[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Werner Kliff opowiedział wam także o dokumentacji, którą przejęliśmy my iAmerykanie - kontynuował Pawlinskij.- Zniknęły jednak rudy uranu, część dokumentacji,jeden z fizyków i człowiek, który zaprojektował środki przenoszenia tej broni.Profesor Porterwymyślił nie tylko odpowiednie rakiety, ale i podwodny okręt rakietowy.Wartośćzaginionych przedmiotów i ludzi tylko z pozoru jest znikoma.Nie wiemy, komu Stuckersprzedał to wszystko.- Nie macie żadnych podejrzeń? - dziwił się Olbrzym.- W naszej pracy trzeba mieć dowody - rzekł Pawlinskij.- Czy podejrzewacie Brytyjczyków? - dopytywałem się.Rosjanie spojrzeli na siebie i Georgij skinął głową.- Skąd pan wiedział? - Olbrzym był zdumiony.- Początkowo, gdy Amerykanie prowadzili projekt Manhattan , współpracowali zsojusznikami - opowiadałem.- Po wojnie współpraca urwała się, przez co Anglicy musielidłużej dochodzić do pewnych rozwiązań, jednak nawet Amerykanów zadziwili tempemswych prac.Skąd takie nagłe przyspieszenie?- To czego szukamy, mogło być na pokładzie Gustloffa - do rozmowy przyłączył sięSuworow.- Równie dobrze na którymś z okrętów podwodnych.Nie mamy też pewności, czyStuckerowi nie udało się od razu wywiezć swych skarbów w bezpieczne miejsce.W czasiewojny prowadziliśmy z nim negocjacje pewni, że oferuje nam zaginione dzieła sztuki.To byłtylko margines jego propozycji.- Teraz proszę zauważyć, kogo dręczy ta sprawa? - Pawlinskij pochylił się w stronęśrodka stołu.- Przy Gustloffie kręci się statek Sebediana.Na pokładzie ma agentaniemieckiego wywiadu.Polacy przyglądają się sprawie z wiadomych względów.Każdy lubiwiedzieć, co dzieje się na jego podwórku.- Chyba przyszedł najwyższy czas, żeby powiedzieć panu coś bardzo ważnego -odezwał się Suworow.- Istnieje wiele opowieści wskazujących, że Bursztynowa Komnatabyła przewożona na pokładzie Wilhelma Gustloffa , ale nie wiem, czy słyszał pan ociekawym miejscu jej ukrycia, tu na Helu?Olbrzym prawie podskoczył z emocji.- Słucham pana - rzekłem uprzejmie.- Na Helu, przy bateriach Adolfa podobno coś ukryto w styczniu 1945 roku -wyjaśniał Suworow.- Zakopano czy schowano w podziemiach? - dopytywałem się.- %7łołnierz, który służył w kompanii wartowniczej na Helu do 9 maja 1945 roku -opowiadał Suworow - był w naszej niewoli.Mówił, że do jednej z trzech baterii przyjechałydwie albo trzy ciężarówki i wynoszono z nich jakieś skrzynie.- Czy wie pan, gdzie należy szukać tych baterii?- Niestety, nie - Suworow bezradnie rozłożył ręce.- Cóż, chyba przyszedł odpowiedni czas na sen - powiedziałem patrząc na zegarek.-Serdecznie dziękuję za wielce pouczającą rozmowę - ukłoniłem się Rosjanom i wstałem.Olbrzym szedł za mną i cicho sapał.Gdy byliśmy już na swoim piętrze, zaprosiłemdziennikarza do pokoju.- Rewelacja, co? - na policzkach Olbrzyma ukazały się ogromne koła rumieńców.- Co?- No, ta skrytka.- Chyba to bajka.- Czemu?- Pomyśl.Teraz pożycz mi swojego telefonu.Zdumiony Olbrzym podał mi swój telefon komórkowy, z którym zszedłem na parter itylnymi drzwiami wyszedłem na parking.Pięć minut rozmawiałem z komisarzemSkowronkiem, a potem wróciłem do siebie, żeby położyć się spać.Chwilę przyglądałem się ciemnej plamie, jaką stanowiła twarz Julia.Starałem sięwyczuć, czy mówi poważnie, czy to prowokacja.- Spokojnie, człowieku - szeptał Julio siadając na mojej koi.Wyjął cygaro i zapalił.-Już kiedyś pracowałem dla Sebediana.To była fucha w Afryce.Chodziło o skubnięcietransportu nieoszlifowanych diamentów.Wtedy wszystko było przygotowane na wysokipołysk.Tutaj też tak było, dopóki nie zjawiła się Danielle i wy.Człowieku, nie mam do ciebieurazy, bo widzę, że jesteście w porządku, ale powoli coś mi tu śmierdzi.- Mnie też - przyznałem mu rację.- Nie chodzi mi tylko o twoje cygara.- Ciekawe, po co wybieramy się na ten wrak?- Podobno na Gustloffie przewożono Bursztynową Komnatę.- Bajka - Julio lekceważąco machnął ręką.- Tu musi chodzić o coś ważniejszego icenniejszego.- Może.- Człowieku, jak można wydostać się z Polski?- Chcesz uciekać? Teraz?- Nie.Można by zabrać łup i sprzedać go w Europie.Mam znajomości, ty tylkomusiałbyś wydostać nas z Polski.- A jak uciekniemy z Diabolo ?- Potrafię sterować Filadelfią.Rozumiesz?Julio zamilkł czekając na moją odpowiedz.Ognik cygara rozżarzał się co jakiś czas.Rozważałem wszystkie za i przeciw.- Pogadam z kumplem - odpowiedziałem dyplomatycznie.- Jasne - Julio zgasił cygaro i wskoczył na swoją koję.Spało mi się bardzo dobrze.Obudził mnie stuk burty Diabolo o coś, podejrzewałem,że o inny statek.Leżałem z zamkniętymi oczyma i wsłuchiwałem się w dobiegające mniedzwięki.Na Diabolo panowała absolutna cisza, nie licząc dzwięków pracujących maszyn.- Uwaga! Pobudka, zbiórka w mesie za kwadrans! - usłyszałem z głośnika głosDanielle.Leniwie przeciągnąłem się i wstałem.Okazało się, że Julio już nie spał od dawna.Leżał na posłaniu ubrany, ogolony, a teraz przyglądał się przyklejonemu do sufitu schematowi Wilhelma Gustloffa.- Chyba nastał dzień ostatecznego rozrachunku - powiedział pstrykając palcem wrysunek.- Spakowałeś się? - zapytałem.- Nie mam nic, z czym nie potrafiłbym się rozstać w pięć sekund - odpowiedział Julio.- Nieprzywiązywanie się do rzeczy to zasady hinduizmu i rzemiosła szpiegowskiego.Szybko wziąłem prysznic, ubrałem się i poszliśmy z Juliem do mesy.Czekał tam nanas obfity, ale lekki obiad złożony z chudych mięs, sałatek i surówek.Do tego do piciapodano soki i kawę.Jedliśmy w milczeniu.Każdy chyba trawił wydarzenia ostatnich dni.Wtem otworzyły się drzwi i weszła Danielle [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.- Werner Kliff opowiedział wam także o dokumentacji, którą przejęliśmy my iAmerykanie - kontynuował Pawlinskij.- Zniknęły jednak rudy uranu, część dokumentacji,jeden z fizyków i człowiek, który zaprojektował środki przenoszenia tej broni.Profesor Porterwymyślił nie tylko odpowiednie rakiety, ale i podwodny okręt rakietowy.Wartośćzaginionych przedmiotów i ludzi tylko z pozoru jest znikoma.Nie wiemy, komu Stuckersprzedał to wszystko.- Nie macie żadnych podejrzeń? - dziwił się Olbrzym.- W naszej pracy trzeba mieć dowody - rzekł Pawlinskij.- Czy podejrzewacie Brytyjczyków? - dopytywałem się.Rosjanie spojrzeli na siebie i Georgij skinął głową.- Skąd pan wiedział? - Olbrzym był zdumiony.- Początkowo, gdy Amerykanie prowadzili projekt Manhattan , współpracowali zsojusznikami - opowiadałem.- Po wojnie współpraca urwała się, przez co Anglicy musielidłużej dochodzić do pewnych rozwiązań, jednak nawet Amerykanów zadziwili tempemswych prac.Skąd takie nagłe przyspieszenie?- To czego szukamy, mogło być na pokładzie Gustloffa - do rozmowy przyłączył sięSuworow.- Równie dobrze na którymś z okrętów podwodnych.Nie mamy też pewności, czyStuckerowi nie udało się od razu wywiezć swych skarbów w bezpieczne miejsce.W czasiewojny prowadziliśmy z nim negocjacje pewni, że oferuje nam zaginione dzieła sztuki.To byłtylko margines jego propozycji.- Teraz proszę zauważyć, kogo dręczy ta sprawa? - Pawlinskij pochylił się w stronęśrodka stołu.- Przy Gustloffie kręci się statek Sebediana.Na pokładzie ma agentaniemieckiego wywiadu.Polacy przyglądają się sprawie z wiadomych względów.Każdy lubiwiedzieć, co dzieje się na jego podwórku.- Chyba przyszedł najwyższy czas, żeby powiedzieć panu coś bardzo ważnego -odezwał się Suworow.- Istnieje wiele opowieści wskazujących, że Bursztynowa Komnatabyła przewożona na pokładzie Wilhelma Gustloffa , ale nie wiem, czy słyszał pan ociekawym miejscu jej ukrycia, tu na Helu?Olbrzym prawie podskoczył z emocji.- Słucham pana - rzekłem uprzejmie.- Na Helu, przy bateriach Adolfa podobno coś ukryto w styczniu 1945 roku -wyjaśniał Suworow.- Zakopano czy schowano w podziemiach? - dopytywałem się.- %7łołnierz, który służył w kompanii wartowniczej na Helu do 9 maja 1945 roku -opowiadał Suworow - był w naszej niewoli.Mówił, że do jednej z trzech baterii przyjechałydwie albo trzy ciężarówki i wynoszono z nich jakieś skrzynie.- Czy wie pan, gdzie należy szukać tych baterii?- Niestety, nie - Suworow bezradnie rozłożył ręce.- Cóż, chyba przyszedł odpowiedni czas na sen - powiedziałem patrząc na zegarek.-Serdecznie dziękuję za wielce pouczającą rozmowę - ukłoniłem się Rosjanom i wstałem.Olbrzym szedł za mną i cicho sapał.Gdy byliśmy już na swoim piętrze, zaprosiłemdziennikarza do pokoju.- Rewelacja, co? - na policzkach Olbrzyma ukazały się ogromne koła rumieńców.- Co?- No, ta skrytka.- Chyba to bajka.- Czemu?- Pomyśl.Teraz pożycz mi swojego telefonu.Zdumiony Olbrzym podał mi swój telefon komórkowy, z którym zszedłem na parter itylnymi drzwiami wyszedłem na parking.Pięć minut rozmawiałem z komisarzemSkowronkiem, a potem wróciłem do siebie, żeby położyć się spać.Chwilę przyglądałem się ciemnej plamie, jaką stanowiła twarz Julia.Starałem sięwyczuć, czy mówi poważnie, czy to prowokacja.- Spokojnie, człowieku - szeptał Julio siadając na mojej koi.Wyjął cygaro i zapalił.-Już kiedyś pracowałem dla Sebediana.To była fucha w Afryce.Chodziło o skubnięcietransportu nieoszlifowanych diamentów.Wtedy wszystko było przygotowane na wysokipołysk.Tutaj też tak było, dopóki nie zjawiła się Danielle i wy.Człowieku, nie mam do ciebieurazy, bo widzę, że jesteście w porządku, ale powoli coś mi tu śmierdzi.- Mnie też - przyznałem mu rację.- Nie chodzi mi tylko o twoje cygara.- Ciekawe, po co wybieramy się na ten wrak?- Podobno na Gustloffie przewożono Bursztynową Komnatę.- Bajka - Julio lekceważąco machnął ręką.- Tu musi chodzić o coś ważniejszego icenniejszego.- Może.- Człowieku, jak można wydostać się z Polski?- Chcesz uciekać? Teraz?- Nie.Można by zabrać łup i sprzedać go w Europie.Mam znajomości, ty tylkomusiałbyś wydostać nas z Polski.- A jak uciekniemy z Diabolo ?- Potrafię sterować Filadelfią.Rozumiesz?Julio zamilkł czekając na moją odpowiedz.Ognik cygara rozżarzał się co jakiś czas.Rozważałem wszystkie za i przeciw.- Pogadam z kumplem - odpowiedziałem dyplomatycznie.- Jasne - Julio zgasił cygaro i wskoczył na swoją koję.Spało mi się bardzo dobrze.Obudził mnie stuk burty Diabolo o coś, podejrzewałem,że o inny statek.Leżałem z zamkniętymi oczyma i wsłuchiwałem się w dobiegające mniedzwięki.Na Diabolo panowała absolutna cisza, nie licząc dzwięków pracujących maszyn.- Uwaga! Pobudka, zbiórka w mesie za kwadrans! - usłyszałem z głośnika głosDanielle.Leniwie przeciągnąłem się i wstałem.Okazało się, że Julio już nie spał od dawna.Leżał na posłaniu ubrany, ogolony, a teraz przyglądał się przyklejonemu do sufitu schematowi Wilhelma Gustloffa.- Chyba nastał dzień ostatecznego rozrachunku - powiedział pstrykając palcem wrysunek.- Spakowałeś się? - zapytałem.- Nie mam nic, z czym nie potrafiłbym się rozstać w pięć sekund - odpowiedział Julio.- Nieprzywiązywanie się do rzeczy to zasady hinduizmu i rzemiosła szpiegowskiego.Szybko wziąłem prysznic, ubrałem się i poszliśmy z Juliem do mesy.Czekał tam nanas obfity, ale lekki obiad złożony z chudych mięs, sałatek i surówek.Do tego do piciapodano soki i kawę.Jedliśmy w milczeniu.Każdy chyba trawił wydarzenia ostatnich dni.Wtem otworzyły się drzwi i weszła Danielle [ Pobierz całość w formacie PDF ]