[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przeproś, sztabskapitanie, naszego miłego gościa, bo pomyśli, że znajduje się wśród bradiagów!- Pospiesz się pan, bo ręka mnie diabelnie świerzbi! - dodał bosman postępując ku żandarmowi.Smuga natychmiast zagrodził mu drogę, nie spuszczając czujnego wzroku z Tomka.Gołosowow drżał z gniewu, lecz czuł własną bezsilność.Skoro zausznik gubernatora i potentat syberyjski byli przeciwko niemu, nierozsądnie byłoby przeciwstawiać się im.Tomek obawiał się, że bosman lub Smuga mogą lada chwila przeszkodzić mu w jego zamiarach, podszedł więc do Naszkina i rzekł stanowczym tonem:- Przykro mi, że to.zdarzyło się tutaj, wszakże wśród ludzi honoru za policzek nie płaci się zwykłym przeproszeniem.Żądam satysfakcji z bronią w ręku.- Cóż, ma pan słuszność, ale proszę wziąć pod uwagę, że pojedynki są zakazane - zafrasował się Naszkin.- Co pan na to, esaule?Tucholski, do którego były zwrócone ostatnie słowa, ze złośliwym błyskiem w oczach spojrzał na oficera żandarmerii.Wielu wojskowych nie lubiło policji politycznej.- Zakaz zakazem, a honor honorem, zwłaszcza.oficera! - odparł.- Przy zachowaniu dyskrecji można by to jakoś urządzić.- A co będzie, jeśli tego pana spotka dalsza nieprzyjemność podczas pojedynku? - zapytał Gołosowow.- O ile nie brak panu odwagi, to o mnie proszę się nie troszczyć - wtrącił Tomek.- Dość tego, proszę o sekundantów - warknął Gołosowow.- Ejże, nie wytrzymam, jak mi Bóg miły - rozgniewał się bosman.- Panowie, panowie, proszę o chwilę cierpliwości - pojednawczo zawołał Naszkin.- Najlepiej niech sekundanci omówią to między sobą.Ja proponuję wymianę strzałów.W ten sposób wilk będzie syty i owca cała.Bosman pochylił się do Smugi.- Zwariował chłopak czy co? - zaoponował.- Po jakiego diabła ma się strzelać z tym żandarmem?! Jeśli nie mógł oddać mu policzka, zaraz zrobię to za niego i sprawa załatwiona!- Już za późno, bosmanie - odszepnął Smuga, powstrzymując krewkiego marynarza za ramię.- Tomek powiedział, że umyślnie go sprowokował.Grozi nam jakieś poważne niebezpieczeństwo.- Czyżby coś wyniuchał?- Prawdopodobnie.Milcz teraz.Smuga z niepokojeni śledził Tomka.Jednocześnie gubił się w domysłach, co mogło skłonić zazwyczaj rozsądnego młodzieńca do tak nierozważnego kroku.Było to tym bardziej niezrozumiałe, że Tomek zazwyczaj unikał walki z bronią w ręku, a pojedynki uważał za warcholską farsę.Do czego wobec tego zmierzał i z jakiego powodu? Proponowana przez Naszkina wymiana strzałów nie przedstawiała dla walczących zbyt dużego ryzyka.W starciu na takich warunkach, przeciwnicy przeważnie strzelali w powietrze, nie mierząc do siebie.Cóż jednak za cel mógł mieć Tomek, chcąc doprowadzić do parodii pojedynku?Smuga nie miał czasu na rozważanie sytuacji, bowiem Tomek ukłonił się Naszkinowi i rzekł:- Słuszna uwaga, proszę pana.Niech sekundanci ustalą warunki spotkania.Czy pan Smuga i pan Brol zechcą występować w moim imieniu?- Oczywiście, proszę bardzo - doparł Smuga.- Kto będzie reprezentował pana Gołosowowa?Oficer żandarmerii z drwiącym uśmiechem zwrócił się z prośbą do Tucholskiego i Naszkina.Nie odmówili.Sztabskapitan zadowolony mierzył przeciwnika lekceważącym spojrzeniem.W swojej karierze wojskowej odbył już przecież kilka pojedynków i z wszystkich wyszedł bez szwanku.Zabroniona rozprawa orężna, której patronowali tacy dwaj wpływowi ludzie jak Tucholski i Naszkin, nie groziła mu przykrymi następstwami, nawet gdyby zabił przeciwnika.Zgodnie z przepisami kodeksu honorowego [118]obydwie strony udały się do oddzielnych pokoi w celu omówienia sprawy, potem zaś już tylko sami sekundanci mieli ustalić warunki spotkania.Zaledwie trzej przyjaciele znaleźli się w zacisznym gabinecie, bosman wybuchnął:- Jak amen w pacierzu wściekły rekin ugryzł cię w zadek i.oszalałeś! Cóżeś zrobił najlepszego?!- Milcz, bosmanie! - zgromił go Smuga.- Zaraz dowiemy się, dlaczego to uczynił.Młodzieniec, nic nie mówiąc, wyjął z kieszeni list Pawiowa do Gołosowowa i podał go przyjaciołom.- A więc Pawłow odgadł prawdę - odezwał się Smuga, na głos przeczytawszy pismo.- Nie posądzałem tej gadziny o taką przebiegłość - zdumiał się bosman.- Ukręcę mu łeb po powrocie do obozu!- To jeszcze nie wszystko - dodał Tomek i poinformował towarzyszy o swej rozmowie z Nataszą.Słuchali z napięciem, a gdy wyjaśnił, w jaki sposób doprowadził do zajścia z Gołosowowem, bosman pochwalił:- Gracko spisałeś się, brachu! Do licha, mdli mnie w dołku na myśl, że masz się nadstawić pod lufę temu żandarmowi! Panie Smuga, czy nie ma żadnych możliwości, żebym stanął do pojedynku zamiast Tomka?!- Od samego początku awantury szukam jakiegoś sposobu, by móc to uczynić - z namysłem odpowiedział Smuga.- Hm.Tomek jest niepełnoletni.Opiekun miałby prawo za niego wystąpić.- Jak amen w pacierzu to przednia myśl! - radował się bosman.*- Naszkin i Tucholski wyglądają na przyzwoitych ludzi, na pewno zgodzą się, abym go zastąpił.- Nic z tego, szanowny panie! - porywczo zaprotestował marynarz.- Mnie ojciec Tomka zlecił opiekę, więc ja nadstawię karku.Rany boskie, w oczy nie mógłbym spojrzeć ani Wilmowskiemu, ani Sally, gdyby jemu się coś stało!- Bosmanie! Wiem, że ty za każdego z nas bez namysłu skoczyłbyś w ogień, lecz ja tu jestem dowódcą i ja decyduję.Przyrzekliście bezwzględne posłuszeństwo.Sam stanę do pojedynku, byle tylko sekundanci i Gołosowow nie robili trudności.Musimy unieszkodliwić Gołosowowa.- Skoro powołujesz się pan na dyscyplinę, to muszę ustąpić, lecz gdyby ci się nie poszczęściło, bez pojedynkowych ceregieli rozprawię się z Gołosowowem.- Głupstwa pleciesz! Gdyby mnie spotkało coś złego, rozkazuję ci umykać z Tomkiem do ojca i ostrzec o niebezpieczeństwie.Gołosowow już wie zbyt wiele.- Ech, co tu gadać, przecież zdmuchniesz go pan za jednym pociągnięciem cyngla! A tobie co, do licha? - naraz zdumiał się bosman.Tomek, blady jak płótno, wbił pałający wzrok w twarze przyjaciół i ciężko oddychał.- Tomku, co tobie? - zawołał przestraszony Smuga.Szukając wyjścia z trudnej sytuacji, zapomnieli o Tomku.Ten zaś, wzburzony do głębi duszy, nie mógł wypowiedzieć ani jednego słowa.Dopiero po długiej chwili nieco się opanował i drżącym głosem rzekł:- Więc wy.chcecie zrobić ze mnie.tchórza! Boicie się, że.on mnie.zastrzeli.Co wszyscy o mnie pomyślą?! I Nataszą.i Zbyszek! Jeśli zabronicie mi pojedynku, zabiję się ze wstydu.przysięgam!Łzy pojawiły się w jego oczach.Bosman poderwał się z fotela:- Brachu kochany, nie przyszło mi to do łepetyny! Święta racja! Cóż jednak powiedzielibyśmy ojcu?- Co powiedzielibyście ojcu? A to, co ja bym musiał powiedzieć, gdyby któremuś z was przytrafiło się nieszczęście! - odparł Tomek, wycierając oczy chustką [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.- Przeproś, sztabskapitanie, naszego miłego gościa, bo pomyśli, że znajduje się wśród bradiagów!- Pospiesz się pan, bo ręka mnie diabelnie świerzbi! - dodał bosman postępując ku żandarmowi.Smuga natychmiast zagrodził mu drogę, nie spuszczając czujnego wzroku z Tomka.Gołosowow drżał z gniewu, lecz czuł własną bezsilność.Skoro zausznik gubernatora i potentat syberyjski byli przeciwko niemu, nierozsądnie byłoby przeciwstawiać się im.Tomek obawiał się, że bosman lub Smuga mogą lada chwila przeszkodzić mu w jego zamiarach, podszedł więc do Naszkina i rzekł stanowczym tonem:- Przykro mi, że to.zdarzyło się tutaj, wszakże wśród ludzi honoru za policzek nie płaci się zwykłym przeproszeniem.Żądam satysfakcji z bronią w ręku.- Cóż, ma pan słuszność, ale proszę wziąć pod uwagę, że pojedynki są zakazane - zafrasował się Naszkin.- Co pan na to, esaule?Tucholski, do którego były zwrócone ostatnie słowa, ze złośliwym błyskiem w oczach spojrzał na oficera żandarmerii.Wielu wojskowych nie lubiło policji politycznej.- Zakaz zakazem, a honor honorem, zwłaszcza.oficera! - odparł.- Przy zachowaniu dyskrecji można by to jakoś urządzić.- A co będzie, jeśli tego pana spotka dalsza nieprzyjemność podczas pojedynku? - zapytał Gołosowow.- O ile nie brak panu odwagi, to o mnie proszę się nie troszczyć - wtrącił Tomek.- Dość tego, proszę o sekundantów - warknął Gołosowow.- Ejże, nie wytrzymam, jak mi Bóg miły - rozgniewał się bosman.- Panowie, panowie, proszę o chwilę cierpliwości - pojednawczo zawołał Naszkin.- Najlepiej niech sekundanci omówią to między sobą.Ja proponuję wymianę strzałów.W ten sposób wilk będzie syty i owca cała.Bosman pochylił się do Smugi.- Zwariował chłopak czy co? - zaoponował.- Po jakiego diabła ma się strzelać z tym żandarmem?! Jeśli nie mógł oddać mu policzka, zaraz zrobię to za niego i sprawa załatwiona!- Już za późno, bosmanie - odszepnął Smuga, powstrzymując krewkiego marynarza za ramię.- Tomek powiedział, że umyślnie go sprowokował.Grozi nam jakieś poważne niebezpieczeństwo.- Czyżby coś wyniuchał?- Prawdopodobnie.Milcz teraz.Smuga z niepokojeni śledził Tomka.Jednocześnie gubił się w domysłach, co mogło skłonić zazwyczaj rozsądnego młodzieńca do tak nierozważnego kroku.Było to tym bardziej niezrozumiałe, że Tomek zazwyczaj unikał walki z bronią w ręku, a pojedynki uważał za warcholską farsę.Do czego wobec tego zmierzał i z jakiego powodu? Proponowana przez Naszkina wymiana strzałów nie przedstawiała dla walczących zbyt dużego ryzyka.W starciu na takich warunkach, przeciwnicy przeważnie strzelali w powietrze, nie mierząc do siebie.Cóż jednak za cel mógł mieć Tomek, chcąc doprowadzić do parodii pojedynku?Smuga nie miał czasu na rozważanie sytuacji, bowiem Tomek ukłonił się Naszkinowi i rzekł:- Słuszna uwaga, proszę pana.Niech sekundanci ustalą warunki spotkania.Czy pan Smuga i pan Brol zechcą występować w moim imieniu?- Oczywiście, proszę bardzo - doparł Smuga.- Kto będzie reprezentował pana Gołosowowa?Oficer żandarmerii z drwiącym uśmiechem zwrócił się z prośbą do Tucholskiego i Naszkina.Nie odmówili.Sztabskapitan zadowolony mierzył przeciwnika lekceważącym spojrzeniem.W swojej karierze wojskowej odbył już przecież kilka pojedynków i z wszystkich wyszedł bez szwanku.Zabroniona rozprawa orężna, której patronowali tacy dwaj wpływowi ludzie jak Tucholski i Naszkin, nie groziła mu przykrymi następstwami, nawet gdyby zabił przeciwnika.Zgodnie z przepisami kodeksu honorowego [118]obydwie strony udały się do oddzielnych pokoi w celu omówienia sprawy, potem zaś już tylko sami sekundanci mieli ustalić warunki spotkania.Zaledwie trzej przyjaciele znaleźli się w zacisznym gabinecie, bosman wybuchnął:- Jak amen w pacierzu wściekły rekin ugryzł cię w zadek i.oszalałeś! Cóżeś zrobił najlepszego?!- Milcz, bosmanie! - zgromił go Smuga.- Zaraz dowiemy się, dlaczego to uczynił.Młodzieniec, nic nie mówiąc, wyjął z kieszeni list Pawiowa do Gołosowowa i podał go przyjaciołom.- A więc Pawłow odgadł prawdę - odezwał się Smuga, na głos przeczytawszy pismo.- Nie posądzałem tej gadziny o taką przebiegłość - zdumiał się bosman.- Ukręcę mu łeb po powrocie do obozu!- To jeszcze nie wszystko - dodał Tomek i poinformował towarzyszy o swej rozmowie z Nataszą.Słuchali z napięciem, a gdy wyjaśnił, w jaki sposób doprowadził do zajścia z Gołosowowem, bosman pochwalił:- Gracko spisałeś się, brachu! Do licha, mdli mnie w dołku na myśl, że masz się nadstawić pod lufę temu żandarmowi! Panie Smuga, czy nie ma żadnych możliwości, żebym stanął do pojedynku zamiast Tomka?!- Od samego początku awantury szukam jakiegoś sposobu, by móc to uczynić - z namysłem odpowiedział Smuga.- Hm.Tomek jest niepełnoletni.Opiekun miałby prawo za niego wystąpić.- Jak amen w pacierzu to przednia myśl! - radował się bosman.*- Naszkin i Tucholski wyglądają na przyzwoitych ludzi, na pewno zgodzą się, abym go zastąpił.- Nic z tego, szanowny panie! - porywczo zaprotestował marynarz.- Mnie ojciec Tomka zlecił opiekę, więc ja nadstawię karku.Rany boskie, w oczy nie mógłbym spojrzeć ani Wilmowskiemu, ani Sally, gdyby jemu się coś stało!- Bosmanie! Wiem, że ty za każdego z nas bez namysłu skoczyłbyś w ogień, lecz ja tu jestem dowódcą i ja decyduję.Przyrzekliście bezwzględne posłuszeństwo.Sam stanę do pojedynku, byle tylko sekundanci i Gołosowow nie robili trudności.Musimy unieszkodliwić Gołosowowa.- Skoro powołujesz się pan na dyscyplinę, to muszę ustąpić, lecz gdyby ci się nie poszczęściło, bez pojedynkowych ceregieli rozprawię się z Gołosowowem.- Głupstwa pleciesz! Gdyby mnie spotkało coś złego, rozkazuję ci umykać z Tomkiem do ojca i ostrzec o niebezpieczeństwie.Gołosowow już wie zbyt wiele.- Ech, co tu gadać, przecież zdmuchniesz go pan za jednym pociągnięciem cyngla! A tobie co, do licha? - naraz zdumiał się bosman.Tomek, blady jak płótno, wbił pałający wzrok w twarze przyjaciół i ciężko oddychał.- Tomku, co tobie? - zawołał przestraszony Smuga.Szukając wyjścia z trudnej sytuacji, zapomnieli o Tomku.Ten zaś, wzburzony do głębi duszy, nie mógł wypowiedzieć ani jednego słowa.Dopiero po długiej chwili nieco się opanował i drżącym głosem rzekł:- Więc wy.chcecie zrobić ze mnie.tchórza! Boicie się, że.on mnie.zastrzeli.Co wszyscy o mnie pomyślą?! I Nataszą.i Zbyszek! Jeśli zabronicie mi pojedynku, zabiję się ze wstydu.przysięgam!Łzy pojawiły się w jego oczach.Bosman poderwał się z fotela:- Brachu kochany, nie przyszło mi to do łepetyny! Święta racja! Cóż jednak powiedzielibyśmy ojcu?- Co powiedzielibyście ojcu? A to, co ja bym musiał powiedzieć, gdyby któremuś z was przytrafiło się nieszczęście! - odparł Tomek, wycierając oczy chustką [ Pobierz całość w formacie PDF ]