[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Carrie miała siedemnaście lat, ja miałam siedemnaście lat, Tommy Ross miał osiemnaście, Billy Nolan (który powtarzał dziewiątą klasę, ponieważ - jak sądzę - nie nauczył się dobrze ściągać podczas egzaminów) miał dziewiętnaście lat.Młodzi ludzie w tym wieku potrafią już lepiej od dzieci przystosować się do społecznie akceptowanych norm zachowania, ale nadal zdarza im się podejmować nie przemyślane, pochopne decyzje, reagować z przesadną gwałtownością czy też nie doceniać następstw swojego postępowania.W pierwszej części, poprzedzonej tym wstępem, pra­gnę to pokazać na własnym przykładzie w możliwie naj­bardziej przekonujący sposób.Zamierzam omówić przy­czyny, które skłoniły mnie do zaangażowania się w tę całą sprawę, i jeśli mam oczyścić swoje imię, muszę zacząć od przywołania scen, które są dla mnie szcze­gólnie bolesne.Opowiadałam już przedtem tę historię, najczęściej przed Białą Komisją, która przyjmowała ją z niedowie­rzaniem.W obliczu takich faktów, jak śmierć dwóch setek ludzi i zniszczenie całego miasta, zbyt łatwo można za­pomnieć o jednym: byliśmy dziećmi.Byliśmy dziećmi.Byliśmy dziećmi, które starały się postępować jak naj­lepiej.- Chyba ci odbiło.Patrzył na nią spod oka, jakby nie chciał uwierzyć w to, co usłyszał.Siedzieli w salonie jego rodziców.Telewizor był włączony, ale nie zwracali na niego uwagi.Matka poszła z wizytą do pani Klein, mieszkającej naprzeciwko.Ojciec robił domek dla ptaków w warsztacie mieszczącym się w pi­wnicy.Sue wyglądała na zmieszaną, ale zdecydowaną.- Właśnie tak chce to załatwić, Tommy.- No więc ja tego nie chcę tak załatwiać.Uważam, że to największy idiotyzm, jaki kiedykolwiek słyszałem.Takie rzeczy robi się o zakład.Rysy jej twarzy stwardniały.- Tak? Zdaje mi się, że to ty wczoraj wieczorem miałeś pełną gębę morałów.Ale widzę, że potrafisz tylko gadać, a jak przychodzi co do czego.- Hej, zaczekaj.- Wcale nie był obrażony.Uśmiechał się.- Przecież jeszcze nie powiedziałem, że się nie zgadzam.Na razie.- Ty.- Zaczekaj.Zaczekaj chwilę.Daj mi coś powiedzieć.Chcesz, żebym zaprosił Carrie White na wiosenny bal.Okay, w porządku.Ale jest parę spraw, których nie ro­zumiem.- Wymień je.- Nachyliła się ku niemu.- Po pierwsze, co to da? A po drugie, dlaczego przypu­szczasz, że ona przyjmie moje zaproszenie?- Nie przyjmie? Ależ.- Sue zaczęła się plątać.- Przecież ty.wszyscy cię lubią i w ogóle.- Oboje wiemy, że Carrie nie ma specjalnie powodu interesować się ludźmi, których wszyscy lubią.- Z tobą na pewno pójdzie.- Dlaczego?Przyparta do muru Sue wydawała się jednocześnie dumna i zmieszana.- Widziałam, jak na ciebie patrzy.Kocha się w tobie.Jak połowa dziewczyn w szkole.Tommy przewrócił oczami.- Ja tylko ci mówię - powiedziała Sue obronnym to­nem.- Wiem, że nie będzie mogła ci odmówić.- Załóżmy, że to prawda - westchnął Tommy.- A co z tą drugą sprawą?- To znaczy, co to da? Ależ.w ten sposób wyjdzie ze swojej skorupy, to jasne.Stanie się.- znowu utknęła.- Normalną dziewczyną? Daj spokój, Suze.Sama nie wierzysz w te bzdury.- W porządku - odparła.- Może nie wierzę.Ale wiem, że muszę coś zrobić, żeby to naprawić.- To, co się stało w piątek?- O wiele więcej.Gdyby tylko o to chodziło, mogłabym to olewać, ale to się ciągnie już od szkoły podstawowej.Robią sobie z niej jaja.Parę razy ja też w tym brałam udział.Nie za każdym razem, ale czasami tak.Gdybym była w jednej klasie z Chris, na pewno częściej by tak było.Zawsze wydawało mi się, że to.och, kupa śmiechu.Dziew­czyny potrafią być w takich sprawach cholernie zawzięte, a chłopcy tego nie rozumieją.Chłopcy robią Carrie kawały i zaraz o tym zapominają, ale dziewczyny.to się ciągnie i ciągnie, i nikt już nawet nie pamięta, jak to się zaczęło.Gdybym była na miejscu Carrie, to chyba bałabym się pokazać ludziom na oczy.Po prostu schowałabym się w ja­kiejś dziurze.- Wtedy byliście dziećmi - sprzeciwił się Tommy.-Dzieciaki często nie wiedzą, co robią.Często nawet nie rozumieją, że swoim postępowaniem robią komuś krzywdę.Nie mają tej, no, empatii.Jasne?Słowa Tommy'ego nasunęły jej pewne spostrzeżenie, któ­re wydało jej się tak ważne, że natychmiast usunęło w cień incydent w szatni.Spróbowała je wyrazić w słowach.- Ale prawie nikt nie potrafi zrozumieć, że swoim postę­powaniem może wyrządzić komuś krzywdę! Ludzie z wie­kiem nie stają się lepsi, stają się tylko sprytniejsi.Kiedy jesteś starszy i mądrzejszy, to wcale nie przestajesz obrywać skrzy­dełek muchom, po prostu potrafisz wymyślić lepsze powody, żeby to usprawiedliwić.Wiele osób twierdzi, że przykro im z powodu Carrie, że jej żałują - głównie dziewczyny, śmiesz­ne, nie? - ale założę się, że żadna z nich nie ma pojęcia, co to znaczy być kimś takim, jak Carrie White, znosić to dzień po dniu, przez cały czas.I wcale ich to nie obchodzi.- A ciebie?- Nie wiem! - krzyknęła.- Ale wiem, że ktoś powinien w końcu coś zrobić.coś, co się liczy.udowodnić, że żałuje.- W porządku.Zaproszę ją.- Naprawdę? - wypadło to płasko i bezbarwnie, trochę tak, jakby mu nie dowierzała.W głębi duszy nie sądziła, że się zgodzi.- Naprawdę.Ale myślę, że mi odmówi.Przeceniasz moje wdzięki.Całe to powodzenie to bzdura.Niepotrzebnie się tym tak podniecasz.- Dziękuję ci - powiedziała i zabrzmiało to dziwnie, jakby skazaniec dziękował katowi za torturę.- Kocham cię -odpowiedział.Spojrzała na niego zaskoczona.Powiedział jej to po raz pierwszy.„Nazywam się Susan Snell" (s.6):Dla wielu ludzi - głównie mężczyzn - nie było w tym nic dziwnego, że poprosiłam Tommy'ego, żeby zabrał Carrie na wiosenny bal.Dziwiło ich raczej, że Tommy się zgodził, co świadczy o tym, że mężczyźni nie spodziewają się zbyt wiele altruizmu od innych przedstawicieli swojej płci.Tommy zgodził się, ponieważ mnie kochał i dlatego, że ja tego chciałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl