[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I skąd dowiedzieli się o armii centaurów? Wydaje misię, że o tym mówiłeś - czy może tylko śniłam?- Prawda, powiedziałem to - przyznał golem.- To znaczy, to wy wymyśliliście tęwiadomość? Usłyszałem ją, gdy byłem u Arnolda.Wtedy rozumiałem język Mundańczyków.- To my - potwierdził Dor.- Podsunęliśmy im również wiadomość, że Smash jesttale nadzwyczajnie silny tylko wtedy, kiedy jest wściekły, a wścieka się wtedy, gdy jestgłodny.Bardzo prędko przynieśli mu pożywienie.Musieli więc zrozumieć, co mówiliśmy.Ale jak?- Zaraz się dowiemy - powiedział Grundy, cofając się w mrok.- Ktoś nadchodzi.Iren puściła rękę chłopca i mógł ją wyciągnąć ze szczeliny w ścianie.Ramię miałzdrętwiałe po tylu godzinach tkwienia w niewygodnej pozycji, ale nie żałował tego.Dobrze,że się zaręczyli.Znał ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że będzie z niej dobra żona.Możekłótliwa, lecz do lego był przyzwyczajony - taka była jego matka, Cameleon, w swojej faziemądrości.Właściwie to kłótliwa, bystra kobieta wcale nie jest taka bystra, ale nikt niezdołałby jej tego wytłumaczyć.Iren, jak i jej nieznośna matka, miała wyczucie powinności,związanych ze swym statusem.Złośliwości Królowej Iris nigdy nie godziły bezpośrednio wKróla Trenta.Jeżeli on sam, Dor, zostałby kiedyś prawdziwym Królem, to Iren nigdy nieusiłowałaby podważyć jego władzy.I chyba to było o wiele ważniejsze niż jej uroda.Musiałjednak przyznać, że stała się bardzo zgrabna.Owe muśnięcia, którymi go oczarowała - co taksprytnie zauważył Grundy - cudownie spełniły swe zadanie.Najwyrazniej próbowała gousidlić i przez to uzyskać zaręczyny - no i udało jej się.Jak to kiedyś powiedziała Gorgona,dziewczyna miała nad nim całkowitą władzę.Gorgona nie wspomniała jednak o tym, że takaniewola jest bardzo przyjemna dla pojmanego, tak jak ciepły sweter w chłodny dzień.DobryMag Humfrey bez wątpienia był teraz szczęśliwy, mimo uprzednich zastrzeżeń.Taknaprawdę to męskie protesty przeciw małżeństwu przypominały protesty Iren przeciwprzyglądaniu się jej nogom - stanowiły raczej pozory niż prawdę.Pojawienie sięMundańczyków kazało Dorowi wrócić do rzeczywistości.Byli to trzej strażnicy, jeden z nichniósł metalową sztabę.Zatrzymali się przed celą Iren i owym łomem wyważyli drzwi,.Najwyrazniej inaczej nie można było ich otworzyć.Jeden ze strażników wszedł do środka i chwycił dziewczynę.Nie opierała się.Równiedobrze jak Dor wiedziała, że chodziło o oczekiwane przesłuchanie.Postara się, by zabrali jądo stajni, w której trzymali Arnolda, choćby po to, by udowodnić jej, że kłamie.Wtedyspróbuje odsunąć rygiel, blokujący przegrodę zajmowaną przez centaura, albo każe rosnąćjakiejś groznej roślinie.- Przecież niema nasion! - Grundy! - wyszeptał chłopak.- Poszukaj nasion Iren!Mogą jej być potrzebne!- Postaram się - odparł golem.Wyczołgał się przez szparę znikł.Do lochu wszedł Król Oary.- Rn xnf gd sgd Jhmf r cztfgsdq - powiedział.- Wgzs hr xntq Izfhb?- Nie rozumiem - odparła Iren.- Jego Wysokość Król Oary pyta, jaki jest twój magiczny talent - przetłumaczyłjeden ze strażników.Miał zły akcent, ale można go było zrozumieć.- Znasz język Xanth? - zdumiała się.- Jak to możliwe?- Nie musisz wiedzieć - pouczył ją strażnik. Odpowiedz tylko na pytanie,wiedzmo!A wiec jeden z tutejszych Mundańczyków mówił po xanthyjsku! Dor zaczął się nadtym zastanawiać.To wyjaśniało podsłuchiwanie; ale gdzie ów człowiek się tego nauczył?Musiał się stykać z mieszkańcami Xanth.- Utop się w wychodku!Dor skrzywił się.Mogła przeholować z bezczelnością!- Król może użyć przemocy - ostrzegł ją strażnik. Lepiej odpowiedz, flądro!Wydawała się przestraszona - i chyba tak w istocie było lecz rozgniewały ją oweobrazliwe określenia.- - Ty odpowiedz pierwszy, lizusie! - rzekła ugodowo.%7łołnierz też uznał, że wzajemne ustępstwa to najlepsze wyjście z sytuacji.- Poznałem szpiega z twojego kraju, dziewko.Szybko łapię języki;nauczył mnie.Potem powrócił do Xanth.- I złożył raport mojemu ojcu, Królowi Trentowi! - wykrzyknęła.- Obiecałeś muukład handlowy, ty oszuście, jeżeli sam przybędzie go negocjować?- Teraz twoja kolej, gadaj, bezczelna!- Dobra, łobuzie! Mój talent magiczny to hodowanie roślin.W parę chwil mogęwyhodować drzewo z nasienia.Podglądający przez szpary Dor nie widział zbyt wyraznie twarzy strażnika, był jednakpewien, że pojawił się na niej chytry uśmieszek.Podsłuchiwacz uważał, że swoje wie - niechciał jednak zdradzić swego sekretu, więc musiał wszystko przetłumaczyć Królowi.- Rdg fzud sgd khd - powiedział.- H vzms agd sątsg! - rzucił oschle Oary.- Jego.Wysokość podejrzewa, że nas oszukujesz - przetłumaczył strażnik.- Jaki jesttwój prawdziwy talent magiczny?- Co to obchodzi tego starego tłuściocha? Teraz nie czaruję.- Używaliście magii, kiedy przyszliście.Ogr użył swej nadnaturalnej siły, żebyzniszczyć naszą bramę; wszyscy mówiliście naszym językiem.Teraz ogr jest słaby, no imówicie po swojemu.Co się stało z magią?Język! Dor klął sam siebie za przeoczenie tego szczegółu.Jasne, że to zdradziło ichtajemnicę! Król Trent musiał posługiwać się tłumaczem -może tym właśnie człowiekiem-więc fakt, że oni rozmawiali swobodnie, natychmiast zaalarmował przebiegłego KrólaOary'ego.Wiedział, że dysponują działającą magią i chciał poznać umożliwiający tomechanizm.- Cóż, może coś wymyślę, jeżeli przyniesiesz mi jakieś nasiona, kanalio - powiedziałaIren.- Na pewno potrafię hodować rośliny, jeśli tylko znajdę odpowiednie do tego miejsce.Wspaniale! Ciągle próbowała dostać się do stajni, a tam rzeczywiście jej talentzadziała.Mundańczycy byli jednak przekonani o swoich racjach.- Król powiedział, że łżesz, dziewko, więc łżesz! - odezwał się strażnik.- Pytamjeszcze raz - jaki jest twój prawdziwy talent magiczny? Czy możesz mówić różnymi językamii sprawiać, by i inni to potrafili?- Jasne, że nie, łotrze.Przecież wtedy nie musiałbyś tłumaczyć tego, co mówię JegoNiskości Królowi Puddingobrzuchowi, no nie?Mogę zaczarować tylko rośliny.- Rdg vhkk mus sdkk - rzekł do Króla strażnik.- Vd rgzkk Izjd sdkk - odparł Król.- Snqstqg ghd hm egnms ne ghl.Dwaj pozostali strażnicy pochwycili dziewczynę za ręce i przywlekli ją przed celęDora.- Książę Dorze! - zawołał tłumacz.- Odpowiedz na nasze pytanie, albo zobaczysz,co potrafimy.Dor milczał, nie wiedząc, co zrobić.- Qho nee gdq bknsgrd - rozkazał Król.Strażnicy zdarli z Iren żakiet i futro ze srebrzystą wyściółką, choć szarpała się iwymyślała im.Potem tłumacz złapał za brzeg dekoltu i szarpnął gwałtownie.Rozdarł przódbluzki, odkrywając piękne piersi dziewczyny.Zaszokowana tą fizyczną przemocą usiłowałazasłonić się rękami, ale dwaj pozostali trzymali ją mocno.- Vdkk, knnj zs sgzs! - krzyknął z podziwem Król.- H sgntfgs nmkx gdq kdfr vdqdfnnc!Dor nie zrozumiał ani jednego słowa, ale niemal natychmiast pojął sens tej przemowy.Król, tłumacz i obaj strażnicy gapili się na ciało dziewczyny, on, Dor, także.Sądził, żedziewczyna figurą nie dorównuje Gorgonie - ale to się zmieniło od czasu, kiedy ją ostatniowidział w tak niekompletnym stroju.Miał okazję przyjrzeć się jej pod- -czas sprzeczki wfosie, lecz były wtedy, i inne rozrywki.W czasie podróży na południe, ku WyspieCentaurów, dziewczyna szczelnie się okryła, no i jej wspaniałe nogi chyba skutecznieodciągnęły uwagę chłopca od innych jej uroków [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.- I skąd dowiedzieli się o armii centaurów? Wydaje misię, że o tym mówiłeś - czy może tylko śniłam?- Prawda, powiedziałem to - przyznał golem.- To znaczy, to wy wymyśliliście tęwiadomość? Usłyszałem ją, gdy byłem u Arnolda.Wtedy rozumiałem język Mundańczyków.- To my - potwierdził Dor.- Podsunęliśmy im również wiadomość, że Smash jesttale nadzwyczajnie silny tylko wtedy, kiedy jest wściekły, a wścieka się wtedy, gdy jestgłodny.Bardzo prędko przynieśli mu pożywienie.Musieli więc zrozumieć, co mówiliśmy.Ale jak?- Zaraz się dowiemy - powiedział Grundy, cofając się w mrok.- Ktoś nadchodzi.Iren puściła rękę chłopca i mógł ją wyciągnąć ze szczeliny w ścianie.Ramię miałzdrętwiałe po tylu godzinach tkwienia w niewygodnej pozycji, ale nie żałował tego.Dobrze,że się zaręczyli.Znał ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że będzie z niej dobra żona.Możekłótliwa, lecz do lego był przyzwyczajony - taka była jego matka, Cameleon, w swojej faziemądrości.Właściwie to kłótliwa, bystra kobieta wcale nie jest taka bystra, ale nikt niezdołałby jej tego wytłumaczyć.Iren, jak i jej nieznośna matka, miała wyczucie powinności,związanych ze swym statusem.Złośliwości Królowej Iris nigdy nie godziły bezpośrednio wKróla Trenta.Jeżeli on sam, Dor, zostałby kiedyś prawdziwym Królem, to Iren nigdy nieusiłowałaby podważyć jego władzy.I chyba to było o wiele ważniejsze niż jej uroda.Musiałjednak przyznać, że stała się bardzo zgrabna.Owe muśnięcia, którymi go oczarowała - co taksprytnie zauważył Grundy - cudownie spełniły swe zadanie.Najwyrazniej próbowała gousidlić i przez to uzyskać zaręczyny - no i udało jej się.Jak to kiedyś powiedziała Gorgona,dziewczyna miała nad nim całkowitą władzę.Gorgona nie wspomniała jednak o tym, że takaniewola jest bardzo przyjemna dla pojmanego, tak jak ciepły sweter w chłodny dzień.DobryMag Humfrey bez wątpienia był teraz szczęśliwy, mimo uprzednich zastrzeżeń.Taknaprawdę to męskie protesty przeciw małżeństwu przypominały protesty Iren przeciwprzyglądaniu się jej nogom - stanowiły raczej pozory niż prawdę.Pojawienie sięMundańczyków kazało Dorowi wrócić do rzeczywistości.Byli to trzej strażnicy, jeden z nichniósł metalową sztabę.Zatrzymali się przed celą Iren i owym łomem wyważyli drzwi,.Najwyrazniej inaczej nie można było ich otworzyć.Jeden ze strażników wszedł do środka i chwycił dziewczynę.Nie opierała się.Równiedobrze jak Dor wiedziała, że chodziło o oczekiwane przesłuchanie.Postara się, by zabrali jądo stajni, w której trzymali Arnolda, choćby po to, by udowodnić jej, że kłamie.Wtedyspróbuje odsunąć rygiel, blokujący przegrodę zajmowaną przez centaura, albo każe rosnąćjakiejś groznej roślinie.- Przecież niema nasion! - Grundy! - wyszeptał chłopak.- Poszukaj nasion Iren!Mogą jej być potrzebne!- Postaram się - odparł golem.Wyczołgał się przez szparę znikł.Do lochu wszedł Król Oary.- Rn xnf gd sgd Jhmf r cztfgsdq - powiedział.- Wgzs hr xntq Izfhb?- Nie rozumiem - odparła Iren.- Jego Wysokość Król Oary pyta, jaki jest twój magiczny talent - przetłumaczyłjeden ze strażników.Miał zły akcent, ale można go było zrozumieć.- Znasz język Xanth? - zdumiała się.- Jak to możliwe?- Nie musisz wiedzieć - pouczył ją strażnik. Odpowiedz tylko na pytanie,wiedzmo!A wiec jeden z tutejszych Mundańczyków mówił po xanthyjsku! Dor zaczął się nadtym zastanawiać.To wyjaśniało podsłuchiwanie; ale gdzie ów człowiek się tego nauczył?Musiał się stykać z mieszkańcami Xanth.- Utop się w wychodku!Dor skrzywił się.Mogła przeholować z bezczelnością!- Król może użyć przemocy - ostrzegł ją strażnik. Lepiej odpowiedz, flądro!Wydawała się przestraszona - i chyba tak w istocie było lecz rozgniewały ją oweobrazliwe określenia.- - Ty odpowiedz pierwszy, lizusie! - rzekła ugodowo.%7łołnierz też uznał, że wzajemne ustępstwa to najlepsze wyjście z sytuacji.- Poznałem szpiega z twojego kraju, dziewko.Szybko łapię języki;nauczył mnie.Potem powrócił do Xanth.- I złożył raport mojemu ojcu, Królowi Trentowi! - wykrzyknęła.- Obiecałeś muukład handlowy, ty oszuście, jeżeli sam przybędzie go negocjować?- Teraz twoja kolej, gadaj, bezczelna!- Dobra, łobuzie! Mój talent magiczny to hodowanie roślin.W parę chwil mogęwyhodować drzewo z nasienia.Podglądający przez szpary Dor nie widział zbyt wyraznie twarzy strażnika, był jednakpewien, że pojawił się na niej chytry uśmieszek.Podsłuchiwacz uważał, że swoje wie - niechciał jednak zdradzić swego sekretu, więc musiał wszystko przetłumaczyć Królowi.- Rdg fzud sgd khd - powiedział.- H vzms agd sątsg! - rzucił oschle Oary.- Jego.Wysokość podejrzewa, że nas oszukujesz - przetłumaczył strażnik.- Jaki jesttwój prawdziwy talent magiczny?- Co to obchodzi tego starego tłuściocha? Teraz nie czaruję.- Używaliście magii, kiedy przyszliście.Ogr użył swej nadnaturalnej siły, żebyzniszczyć naszą bramę; wszyscy mówiliście naszym językiem.Teraz ogr jest słaby, no imówicie po swojemu.Co się stało z magią?Język! Dor klął sam siebie za przeoczenie tego szczegółu.Jasne, że to zdradziło ichtajemnicę! Król Trent musiał posługiwać się tłumaczem -może tym właśnie człowiekiem-więc fakt, że oni rozmawiali swobodnie, natychmiast zaalarmował przebiegłego KrólaOary'ego.Wiedział, że dysponują działającą magią i chciał poznać umożliwiający tomechanizm.- Cóż, może coś wymyślę, jeżeli przyniesiesz mi jakieś nasiona, kanalio - powiedziałaIren.- Na pewno potrafię hodować rośliny, jeśli tylko znajdę odpowiednie do tego miejsce.Wspaniale! Ciągle próbowała dostać się do stajni, a tam rzeczywiście jej talentzadziała.Mundańczycy byli jednak przekonani o swoich racjach.- Król powiedział, że łżesz, dziewko, więc łżesz! - odezwał się strażnik.- Pytamjeszcze raz - jaki jest twój prawdziwy talent magiczny? Czy możesz mówić różnymi językamii sprawiać, by i inni to potrafili?- Jasne, że nie, łotrze.Przecież wtedy nie musiałbyś tłumaczyć tego, co mówię JegoNiskości Królowi Puddingobrzuchowi, no nie?Mogę zaczarować tylko rośliny.- Rdg vhkk mus sdkk - rzekł do Króla strażnik.- Vd rgzkk Izjd sdkk - odparł Król.- Snqstqg ghd hm egnms ne ghl.Dwaj pozostali strażnicy pochwycili dziewczynę za ręce i przywlekli ją przed celęDora.- Książę Dorze! - zawołał tłumacz.- Odpowiedz na nasze pytanie, albo zobaczysz,co potrafimy.Dor milczał, nie wiedząc, co zrobić.- Qho nee gdq bknsgrd - rozkazał Król.Strażnicy zdarli z Iren żakiet i futro ze srebrzystą wyściółką, choć szarpała się iwymyślała im.Potem tłumacz złapał za brzeg dekoltu i szarpnął gwałtownie.Rozdarł przódbluzki, odkrywając piękne piersi dziewczyny.Zaszokowana tą fizyczną przemocą usiłowałazasłonić się rękami, ale dwaj pozostali trzymali ją mocno.- Vdkk, knnj zs sgzs! - krzyknął z podziwem Król.- H sgntfgs nmkx gdq kdfr vdqdfnnc!Dor nie zrozumiał ani jednego słowa, ale niemal natychmiast pojął sens tej przemowy.Król, tłumacz i obaj strażnicy gapili się na ciało dziewczyny, on, Dor, także.Sądził, żedziewczyna figurą nie dorównuje Gorgonie - ale to się zmieniło od czasu, kiedy ją ostatniowidział w tak niekompletnym stroju.Miał okazję przyjrzeć się jej pod- -czas sprzeczki wfosie, lecz były wtedy, i inne rozrywki.W czasie podróży na południe, ku WyspieCentaurów, dziewczyna szczelnie się okryła, no i jej wspaniałe nogi chyba skutecznieodciągnęły uwagę chłopca od innych jej uroków [ Pobierz całość w formacie PDF ]