[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Normalnie mieści się tu ekskluzywna restauracja i nocny dancing dla dorobkiewiczów i wycieczek z Europy Wschodniej.Teraz lokal jest prawie pusty i oświetlony tylko pośrodku, gdzie trwają eliminacje kandydatek na stripteaserki.Przy długim stole, założonym ankietami, siedzi parę sekretarek i szczupły mężczyzna w ciemnych okularach.Na parkiecie, dobrze widoczna w świetle punktowych reflektorów, rozbiera się właśnie kolejna amatorka nocnego zawodu; kilka innych czeka w półmroku, poszeptując między sobą i zerkając niespokojnie w stronę wysokiej komisji.AGNIESZKA: Idźcie tam, w kąt.Popycha swych towarzyszy ku stolikowi, stojącemu poza zasięgiem światła, a sama podchodzi do mężczyzny w ciemnych okularach.AGNIESZKA: Przepraszam, czy pan dyrektor Michalak?Tamten obojętnie obraca ku niej twarz.Dopiero teraz poznajemy w nim jednego z bohaterów opowieści reżysera Burskiego: człowieka, który kiedyś, przed laty, troszczył się o bezpieczeństwo murarskiego pokazu Birkuta.Michalak jest dziś eleganckim, lekko znudzonym panem pod pięćdziesiątkę, o nadmiernie światowym sposobie bycia; z dawnych czasów została mu tylko nienaganna sylwetka i swoista ostrożność w zadawaniu pytań.MICHALAK: Tak, słucham.AGNIESZKA: Mam do pana list.MICHALAK: A pani strip-tease czy topless?AGNIESZKA: Wszystko, jeżeli pan mi pomoże.MICHALAK: No, dobrze… ale proszę się rozebrać.AGNIESZKA: Niech pan posłucha: robię film, rozmawiałem z reżyserem Burski, powiedział, że jest pan jedynym człowiekiem, który może mi pomóc.MICHALAK: Jest mi bardzo miło, ale widzi pani, że…AGNIESZKA (przerywając mu): A poza tym to jest mój dyplomowy film, niech pan zrozumie, błagam!MICHALAK: Ja rozumiem…AGNIESZKA: Powiedziano mi, że jest pan naj… naj… No, jedynym człowiekiem, który może… Niech pan ze mną porozmawia!MICHALAK: Dobrze, umówimy się na później i ja wszystko pani powiem.Ale teraz naprawdę nie mogę.AGNIESZKA: Ale ja pana proszę, to kwestia paru minut!.Michalak podnosi się z niechętnym westchnieniem, daje znak sekretarce, żeby nie przerywała konkursu i bez zapału rusza za Agnieszką.Duża blondyna, która właśnie rozbierała się przed stołem komisji, zatrzymuje się w pół ruchu.BLONDYNA (do koleżanki): No, tak, oni mają swoje wzorce.Jak nie masz trochę sadła, to cię nie wezmą, żebyś się nie potłukła, jak upadniesz.Sekretarka gestem prosi ją, by kontynuowała swój występ.Blondyna bez przekonania zdejmuje z siebie następną sztukę garderoby.MICHALAK (prowadzony przez Agnieszkę): Nie, z tym nie mamy specjalnych kłopotów.W ogóle młodzież jest teraz jakaś zdrowsza, dorodniejsza…Oboje siadają przy stoliku pod ścianą; Michalak tyłem do sali, Agnieszka naprzeciw niego.O dwa stoliki dalej warują, pochyleni nad swoim sprzętem, towarzysze Agnieszki.MICHALAK: Panią interesuje człowiek o nazwisku Birkut, prawda?Mówi bez pośpiechu, starannie dobierając słowa.AGNIESZKA: Tak, tak, właśnie.MICHALAK: To dobrze.To dobrze.Młodzież powinna interesować się dziejami swoich ojców i uczyć się na ich błędach.(Agnieszka potakuje).Więc słucham panią.AGNIESZKA: To raczej ja chciałabym pana posłuchać.Pan wie, jaki okres w życiu Birkuta interesuje mnie najbardziej?MICHALAK: Chyba wiem.Od poparzenia?AGNIESZKA (zaskoczona): Od poprzenia?MICHALAK: No tak, do poparzenie było wszystko w porządku.To znaczy – murować, to on już nie murował, nie miał na to czasu, zresztą przenieśli go na inspektora do dyrekcji, wie pani.AGNIESZKA: Nie.MICHALAK: Ja już wtedy myślałem, że to nie jest dla niego.AGNIESZKA: Ale co, nie rozumiem!MICHALAK: No, ten inspektorat.On wszystko brał zbyt dosłownie.AGNIESZKA: Ale co to ma… Wie pan, nie rozumiem.Co to znaczy „zbyt dosłownie”? W jakim sensie dosłownie?MICHALAK: No, wie pani… Czy mógłbym poprosić o papierosa?AGNIESZKA: Oczywiście.Agnieszka częstuje go papierosami; sama również zapala.O parę kroków dalej technik, skulony za oparciem krzesła, poprawia słuchawki na uszach.Operatora prawie nie widać: ukrył się wraz z kamerą pod pokrowcem, spod którego wygląda tylko błyszczące oczko obiektywu.MICHALAK (zaciągając się leniwie dymem): Niektóre jego inicjatywy były cenne: buty ochronne, stołówka… Ale później? Chociaż, gdy na to spojrzeć z dzisiejszego punktu widzenia?.Nawet ja sam… A, nie wiem, wszystko jedno.W każdym razie po tym wypadku… Zupełnie stracił miarę.Ten wypadek zdarzył się podczas jego ostatniego wyjazdu w teren.Birkut nieraz jeździł do odległych miejscowości, żeby dawać takie pokazy murarki zespołowej.To go bardzo wyczerpywało i organizowaliśmy te wyjazdy raczej rzadko.Jeżeli miejscowość była dobrze przygotowana, to wyjeżdżał sam, a jak gorzej, to z pomocnikami…Pociąg.Pofałdowany, rzadko zalesiony pejzaż podgórski.W jednym z okien pędzącego pociągu stoi Birkut – uśmiechnięty, radosny, wystawiony na wiatr, który rozwiewa mu włosy.Po chwili obok niego pojawia się Witek, też bez czapki, ale w skórzanych rękawiczkach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl