[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle z ciemnoÅ›ci bezszelestnie wyÅ‚oniÅ‚ siÄ™ Strażnik.Moiraine przebudziÅ‚a siÄ™ i usia-dÅ‚a, jakby zadzwoniÅ‚ dzwonek.Lan otworzyÅ‚ dÅ‚oÅ„, na podÅ‚ogÄ™ upadÅ‚y z brzÄ™kiem trzymaÅ‚e przedmioty.Trzy zakrwawione odznaki w ksztaÅ‚cie rogatych czaszek. W mieÅ›cie sÄ… trolloki  powiedziaÅ‚ Lan. BÄ™dÄ… tu za niecaÅ‚Ä… godzinÄ™.Co gor-sza, sÄ… wÅ›ród nich Dha vol.ZaczÄ…Å‚ budzić pozostaÅ‚ych.Moiraine zaczęła sprawnie skÅ‚adać swe koce. Ilu? Czy wiedzÄ…, że tu jesteÅ›my?BrzmiaÅ‚o to tak, jakby nie czuÅ‚a żadnego zdenerwowania. Chyba nie  odparÅ‚ Lan. Jest ich ponad stu, tak przerażonych, że gotowi sÄ… za-bijać wszystko, co siÄ™ rusza, Å‚Ä…cznie z sobÄ… nawzajem.Półludzie sÄ… zmuszeni kierowaćnimi, po czterech na jednÄ… garść, ale nawet oni zdaje siÄ™ chcÄ… jedynie przejść jak naj-szybciej przez miasto.Nie chcÄ… wyraznie szukać niczego po drodze i sÄ… tak nieuważni,że gdyby nie szli prosto na nas, powiedziaÅ‚bym, że nie mamy siÄ™ czym martwić.ZawiesiÅ‚ gÅ‚os. CoÅ› jeszcze? Tylko to  wolno powiedziaÅ‚ Lan. Myrddraale wpÄ™dziÅ‚y trolloków do miasta.A co zmusiÅ‚o do tego Myrddraali?Wszyscy sÅ‚uchali w milczeniu.Nagle àom zaklÄ…Å‚ ledwie sÅ‚yszalnie, a Egwene wypo-wiedziaÅ‚a to pytanie: Czarny? Nie pleć bzdur, dziewczyno  ofuknęła jÄ… Nynaeve. Stwórca uwiÄ™ziÅ‚ Czarne-go w Shayol Ghul. Przynajmniej na razie  zgodziÅ‚a siÄ™ Moiraine. Nie, Ojca KÅ‚amstw tu nie ma,ale tak czy inaczej musimy stÄ…d uciekać.Nynaeve patrzyÅ‚a na niÄ… zmrużonymi oczyma. Zostawić zabezpieczenia i przejść przez Shadar Logoth pod osÅ‚onÄ… nocy? Albo zostać tutaj i stawić czoÅ‚o trollokom  powiedziaÅ‚a Moiraine. Odpar-cie ich wymagaÅ‚oby użycia Jedynej Mocy, która zniszczyÅ‚aby zabezpieczenia i przyciÄ…-gnęła wszystkie stwory, przed którymi nas chroniÄ….Poza tym wzniecenie ognia na któ-rejÅ› z tych wież zaalarmowaÅ‚oby wszystkich Półludzi w promieniu dwudziestu mil.Wo-258 laÅ‚abym teraz stÄ…d nie wyjeżdżać, ale to my jesteÅ›my zajÄ…cami, a ogary dyktujÄ… warun-ki gonitwy. A jeÅ›li bÄ™dzie ich wiÄ™cej poza tymi murami?  spytaÅ‚ Mat. Co wtedy zrobi-my? Wykorzystamy mój pierwotny plan  powiedziaÅ‚a Mairaine. Lan spojrzaÅ‚ naniÄ….PodniosÅ‚a dÅ‚oÅ„ i dodaÅ‚a:  Przedtem byÅ‚am zbyt zmÄ™czona, aby go zrealizować.Teraz dziÄ™ki WiedzÄ…cej już wypoczęłam.Udamy siÄ™ w kierunku rzeki.Tam, od tyÅ‚uchroniona przez wodÄ™, utworzÄ™ mniejszy pas ochronny, który zatrzyma trolloków i Pół-ludzi, a my w tym czasie zbudujemy tratwy i przeprawimy siÄ™ na drugi brzeg.Może na-wet uda nam siÄ™ przywoÅ‚ać jakÄ…Å› łódz handlowÄ… pÅ‚ynÄ…cÄ… z Saldei.Twarze ludzi z Pola Emonda byÅ‚y pozbawione wyrazu.Lan zauważyÅ‚ to. Trolloki i Myrddraale czujÄ… wstrÄ™t do gÅ‚Ä™bokiej wody.Trolloki siÄ™ jej bojÄ…, żadenz nich nie potrafi pÅ‚ywać.PółczÅ‚owiek nie zanurzy siÄ™ gÅ‚Ä™biej niż do pasa, szczególnie je-Å›li ta woda pÅ‚ynie.Trolloki nie robiÄ… tego, nawet gdy nie majÄ… innego wyjÅ›cia. WiÄ™c jak już siÄ™ przeprawimy, bÄ™dziemy bezpieczni  powiedziaÅ‚ Rand, a Straż-nik przytaknÄ…Å‚. Zmuszenie trolloków do zbudowania tratw bÄ™dzie dla Myrddraali zadaniem rów-nie ciężkim, jak zapÄ™dzenie ich do Shadar Logoth.JeÅ›li jednak siÄ™ uprÄ…, poÅ‚owa stworówucieknie, a reszta prawdopodobnie utonie. Chodzcie do koni  powiedziaÅ‚a Moiraine. Jeszcze nie przeprawiliÅ›my siÄ™przez rzekÄ™. PYA NA WIETRZEGdy opuszczali biaÅ‚Ä… budowlÄ™, siedzÄ…c już na grzbietach plÄ…sajÄ…cych nerwowo koni,zerwaÅ‚ siÄ™ lodowaty wicher, który jÄ™czaÅ‚ wÅ›ród dachów, miotaÅ‚ ich pÅ‚aszczami jak sztan-darami i napÄ™dzaÅ‚ rzadkie chmury na wÄ…ski skrawek księżyca.Lan cichym gÅ‚osem na-kazaÅ‚ wszystkim trzymać siÄ™ blisko i ruszyÅ‚ w dół ulicy.Konie wierzgaÅ‚y i Å›ciÄ…gaÅ‚y cugle,pragnÄ…c być już jak najdalej od nieprzyjemnego miejsca.Rand obserwowaÅ‚ czujnie mijane budynki, majaczÄ…ce teraz niewyraznie na tle nocy,ich puste okna przypominaÅ‚y wykÅ‚ute oczodoÅ‚y.Cienie zdawaÅ‚y siÄ™ poruszać.Gdzie-niegdzie sÅ‚ychać byÅ‚o jakieÅ› szczÄ™ki  to gruz osypywaÅ‚ siÄ™ na wietrze. Przynajmniej te oczy zniknęły.Poczucie ulgi byÅ‚o jednak chwilowe. Dlaczego zniknęły?àom i mÅ‚odzi zbili siÄ™ w gromadÄ™, jadÄ…c tak blisko siebie, że dotykali siÄ™ nawzajem.Egwene zgarbiÅ‚a siÄ™, jakby próbowaÅ‚a zmusić BelÄ™ do szybowania nad ulicÄ….Rand za-pragnÄ…Å‚ nagle nie oddychać.Każdy dzwiÄ™k mógÅ‚ przyciÄ…gnąć uwagÄ™ wroga.Nagle zauważyÅ‚ przestrzeÅ„, która rozdzieliÅ‚a ich od Strażnika i Aes Sedai [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl