[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Mówię to na podstawie czegoś, co mi kiedyś powiedział WedgeAntilles. Luke spojrzał na żonę z udanym gniewem. Kilka lat temu nosiłsię z myślą porzucenia życia wojskowego i poświęcenia się budowie i na-prawie różnych rzeczy.Dołączył do grupy żołnierzy, którzy rozbierali roz-padającą się część Coruscant, aby można było w tym miejscu zbudowaćkolejną część miasta, która z kolei rozpadnie się pózniej.Opisywał mi właś-nie coś takiego.Wielkie, płaskie koryto wypełnione żywym materiałem. O, faktycznie odezwał się Buzka. Wspominałeś mi o tym,kiedy spotkałem cię po raz pierwszy. Wiele lat temu podpowiedział Luke. Tak. Ale wciąż nie możesz mi powiedzieć kiedy.Buzka pokręcił głową. Tajemnica zawodowa.Gdybyś nawet sobie przypomniał, jakwtedy wyglądałem i kim wtedy byłem, i tak nie mógłbym tego po-twierdzić.Luke westchnął. Do czego on służy? zapytała Danni. Mówię o zbiorniku. To jeden ze sposobów przerobu śmieci. Luke przybliżył dłoń dopowierzchni czerwonej mazi.W świetle pręta żarowego Mary zauważył,jak ciecz leciutko, ale jednak podnosi się w kierunku jego ręki. Wszyst-ko organiczne, co się tu dostanie, zostaje strawione.Od czasu do czasupompują breję i wyskrobują osady, które zbierają się na dnie zbiornika. O, tu jest nawet pompa. Tahiri przystanęła kilka metrów dalej,patrząc na konsolę w pobliżu rur wiodących od zbiornika i wchodzą-cych do ściany.Podważyła pokrywę konsoli i zajrzała do środka. Dlaczego Yuuzhanie nie rozbili zbiornika? Wszystko dokołazostało zniszczone.Wiemy, że tu byli. Prawdopodobnie dlatego, że ten zbiornik jest raczej organicz-ny niż sztuczny. Luke obserwował, jak czerwony śluz podnosi siępowoli; wydął się tak wysoko, że prawie dotykał jego ręki.Cofnąłdłoń, a breja natychmiast opadła.83 Interesujące.Ta materia zdaje się wyczuwać pokarm i współ-pracować, aby go dosięgnąć. Interesujące? Ja bym nie użył tego słowa. Buzka rozparł sięwygodnie pod ścianą. Baljos, możesz dostroić swoje czujniki tak,aby wykrywały inteligentne, wolne panie w wieku od dwudziestu doczterdziestu lat? Jak ci się zdaje, pracowałbym jako naukowiec, gdybym to potrafił? Chyba racja.Tahiri, pogrążona po pas w dziurze w ścianie, jaka pozostała popokrywie konsoli, nagle wyskoczyła jak na sprężynie i wyprostowałasię ze zdumioną miną. To lipa. Co jest lipą? zapytał Luke. Ta konsola.Urządzenie sterownicze wygląda prawie jak praw-dziwe, ale nie jest podłączone do żadnej pompy.Luke i Mara podeszli, żeby to sprawdzić.Luke pochylił się i zaj-rzał do otworu, śledząc wzrokiem kłąb kabli i maszynerię wmontowa-ną w ścianę.Wydawało się, że niszczycielska siła Yuuzhan tu nie do-tarła, ale okablowanie sterowania pomp biegło przez jakiś metr, poczym ginęło w metalowej skrzynce zamiast schodzić w dół, gdzie po-winien znajdować się sprzęt pompowni. Dziwne, faktycznie.Bhindi, ty jesteś lepsza w komputerach,możesz tu zajrzeć i sprawdzić, o co tu chodzi? Jasne.Buzka westchnął ciężko. Skoro i tak zostajemy tu chwilkę, zaznacz wyjścia z tego po-mieszczenia, Kell.Musimy ustawić wartę tam, gdzie mogliby się za-plątać Yuuzhanie. Słyszę i wykonuję, o Wielki. Schlebianie mojej próżności nie zwolni cię z kolejki.No, przy-najmniej nie tym razem.Luke wrócił do zbiornika, marszcząc czoło.Jaki jest sens w utrzy-mywaniu trawiennika bez pompowni? Pewnie, że to wystarczy na wielelat, ale zbiornik w końcu napełni się osadami ze śmieci, które wy-pchną czerwone organizmy, a nawet mogą być dla nich trujące.Otworzył się na Moc jeszcze bardziej i natychmiast znów wyczułczerwoną substancję.Czuł jej wielkość, odbierał obrazy ostrych liniiograniczających jej szerokość, długość i głębokość i zauważył, żew jednym miejscu, w pobliżu środka zbiornika, głębokość ta zmniej-szała się gwałtownie, jakby z dnia zbiornika coś wystawało.84 Muszę tam wejść.Mara uśmiechnęła się krzywo. To będzie szybka i bolesna kąpiel. Może i tak. Ta istota żyła, była rozbudzona i świadoma Mocy.Być może.znów opuścił ku substancji lewą dłoń, starając się poprzezMoc dosięgnąć organizmów, wsączyć w nie najważniejszą w tej chwi-li myśl, najistotniejsze uczucie: Nie jestem pożywieniem.Nie jestempożywieniem.Zbliżył dłoń do powierzchni.Skoncentrował się, gotów w każdejchwili się cofnąć, ale poczuł pod palcami tylko spokojną, posłusznąbreję.Nie czuł pieczenia ani żadnego bólu.Cofnął dłoń była czysta, bez śladu zaczerwienienia.Pospiesznie zdjął zbroję z fałszywego kraba vonduun. Potrzebna mi maska oddechowa rzekł. Jakiś nieorganicznymateriał.Najlepiej z częścią twarzową. Mam coś dla ciebie. Buzka pogrzebał chwilę w plecaku, wreszciewyciągnął nieregularny, lśniący przedmiot, niewiększy od pięści Tahiri. Moja zapasowa.To kaptur wykonany z folii transpastalowejz wbudowanym zbiornikiem tlenu.Da ci może pięć minut. Doskonale. Luke, nie chcę cię zniechęcać ani ograniczać twojej woli po-znania, ale muszę ci przypomnieć, że jeśli coś pójdzie nie tak jak trze-ba.to wyjątkowo krępujący sposób umierania.Luke uśmiechnął się do Mary. Wierzę, że jakoś upiększysz tę historię.Luke Skywalker odcho-dzi w blasku chwały po walce z ohydnym czerwonym trawiennikiem. Podał żonie swój miecz świetlny.Bez zbroi, ale za to w kapturze, objął wzrokiem czekające na nie-go czerwone jezioro. Nie jestem pożywieniem.Nie jestem pożywie-niem.Przełożył nogi przez krawędz zbiornika i wśliznął się do środ-ka.Poczuł, jak maz otacza mu nogi i wznosi się do pasa.Ale nie czuł bólu.Ruszył przed siebie.Substancja była ciepła i wy-starczająco gęsta, aby znacznie utrudnić poruszanie się; coś w rodzajubagnisk, w jakich przyszło mu brodzić na Dagobah wiele lat temu.W Mocy czuł wyraznie, gdzie czerwona maz stawała się płytszai wkrótce stanął obok tego miejsca.Otworzył zbiornik z tlenem, po-machał razno ręką żonie i Tahiri, po czym pogrążył się w cieczy.Ciemność zamknęła się nad nim momentalnie.To nie zadanie dlakogoś z klaustrofobią, pomyślał. Nie jestem pożywieniem.Nie je-stem pożywieniem.85Sięgnął w dół i macał przez chwilę, aż wreszcie znalazł obiekt,którego szukał.Miał półokrągłą krawędz i był nieco większy od kołasterowniczego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
. Mówię to na podstawie czegoś, co mi kiedyś powiedział WedgeAntilles. Luke spojrzał na żonę z udanym gniewem. Kilka lat temu nosiłsię z myślą porzucenia życia wojskowego i poświęcenia się budowie i na-prawie różnych rzeczy.Dołączył do grupy żołnierzy, którzy rozbierali roz-padającą się część Coruscant, aby można było w tym miejscu zbudowaćkolejną część miasta, która z kolei rozpadnie się pózniej.Opisywał mi właś-nie coś takiego.Wielkie, płaskie koryto wypełnione żywym materiałem. O, faktycznie odezwał się Buzka. Wspominałeś mi o tym,kiedy spotkałem cię po raz pierwszy. Wiele lat temu podpowiedział Luke. Tak. Ale wciąż nie możesz mi powiedzieć kiedy.Buzka pokręcił głową. Tajemnica zawodowa.Gdybyś nawet sobie przypomniał, jakwtedy wyglądałem i kim wtedy byłem, i tak nie mógłbym tego po-twierdzić.Luke westchnął. Do czego on służy? zapytała Danni. Mówię o zbiorniku. To jeden ze sposobów przerobu śmieci. Luke przybliżył dłoń dopowierzchni czerwonej mazi.W świetle pręta żarowego Mary zauważył,jak ciecz leciutko, ale jednak podnosi się w kierunku jego ręki. Wszyst-ko organiczne, co się tu dostanie, zostaje strawione.Od czasu do czasupompują breję i wyskrobują osady, które zbierają się na dnie zbiornika. O, tu jest nawet pompa. Tahiri przystanęła kilka metrów dalej,patrząc na konsolę w pobliżu rur wiodących od zbiornika i wchodzą-cych do ściany.Podważyła pokrywę konsoli i zajrzała do środka. Dlaczego Yuuzhanie nie rozbili zbiornika? Wszystko dokołazostało zniszczone.Wiemy, że tu byli. Prawdopodobnie dlatego, że ten zbiornik jest raczej organicz-ny niż sztuczny. Luke obserwował, jak czerwony śluz podnosi siępowoli; wydął się tak wysoko, że prawie dotykał jego ręki.Cofnąłdłoń, a breja natychmiast opadła.83 Interesujące.Ta materia zdaje się wyczuwać pokarm i współ-pracować, aby go dosięgnąć. Interesujące? Ja bym nie użył tego słowa. Buzka rozparł sięwygodnie pod ścianą. Baljos, możesz dostroić swoje czujniki tak,aby wykrywały inteligentne, wolne panie w wieku od dwudziestu doczterdziestu lat? Jak ci się zdaje, pracowałbym jako naukowiec, gdybym to potrafił? Chyba racja.Tahiri, pogrążona po pas w dziurze w ścianie, jaka pozostała popokrywie konsoli, nagle wyskoczyła jak na sprężynie i wyprostowałasię ze zdumioną miną. To lipa. Co jest lipą? zapytał Luke. Ta konsola.Urządzenie sterownicze wygląda prawie jak praw-dziwe, ale nie jest podłączone do żadnej pompy.Luke i Mara podeszli, żeby to sprawdzić.Luke pochylił się i zaj-rzał do otworu, śledząc wzrokiem kłąb kabli i maszynerię wmontowa-ną w ścianę.Wydawało się, że niszczycielska siła Yuuzhan tu nie do-tarła, ale okablowanie sterowania pomp biegło przez jakiś metr, poczym ginęło w metalowej skrzynce zamiast schodzić w dół, gdzie po-winien znajdować się sprzęt pompowni. Dziwne, faktycznie.Bhindi, ty jesteś lepsza w komputerach,możesz tu zajrzeć i sprawdzić, o co tu chodzi? Jasne.Buzka westchnął ciężko. Skoro i tak zostajemy tu chwilkę, zaznacz wyjścia z tego po-mieszczenia, Kell.Musimy ustawić wartę tam, gdzie mogliby się za-plątać Yuuzhanie. Słyszę i wykonuję, o Wielki. Schlebianie mojej próżności nie zwolni cię z kolejki.No, przy-najmniej nie tym razem.Luke wrócił do zbiornika, marszcząc czoło.Jaki jest sens w utrzy-mywaniu trawiennika bez pompowni? Pewnie, że to wystarczy na wielelat, ale zbiornik w końcu napełni się osadami ze śmieci, które wy-pchną czerwone organizmy, a nawet mogą być dla nich trujące.Otworzył się na Moc jeszcze bardziej i natychmiast znów wyczułczerwoną substancję.Czuł jej wielkość, odbierał obrazy ostrych liniiograniczających jej szerokość, długość i głębokość i zauważył, żew jednym miejscu, w pobliżu środka zbiornika, głębokość ta zmniej-szała się gwałtownie, jakby z dnia zbiornika coś wystawało.84 Muszę tam wejść.Mara uśmiechnęła się krzywo. To będzie szybka i bolesna kąpiel. Może i tak. Ta istota żyła, była rozbudzona i świadoma Mocy.Być może.znów opuścił ku substancji lewą dłoń, starając się poprzezMoc dosięgnąć organizmów, wsączyć w nie najważniejszą w tej chwi-li myśl, najistotniejsze uczucie: Nie jestem pożywieniem.Nie jestempożywieniem.Zbliżył dłoń do powierzchni.Skoncentrował się, gotów w każdejchwili się cofnąć, ale poczuł pod palcami tylko spokojną, posłusznąbreję.Nie czuł pieczenia ani żadnego bólu.Cofnął dłoń była czysta, bez śladu zaczerwienienia.Pospiesznie zdjął zbroję z fałszywego kraba vonduun. Potrzebna mi maska oddechowa rzekł. Jakiś nieorganicznymateriał.Najlepiej z częścią twarzową. Mam coś dla ciebie. Buzka pogrzebał chwilę w plecaku, wreszciewyciągnął nieregularny, lśniący przedmiot, niewiększy od pięści Tahiri. Moja zapasowa.To kaptur wykonany z folii transpastalowejz wbudowanym zbiornikiem tlenu.Da ci może pięć minut. Doskonale. Luke, nie chcę cię zniechęcać ani ograniczać twojej woli po-znania, ale muszę ci przypomnieć, że jeśli coś pójdzie nie tak jak trze-ba.to wyjątkowo krępujący sposób umierania.Luke uśmiechnął się do Mary. Wierzę, że jakoś upiększysz tę historię.Luke Skywalker odcho-dzi w blasku chwały po walce z ohydnym czerwonym trawiennikiem. Podał żonie swój miecz świetlny.Bez zbroi, ale za to w kapturze, objął wzrokiem czekające na nie-go czerwone jezioro. Nie jestem pożywieniem.Nie jestem pożywie-niem.Przełożył nogi przez krawędz zbiornika i wśliznął się do środ-ka.Poczuł, jak maz otacza mu nogi i wznosi się do pasa.Ale nie czuł bólu.Ruszył przed siebie.Substancja była ciepła i wy-starczająco gęsta, aby znacznie utrudnić poruszanie się; coś w rodzajubagnisk, w jakich przyszło mu brodzić na Dagobah wiele lat temu.W Mocy czuł wyraznie, gdzie czerwona maz stawała się płytszai wkrótce stanął obok tego miejsca.Otworzył zbiornik z tlenem, po-machał razno ręką żonie i Tahiri, po czym pogrążył się w cieczy.Ciemność zamknęła się nad nim momentalnie.To nie zadanie dlakogoś z klaustrofobią, pomyślał. Nie jestem pożywieniem.Nie je-stem pożywieniem.85Sięgnął w dół i macał przez chwilę, aż wreszcie znalazł obiekt,którego szukał.Miał półokrągłą krawędz i był nieco większy od kołasterowniczego [ Pobierz całość w formacie PDF ]