed mę-żem, ogrom naszej namiętności.To ten, kto więcej kocha, jest tyranizowany, a co gorsza,prędzej czy pózniej, porzucony.Ten, kto chce rządzić, musi.55 Jak to, proszę pani! Trzeba więc ukrywać, obliczać, stać się fałszywą, stworzyć sobiesztuczny charakter, i to na zawsze? O! Jakże tak żyć podobna! Czy potrafiłaby pani.Zawahała się, księżna się uśmiechnęła. Moja droga podjęła poważnie wielka dama szczęście małżeńskie było, jak światświatem, spekulacją, interesem, który wymaga szczególnej uwagi.Jeśli będziesz pani wciążmówić o afekcie, podczas gdy ja mówię o małżeństwie, przestaniemy się niebawem rozumieć.Posłuchaj mnie tu głos jej zabrzmiał, jak gdyby przystępowała do zwierzeń. Miałam oka-zję poznać paru najwybitniejszych ludzi naszej epoki.Jeśli który z nich się ożenił, wziął so-bie, niemal bez wyjątku, kobietę nijaką [ Pobierz całość w formacie PDF ]