[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tym razem mieliśmy podróżować osobno - ja pierwszym lotem wieczornym, Gray nocą.Można by chyba to nazwać aresztem domowym.Stałem przy oknie czekając, aż mnie wypuszczą.Nie czułem strachu.Wszystko się rozwijało nad podziw korzystnie i prawie rzecz biorąc bez udziału mej woli.MIASTO, Odkrywka, dwa zupełnie niegroźne spotkania w AMF.nigdy w życiu nie przeżyłem tylu przygód na raz i trudno byłoby mi jeszcze przed tygodniem przypuszczać, że kiedykolwiek je przeżyję.Teraz, kiedy po przemowie Graya wyszło na jaw, że wypadki są pozorowane, kiedy uznałem to w końcu, a oni dowiedzieli się, że ja wiem - należało oczekiwać jakiegoś kolejnego prezentu.Może mieli dla mnie miesięczny abonament do MIASTA, taki sam, jaki proponowali Grayowi.Brałbym go, do jasnej cholery, brałbym go z zamkniętymi oczami, nawet ze cenę absolutnej dyskrecji.Także wtedy, gdybym nie mógł nigdy, do końca żyda powiedzieć choćby słowa samej Kay.Po podwórku przed budynkiem noclegowym włóczyło się paru chłopaków i dwie z czterech dziewczyn.Wszyscy kiwali się na nogach - zażyli chyba po kilka piw albo butelkę któregoś z mocniejszych alkoholi podawanych do późnych.godzin w budynku stołówki.Dla większości z nich, dla tej części przynajmniej, która mogła skorzystać na Grayowym wybuchu, wydarzenia podczas dyskusji sprowadzały się chyba do dziwacznego ekscesu.Między chłopakami a dziewczynami poczynała się rozwijać, a może już rozwinęła się, podniecająca Przygoda, w wyniku której pewne pokoje pozostaną puste dzisiejszej nocy, a w pewnych łóżkach położą się pary.To wyczuwało się na odległość.Mieli już bardzo mało czasu na dokonanie ostatecznych wyborów.Widoczne w oddali szczyty koparek i wysypiska Odkrywki poczynały różowieć w czerwieniejących promieniach słońca schodzącego ku zachodowi za moimi plecami.Nie było między nimi Graya.To oczywiste.Gray czekał na swoją kolej w pokoju Sapa; niewykluczone, że był związany i skneblowany.To jego wybuchowi zawdzięczałem kolejną odmianę.On z kolei zawdzięczał swoją wiedzę temu, co powiedziałem mu w samolocie.Wszystko się poplątało i zmieszało.Czemu Gray dał się sprowokować, skoro jeszcze dzień wcześniej sam zalecał mi dyskrecję? Czyżby tak bardzo rozpaliło go nieoczekiwane uznanie pani Fire, a może liczył na to, że zdoła nawrócić ich wszystkich.Albo te jego rysunki - zrobiły na mnie duże wrażenie, nie takich rzeczy przecież oczekiwałem, kiedy mówił o swej aparaturze jeszcze w samolocie, ale co najmniej równie dziwne było to, co Gray powiedział o naszej codzienności.Nigdy chyba nie myślałem o niej w ten sposób.Zawsze wydawało mi się, że życie jest ciekawe, tylko ja nie potrafię do niego dotrzeć.Zresztą kiedy była Kay, w tym wszystkim można było znaleźć trochę sensu - życie nie układało się wcale tak źle.Gdybym jeszcze potrafił robić filmy.Ale uprzytomniłem sobie zaraz, że tego jedynego, prawdziwego filmu, który mógłbym próbować nakręcić, filmu opowiadającego o przeżyciach paru ostatnich dni - nie nakręcę nigdy i nigdzie.Nie minęła godzina i wszystko było załatwione.Liq z kierowcą odprowadzali mnie do Samochodu w dodatkowej eskorcie Sapa i Kona.Obyło się bez pożegnalnych czułości; kiedy wsiadałem, nikt nie powiedział ani słowa.W podróży na lotnisko miał mi towarzyszyć tylko Liq.Już ruszaliśmy.Przez szybę wozu spostrzegłem bez trudu, że czterej chłopcy zdążyli położyć ręce na biodrach dwu dziewczyn.Zjawiła się także pani Fire z włosami płonącymi czerwienią zachodu i w kostiumie z łatkami, ale na razie bez żadnego towarzysza.Z dziewczyn brakowało tylko ciemnowłosej.Dopiero gdy wjeżdżaliśmy w bramę Odkrywki, przypomniałem sobie, że ciemnowłosa jest nieobecna z powodu tych fotogramów przygotowywanych na jutrzejszą bądź pojutrzejszą prezentację.I mimo, iż wiedziałem już przecież, że cała Akcja jest blagą i parawanem mającym ukryć sprawy znacznie ciekawsze - poczułem coś na kształt absurdalnie dokuczliwego żalu.Wiadomo, nigdy i nigdzie nie rozwinie mi się żadna miła przygoda z którąkolwiek z tych dziewczyn.Nie zobaczę najprawdopodobniej żadnej z nich, podobnie jak nie zdążę już obejrzeć przemyślnego zestawu kilkuset kolorowych zdjęć rejestrujących przebieg Akcji Przestrzeń i Czas.Natomiast, choć trudno byłoby mi wyjaśnić, skąd się brało to przeświadczenie, byłem niemal pewien, że spotkam się jeszcze i porozmawiam z Grayem.WIOSNA“«Teraz dowiem się wszystkiego» - pomyślał K.i przytaknął żywo głową (.)”Franz Kafka “Proces”Jeszcze dwie lub trzy podobne wizyty i będę się czuł w tym gabinecie, jak u siebie w domu.Niemal wszystko było jak przedtem.Biurko z telefonami i monitorem, w rogu wygaszony BarwoMobil; pozostała nawet szachownica na ścianie.Z boku po prawej od drzwi maszyna do pisania, a nad nią pani Char.Ubrana w tę sama co poprzednio, urzędową sukienkę, na twarzy ma identyczny makijaż z niejaką rutyną zapewne odtwarzany co rano.Za plecami Szefa pionu B okna.W oknie oddzielone ramą dwa prostokąty jasnego niebo, po którym płyną Wiosenne chmurki.Okno jest uchylone, klimatyzacja wyłączona, rozkoszny chłód poranka pieści moje stopy.W czasie mojej dwudniowej nieobecności Wiosna na dobre rozgościła się w mieście.Konwojent, który zabierał mnie z lotniska, kolejna nowa twarz do zapamiętania, kazał kierowcy zatrzymać Wóz wcześniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Tym razem mieliśmy podróżować osobno - ja pierwszym lotem wieczornym, Gray nocą.Można by chyba to nazwać aresztem domowym.Stałem przy oknie czekając, aż mnie wypuszczą.Nie czułem strachu.Wszystko się rozwijało nad podziw korzystnie i prawie rzecz biorąc bez udziału mej woli.MIASTO, Odkrywka, dwa zupełnie niegroźne spotkania w AMF.nigdy w życiu nie przeżyłem tylu przygód na raz i trudno byłoby mi jeszcze przed tygodniem przypuszczać, że kiedykolwiek je przeżyję.Teraz, kiedy po przemowie Graya wyszło na jaw, że wypadki są pozorowane, kiedy uznałem to w końcu, a oni dowiedzieli się, że ja wiem - należało oczekiwać jakiegoś kolejnego prezentu.Może mieli dla mnie miesięczny abonament do MIASTA, taki sam, jaki proponowali Grayowi.Brałbym go, do jasnej cholery, brałbym go z zamkniętymi oczami, nawet ze cenę absolutnej dyskrecji.Także wtedy, gdybym nie mógł nigdy, do końca żyda powiedzieć choćby słowa samej Kay.Po podwórku przed budynkiem noclegowym włóczyło się paru chłopaków i dwie z czterech dziewczyn.Wszyscy kiwali się na nogach - zażyli chyba po kilka piw albo butelkę któregoś z mocniejszych alkoholi podawanych do późnych.godzin w budynku stołówki.Dla większości z nich, dla tej części przynajmniej, która mogła skorzystać na Grayowym wybuchu, wydarzenia podczas dyskusji sprowadzały się chyba do dziwacznego ekscesu.Między chłopakami a dziewczynami poczynała się rozwijać, a może już rozwinęła się, podniecająca Przygoda, w wyniku której pewne pokoje pozostaną puste dzisiejszej nocy, a w pewnych łóżkach położą się pary.To wyczuwało się na odległość.Mieli już bardzo mało czasu na dokonanie ostatecznych wyborów.Widoczne w oddali szczyty koparek i wysypiska Odkrywki poczynały różowieć w czerwieniejących promieniach słońca schodzącego ku zachodowi za moimi plecami.Nie było między nimi Graya.To oczywiste.Gray czekał na swoją kolej w pokoju Sapa; niewykluczone, że był związany i skneblowany.To jego wybuchowi zawdzięczałem kolejną odmianę.On z kolei zawdzięczał swoją wiedzę temu, co powiedziałem mu w samolocie.Wszystko się poplątało i zmieszało.Czemu Gray dał się sprowokować, skoro jeszcze dzień wcześniej sam zalecał mi dyskrecję? Czyżby tak bardzo rozpaliło go nieoczekiwane uznanie pani Fire, a może liczył na to, że zdoła nawrócić ich wszystkich.Albo te jego rysunki - zrobiły na mnie duże wrażenie, nie takich rzeczy przecież oczekiwałem, kiedy mówił o swej aparaturze jeszcze w samolocie, ale co najmniej równie dziwne było to, co Gray powiedział o naszej codzienności.Nigdy chyba nie myślałem o niej w ten sposób.Zawsze wydawało mi się, że życie jest ciekawe, tylko ja nie potrafię do niego dotrzeć.Zresztą kiedy była Kay, w tym wszystkim można było znaleźć trochę sensu - życie nie układało się wcale tak źle.Gdybym jeszcze potrafił robić filmy.Ale uprzytomniłem sobie zaraz, że tego jedynego, prawdziwego filmu, który mógłbym próbować nakręcić, filmu opowiadającego o przeżyciach paru ostatnich dni - nie nakręcę nigdy i nigdzie.Nie minęła godzina i wszystko było załatwione.Liq z kierowcą odprowadzali mnie do Samochodu w dodatkowej eskorcie Sapa i Kona.Obyło się bez pożegnalnych czułości; kiedy wsiadałem, nikt nie powiedział ani słowa.W podróży na lotnisko miał mi towarzyszyć tylko Liq.Już ruszaliśmy.Przez szybę wozu spostrzegłem bez trudu, że czterej chłopcy zdążyli położyć ręce na biodrach dwu dziewczyn.Zjawiła się także pani Fire z włosami płonącymi czerwienią zachodu i w kostiumie z łatkami, ale na razie bez żadnego towarzysza.Z dziewczyn brakowało tylko ciemnowłosej.Dopiero gdy wjeżdżaliśmy w bramę Odkrywki, przypomniałem sobie, że ciemnowłosa jest nieobecna z powodu tych fotogramów przygotowywanych na jutrzejszą bądź pojutrzejszą prezentację.I mimo, iż wiedziałem już przecież, że cała Akcja jest blagą i parawanem mającym ukryć sprawy znacznie ciekawsze - poczułem coś na kształt absurdalnie dokuczliwego żalu.Wiadomo, nigdy i nigdzie nie rozwinie mi się żadna miła przygoda z którąkolwiek z tych dziewczyn.Nie zobaczę najprawdopodobniej żadnej z nich, podobnie jak nie zdążę już obejrzeć przemyślnego zestawu kilkuset kolorowych zdjęć rejestrujących przebieg Akcji Przestrzeń i Czas.Natomiast, choć trudno byłoby mi wyjaśnić, skąd się brało to przeświadczenie, byłem niemal pewien, że spotkam się jeszcze i porozmawiam z Grayem.WIOSNA“«Teraz dowiem się wszystkiego» - pomyślał K.i przytaknął żywo głową (.)”Franz Kafka “Proces”Jeszcze dwie lub trzy podobne wizyty i będę się czuł w tym gabinecie, jak u siebie w domu.Niemal wszystko było jak przedtem.Biurko z telefonami i monitorem, w rogu wygaszony BarwoMobil; pozostała nawet szachownica na ścianie.Z boku po prawej od drzwi maszyna do pisania, a nad nią pani Char.Ubrana w tę sama co poprzednio, urzędową sukienkę, na twarzy ma identyczny makijaż z niejaką rutyną zapewne odtwarzany co rano.Za plecami Szefa pionu B okna.W oknie oddzielone ramą dwa prostokąty jasnego niebo, po którym płyną Wiosenne chmurki.Okno jest uchylone, klimatyzacja wyłączona, rozkoszny chłód poranka pieści moje stopy.W czasie mojej dwudniowej nieobecności Wiosna na dobre rozgościła się w mieście.Konwojent, który zabierał mnie z lotniska, kolejna nowa twarz do zapamiętania, kazał kierowcy zatrzymać Wóz wcześniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]