[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Popatrzył raz jeszcze na kobietę w łóżku, decydując się nie budzić jej.Prawdopodobnie wróci do niej wieczorem.Zszedł po schodach do restauracji, gdzie zamówił amerykańskie jedzenie: stek, jajka i ziemniaki.Po­dawali tu też kaszę, ale nie lubił jej, bo wchodziła mu między zęby.W kuchni pracowali Amerykanie.Często zdarzało się, że wsypywali do kaszy piasek, albo kruszone szkło.Wypił trzy filiżanki kawy, myśląc nad planem dnia.Nałożył czapeczkę i wyszedł.Mgła nie ustępowała.Ulicą jechało wolno parę samochodów.Niewiele, bowiem trzeba było mieć zezwolenie na jazdę samochodem i kartki na ben­zynę.Garstka przygnębionych, zgarbionych ludzi wlokła się ulicą.Nie było miejsc, do których mogliby się spieszyć.Powinien zaproponować Warakowowi, żeby osoby bezproduktywne - nie­dołężne, w podeszłym wieku - po prostu lik­widować.Były przecież tylko ciężarem dla nowego porządku.Wątpił, czy Warakow zaakceptuje tę ideę.Zatrzymał się i zapalił papierosa.Powinien wyeli­minować Warakowa i przejąć po nim władzę.On - Karamazow - pokazałby tym z Politbiura, premiero­wi, im wszystkim, jak zwyciężony naród może być ujarzmiony i wykorzystany.Ale najpierw, pomyślał, trzeba usunąć Natalię.Może użyje Natalii do znisz­czenia jej stryja i wyeliminuje ich oboje? Było wiele kobiet, jak ta blondynka na przykład, które nie uważały się za anioły lub inne okazy.Takie, które sprawiały, że mężczyzna czuł się przy nich władcą, bogiem.Ruszył chodnikiem w stronę kwatery dowództwa, tak jak każdego ranka.Taki spacer, pomyślał, to dobre ćwiczenie dla mężczyzny.ROZDZIAŁ XXXVIIRourke przyjechał nocą do jaskini.Wziął prysznic, przebrał się i zjadł.Potem naradził się z Paulem, co robić.Gdy sprawdzał i czyścił broń, rozmawiali o liście Warakowa i obietnicy, jaką kiedyś dał Natalii - żeby oszczędzić jej męża.Nie lubił roli skrytobójcy.Pomyślał, że jeżeli Karamazow nie umrze, a dowie się o spisku, z pewnością zechce zemścić się, i to na nim i na Natalii.Wiedział, że Karamazow jest szalony, a poza tym bezwzględny i okrutny.Jadąc w porannej mgle ze świeżo oczyszczoną, sprawdzoną i naładowaną bronią - już wiedział, co zrobi.Widząc Karamazowa, zsiadł z motoru.Odpiął skó­rzaną kurtkę i wyciągnął pistolet.Podwinął rękawy do łokcia.Karamazow nie zauważył go jeszcze.Rourke ufał Warakowowi, że w pobliżu nie będzie rosyjskich patroli.Wyjął z kieszonki cygaro, zapalił.Błysnął niebiesko-żółty płomyk zapalniczki.Ruszył ulicą, stu­kając nieco wojskowymi butami.Zdjął słoneczne okulary i schował je do kieszeni.Mgła spowodowała jednak, że zmienił zdanie i nałożył je z powrotem.Zrobił parę kroków i zatrzymał się znowu.Karamazow dostrzegł go.ROZDZIAŁ XXXVIIIPaul Rubenstein leżał na dachu restauracji z karabi­nem Steyr-Mannlicher w rękach, patrzył przez tele­skop.Rourke przewidywał, że Warakow wyśle snajpera, żeby zabił go po tym, gdy on zabije Karamazowa.Paul uśmiechnął się.Pomyślał, że chociaż raz John nie będzie miał racji.Ujrzał go, zatrzymującego się na ulicy, w odległości 20 m od Karamazowa.Pojedynek na pistolety! To szaleństwo, pomyślał Paul.Widział, jak obaj mężczyźni rozglądali się wokół.Patrzyli, czy nikt im nie przeszkodzi, stając na linii strzału, Paul chciał zabić Karamazowa; po prostu nacisnąć spust i zobaczyć, jak tamten pada.Ustawił teleskop.Współ­rzędne krzyżowały się na głowie Rosjanina.Wczoraj wydawało się to Paulowi takie łatwe, teraz spociły mu się ręce.- Do diabła! - przeklął.Chciał być w porządku wobec Rourke’a.Zawsze chciał być fair.Zapotniały mu okulary.A może Rourke nie jest taki niezwyciężony, jak zawsze uważał?- Do cholery! - szepnął do siebie, patrząc do­okoła, czy nie ma gdzieś snajperów.Rozdział XXXIX- Czy tu będzie dobrze? - zapytał szeptem Rour­ke.- Na co? Czy zamierzasz powiedzieć mi, jak wspaniała była w łóżku moja żona?- Nigdy nie widzieliśmy łóżka.Mówiłem ci - nic się między nami nie wydarzyło.- Więc dlaczego tutaj jesteś?- Długa historia - Rourke obserwował go uważ­nie.- Idź po broń, jeśli nie masz.Poczekam.- W porządku - mruknął Karamazow, zdejmu­jąc wiatrówkę.Rzucił ją na chodnik i poprawił base­ballową czapeczkę.- Broń? Nigdy nie brałem udziału w westerno­wym pojedynku.- Nie sądzę, abyś miał jeszcze okazję.- Jestem wzruszony, Rourke.Wiem już, dlaczego Natalia ma tak wysokie mniemanie o tobie.Spis­kujecie ze sobą.Chcecie mnie zabić.- Jeśli o to chodzi - Rourke rzekł cicho - ona nic o tym nie wie.Nawet obiecałem jej kiedyś, że ciebie nie zabiję.- Amerykański głupiec! Czy ktoś rzuci chustecz­kę?- Tak jest tylko na filmach - odpowiedział Rou­rke.Karamazow przesunął się w lewo, w stronę jezdni.Rourke zrobił to samo, patrząc wciąż w oczy przeciwnika.Nagle Karamazow prawą ręką sięgnął do futerału, gdzie spoczywała jego broń.Dało się słyszeć ciche trzaśniecie i lufa rewolweru skierowała się w stroną Rourke’a.Ten był jednak szybszy.Błyskawicz­nie wyciągnięty przez niego pistolet Detonics plunął ogniem.Rosjanin drgnął, zachwiał się i upadł.Rourke schował broń.Podszedł powoli, odwrócił ciało Karamazowa i palcami zamknął mu powieki.- Zrobione - wyszeptał.ROZDZIAŁ XLUcieczka z miasta okazała się niespodziewanie łatwa.Warakow rzeczywiście dotrzymał słowa.Nie wierzyli jednak, że Korciński wypuści resztę ludzi z Ruchu Oporu.Pędząc na motorze, Rourke myślał w jaki sposób może im pomóc [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl