[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Były marmurowe figurki skrzydlatych koni oraz marmurowe jednorożce.Była klepsydra kwadransowa i trzy pierścienie zrobione z lodu.Pobrudzony promień słoneczny - i wypolerowana łza wilkołaka.Pięć szalonych piłek, i Dor.- Huu-rraa! - krzyknął ptak trzepocząc z radości skrzydłami tak, że papiery, liście i pióra fruwały dookoła w miniaturowym huraganie wewnątrz gniazda.Potem ptak wzbił się w niebo.Wyglądało na to, że ptak lubił kolekcjonować różne rzeczy.Dor stał się częścią kolekcji.Czy był pierwszym człowiekiem, którego porwał ptak? Nie spostrzegł nikogo innego w gnieździe.A może inni zostali zjedzeni? Nie, nie widział ludzkich kości.Ale to nie stanowiło dowodu: ptak mógł trawić kości wraz z mięsem.Prawdopodobnie znał go za.cenny eksponat do swych zbiorów, ponieważ wydawał się fruwającym człowiekiem - przedstawicielem niezwykłego gatunku.Dor przeszedł przez te graty do krawędzi gniazda, by się rozejrzeć.Ale wszystko, co zobaczył, to gęstwina liści.Był pewien, że znajdzie się wysoko na drzewie i mógłby to być samobójczy skok.Czy zdoła zejść na dół? Pień drzewa, na którym ptak ulokował swe gniazdo, był okrągły, o gładkiej korze, wilgotny; jedynie fakt, że pień rozgałęział się tuż pod gniazdem umożliwiał jego utrzymanie się na wierzchołku.Dor był prawie pewien, że spadłby z niego.Po prostu nie miał wprawy we wspinaczce.Wiedział, że powinien szybko podjąć decyzję i przedsięwziąć coś, zanim Hurak wróci.Ale stwierdził, że paraliżuje go niemożność znalezienia jakiegokolwiek pozytywnego wyjścia.Skoczyć - znaczyło spaść i zginąć; wspinaczka kojarzyła się z upadkiem i śmiercią, pozostanie - oznaczało zjedzenie!- Nie wiem, co robić! - krzyknął bliski łez.- To proste - powiedział posążek jednorożca.- Zrób linę z fragmentów gniazda Huraka i spuść się na niej na ziemię.- Nie z mojego materiału! - sprzeciwiło się gniazdo.Dor wziął kawałek gotowej linki i cisnął ją z gniazda.Odskoczyła.Pociągnął trochę długiej słomki, z podobnym rezultatem.Spróbował z kilkoma ubraniami, te także straciły spoistość.Przytrzymał srebrny drut, ale ten był zbyt miękki i mógł łamać się w rękach.- Masz rację, gniazdo - powiedział.- Nie z twojego materiału.Rozejrzał się, chociaż opuściła go odwaga.- Nie masz innych pomysłów, obrączko?- Jestem magicznym pierścieniem - powiedziała złota obrączka.- Załóż mnie i wyraź jakiekolwiek życzenie.Jestem w pełni obdarzony mocą spełniania.Zatem jak to się stało, że skończył tutaj w górze? - pomyślał Dor.Ale nie mógł sobie pozwolić na to, żeby wybredzać.Założył pierścień na mały palec.- Życzę sobie znaleźć się bezpiecznie na ziemi.- Nic się nie wydarzyło.- Pierścień jest kłamcą - zawołała łza wilkołaka.- Nieprawda! - krzyknął pierścień.- Po prostu to wymaga trochę czasu.Odrobinę cierpliwości.Zaufaj mi.Wyszedłem z praktyki, to wszystko.To stwierdzenie zostało przywitane salwą urągliwego śmiechu ze strony innych artefaktów z gniazda Huraka.Dor oczyścił złom w jednym miejscu i położył się, próbując coś wymyślić.Lecz jego umysł nie pracował.Wtem owłosiona noga przekroczyła brzeg gniazda, a w ślad za nią druga, i para ogromnych zielonych oczu plus kolekcja mniejszych czarnych.- Skoczek! - krzyknął rozpromieniony Dor.- Jak mnie odnalazłeś?- Nigdy nie potrzebowałem cię szukać - zaświergotał pająk, przeciągając swój ładny odwłok przez krawędź.Różnobarwny futrzany pysk nigdy mu się tak nie podobał jak teraz! - Rutynowo przywiązałem się do ciebie liną kotwiczną.Kiedy ten Hurak cię porwał, byłem przyczepiony z tyłu, chociaż w dużej odległości.Ośmielam się stwierdzić, że faktycznie byłem niewidoczny.Naprawdę to zawiesiłem się na drzewie, ale od razu wspiąłem się do końca liny i znalazłem cię.- To wspaniale! Bałem się, że więcej cię nie zobaczę!- Zapomniałeś, że potrzebuję twojej magii, by uciec z tego świata.I chociaż ich dialog nie był zbyt treściwy, ponieważ Skoczek jeszcze nie znał wielu ludzkich słów, ale wyglądało to już na zupełnie normalną rozmowę.- Czy teraz możemy odejść?- Tak.Skoczek owinął Dora następną linką i przygotował się do spuszczenia go w dół przez listowie.Ale właśnie wtedy usłyszeli uderzenia olbrzymich skrzydeł.Hurak wracał!Skoczek wyskoczył z gniazda i zniknął w liściach.Dor przestraszony przypomniał sobie prawie natychmiast, że żaden pająk nie spadnie, gdyż chroni go jego linka kotwiczna.Dor mógł podobnie skoczyć, ale nie był pewien, czy jego kotwica była odpowiednio umocowana.Uciekinier usłyszał powrót Huraka właśnie w chwili, gdy Skoczek go zabezpieczył przed upadkiem.A może Dor był po prostu zbyt przestraszony, żeby zrobić to, co powinien, we właściwym czasie.Zobaczył tandetne upierzenie Huraka.Zakryło gniazdo.Coś upadło.- Huu-rraa! Potem ptak znowu odleciał w swojej nienasyconej pasji kolekcjonerskiej.Świeżo upuszczona do gniazda zdobycz poruszyła się.Wymachując nogami usunęła zasłonę z włosów.Wyprostowała się i usiadła.Dor zagapił się.Była to kobieta.Młoda, śliczna, dziewczęca.4 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Były marmurowe figurki skrzydlatych koni oraz marmurowe jednorożce.Była klepsydra kwadransowa i trzy pierścienie zrobione z lodu.Pobrudzony promień słoneczny - i wypolerowana łza wilkołaka.Pięć szalonych piłek, i Dor.- Huu-rraa! - krzyknął ptak trzepocząc z radości skrzydłami tak, że papiery, liście i pióra fruwały dookoła w miniaturowym huraganie wewnątrz gniazda.Potem ptak wzbił się w niebo.Wyglądało na to, że ptak lubił kolekcjonować różne rzeczy.Dor stał się częścią kolekcji.Czy był pierwszym człowiekiem, którego porwał ptak? Nie spostrzegł nikogo innego w gnieździe.A może inni zostali zjedzeni? Nie, nie widział ludzkich kości.Ale to nie stanowiło dowodu: ptak mógł trawić kości wraz z mięsem.Prawdopodobnie znał go za.cenny eksponat do swych zbiorów, ponieważ wydawał się fruwającym człowiekiem - przedstawicielem niezwykłego gatunku.Dor przeszedł przez te graty do krawędzi gniazda, by się rozejrzeć.Ale wszystko, co zobaczył, to gęstwina liści.Był pewien, że znajdzie się wysoko na drzewie i mógłby to być samobójczy skok.Czy zdoła zejść na dół? Pień drzewa, na którym ptak ulokował swe gniazdo, był okrągły, o gładkiej korze, wilgotny; jedynie fakt, że pień rozgałęział się tuż pod gniazdem umożliwiał jego utrzymanie się na wierzchołku.Dor był prawie pewien, że spadłby z niego.Po prostu nie miał wprawy we wspinaczce.Wiedział, że powinien szybko podjąć decyzję i przedsięwziąć coś, zanim Hurak wróci.Ale stwierdził, że paraliżuje go niemożność znalezienia jakiegokolwiek pozytywnego wyjścia.Skoczyć - znaczyło spaść i zginąć; wspinaczka kojarzyła się z upadkiem i śmiercią, pozostanie - oznaczało zjedzenie!- Nie wiem, co robić! - krzyknął bliski łez.- To proste - powiedział posążek jednorożca.- Zrób linę z fragmentów gniazda Huraka i spuść się na niej na ziemię.- Nie z mojego materiału! - sprzeciwiło się gniazdo.Dor wziął kawałek gotowej linki i cisnął ją z gniazda.Odskoczyła.Pociągnął trochę długiej słomki, z podobnym rezultatem.Spróbował z kilkoma ubraniami, te także straciły spoistość.Przytrzymał srebrny drut, ale ten był zbyt miękki i mógł łamać się w rękach.- Masz rację, gniazdo - powiedział.- Nie z twojego materiału.Rozejrzał się, chociaż opuściła go odwaga.- Nie masz innych pomysłów, obrączko?- Jestem magicznym pierścieniem - powiedziała złota obrączka.- Załóż mnie i wyraź jakiekolwiek życzenie.Jestem w pełni obdarzony mocą spełniania.Zatem jak to się stało, że skończył tutaj w górze? - pomyślał Dor.Ale nie mógł sobie pozwolić na to, żeby wybredzać.Założył pierścień na mały palec.- Życzę sobie znaleźć się bezpiecznie na ziemi.- Nic się nie wydarzyło.- Pierścień jest kłamcą - zawołała łza wilkołaka.- Nieprawda! - krzyknął pierścień.- Po prostu to wymaga trochę czasu.Odrobinę cierpliwości.Zaufaj mi.Wyszedłem z praktyki, to wszystko.To stwierdzenie zostało przywitane salwą urągliwego śmiechu ze strony innych artefaktów z gniazda Huraka.Dor oczyścił złom w jednym miejscu i położył się, próbując coś wymyślić.Lecz jego umysł nie pracował.Wtem owłosiona noga przekroczyła brzeg gniazda, a w ślad za nią druga, i para ogromnych zielonych oczu plus kolekcja mniejszych czarnych.- Skoczek! - krzyknął rozpromieniony Dor.- Jak mnie odnalazłeś?- Nigdy nie potrzebowałem cię szukać - zaświergotał pająk, przeciągając swój ładny odwłok przez krawędź.Różnobarwny futrzany pysk nigdy mu się tak nie podobał jak teraz! - Rutynowo przywiązałem się do ciebie liną kotwiczną.Kiedy ten Hurak cię porwał, byłem przyczepiony z tyłu, chociaż w dużej odległości.Ośmielam się stwierdzić, że faktycznie byłem niewidoczny.Naprawdę to zawiesiłem się na drzewie, ale od razu wspiąłem się do końca liny i znalazłem cię.- To wspaniale! Bałem się, że więcej cię nie zobaczę!- Zapomniałeś, że potrzebuję twojej magii, by uciec z tego świata.I chociaż ich dialog nie był zbyt treściwy, ponieważ Skoczek jeszcze nie znał wielu ludzkich słów, ale wyglądało to już na zupełnie normalną rozmowę.- Czy teraz możemy odejść?- Tak.Skoczek owinął Dora następną linką i przygotował się do spuszczenia go w dół przez listowie.Ale właśnie wtedy usłyszeli uderzenia olbrzymich skrzydeł.Hurak wracał!Skoczek wyskoczył z gniazda i zniknął w liściach.Dor przestraszony przypomniał sobie prawie natychmiast, że żaden pająk nie spadnie, gdyż chroni go jego linka kotwiczna.Dor mógł podobnie skoczyć, ale nie był pewien, czy jego kotwica była odpowiednio umocowana.Uciekinier usłyszał powrót Huraka właśnie w chwili, gdy Skoczek go zabezpieczył przed upadkiem.A może Dor był po prostu zbyt przestraszony, żeby zrobić to, co powinien, we właściwym czasie.Zobaczył tandetne upierzenie Huraka.Zakryło gniazdo.Coś upadło.- Huu-rraa! Potem ptak znowu odleciał w swojej nienasyconej pasji kolekcjonerskiej.Świeżo upuszczona do gniazda zdobycz poruszyła się.Wymachując nogami usunęła zasłonę z włosów.Wyprostowała się i usiadła.Dor zagapił się.Była to kobieta.Młoda, śliczna, dziewczęca.4 [ Pobierz całość w formacie PDF ]