[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A tajemniczy jacht Toma Laskera miał być jej paszportem.7Odległy ryk upływającego czasu.Walter Asqaith, „Brzegi zapomnianego morza”LASKER PRACOWAŁ CAŁY ranek przy traktorze, wymieniając dziurawy bak i pasek klinowy.Wrócił właśnie do domu i szedł pod prysznic, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi.Przyszli Charlie Lindquist i Floyd Rickett.Charlie był potężnym mężczyzną, mierzył ponad sześć stóp i trzy cale wzrostu, a ważył około trzysta funtów.Miał przyjacielski stosunek do całego świata i uważał, że aby odnieść sukces wystarczy mówić ludziom dokładnie to, co chcieliby usłyszeć.Właściwie niewiele mijał się z prawdą i dzięki swej filozofii życiowej radził sobie całkiem nieźle.Prowadził w Fort Moxie liczne interesy, był właścicielem wypożyczalni filmów „Intown Video”, wytwórni lodów (która oczywiście została zamknięta na zimę) i czterech domów w pobliżu biblioteki.Charlie był prezesem Stowarzyszenia Miłośników Fort Moxie i przewodniczącym rady miejskiej.Floyd także zasiadał w tych szacownych zgromadzeniach.Był wysoki i szczupły, miał ostre, jakby ściągnięte w nerwowym grymasie rysy twarzy.Pracował jako urzędnik pocztowy.Miał zawsze jednoznaczne, sprecyzowane opinie i silne poczucie własnej wartości.„Zawsze trzeba dotrzeć do sedna”, mawiał, dźgając powietrze trzema palcami.Floyd uwielbiał dźgać, atakować i wpychać się tam, gdzie nie zawsze mile go widziano; wtrącał się do rozmowy, nacierał na przedstawicieli opozycji w radzie miejskiej, atakował przeciwstawne opinie.„Życie jest krótkie.Nie ma czasu do stracenia.Idź na całość”.Na poczcie specjalizował się w rozwiązywaniu różnorakich problemów i niejasności.Z dezaprobatą wyrażał się o ludziach, którzy niedbale pakują przesyłki, mają brzydkie pismo czy nie zamieszczają na kopertach kodu pocztowego.Nic dziwnego, że Charlie i Floyd nie przepadali za sobą.Obaj uścisnęli dłoń Laskerowi, serdecznie Charlie, krótko i oszczędnie Floyd.- Widzę, że ludzie ciągle przyjeżdżają oglądać ten jacht - zauważył Charlie, starając się mówić obojętnym tonem.Uważał się za człowieka wielce taktownego.- Ano przyjeżdża ich trochę.Zależy od pogody.- Zaprowadził ich do salonu i posadził przy stoliku do kawy.- Myślę, że znalezisko już się trochę opatrzyło.- Poza tym robi się zimno - powiedział Floyd, machając ręką dla podkreślenia wagi swych słów.- Zauważyliśmy to również w mieście - dodał Charlie.- Nie przyjeżdża teraz tyle ludzi co dawniej.- Pokręcił głową.- Szkoda, że to nie stało się wiosną.- Ja nie żałuję - wzruszył ramionami Tom.-1 tak mamy już tego dość.Znudziło mi się wyciągać co rano tę łajbę z szopy i chować wieczorem.Niedługo zamknę ją całkiem i na tym koniec.- Wolałbym, żebyś tego nie robił, Tom - powiedział Charlie tonem, który sugerował, że to kiepski i egoistyczny pomysł.Floyd pokiwał głową.- Popsułbyś wielu ludziom interesy - powiedział.- Większość turystów stołuje się w mieście.Robią tam też zakupy, niektórzy nawet zostają na noc.- Rozsiadł się wygodniej w fotelu i założył nogę na nogę.- Uważamy, że moglibyśmy to wykorzystać w jeszcze większym stopniu.- Musisz zrozumieć - kontynuował Charlie - że wielu ludzi w mieście liczy na ciebie.- Charlie - westchnął Tom.- To tylko łódź.- Mylisz się - wtrącił Floyd.- To sensacyjne wydarzenie, cały kraj patrzy teraz właśnie na nas, na Fort Moxie.- To nie jest żadna sensacja - upierał się Lasker.- Pokazali nas tylko w lokalnej telewizji, jeden jedyny raz.Zresztą większość ludzi, którzy przyjeżdżają, uważa, że ja sam zakopałem tę łódź.Myślą, że to jedna wielka bujda.Floyd był zszokowany.- Ale chyba to nieprawda, co, Tom?Lasker obdarzył Floyda spojrzeniem, które natychmiast rozwiało wszystkie jego wątpliwości.- Posłuchaj - rozpoczął Charlie wielkodusznie.- Wszystko to nie ma większego znaczenia.Najważniejsze, że na tej łodzi można zbić całkiem niezłe pieniądze, a ty jak dotąd nie miałeś z niej żadnego pożytku.Proponujemy ci więc profesjonalne zorganizowanie tego.- Co masz na myśli?- Po pierwsze - przejął inicjatywę Floyd - trzeba zdjąć eksponat z przyczepy.Nie obraź się, ale wygląda to tak, jakbyś chciał sprzedać starą, niepotrzebną łajbę.Nic dziwnego, że wielu ludzi nie traktuje tego poważnie.- Eksponat? - powtórzył Tom z niedowierzaniem.- Więc to jest teraz eksponat?- Bez urazy, Tom.- Charlie poprawił się na krześle.- Pomyśleliśmy, że jacht wyglądałby znacznie lepiej na specjalnym podeście.- Ed zgodził się wykonać taki podest.- Floyd mówił zapewne o Edzie Grange'u, który zajmował się zwykle przygotowaniami do różnych uroczystości i parad.- Na pewno świetnie sobie z tym poradzi, nie martw się.- Rozstawimy nad nim namiot - dodał Charlie - i zainstalujemy w środku grzejniki.Lasker skrzywił się.- Nie chcę żadnych namiotów na moim trawniku - powiedział.- Wiemy o tym.- Dobrotliwy uśmiech na twarzy Charliego oznaczał, że znalazł już radę na wszystkie problemy.- Nie chcielibyśmy robić ci takiego kłopotu, Tom.Pomyśleliśmy, że jacht i tak wyglądałby lepiej w miejscu, w którym go wykopałeś.- Nagle w jego oczach pojawił się niepokój.- Nie zasypałeś chyba tej dziury, co?- Pewnie, że ją zasypałem.Tego samego dnia, kiedy wyciągnęliśmy tę cholerną łódź z ziemi.- Niedobrze - pokręcił głową Floyd.- Nie powinieneś był tego robić.- Dlaczego? Dół miał trzydzieści stóp głębokości.Gdyby ktoś tam wpadł, mógłby się mocno poturbować.- No cóż, i tak jest już po fakcie - westchnął Charlie.- Szkoda, że nie pomyśleliśmy o tym od razu.- Postukał palcami o blat stolika.- Tak czy inaczej, postawimy tam namiot.Wiemy, gdzie można dostać stary namiot cyrkowy.Stary, ale w dobrym stanie.Nie martw się, to tylko tymczasowe rozwiązanie.- Co znaczy, „tymczasowe”?- Chodzi o to - mówił Floyd - że jeśli dobrze rozegramy całą sprawę, możemy czerpać z tego stały dochód.Powinniśmy już teraz myśleć o muzeum.Lasker czuł, że coraz mocniej boli go głowa.- Oczywiście, nie od razu - wtrącił Charlie.- Słuchaj, chcemy to rozreklamować.Zaczniemy sprzedawać bilety.Oczywiście będziesz miał w tym swój udział.Wtedy przekonamy się, czy można rozkręcić interes na większą skalę.- Poczekaj moment.Przecież nie możesz kazać ludziom płacić za takie coś.- Dlaczego nie? - Charlie był mocno przekonany do swego pomysłu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl