[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RLT Co więcej, dopiero teraz Elizabeth zaczęła odzyskiwać równowagę po Tamtej Sprawie, przeżyciubardziej bolesnym i upokarzającym, niż mogłaby sobie to wyobrazić.Tak czy inaczej, przetrwała.Bo prze-cież przetrwała, prawda?Dzięki Bogu, że święta już się skończyły, myślała Annabel.Było to pierwsze Boże Narodzenie, któ-rym nie do końca się cieszyła, co w gruncie rzeczy było dość smutne.Ojciec sprawiał wrażenie zirytowa-nego i ciągle mówił o pieniądzach (koszmarna nuda), a matka starała się rządzić wszystkimi i we wszystkosię wtrącała (jeżeli ktoś nie chce bawić się w jakieś tam gry, to chyba ma prawo odmówić, na miłość boską- święta są dla wszystkich, nie tylko dla jednej Elizabeth.).Toby także nie wyglądał na zachwyconego świąteczną" atmosferą i tylko Tilly była naprawdę szczęśliwa, głównie dlatego, że całymi dniami treno-wała skoki i przejazdy po padoku na swoim ukochanym Boyu.Sama Annabel bardzo tęskniła za Danem.W Wigilię odbyli długą rozmowę telefoniczną, a drugą,trochę krótszą, w drugi dzień świąt, i to wszystko.Była głodna jego bliskości, tymczasem po powrocie ze szkoły widziała się z nim tylko raz, zaledwieprzez godzinę.Chciała spotkać się jak należy, zobaczyć go całego.Chciała pójść z nim do łóżka.Fantastycznie było mieć starszego chłopaka z własnym mieszkaniem.Annabel spędzała z Danemcałe wieczory, chociaż rodzice myśleli, że w tym czasie była na zakupach albo z przyjaciółmi.W rezultacieseks był absolutnie wspaniały.Oczywiście Annabel nie miała żadnego punktu odniesienia do porównań,ale na podstawie tego, co słyszała od innych, bardzo wysoko oceniała umiejętności i chęci Dana.Cóż, niebyło w tym nic dziwnego, ostatecznie miał spore doświadczenie, prawda? Miał dwadzieścia dwa lata, wła-sne mieszkanie i pracował w firmie maklerskiej swojego ojca.Annabel poznała go na jakimś przyjęciu izwyczajnie straciła dla niego głowę.Teraz nie mogła się już doczekać następnego dnia, czyli sylwestra, ispotkania z Danem.Wiele godzin przymierzała rozmaite stroje, zestawiała je i eksperymentowała z wło-sami.Doszła do wniosku, że chyba spróbuje znowu upiąć je na czubku głowy, z kilkoma pasmami opada-jącymi luzno po bokach - taka fryzura podobała się jej najbardziej, chociaż jeszcze musiała nad nią trochępopracować.- Annabel! Wydawało mi się, że chciałaś się wybrać na spacer!Matka.Annabel zgodziła się na spacer podczas śniadania, ponieważ miała nadzieję, że wtedy czasszybciej zleci, lecz teraz wolałaby zostać w domu, bo przecież Dan mógł zadzwonić w każdej chwili.Zdrugiej strony, mógł też nie zadzwonić.- Tak, już idę.Annabel ruszyła w kierunku gradami, żeby poszukać kaloszy, ale w połowie drogi przystanęła, sły-sząc dziwne dzwięki dobiegające z salonu.Zajrzała do środka i zobaczyła Tilly, skuloną na parapecie iszlochającą tak rozpaczliwie, jakby serce miało jej pęknąć.Annabel usiadła obok młodszej siostry i objęłają.- Nie płacz, aniołku! Co się stało?RLT - Słyszałam, jak tata rozmawiał przez telefon.Zamierza sprzedać Chadwick, mówił, że utrzymaniedomu to straszna strata pieniędzy.Gdyby to zrobił, musiałabym sprzedać Boya, nie mogłabym przecieżtrzymać go w Londynie, prawda? Och, nie zniosłabym tego! Nie wiesz nic o sprzedaży domu?- Oczywiście, że nie! Na pewno coś zle zrozumiałaś, ale na wszelki wypadek zapytam mamę.Możeojciec próbował wybadać, jaka jest rynkowa wartość Chadwick albo coś w tym rodzaju? Wiesz, że ma ob-sesję na tym punkcie.* * *- Nie myślisz chyba o sprzedaniu Chadwick, co? - Elizabeth dopadła Simona w jego gabinecie, gdydzieci oglądały telewizję na górze.Miał bardzo niepewną minę.- Owszem - odparł.- Dlaczego, na miłość boską?! Wszyscy kochamy Chadwick! I czy ja nie mam w tej sprawie nic dopowiedzenia?! Dom należy także i do mnie, w każdym razie tak mi się zawsze wydawało! - Ogarnął jągniew na myśl, że nawet nie porozmawiał z nią o swoich planach.- Wiem, wiem, przepraszam.Ale przecież za pieniądze, które wydajemy na utrzymanie Chadwick,moglibyśmy trzy razy w roku wyjeżdżać na wakacje na Bahamy.- Wolę Chadwick!Simon popatrzył na nią poważnie.- Elizabeth, to nie jest kwestia tego, co wolimy, wierz mi.Przykro mi, ale jednak najprawdopo-dobniej będziemy musieli sprzedać Chadwick.- Serdeczne dzięki, że raczyłeś mnie o tym poinformować! - wybuchnęła.- Tilly płacze, musiałaprzypadkiem usłyszeć twoją rozmowę z agentem nieruchomości [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl