[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Roześmiał się przy tym cynicznie.- To fatalne, że on nie był jej gastrologiem!Wcale nie wierzył kobietom.Kiedy niepewnie zapytałem, dla­czego żenił się tyle razy, wydawał się rozdrażniony tym pyta­niem.- Dlatego, że kochałem te ich dupy.Swobodnie określał kobiety tym słowem.Mężczyzn nazywał gówniarzami albo ryłami i to brzmiało w jego ustach wprost pieszczotliwie.Mówił „gówniarzu” tym, których kochał, takim jak - John Decker, W.C.Fields, Roland Young, Thomas Mitchell j i Gene Flower.Byłem bardzo szczęśliwy, kiedy włączył mnie j pomiędzy swoich „gówniarzy”.Ciągle jednak powracał do tego, że mam zdolności aktorskie, więc powinienem wyjechać do Anglii i tam uczyć się dykcji.Nadmienił, że w swoim czasie jego siostra, Ethel, była prawie zaręczona z Churchillem, z którym on także się przyjaźni.Zrozumiałem, dlaczego zarówno jeden, jak drugi mówi tak dźwięcznie, to płynie z ich wspólnego chyba szacunku dla języka.Podał mi szereg słów o szczególnie odpowiadającym mu brzmieniu: jałmużniczy, ekspektatywa, defloracja, gloryfikowany, wirulentny.Tak akcentował słowa, że w każdym czuło się cały świat.Potem parsknął tym swoim szatańskim śmiechem i powiedział, że stary Roosevelt i Churchill umieją słów używać.- Oni wolą zalecać się do słów niż do kobiety; może to rzeczywiście za dużo powiedziane, ale myślę, że można by tu postawić znak równania.Mój biedny brat, Lionel, używa słów tylko po to, by je młócić.Sprawia, że słowa cierpią.I od razu zaczął z innej beczki, pytając, co czytałem poza Biblią.Złożyłem mu sprawozdanie, a przecież nawet nie wspomniałem o Szekspirze.Wiedziałem, że rozmawiam z człowiekiem, który zna każde słowo, jakie Szekspir kiedykolwiek napisał.Ale on mi nie przepuścił.- Dlaczego pomijasz starego Billa?- Szekspir mnie przeraża.Nigdy nie będę umiał grać w jego sztukach.Za dużo ludzi ma pojęcie, jak należy to robić.Zresztą to jest dla tych, którzy mówią dobrą angielszczyzną.Chrapnął jakoś bardzo głośno i grubiańsko, i powiedział:- Gówno! Ja, Amerykanin, grałem Szekspira w Londynie, aż ich tam w gardłach ściskało.Kiedyś powinieneś zagrać Otella, bratku.Otello nie jest angielski, zwykle grają go jacyś angielscy pedryle, grają go jak Murzyna z Harlemu.Bóg świadkiem, że Murzyn z Harlemu ma dostatecznie dużo trudności, po co go obarczać Otellem na dodatek? Zresztą, nie zapominaj, że Otello był Arabem, Maurem, muzułmaninem.Telefon zadzwonił znowu.- Tak, kochanie.Będę zaraz.Wstał i wiedziałem, że nasze spotkanie dobiegło końca.Bardzo mile odprowadził mnie do drzwi i zapytał, czy mam czym zjechać ze wzgórza.Nie wyjawiłem, że po rozmowie z nim wyrosły mi skrzydła u ramion, więc żaden samochód doprawdy nie jest potrzebny.Kiedy wychodziłem, powiedział:- Chciałbym, bratku, zaprosić cię na kolację, ale niestety jestem ożeniony z młodą dziewczyną, która prawdopodobnie od razu miałaby ochotę pójść z tobą do łóżka.I znów parsknął tym szczególnym, smutnym śmiechem.Uśmie­chnąłem się słabo i odszedłem.Zawołał za mną:- Ja nie żartowałem.Kiedyś dam ci moją zbroję.Nie przypuszczałem, że kiedykolwiek jeszcze się z nim zobaczę.Sztuka „Czyste łóżka” nie schodziła z afisza, ale natrafiłem na pewne opory ze strony Mae West co do gaży.Miałem nadzieję, że będę stałym członkiem jej zespołu, i powiedziałem, że podpiszę kontrakt siedmioletni, jeżeli dostanę dwadzieścia pięć dolarów tygodniowo.Ona mnie jednak odprawiła, chwała Bogu.Później spotkałem ją przypadkiem.- No, spisujesz się bardzo dobrze, mały, składają mi najróżnie­jsze meldunki o tobie - powiedziała.- Tak, panno West, dzięki pani i temu, że pozwoliła mi pani grać w tej sztuce.- Och, mały, ja nie chcę sobie przypisywać żadnej zasługi - i wyrecytowała swoją słynną kwestię.- Może byś przyszedł kiedyś do mnie?Nigdy nie wiedziałem, czy ona nie żartuje, ponieważ wszystko cokolwiek mówiła, było wieloznaczne.Odpowiedziałem tak samo grzecznie i zdawkowo, że przyjdę z przyjemnością, ale zaprosiła mnie jeszcze tamtego dnia wieczorem.Mieszkała wówczas w uro­czym wielkim hotelu w jednej z najbardziej ekskluzywnych części Hollywood.Stawiłem się tam.Chłopiec hotelowy poprowadził mnie do windy i zawiózł prosto na najwyższe piętro.Mae sama mi otworzyła - oszałamiająca istota o pięknej, przeczystej cerze, jak biały jedwab podświetlony, o łagodnych żywych oczach i rozpuszczonych włosach blond.Była w białym negliżu, osłaniającym jej piersi tylko trochę; rowek między nimi przyprawiał o zawrót głowy.Wszystko w tym apartamencie jaśniało bielą bez żadnych kolorów, poza nią samą.Przyrządziła mi cocktail i usiedliśmy.- Wiesz, specjalnie interesuję się tobą.Jesteś jednym z moich chłopców.Jak ci się ten hotel podoba?- Och, myślę, że tu jest uroczo.- Cała ta buda należy do mnie.Miałam przyjaciela: tak się złożyło, że to Murzyn.Znasz go? Tiger Jones.- Tak, oczywiście.- No, pewnego dnia, chciałam wprowadzić go tutaj i powie­dzieli mi, że nie wolno, więc kazałam im się wypchać trocinami i po prostu ten hotel kupiłam.Podała kolację i rozmawialiśmy.Zapytała, czy mam przyjaciół­kę, na co odpowiedziałem, że tak, chociaż nigdy nie myślałem o Sylwii w ten sposób.Posypały się inne pytania natury osobistej.Przyjąłem, że ona jest taka swobodna wobec mnie dlatego, że grałem w sztuce wystawianej przez nią.Po kolacji powiedziała:- Mogę mieć dla ciebie wspaniałą rolę w nowej sztuce.Myślę bardzo poważnie o zabraniu cię do Nowego Jorku.Ale chciałabym zobaczyć, jak ty to zagrasz, więc jeżeli nie masz nic przeciwko temu, zrobimy małą próbę jeszcze dzisiaj.Ledwie ukończyłem wtedy dwadzieścia jeden lat.Sam na sam z tą niewiarygodną kobietą, czułem się dosyć nieswojo.- Jeżeli nie masz nic przeciwko temu - powiedziała - przejdźmy do buduaru, bo tam jest maszynopis.Nieomal chyłkiem wszedłem za nią do sypialni.Znów wszystko jaśniało bielą, z tą tylko różnicą, że sufit był lustrzany.Przy ogromnym łożu piętrzyły się piękne skórzane pudła.Pogrzebała w jednym z nich i wyciągnęła jakiś scenariusz.- Zgaś światła, chłopcze, rażą mnie w oczy.Zgasiłem światła i usiadłem w fotelu w drugim końcu pokoju.- Otóż ta scena jest taka.Grasz kogoś w rodzaju Lotaria, ja leżę w łóżku.- Upozowała się na ogromnym łożu.- Letnia noc, upał, jest mi za gorąco, więc powoli zaczynam się rozbierać.– I zdjęła peniuar: została w krótkiej koszulce zupełnie przezroczys­tej.- Gorąco mi strasznie, aż się skręcam.-I zaczęła się skręcać, a ja patrzyłem na nią.Jak? No dobrze, patrzyłem ciekaw dalszego ciągu.Powiedziała nagle:- Wtem co widzę? Ktoś wchodzi przez okno.Młody człowiek, który prześladuje mnie swoim uwielbieniem.Podszedłem do okna.- Stoi tak, jak ty stoisz teraz.A mnie przebiega dreszczyk, bo on uwielbia mnie od tak dawna.Ale sięgam po suknię, nakrywam się.Nie zrażony, rusza od okna, podchodzi coraz bliżej i ja patrząc na tego mężczyznę, uświadamiam sobie, że gotowa jestem ulec oczarowaniu.Podejdź, mały, pokaż mi, jak zagrasz tę rolę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl