[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie spotkał tam istot o wysokim Kirlianie, był torturowany i cu-78dem tylko uniknął śmierci.Jedyna istota wysokiego Kirliana, jaką tam napotkał, okaza-ła się jeszcze jednym transferowcem.Flint nie nadawał się do takich zadań; zaspokoiłjuż swój głód przygód.Nawet nie potrafił wypełnić misji; dopiero dziewczyna wydosta-ła go z pułapki.Niech ona zatem ruszy z kolejnym poselstwem! Impy nie będą go długoszukać.Wiedzą, że zapas powietrza w skafandrze wystarczy mu zaledwie na dzień, więcbędą przekonani, że zginął.Zmierć zatem była jedynym wyjściem dla niego.Ale Flint samobójcą nie był.Miał konkretny cel, odległy zaledwie o pięćset kilome-trów na północ.Krater Burg gdzie mieściła się opuszczona kopalnia z pozostawiony-mi w niej zapasami tlenu, wody i żywności.Był to jeden z kilkunastu kraterów w okoli-cy, i zanim Impy sprawdzą je wszystkie jeśli w ogóle mają taki zamiar to jego jużtam dawno nie będzie.Niewielkie mają szansę wytropić go i schwytać.Odległość była spora; jej przebycie, nawet skoczkiem, zajmie co najmniej piętnaściegodzin.Miejsce, do którego zmierzał, wybrał blisko punktu nie za blisko w któ-rym kończyć się będzie zapas powietrza w skafandrze.To powinno jeszcze bardziejutrudnić pościg.Lecz księżycowe widoki straciły już swe atrakcje.Sunął mozolnie po-nurą, ciągnącą się w nieskończoność równiną, zamknięty w ciasnej ciszy skafandra.Przypominał sobie coraz więcej rzeczy, o których mówił Szaman.Traktował je jakohistoryjki opowiadane dla rozrywki lub doraznej przyczyny, jak na przykład polowaniena dinozaury.Dopiero teraz zrozumiał ich właściwe znaczenie.Przed epoką matermisji przeludniona Ziemia zaczęta odczuwać rozpaczliwy głódsurowców i przestrzeni życiowej.Kolonizacja za pomocą statków wielopokoleniowychnie spełniła pokładanych w niej nadziei i była zbyt kosztowna.Próbowano zatem kolo-nizować okolice Ziemi.Pierwsi osadnicy trafili na Lunę, a niezbędne surowce potrzeb-ne do zagospodarowania czerpali już z zasobów miejscowych.Eksploatowano nie tylkoLunę i planety, lecz również sam Kosmos, wyciągając zeń wszystko, co tylko w nim było:skalne i lodowe meteory, planetoidy.Dużo łatwiej i taniej przychodziło czerpać z te-go co znajdowało się pod ręką, niż dowozić z Ziemi, przezwyciężając potężną grawita-cję planety.Wiele z tych wolno krążących w Kosmosie odłamów skalnych dzięki swymrozmiarom umożliwiło z czasem założenie na nich kolonii.Wewnątrz szczelnych kopuł wypełnionych powietrzem powstawały rozległe ogro-dy, a wirowy ruch powodował w nich normalny dobowy cykl.Rotacja ta dzięki sile od-środkowej zapewniała też normalną grawitację.Kiedy Szaman wyjaśniał Flintowi zja-wisko grawitacji, ten nic z tego nie pojmował.Dopiero pózniej lot promem kursującegomiędzy Ziemią a Luną sprawił, że kwestię tę zrozumiał nazbyt dobrze, dzięki chorobiewirowej.Rotacja w niewielkim pojezdzie zapewniała wprawdzie normalną wagę ciała,lecz głowa będąca bliżej środka niż stopy była lżejsza niż dolne partie ciała.Ciało na ta-kie zachwianie równowagi reagowało paskudnym samopoczuciem.Flint, który nigdyw życiu nie chorował, przeżył to okropnie.Praktyczną wiedzę o grawitacji i siłach od-79środkowych zdobył zatem w sposób nader dotkliwy.Wiedzieć, a rozumieć to dwie róż-ne rzeczy! A Flint wiedział dużo, lecz pojmował niewiele.Na promie zrozumiał wiele,ale czuł to we wnętrznościach.Ministrowie Imperialnej Ziemi przeliczyli się zakładając, że jest bardziej naiwny niżw rzeczywistości.Mimo swej wiedzy mylili się sądząc, że niewiedza jest synonimemgłupoty (nikt nie jest wolny od dychotomii wiedzy-zrozumienia!).Nafaszerowali gowiedzą o najbardziej rozwiniętych technikach galaktycznych o matermisji i trans-ferze pokładając nadzieje w jego fenomenalnej pamięci eidetycznej.Recytował naj-dłuższe teksty i zestawy formuł, których znaczenia nie pojmował.Nauczyli go czytać tyle, by wszystko doń docierało.A w rozmowach był jak wysoko wykształcony nieuk.Nauczono go najprzeróżniejszych technik walki i sposobów wychodzenia cało z opre-sji.Nie przewidzieli jednego: że tę praktyczną wiedzę on obróci kiedyś przeciw nim [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Nie spotkał tam istot o wysokim Kirlianie, był torturowany i cu-78dem tylko uniknął śmierci.Jedyna istota wysokiego Kirliana, jaką tam napotkał, okaza-ła się jeszcze jednym transferowcem.Flint nie nadawał się do takich zadań; zaspokoiłjuż swój głód przygód.Nawet nie potrafił wypełnić misji; dopiero dziewczyna wydosta-ła go z pułapki.Niech ona zatem ruszy z kolejnym poselstwem! Impy nie będą go długoszukać.Wiedzą, że zapas powietrza w skafandrze wystarczy mu zaledwie na dzień, więcbędą przekonani, że zginął.Zmierć zatem była jedynym wyjściem dla niego.Ale Flint samobójcą nie był.Miał konkretny cel, odległy zaledwie o pięćset kilome-trów na północ.Krater Burg gdzie mieściła się opuszczona kopalnia z pozostawiony-mi w niej zapasami tlenu, wody i żywności.Był to jeden z kilkunastu kraterów w okoli-cy, i zanim Impy sprawdzą je wszystkie jeśli w ogóle mają taki zamiar to jego jużtam dawno nie będzie.Niewielkie mają szansę wytropić go i schwytać.Odległość była spora; jej przebycie, nawet skoczkiem, zajmie co najmniej piętnaściegodzin.Miejsce, do którego zmierzał, wybrał blisko punktu nie za blisko w któ-rym kończyć się będzie zapas powietrza w skafandrze.To powinno jeszcze bardziejutrudnić pościg.Lecz księżycowe widoki straciły już swe atrakcje.Sunął mozolnie po-nurą, ciągnącą się w nieskończoność równiną, zamknięty w ciasnej ciszy skafandra.Przypominał sobie coraz więcej rzeczy, o których mówił Szaman.Traktował je jakohistoryjki opowiadane dla rozrywki lub doraznej przyczyny, jak na przykład polowaniena dinozaury.Dopiero teraz zrozumiał ich właściwe znaczenie.Przed epoką matermisji przeludniona Ziemia zaczęta odczuwać rozpaczliwy głódsurowców i przestrzeni życiowej.Kolonizacja za pomocą statków wielopokoleniowychnie spełniła pokładanych w niej nadziei i była zbyt kosztowna.Próbowano zatem kolo-nizować okolice Ziemi.Pierwsi osadnicy trafili na Lunę, a niezbędne surowce potrzeb-ne do zagospodarowania czerpali już z zasobów miejscowych.Eksploatowano nie tylkoLunę i planety, lecz również sam Kosmos, wyciągając zeń wszystko, co tylko w nim było:skalne i lodowe meteory, planetoidy.Dużo łatwiej i taniej przychodziło czerpać z te-go co znajdowało się pod ręką, niż dowozić z Ziemi, przezwyciężając potężną grawita-cję planety.Wiele z tych wolno krążących w Kosmosie odłamów skalnych dzięki swymrozmiarom umożliwiło z czasem założenie na nich kolonii.Wewnątrz szczelnych kopuł wypełnionych powietrzem powstawały rozległe ogro-dy, a wirowy ruch powodował w nich normalny dobowy cykl.Rotacja ta dzięki sile od-środkowej zapewniała też normalną grawitację.Kiedy Szaman wyjaśniał Flintowi zja-wisko grawitacji, ten nic z tego nie pojmował.Dopiero pózniej lot promem kursującegomiędzy Ziemią a Luną sprawił, że kwestię tę zrozumiał nazbyt dobrze, dzięki chorobiewirowej.Rotacja w niewielkim pojezdzie zapewniała wprawdzie normalną wagę ciała,lecz głowa będąca bliżej środka niż stopy była lżejsza niż dolne partie ciała.Ciało na ta-kie zachwianie równowagi reagowało paskudnym samopoczuciem.Flint, który nigdyw życiu nie chorował, przeżył to okropnie.Praktyczną wiedzę o grawitacji i siłach od-79środkowych zdobył zatem w sposób nader dotkliwy.Wiedzieć, a rozumieć to dwie róż-ne rzeczy! A Flint wiedział dużo, lecz pojmował niewiele.Na promie zrozumiał wiele,ale czuł to we wnętrznościach.Ministrowie Imperialnej Ziemi przeliczyli się zakładając, że jest bardziej naiwny niżw rzeczywistości.Mimo swej wiedzy mylili się sądząc, że niewiedza jest synonimemgłupoty (nikt nie jest wolny od dychotomii wiedzy-zrozumienia!).Nafaszerowali gowiedzą o najbardziej rozwiniętych technikach galaktycznych o matermisji i trans-ferze pokładając nadzieje w jego fenomenalnej pamięci eidetycznej.Recytował naj-dłuższe teksty i zestawy formuł, których znaczenia nie pojmował.Nauczyli go czytać tyle, by wszystko doń docierało.A w rozmowach był jak wysoko wykształcony nieuk.Nauczono go najprzeróżniejszych technik walki i sposobów wychodzenia cało z opre-sji.Nie przewidzieli jednego: że tę praktyczną wiedzę on obróci kiedyś przeciw nim [ Pobierz całość w formacie PDF ]