[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.kradzieży.Wspomni się o tym za chwilę.Spośród zespołu czołowych terrorystów najmniej straszny, najbardziej ludzki był Danton, osobnik o kieszeniach dość przepastnych.Zdawał sobie jasno sprawę, że elementy skrajne, do których sam należał, mogą liczyć na poparcie “skrajnej mniejszości” Francuzów, lecz nie zawahał się ani przed mordami wrześniowymi, ani przed narzuceniem krajowi dyktatury.Gotów był jednakże ratować nawet króla, z góry uprzedzając, że jeśli sprawa okaże się beznadziejna — odda głos za jego skazaniem.Ostatnią swą ofensywę polityczną prowadził w imię zawarcia pokoju i zakończenia Terroru.“Chce amnestii dla winowajców.Chce zatem kontrrewolucji” — perorował przeciwko niemu Robespierre.Można długo spierać się o talent Dantona, zwalczać lub sławić jego racje.Nie da się natomiast zaprzeczyć, że tytuł Nieprzekupnego, nieczułego na zyski osobiste nie należał mu się żadną miarą.Piękne to miano samo przez się nie pasuje jeszcze na zbawiciela ludzkości, bywa nawet mocno niebezpieczne.Przeszłość udzieliła nam na ten temat wielu dotkliwych pouczeń.Uczucie zazdrości zalicza się niewątpliwie do głównych psychicznych motorów historii.Spełnia rolę częstokroć dodatnią, gdyż sprzyja rotacji społecznej, stale pomaga w podważaniu pozycji elementów w danej chwili uprzywilejowanych.Potrafi jednak zaślepić, skłaniać do darzenia przesadną ufnością indywiduów skromnych wobec jadła, płci odmiennej, trunku i pieniądza, lecz całkiem bezwstydnych, gdy wchodzi w grę władza nad ludźmi.Wśród despotów zdarzali się nawet zupełni abnegaci w sprawach osobistych.Znany jest szeroko przebieg rozmowy Mikołaja Boileau z Ludwikiem XIV, podczas której ten ostatni usłyszał, że najwybitniejszym pisarzem epoki jest Molier.— Nie przypuszczałem — zdziwił się — ale pan zna się na tym lepiej ode mnie.Drugi człon odpowiedzi monarszej wydaje się bardzo znamienny.Król z Bożej łaski, suweren znany z twardej ręki, głośno przyznaje, że nie jest wszechstronnym rzeczoznawcą.Podnajemca izby w mieszkaniu paryskiego stolarza nie był zbytnio skłonny do składania takich wyznań, jakie od niechcenia rzucał główny lokator Wersalu.Uważał się za powołanego do rozstrzygania o wszystkim, co dotyczyło życia dwudziestu pięciu (czy siedmiu) milionów.równych, wolnych, pobratanych.Interesująca różnica postaw miała przyczyny bardzo głębokie, znacznie przekraczające ważny problem kompleksów wyższości bądź niższości.Monarchia francuska wyrosła z tysiącletniej praktyki.Odskocznią dla Robespierre’a i jemu podobnych była teoria, doktryna.Louis Madelin obszernie opowiada o usiłowaniach legistów królewskich, zapatrzonych we wzory rzymskie i żądających omnipotencji państwa.Dążenia te przez wieki całe napotykały sprzeciw monarchów, wspierających się na tradycji konkretnego działania w rzeczywistości krajowej, wiec nie tylko łamania, lecz i łączenia, godzenia, zszywania i łatania wielu elementów, stanowiących żywą materię dawnej Galii Cezara.Doktryna, której służył Robespierre, jest znana.We Francji całej wszechwładnie i niepodzielnie zapanować powinna Cnota.Nieprzekupny przewidywał pewne trudności, o czym świadczą jego własne słowa: “Terror, bez którego Cnota jest niemożliwa”.Unicestwiwszy frakcje Héberta i Dantona, Robespierre mógł już swobodnie kroczyć ku swym celom.Właśnie wtedy rozpoczął się krótki na szczęście rozdział dziejów, zwany “Wielkim Terrorem”.Straszliwa ustawa z 22 prairiala (czyli 10 czerwca 1794 roku) znosiła postępowanie śledcze, pozbawiała oskarżonego prawa do pomocy ze strony obrońcy, zwalniała trybunał od obowiązku przesłuchiwania świadków i nakazywała mu albo uniewinniać, albo skazywać na śmierć.W przeciągu sześciu następnych tygodni w samym tylko Paryżu poszło na gilotynę tysiąc trzysta siedemdziesiąt sześć osób.Pośpiech procedury powodował niekiedy.pomyłki w adresie.Akt oskarżenia mówił o ojcu, wyrok spadał na syna.Zanim się połapano, było już po wszystkim.Tradycyjne wyobrażenie każe nam widywać na ówczesnych szafotach francuskich wyniosłe, aż do końca wytworne i drwiące postacie arystokratów, ci-devant krwiopijców i ciemiężycieli.Statystyka powiada, że tylko dwadzieścia procent skazanych w dobie Terroru należało do stanów uprzywilejowanych, do duchowieństwa lub szlachty.Pozostałe osiemdziesiąt procent to był lud, Stan Trzeci, o którym opat Sieyčs tak pięknie pisał przed pięciu zaledwie laty, że będąc za monarchów niczym, pragnie stać się nareszcie czymkolwiek.Stał się, jak widzimy, stał się grubo więcej niż czymkolwiek, bo rekordzistą we wcale niepożądanej ofiarności [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl