[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A Kapituła, możecie mi wierzyć, zrobi to, co zechce Vilgefortz.PoSodden on jest pierwszy w Kapitule, niech inni magicy mówią, co chcą, tam pierwsze skrzypce graVilgefortz.- Vilgefortz, Vilgefortz - żachnął się Foltest.- Za bardzo on nam urósł, ten magik.Zaczyna mnie drażnićliczenie się z planami Vilgefortza i Kapituły, planami, których zresztą nie znam i nie rozumiem.Ale jest i nato sposób, panowie.A gdyby to Nilfgaard dokonał agresji? Na przykład w Dol Angra? Na Aedirn i Lyrię?Moglibyśmy jakoś to załatwić.Zainscenizować.Jakaś maleńka prowokacja.Incydent graniczny, przeznich zawiniony? Dajmy na to, jakiś atak na pograniczny fort? Rzecz jasna, będziemy przygotowani,zareagujemy zdecydowanie i z siłą, przy pełnej akceptacji wszystkich, nawet Vilgefortza i całej resztyKapituły Czarodziejskiej.I wtedy, gdy Emhyr var Emreis odwróci wzrok od Sodden i Zarzecza, o swój krajupomną się Cintryjczycy.Emigranci i uciekinierzy, którzy organizują się w Brugge pod wodzą Vissegerda.Jest ich blisko osiem tysięcy ludzi pod bronią.Czy może być lepsze ostrze sulicy? Oni żyją nadzieją naodzyskanie kraju, z którego musieli uciekać.Palą się do walki.Są gotowi uderzyć na lewy brzeg.Czekajątylko na hasło.- Na hasło - potwierdziła Meve - i na obietnicę, że się ich poprze.Bo z ośmioma tysiącami ludzi Emhyrporadzi sobie siłą granicznych garnizonów, nie będzie nawet musiał przerzucać posiłków.Vissegerd dobrzeo tym wie, nie ruszy się, dopóki nie będzie miał pewności, że w ślad za nim na lewym brzegu wylądujątwoje wojska, Foltest, wspierane przez korpusy redańskie.Ale przede wszystkim Vissegerd czeka naLwiątko z Cintry.Podobno wnuczka królowej ocalała z rzezi.Ktoś ją rzekomo widział wśród uciekinierów,ale pózniej dziecko tajemniczo znikło.Emigranci zawzięcie jej poszukują.Bo potrzebują na odzyskany tronCintry kogoś z królewskiej krwi.Z krwi Calanthe.- Bzdura - powiedział zimno Foltest.- Minęły ponad dwa lata.Jeśli dzieciak nie odnalazł się do tej pory, toznaczy, że nie żyje.O tej legendzie możemy zapomnieć.Nie ma już Calanthe, nie ma żadnego Lwiątka, niema królewskiej krwi, której należy się tron.Cintrą.nie będzie już nigdy tym, czym była za życia Lwicy.Rzecz jasna, emigrantom Vissegerda tego mówić nie należy.- Poślesz zatem cintryjskich partyzantów na śmierć? - zmrużyła oczy Meve.- W pierwszej linii? Nie mówiącim, że Cintrą może się odrodzić wyłącznie jako kraj wasalny, pod twoją zwierzchnością? Proponujesz namwszystkim atak na Cintrę.dla siebie? Podporządkowałeś sobie Sodden i Brugge, ostrzysz zęby na Verden.I zapachniała ci Cintra, tak?- Przyznaj się, Foltest - warknął Henselt.- Czy Meve ma rację? To dlatego podżegasz nas do tej awantury?- Dajcie pokój - władca Temerii zmarszczył swe szlachetne oblicze, żachnął się gniewnie.- Nie róbcie zemnie zdobywcy, któremu zamarzyło się imperium.O co wam chodzi? O Sodden i Brugge? Ekkehard zSodden był przyrodnim bratem mojej matki.Dziwi was, że po jego śmierci Wolne Stany przyniosły koronęmnie, jego krewniakowi? Krew nie woda! A Venzlav z Brugge złożył mi hołd wasalny, ale bez przymusu!Zrobił to, by ochronić kraj! Bo w pogodny dzień widzi błyski nilfgaardzkich lanc na lewym brzegu Jarugi!- My właśnie mówimy o lewym brzegu - wycedziła królowa Lyrii.- O brzegu, na który mamy uderzyć.Alewy brzeg to Cintra.Zniszczona, wypalona, zrujnowana, zdziesiątkowana, okupowana.ale ciągle Cintra.Cintryjczycy nie przyniosą ci korony, Foltest, ani nie złożą hołdu.Cintra nie zgodzi się być krajemwasalnym.Krew nie woda!- Cintra, jeśli ją.Gdy ją wyzwolimy, powinna stać się naszym wspólnym protektoratem - rzekł Demawendz Aedirn.- Cintra to ujście Jarugi, zbyt ważny punkt strategiczny, byśmy mogli pozwolić sobie na utratękontroli nad nim.- Musi to być kraj wolny - zaprotestował Vizimir.- Wolny, niezawisły i silny.Kraj, który będzie żelaznąbramą, przedmurzem Północy, a nie pasem spalonej ziemi, na której nilfgaardzka konnica będzie mogłanabierać rozpędu!79- Czy taką Cintrę da się odbudować? Bez Calanthe?- Nie podniecaj się Foltest - wydęła wargi Meve.- Mówiłam ci już, Cintryjczycy nigdy nie uznająprotektoratu ani obcej krwi na tronie.Jeśli spróbujesz narzucić im siebie jako seniora, to sytuacja sięodwróci.Vissegerd będzie znowu organizować oddziały do walki, tym razem jednak pod skrzydłamiEmhyra.I pewnego dnia te oddziały rzucą się na nas, jako awangarda nilfgaardzkiego szturmu.Jako ostrzesulicy, jak się niedawno obrazowo wyraziłeś.- Foltest wie o tym - parsknął Vizimir.- Dlatego tak usilnie poszukuje Lwiątka, wnuczki Calanthe.Nierozumiecie? Krew nie woda, korona przez małżeństwo.Wystarczy, że odnajdzie dziewczynę i zmusi dozamążpójścia.- Zwariowałeś? - zachłysnął się król Temerii.- Lwiątko nie żyje! Wcale nie poszukuję tej dziewczynki, alegdybym.Nawet mi w głowie nie postała myśl, by ją do czegokolwiek zmuszać.- Nie musiałbyś zmuszać - przerwała Meve, uśmiechając się wdzięcznie.- Wciąż jest z ciebie kawałprzystojnego mężczyzny, krewniaku.A w Lwiątku płynie krew Calanthe.Bardzo gorąca krew.Znałam Cali,gdy była młoda.Kiedy zobaczyła chłopa, to tak przebierała nogami, że jakby chrustu podetkać, zajęłaby siężywym ogniem.Jej córka, Pavetta, matka Lwiątka, była kubek w kubek.To pewnie i Lwiątko daleko niepadło od jabłoni.Trochę zachodu, Foltest, a dziewczyna nie opierałaby się długo.Na to liczysz, przyznajsię?- Pewnie, że na to liczy - zarechotał Demawend.- Ależ sprytny planik wykombinował sobie nasz król!Uderzymy na lewy brzeg, ale zanim się obejrzymy, nasz Foltest odnajdzie i zdobędzie dziewczęceserduszko, będzie miał młodziutką żonkę, którą posadzi na tronie Cintry, a tamtejszy lud będzie płakał zradości i popuszczał w gacie ze szczęścia.Będą mieli przecież swoją królową, krew z krwi i kość z kościCalanthe.Będą mieli królową.tyle że razem z królem.Królem Foltestem.- Ależ wy brednie pleciecie! - wrzasnął Foltest, czerwieniejąc i blednąc na przemian.- Co wam do łbówstrzeliło? W tym, co gadacie, nie ma odrobiny sensu!- W tym jest mnóstwo sensu - powiedział sucho Vizimir.- Bo ja wiem, że tego dziecka ktoś bardzo usilnieposzukuje.Kto, Foltest?- To oczywiste! Vissegerd i Cintryjczycy!- Nie, to nie oni.A przynajmniej nie tylko.Ktoś jeszcze.Ktoś, kogo drogę znaczą trupy.Ktoś, kto nie cofasię przed szantażem, przekupstwem i torturami.Jeśli już przy tym jesteśmy, to czy jegomość o nazwiskuRience jest w służbie u któregoś z was? Ha, po minach widzę, że albo nie jest, albo nie przyznacie się, co najedno wychodzi.Powtarzam: wnuczki Calanthe szukają, szukają w sposób, który zastanawia.Kto jej szuka,pytam?- Do czarta! - Foltest gruchnął pięścią w stół.- To nie ja! Ani mi w głowie nie postało, by się żenić z jakimśdzieciakiem dla jakiegoś tam tronu! Przecież ja.- Przecież ty od czterech lat żyjesz potajemnie z baronową La Valette - uśmiechnęła się znowu Meve.-Kochacie się jak dwa gołąbki, czekacie, by stary baron wreszcie wyciągnął kopyta.Co tak patrzysz?Wszyscy o tym wiemy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.A Kapituła, możecie mi wierzyć, zrobi to, co zechce Vilgefortz.PoSodden on jest pierwszy w Kapitule, niech inni magicy mówią, co chcą, tam pierwsze skrzypce graVilgefortz.- Vilgefortz, Vilgefortz - żachnął się Foltest.- Za bardzo on nam urósł, ten magik.Zaczyna mnie drażnićliczenie się z planami Vilgefortza i Kapituły, planami, których zresztą nie znam i nie rozumiem.Ale jest i nato sposób, panowie.A gdyby to Nilfgaard dokonał agresji? Na przykład w Dol Angra? Na Aedirn i Lyrię?Moglibyśmy jakoś to załatwić.Zainscenizować.Jakaś maleńka prowokacja.Incydent graniczny, przeznich zawiniony? Dajmy na to, jakiś atak na pograniczny fort? Rzecz jasna, będziemy przygotowani,zareagujemy zdecydowanie i z siłą, przy pełnej akceptacji wszystkich, nawet Vilgefortza i całej resztyKapituły Czarodziejskiej.I wtedy, gdy Emhyr var Emreis odwróci wzrok od Sodden i Zarzecza, o swój krajupomną się Cintryjczycy.Emigranci i uciekinierzy, którzy organizują się w Brugge pod wodzą Vissegerda.Jest ich blisko osiem tysięcy ludzi pod bronią.Czy może być lepsze ostrze sulicy? Oni żyją nadzieją naodzyskanie kraju, z którego musieli uciekać.Palą się do walki.Są gotowi uderzyć na lewy brzeg.Czekajątylko na hasło.- Na hasło - potwierdziła Meve - i na obietnicę, że się ich poprze.Bo z ośmioma tysiącami ludzi Emhyrporadzi sobie siłą granicznych garnizonów, nie będzie nawet musiał przerzucać posiłków.Vissegerd dobrzeo tym wie, nie ruszy się, dopóki nie będzie miał pewności, że w ślad za nim na lewym brzegu wylądujątwoje wojska, Foltest, wspierane przez korpusy redańskie.Ale przede wszystkim Vissegerd czeka naLwiątko z Cintry.Podobno wnuczka królowej ocalała z rzezi.Ktoś ją rzekomo widział wśród uciekinierów,ale pózniej dziecko tajemniczo znikło.Emigranci zawzięcie jej poszukują.Bo potrzebują na odzyskany tronCintry kogoś z królewskiej krwi.Z krwi Calanthe.- Bzdura - powiedział zimno Foltest.- Minęły ponad dwa lata.Jeśli dzieciak nie odnalazł się do tej pory, toznaczy, że nie żyje.O tej legendzie możemy zapomnieć.Nie ma już Calanthe, nie ma żadnego Lwiątka, niema królewskiej krwi, której należy się tron.Cintrą.nie będzie już nigdy tym, czym była za życia Lwicy.Rzecz jasna, emigrantom Vissegerda tego mówić nie należy.- Poślesz zatem cintryjskich partyzantów na śmierć? - zmrużyła oczy Meve.- W pierwszej linii? Nie mówiącim, że Cintrą może się odrodzić wyłącznie jako kraj wasalny, pod twoją zwierzchnością? Proponujesz namwszystkim atak na Cintrę.dla siebie? Podporządkowałeś sobie Sodden i Brugge, ostrzysz zęby na Verden.I zapachniała ci Cintra, tak?- Przyznaj się, Foltest - warknął Henselt.- Czy Meve ma rację? To dlatego podżegasz nas do tej awantury?- Dajcie pokój - władca Temerii zmarszczył swe szlachetne oblicze, żachnął się gniewnie.- Nie róbcie zemnie zdobywcy, któremu zamarzyło się imperium.O co wam chodzi? O Sodden i Brugge? Ekkehard zSodden był przyrodnim bratem mojej matki.Dziwi was, że po jego śmierci Wolne Stany przyniosły koronęmnie, jego krewniakowi? Krew nie woda! A Venzlav z Brugge złożył mi hołd wasalny, ale bez przymusu!Zrobił to, by ochronić kraj! Bo w pogodny dzień widzi błyski nilfgaardzkich lanc na lewym brzegu Jarugi!- My właśnie mówimy o lewym brzegu - wycedziła królowa Lyrii.- O brzegu, na który mamy uderzyć.Alewy brzeg to Cintra.Zniszczona, wypalona, zrujnowana, zdziesiątkowana, okupowana.ale ciągle Cintra.Cintryjczycy nie przyniosą ci korony, Foltest, ani nie złożą hołdu.Cintra nie zgodzi się być krajemwasalnym.Krew nie woda!- Cintra, jeśli ją.Gdy ją wyzwolimy, powinna stać się naszym wspólnym protektoratem - rzekł Demawendz Aedirn.- Cintra to ujście Jarugi, zbyt ważny punkt strategiczny, byśmy mogli pozwolić sobie na utratękontroli nad nim.- Musi to być kraj wolny - zaprotestował Vizimir.- Wolny, niezawisły i silny.Kraj, który będzie żelaznąbramą, przedmurzem Północy, a nie pasem spalonej ziemi, na której nilfgaardzka konnica będzie mogłanabierać rozpędu!79- Czy taką Cintrę da się odbudować? Bez Calanthe?- Nie podniecaj się Foltest - wydęła wargi Meve.- Mówiłam ci już, Cintryjczycy nigdy nie uznająprotektoratu ani obcej krwi na tronie.Jeśli spróbujesz narzucić im siebie jako seniora, to sytuacja sięodwróci.Vissegerd będzie znowu organizować oddziały do walki, tym razem jednak pod skrzydłamiEmhyra.I pewnego dnia te oddziały rzucą się na nas, jako awangarda nilfgaardzkiego szturmu.Jako ostrzesulicy, jak się niedawno obrazowo wyraziłeś.- Foltest wie o tym - parsknął Vizimir.- Dlatego tak usilnie poszukuje Lwiątka, wnuczki Calanthe.Nierozumiecie? Krew nie woda, korona przez małżeństwo.Wystarczy, że odnajdzie dziewczynę i zmusi dozamążpójścia.- Zwariowałeś? - zachłysnął się król Temerii.- Lwiątko nie żyje! Wcale nie poszukuję tej dziewczynki, alegdybym.Nawet mi w głowie nie postała myśl, by ją do czegokolwiek zmuszać.- Nie musiałbyś zmuszać - przerwała Meve, uśmiechając się wdzięcznie.- Wciąż jest z ciebie kawałprzystojnego mężczyzny, krewniaku.A w Lwiątku płynie krew Calanthe.Bardzo gorąca krew.Znałam Cali,gdy była młoda.Kiedy zobaczyła chłopa, to tak przebierała nogami, że jakby chrustu podetkać, zajęłaby siężywym ogniem.Jej córka, Pavetta, matka Lwiątka, była kubek w kubek.To pewnie i Lwiątko daleko niepadło od jabłoni.Trochę zachodu, Foltest, a dziewczyna nie opierałaby się długo.Na to liczysz, przyznajsię?- Pewnie, że na to liczy - zarechotał Demawend.- Ależ sprytny planik wykombinował sobie nasz król!Uderzymy na lewy brzeg, ale zanim się obejrzymy, nasz Foltest odnajdzie i zdobędzie dziewczęceserduszko, będzie miał młodziutką żonkę, którą posadzi na tronie Cintry, a tamtejszy lud będzie płakał zradości i popuszczał w gacie ze szczęścia.Będą mieli przecież swoją królową, krew z krwi i kość z kościCalanthe.Będą mieli królową.tyle że razem z królem.Królem Foltestem.- Ależ wy brednie pleciecie! - wrzasnął Foltest, czerwieniejąc i blednąc na przemian.- Co wam do łbówstrzeliło? W tym, co gadacie, nie ma odrobiny sensu!- W tym jest mnóstwo sensu - powiedział sucho Vizimir.- Bo ja wiem, że tego dziecka ktoś bardzo usilnieposzukuje.Kto, Foltest?- To oczywiste! Vissegerd i Cintryjczycy!- Nie, to nie oni.A przynajmniej nie tylko.Ktoś jeszcze.Ktoś, kogo drogę znaczą trupy.Ktoś, kto nie cofasię przed szantażem, przekupstwem i torturami.Jeśli już przy tym jesteśmy, to czy jegomość o nazwiskuRience jest w służbie u któregoś z was? Ha, po minach widzę, że albo nie jest, albo nie przyznacie się, co najedno wychodzi.Powtarzam: wnuczki Calanthe szukają, szukają w sposób, który zastanawia.Kto jej szuka,pytam?- Do czarta! - Foltest gruchnął pięścią w stół.- To nie ja! Ani mi w głowie nie postało, by się żenić z jakimśdzieciakiem dla jakiegoś tam tronu! Przecież ja.- Przecież ty od czterech lat żyjesz potajemnie z baronową La Valette - uśmiechnęła się znowu Meve.-Kochacie się jak dwa gołąbki, czekacie, by stary baron wreszcie wyciągnął kopyta.Co tak patrzysz?Wszyscy o tym wiemy [ Pobierz całość w formacie PDF ]