[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy zebrali już ponad tuzin trupów, przetransportowali je do laboratorium Mistrza Zombich.Pracowała tam Millie, zmizerniała i rozczochrana, ale uniosła oczy i uśmiechnęła się, kiedy Dor wszedł.- Och, jesteś bezpieczny, Dor! Tak się martwiłam!- Martw się o swojego narzeczonego - powiedział krótko.- On wykonuje ciężką pracę.- Z pewnością tak - powiedziała Vadne.Przesuwała ciała, przeobrażając je w duże kule, które łatwo było toczyć, potem przywracała im normalny kształt.Wynik tego był widoczny.Mistrz produkował zombich trzy razy szybciej niż we własnym zamku.Czas zużywał głównie na sam proces przemiany.- On wytwarza armię do obrony tego zamku!- Dor też wiele zrobił! - powiedziała Millie śmiało.Pochlebiony na przekór sobie, Dor zdał sobie sprawę, że Millie wciąż coś do niego czuje i nadal mógł.Lecz musiał to pragnienie zdławić.Nie tylko dlatego, że jego czas w tym świecie był ograniczony, ale gdyby się wtrącił w ten szczególny aspekt historii i ugruntował to, wtedy w paradoksalny sposób zanegowałby całą swoją misję.Teraz Millie była zaręczona z innym mężczyzną i Dor nie miał prawa, żeby.żeby zrobić to, czego tak pragnął.- Wszyscy robimy, co możemy, dla dobra całej Krainy Xanth - powiedział jakoś niepewnie, rozwijając dalej swoje myśli.O ile lepiej byłoby dla niego, gdyby zdołał poznać jakąś dziewczynę w jego wieku i o podobnym statusie i.- Żałuję, że nie mam talentu pełnego Maga, jak ty - powiedziała Vadne do Mistrza Zombich, kiedy zmieniała kształt następnego trupa.Dor wiedział, że była w stanie poradzić sobie z żywymi i kiedyś żywymi, i z nieożywionymi rzeczami, takimi jak magiczny pierścień.Naprawdę miała świetny talent o szerokiej rozpiętości.- Naprawdę go masz - powiedział Mistrz Zombich zdumiony.- Nie, jestem jedynie neo-Czarodziejką.- Nazwałbym twój topologiczny talent magią kalibru Maga - powiedział, przekształcając kolejnego trupa w zombiego.Niemal pojaśniała od tego komplementu, który wywołał nawet większy wstrząs, ponieważ było jasne, że Mistrz Zombich wierzył w to, co mówił, nieświadom efektu.Spojrzała na Mistrza Zombich na nowo go szacując.Co za potencjał tkwi w komplemencie, pomyślał Dor i zakodował tę informację w pamięci na przyszły użytek.Dor wyszedł, żeby przynieść więcej ciał.Skoczek pomagał mu jak zwykle.Pracowali, aż dzień zaczął zanikać i powoli siły goblinów i harpii malały, podczas gdy siły zombich rosły.Harpie-zombi były teraz wysyłane do obrony w powietrzu, znacznie ułatwiając sytuację.To jeszcze nie usatysfakcjonowało Dora.Wstąpił w arras z misją zdobycia eliksiru, żeby przywrócić zombiemu życie.Ale, kiedy go zdobył, obarczono go misją przekonania Mistrza Zombich na rzecz Króla.Teraz zakończył ją także.i miał rzucić się na jeszcze jedną wyprawę.Co to było?Ach, przypomniał sobie.Ta głupawa wojna pomiędzy goblinami i harpiami - czy było możliwe zrobienie z tym porządku? Zamiast bronić Zamku Roogna przed zniszczeniem z obydwu stron? Dlaczego po prostu nie lepiej usunąć problemy, które spowodowały wojnę?Rozważał to już wcześniej i nie miał odpowiedzi.Ale wtedy było za wiele czynników.Teraz Zamek wygrywał.Teraz był czas i wiedział więcej o dostępnej magii.Na przykład magiczna obręcz prowadząca do mrocznego, konserwującego jeziora.- To jest to! - krzyknął.Skoczek wbił w niego cztery lub pięcioro oczu.- Czy jest coś, o czym nie pomyślałem?- Zawiąż mnie tak, żebym nie mógł wpaść.Muszę przejść przez obręcz i porozmawiać z Mózgo-koralem.Pająk nie dyskutował ani nie pytał.Przypasał potężną linkę do Dora.Dor oparł magiczną obręcz o ścianę i przełożył przez nią głowę.- Mózgo-koralu! - Pomyślał, znowu stwierdzając, że niemożliwe jest oddychanie czy mówienie w konserwującym płynie.Ta substancja nie była zwykłą wodą, była ustaloną magią.- To ja, Dor przybyłem z przyszłości.Jeszcze raz.- Jakie masz zmartwienie? - zapytał cierpliwie Koral.- Czy masz samca harpii na składzie?- Tak.Niedorosłego.Wygnanego trzysta lat temu przez rywala do tronu.- Królewski samiec? - pomyślał Dor wstrząśnięty.- Zgodnie z prawodawstwem harpii królewska osoba nie może być stracona jak ktoś zwykły.Tak więc został bezpiecznie odstawiony, a obręcz wejściowa zniszczona zaraz po tym.- Czy możesz go teraz uwolnić? To zmieniłoby zasadniczo naszą obecna sytuację.- Zwolnię go.Zapamiętaj, że jesteś mi winien u zamian przysługę.- Tak.Będę znowu z tobą rozmawiał za osiemset lat.Dor wysunął głowę z królestwa Korala.Jego głowa była w zawiesinie, ale reszta ciała na zewnątrz.W tym momencie z obręczy wystrzeliła postać o kształcie ptaka.- Witaj, książę! - odezwał się ceremonialnie Dor.Postać rozwinęła skrzydła i zwróciła się do niego.- A cóż jesteś za stworem człowieku-rzecz?- Jestem Mag Dor.Uwolniłem cię z rezerwuaru.Harpia rzucił mu władcze spojrzenie.- Pokaż swoją moc!Dor podniósł pióro harpii, które upadło.- Jaki jest wiek Księcia? - zapytał.- Wyłączając czas w rezerwuarze.- Książę ma dwanaście lat - odpowiedziało pióro.- Ależ to jest mój wiek! - krzyknął Dor.- Na pewno będziesz olbrzymem, kiedy osiągniesz dojrzałość! - powiedziało pióro.Książę włączył się.- Bardzo dobrze.Akceptuję twój status i ułożę się z tobą.Jestem Książę Harold.Czego pragniesz ode mnie!- Jesteś jedynym żyjącym dzisiaj samcem harpii - powiedział Dor.- Musisz polecieć do nich, zażądać korony i zachować twój gatunek.Powierzam ci tylko dwie rzeczy: nie współżyj z nikim poza własnym gatunkiem i daj mi antyzaklęcie dla klątwy, którą twoi ludzie nałożyli na gobliny.Książę wzbił się w górę.- Oddałeś mi przysługę, jednak nadużywasz tego, żądając ode mnie dwu grzeczności.Nie potrzebuję ograniczenia współżycia, ponieważ kiedy dojdę do pełnoletności - wtedy będę miał cały świat harpii, z którego zbuduję swój harem.A co do tego zaklęcia, nic o nim nie wiem.- Zdarzyło się to po twoim wygnaniu.Możesz dowiedzieć się o nim od twoich sług.- Zrobię tak - powiedział harpia.- I kiedy odkryję go, dostarczę ci przeciwzaklęcie jako rekompensatę dla ciebie.Dor powiódł Księcia do Króla Roogny, który zachował się niezbyt grzecznie, kiedy zauważył płeć harpii.- Rzeczywiście rzadka magia! - wymruczał.- Musiałem uwolnić Księcia Harolda Harpię, żeby zapobiec nieszczęściu - powiedział Dor do Króla.- Harpie nie będą walczyć, kiedy wróci do nich.- Rozumiem - powiedział Król.Spojrzał znacząco na Murphiego stojącego obok.- Ogłosimy absolutne wstrzymanie ognia, kiedy go wypuścimy.Będę sam spacerował po murach, żeby mieć pewność, że nie dzieje się nic złego.- Może zdołasz uwolnić Harpie - powiedział ponuro Murphy - ale moje przekleństwo uderzy gdzie indziej.Jeszcze nie wygrałeś.Jednak nie wyglądał na zmęczonego.Jego talent był maksymalnie eksploatowany.Żaden pojedynczy Mag, nawet utalentowany, nie mógł stanąć przeciwko mocy trzech czarnoksiężników.Dor niemal go żałował.- Ale my tam idziemy - powiedział Roogna.Eskortował Księcia na mur, ostrzegając centaury, żeby nie strzelały do tej harpii.Książę Harold rozłożył skrzydła i ruszył w niebo.Najbliżej stojąca harpia wydała skrzek najczystszego zdumienia.Potem harpie stłoczyły się wokół Księcia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl