[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.164 Czy pytałaś już o to kiedy Gwenę? odezwał się w końcu. Ona jestpewnie większym autorytetem ode mnie. Pytałam, a ona spojrzała na mnie tak, jakbym na głowie wyhodowała sobierogi, i powiedziała: Zło to zło.Roześmiał się, bo ta odpowiedz bardzo przypominała to, czym zazwyczaj ra-czyła go Ahrodie. Wydaje się, że mamy tu do czynienia z osobliwymi białym plamami ,co? Ha, spróbuję.To nie jest najlepsza odpowiedz, ale chyba zmierza w dobrymkierunku.Uważam, że zło jest najgorszym rodzajem chciwości, zachłanności nawszystko co piękne, rzadkie i cenne.Chciwości ogromnej, która, nie mogąc cze-goś zdobyć, woli to raczej zniszczyć, niż zezwolić, by przypadło w udziale komuśinnemu; lecz nawet wszedłszy w posiadanie pożądanej rzeczy, nie może się na-sycić i nie słabnie ani na jotę.To co piękne, rzadkie i cenne nie wpływa na owąchciwość w inny sposób, jak tylko poprzez wzbudzenie żądzy posiadania. W takim razie dobro , byłoby jego przeciwieństwem? Byłoby to całkowi-te wyzbycie się egoizmu?Nieznacznie zmarszczył czoło, szukając właściwych słów. Częściowo, zapewne.Zło nie może nic stworzyć, potrafi jedynie kopiować,psuć i niszczyć, ponieważ tak bardzo zapatrzone jest w siebie.Zatem dobro jestw pewnym sensie bezinteresowne.Wiesz, że mnóstwo sekt głosi, iż do najwyższe-go dobra, Głowy Bogów, można dotrzeć jedynie poprzez całkowite zapomnienieo samym sobie.Ale skąd te pytania? Kiedy Skif wspomniał o mistrzu Alberichu.on.ja. Zawahałasię, jakby poczuła zakłopotanie.Dirk starał się wywrzeć życzliwe wrażenie naTalii, by zrozumiała, że ją rozumie i nie spłoszyła się. Wiesz, co wydarzyło sięmiędzy mną i Talią.Na drugi dzień po kłótni wciąż jeszcze gniewałam się na nią,pomimo że byłam niemal tak samo zła na samą siebie.Oczywiście wyszło to zemnie na lekcji fechtunku.Mistrz Alberich kazał mi przerwać ćwiczenia i zabrałmnie na łąkę, bym ochłonęła.Wiesz, nigdy nie przypuszczałam, że on.no niewiem, tyle rozumie, jak przypuszczam.Jest taki miły, choć zazwyczaj jest takisurowy. Być może to jest maska, pod którą kryje się dobroć odparł Dirk ci-cho.Znał Albericha lepiej niż ktokolwiek z heroldów, być może z wyjątkiemElcartha i Jeri.Pomimo że tyle czasu spędzał poza kolegium, nikt nie był takbliskim przyjacielem fechmistrza jak on. Pobłażanie komukolwiek z nas mo-głoby być naszą najkrótszą drogą do grobu.A więc jest twardy, mając nadzieję,że okaże się surowszy od wszystkiego, co nas może spotkać z łaski losu.Nie jestprzez to złym człowiekiem, ani gorszym heroldem.Pomyśl tylko: on jest jedy-nym nauczycielem w kolegium, którego nauka może decydować o naszym życiulub śmierci.Jeśli pominie jakiś drobiazg bez względu na powód może spo-wodować, że przedwcześnie wylądujemy w grobie.Nie można tego powiedzieć165o innych nauczycielach z kolegium.Możliwe, że gdy następnym razem zabijeDzwon Zmierci, zauważysz, iż Albericha nie ma w pobliżu.Nie wiem, gdzie onsię wtedy podziewa, ale raz udało mi się zobaczyć, jak odchodzi.Wyglądał tak,jakby był w agonii.Myślę, że nikt nawet nie może sobie wyobrazić, co on wtedyczuje. Wydaje mi się, że teraz wiem.Tak czy siak, zaczął mówić, a ty wiesz jak toz nim jest: człowiek natychmiast zaczyna słuchać.Nie wiem, jak to się stało, aleskończyło się na tym, że opowiedziałam mu o wszystkim; o tym, że kiedy Taliawydawała się tak zaprzątnięta obowiązkami, zaczęłam rozmawiać z lordem wuj.lordem Orthallenem; dlaczego zaczęłam przestawać z niektórymi ludzmi.Dzikązgrają, jak sądzę.Ten młodzieniec.To lord Orthallen nas sobie przedstawił.Po-wiedział, że jego zdaniem powinnam więcej czasu poświęcić ludziom z dworu.Kiedy on to mówił, wszystko wydawało się rozsądne, a młodzieniec, z którymmnie zaznajomił, sprawiał wrażenie takiego.czułego.Pochlebiał mi.Ja.totakie przyjemne być ośrodkiem czyjeś uwagi.Opowiedziałam o tym Albericho-wi.Wtedy powiedział coś naprawdę dziwnego mam na myśli Albericha.Po-wiedział: Mówię ci to w najściślejszym sekrecie, jak herold heroldowi, bo, jakmyślę, musiałbym strzec swoich pleców od chwili, gdyby on się o tym dowie-dział.Lord Orthallen jest jednym z trzech naprawdę złych ludzi, których w życiuspotkałem.W swych działaniach zawsze zmierza do celu, moja pani, i mądrzepostąpisz, jeśli nigdy o tym nie zapomnisz.Popatrzyła na Dirka, któremu wydawało się, że Elspeth chce się dowiedzieć,jakie wrażenie wywarły na nim jej słowa.Nie zadał sobie trudu, by ukrywać, że podziałały na niego otrzezwiająco.Gdypo raz pierwszy wymieniła nazwisko lorda Orthallena, poczuł się tak, jakby chmu-ra przeszła mu nad głową i przesłoniła słońce.A przekazana przez nią opinia Al-bericha była dla niego prawdziwym odkryciem. Nie wiem, co powiedzieć odparł Dirk na koniec. Alberich nie jestskory do pochopnych sądów.Jestem pewny, że zdajesz sobie z tego sprawę.Jed-nocześnie jednak trudno mnie zaliczyć do popleczników Orthallena.Powiem tyl-ko tyle: moja kłótnia z Krisem wybuchła głównie dlatego, że Orthallen uparł się,by być obecny, kiedy mnie oskarżono, i ponieważ uczynił wszystko, aby zmusićKrisa do wybrania między nim a mną.Nie wiem, do czego mu to było potrzeb-ne.Może wyjaśnieniem jest zło, o którym ci już mówiłem, a które za wszelkącenę chce posiąść to, co jest cenne, albo to zniszczyć.A nasza przyjazń to jednaz najcenniejszych rzeczy w mym życiu.Kiedy skończył, Elspeth przez wiele mil jechała w milczeniu, a na jej twarzyprzez cały ten czas królował wyraz wielkiego spokoju, wywołanego głębokim166zamyśleniem.Była to dopiero pierwsza z wielu rozmów, które mieli odbyć.Odkryli, że sądo siebie bardzo podobni, oboje interesowali się mistyką, co mogłoby zaskoczyćkogoś, kto ich nie znał zbyt dobrze. No właśnie? zapytała Elspeth wojowniczo. Dlaczego oni się nie wtrą-cają? Skoro robię z siebie osła dlaczego Gwena nie piśnie ani słówkiem? Och, skrzacie westchnął Dirk. Nie wiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.164 Czy pytałaś już o to kiedy Gwenę? odezwał się w końcu. Ona jestpewnie większym autorytetem ode mnie. Pytałam, a ona spojrzała na mnie tak, jakbym na głowie wyhodowała sobierogi, i powiedziała: Zło to zło.Roześmiał się, bo ta odpowiedz bardzo przypominała to, czym zazwyczaj ra-czyła go Ahrodie. Wydaje się, że mamy tu do czynienia z osobliwymi białym plamami ,co? Ha, spróbuję.To nie jest najlepsza odpowiedz, ale chyba zmierza w dobrymkierunku.Uważam, że zło jest najgorszym rodzajem chciwości, zachłanności nawszystko co piękne, rzadkie i cenne.Chciwości ogromnej, która, nie mogąc cze-goś zdobyć, woli to raczej zniszczyć, niż zezwolić, by przypadło w udziale komuśinnemu; lecz nawet wszedłszy w posiadanie pożądanej rzeczy, nie może się na-sycić i nie słabnie ani na jotę.To co piękne, rzadkie i cenne nie wpływa na owąchciwość w inny sposób, jak tylko poprzez wzbudzenie żądzy posiadania. W takim razie dobro , byłoby jego przeciwieństwem? Byłoby to całkowi-te wyzbycie się egoizmu?Nieznacznie zmarszczył czoło, szukając właściwych słów. Częściowo, zapewne.Zło nie może nic stworzyć, potrafi jedynie kopiować,psuć i niszczyć, ponieważ tak bardzo zapatrzone jest w siebie.Zatem dobro jestw pewnym sensie bezinteresowne.Wiesz, że mnóstwo sekt głosi, iż do najwyższe-go dobra, Głowy Bogów, można dotrzeć jedynie poprzez całkowite zapomnienieo samym sobie.Ale skąd te pytania? Kiedy Skif wspomniał o mistrzu Alberichu.on.ja. Zawahałasię, jakby poczuła zakłopotanie.Dirk starał się wywrzeć życzliwe wrażenie naTalii, by zrozumiała, że ją rozumie i nie spłoszyła się. Wiesz, co wydarzyło sięmiędzy mną i Talią.Na drugi dzień po kłótni wciąż jeszcze gniewałam się na nią,pomimo że byłam niemal tak samo zła na samą siebie.Oczywiście wyszło to zemnie na lekcji fechtunku.Mistrz Alberich kazał mi przerwać ćwiczenia i zabrałmnie na łąkę, bym ochłonęła.Wiesz, nigdy nie przypuszczałam, że on.no niewiem, tyle rozumie, jak przypuszczam.Jest taki miły, choć zazwyczaj jest takisurowy. Być może to jest maska, pod którą kryje się dobroć odparł Dirk ci-cho.Znał Albericha lepiej niż ktokolwiek z heroldów, być może z wyjątkiemElcartha i Jeri.Pomimo że tyle czasu spędzał poza kolegium, nikt nie był takbliskim przyjacielem fechmistrza jak on. Pobłażanie komukolwiek z nas mo-głoby być naszą najkrótszą drogą do grobu.A więc jest twardy, mając nadzieję,że okaże się surowszy od wszystkiego, co nas może spotkać z łaski losu.Nie jestprzez to złym człowiekiem, ani gorszym heroldem.Pomyśl tylko: on jest jedy-nym nauczycielem w kolegium, którego nauka może decydować o naszym życiulub śmierci.Jeśli pominie jakiś drobiazg bez względu na powód może spo-wodować, że przedwcześnie wylądujemy w grobie.Nie można tego powiedzieć165o innych nauczycielach z kolegium.Możliwe, że gdy następnym razem zabijeDzwon Zmierci, zauważysz, iż Albericha nie ma w pobliżu.Nie wiem, gdzie onsię wtedy podziewa, ale raz udało mi się zobaczyć, jak odchodzi.Wyglądał tak,jakby był w agonii.Myślę, że nikt nawet nie może sobie wyobrazić, co on wtedyczuje. Wydaje mi się, że teraz wiem.Tak czy siak, zaczął mówić, a ty wiesz jak toz nim jest: człowiek natychmiast zaczyna słuchać.Nie wiem, jak to się stało, aleskończyło się na tym, że opowiedziałam mu o wszystkim; o tym, że kiedy Taliawydawała się tak zaprzątnięta obowiązkami, zaczęłam rozmawiać z lordem wuj.lordem Orthallenem; dlaczego zaczęłam przestawać z niektórymi ludzmi.Dzikązgrają, jak sądzę.Ten młodzieniec.To lord Orthallen nas sobie przedstawił.Po-wiedział, że jego zdaniem powinnam więcej czasu poświęcić ludziom z dworu.Kiedy on to mówił, wszystko wydawało się rozsądne, a młodzieniec, z którymmnie zaznajomił, sprawiał wrażenie takiego.czułego.Pochlebiał mi.Ja.totakie przyjemne być ośrodkiem czyjeś uwagi.Opowiedziałam o tym Albericho-wi.Wtedy powiedział coś naprawdę dziwnego mam na myśli Albericha.Po-wiedział: Mówię ci to w najściślejszym sekrecie, jak herold heroldowi, bo, jakmyślę, musiałbym strzec swoich pleców od chwili, gdyby on się o tym dowie-dział.Lord Orthallen jest jednym z trzech naprawdę złych ludzi, których w życiuspotkałem.W swych działaniach zawsze zmierza do celu, moja pani, i mądrzepostąpisz, jeśli nigdy o tym nie zapomnisz.Popatrzyła na Dirka, któremu wydawało się, że Elspeth chce się dowiedzieć,jakie wrażenie wywarły na nim jej słowa.Nie zadał sobie trudu, by ukrywać, że podziałały na niego otrzezwiająco.Gdypo raz pierwszy wymieniła nazwisko lorda Orthallena, poczuł się tak, jakby chmu-ra przeszła mu nad głową i przesłoniła słońce.A przekazana przez nią opinia Al-bericha była dla niego prawdziwym odkryciem. Nie wiem, co powiedzieć odparł Dirk na koniec. Alberich nie jestskory do pochopnych sądów.Jestem pewny, że zdajesz sobie z tego sprawę.Jed-nocześnie jednak trudno mnie zaliczyć do popleczników Orthallena.Powiem tyl-ko tyle: moja kłótnia z Krisem wybuchła głównie dlatego, że Orthallen uparł się,by być obecny, kiedy mnie oskarżono, i ponieważ uczynił wszystko, aby zmusićKrisa do wybrania między nim a mną.Nie wiem, do czego mu to było potrzeb-ne.Może wyjaśnieniem jest zło, o którym ci już mówiłem, a które za wszelkącenę chce posiąść to, co jest cenne, albo to zniszczyć.A nasza przyjazń to jednaz najcenniejszych rzeczy w mym życiu.Kiedy skończył, Elspeth przez wiele mil jechała w milczeniu, a na jej twarzyprzez cały ten czas królował wyraz wielkiego spokoju, wywołanego głębokim166zamyśleniem.Była to dopiero pierwsza z wielu rozmów, które mieli odbyć.Odkryli, że sądo siebie bardzo podobni, oboje interesowali się mistyką, co mogłoby zaskoczyćkogoś, kto ich nie znał zbyt dobrze. No właśnie? zapytała Elspeth wojowniczo. Dlaczego oni się nie wtrą-cają? Skoro robię z siebie osła dlaczego Gwena nie piśnie ani słówkiem? Och, skrzacie westchnął Dirk. Nie wiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]