[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Irównie mało w niej przyjemnych nut.Dudarz, choć nie mógł słyszeć słów królowej, zakończył swój koncert.Biesiadnicynagrodzili go chaotyczną, wrzaskliwą owacją, po czym z nowym zapałem poświęcili się niszczeniuzapasów jadła i picia, rozpamiętywaniu przebiegu rozmaitych bitew i nieprzyzwoitym żartom oniewiastach.Kudkudak wydawał gromkie odgłosy, nie sposób było jednak stwierdzić, czy była toimitacja kolejnego zwierzęcia, czy próba ulżenia przeładowanemu żołądkowi.Eist Tuirseachnachylił się daleko przez stół.- Królowo - powiedział - istnieją zapewne ważne powody, dla których cały czas poświęcaszwyłącznie panu z-Czteroroga, ale najwyższa pora, byśmy ujrzeli królewnę Pavettę.Na coczekamy? Chyba nie na to, żeby Crach an Craite się spił.A chwila ta jest bliska.- Masz rację, jak zwykle, Eist - Calanthe uśmiechnęła się ciepło.Geralt' nie przestawał siędziwić, jak bogaty był arsenał jej uśmiechów.- Rzeczywiście, mam z wielmożnym Ravixemniezwykle ważne sprawy do omówienia.Nie lękaj się, poświęcę czas i tobie.Ale znasz mojązasadę: najpierw obowiązki, potem przyjemności.Panie Haxo!Uniosła dłoń, skinęła na kasztelana.Haxo wstał bez słowa, skłonił się i szybko pobiegł poschodach, zniknął w ciemnej galeryjce.Królowa znów odwróciła się do wiedz-mina.- Słyszałeś? Rozprawiamy zbyt długo.Jeśli Pavetta przestała już mizdrzyć się przedzwierciadłem, to zaraz tu będzie.Nadstaw zatem uszu, bo powtarzać nie będę.Chcę osiągnąć to, cosobie zamierzyłam, a co ty w miarę trafnie odgadłeś.%7ładnych innych rozwiązań być nie może.Codo ciebie, to masz wybór.Możesz zostać zmuszony do działania moim rozkazem.nadkonsekwencjami nieposłuszeństwa nie uważam za celowe się rozwodzić.Posłuszeństwo, ma sięrozumieć, będzie hojnie nagrodzone.Albo możesz wyświadczyć mi płatną usługę.Zauważ, że niepowiedziałam: "Mogę cię kupić", bo postanowiłam nie urażać twojej wiedzmińskiej dumy.Prawda,że to ogromna różnica?- Ogrom tej różnicy uniknął jakoś mojej uwadze.- Wytężaj więc bardziej uwagę, kiedy mówię do ciebie.Różnica, mój drogi, polega na tym,że kupowanemu płaci się według własnego widzimisię, świadczący usługę sam określa jej cenę.Jasne?- W miarę.Załóżmy więc, że wybieram formę płatnej usługi.Powinienem jednak chybawiedzieć, na czym ta usługa ma polegać?- Nie, nie powinieneś.Rozkaz, i owszem, musi być konkretny i jednoznaczny.Co innego,jeśli mowa o płatnej usłudze.Interesuje mnie efekt.Nic więcej.To twoja sprawa, jakimi środkamimi go zapewnisz.Geralt, unosząc głowę, napotkał czarne, przenikliwe spojrzenie Myszowora.Druid zeSkellige, nie spuszczając z wiedzmina wzroku, kruszył jak gdyby w zamyśleniu trzymany w dłonikawałek chleba, upuszczał okruszynki.Geralt spojrzał w dół.Przed nim, na dębowej desce stołu, okruchy, ziarnka kaszy iczerwonawe fragmenciki skorupy ociężnika poruszały się szybko jak mrówki.Tworzyły runy.Runy połączyły się - na moment - w słowo.W pytanie.Myszowór czekał, nie spuszczając z niego wzroku.Geralt ledwie dostrzegalnie kiwnąłgłową.Druid opuścił powieki, z kamienną twarzą zmiótł okruszki ze stołu.- Szlachetni panowie! - zawołał herold.- Pavetta z Cintry!Goście ucichli, obracając głowy w stronę schodów.Poprzedzana przez kasztelana ijasnowłosego pazia w szkarłatnym kubraczku, Królewna schodziła wolno, z opuszczoną głową.Włosy miała identycznego koloru jak matka - popielatoszare, ale nosiła je splecione w dwa grubewarkocze, sięgające poniżej pasa.Oprócz diademika z misternie rzezbioną gemmą i paska zdrobniutkich złotych ogniwek, ściskającego na biodrach długą srebrnobłękitną suknię, Pavetta nienosiła żadnych ozdób.Eskortowana przez pazia, herolda, kasztelana i Visse-gerda, królewna zajęła wolne krzesłopomiędzy Drogoda-rem a Eistem Tuirseach.Rycerski wyspiarz natychmiast zadbał o jej puchar izabawił rozmową.Geralt nie dostrzegł, by odpowiadała więcej niż jednym słowem.Oczy miałastale spuszczone, przykryte długimi rzęsami, cały czas, nawet podczas hałaśliwych toastów, jakiesypnęły się ku niej z różnych punktów stołu.Niewątpliwie, jej uroda zrobiła wrażenie nabiesiadnikach - Crach an Craite zaprzestał wrzasków, w milczeniu gapił się na Pa-vettę,zapominając nawet o kuflu piwa.Windhalm z Attre także pożerał królewnę wzrokiem, mieniąc sięróżnymi odcieniami czerwieni, jak gdyby już tylko kilka ziarenek piasku w klepsydrze dzieliło good pokładzin.W podejrzanym skupieniu studiowali drobną twarz dziewczynki również Kudkudak ibracia ze Streptu.- Aha - powiedziała cicho Calanthe, najwyrazniej rada z efektu.- I co powiesz, Geralt?Dziewczyna wdała się w matkę, bez fałszywej skromności.Aż mi jej trochę szkoda dla tego rudegokloca, Cracha.Cała moja nadzieja w tym, że może ze szczeniaka wyrośnie ktoś klasy EistaTuirseach.Wszak to ta sama krew.Słuchasz mnie, Ge-rait? Cintra musi sprzymierzyć się zeSkellige, bo wymaga tego interes państwa.Moja córka powinna poślubić odpowiednią osobę, bo tojest moja córka.To właśnie jest efekt, który musisz mi zapewnić.- Ja mam to zapewnić? Czy aby tak się stało, nie wystarczy twoja wola, królowo?- Sprawy mogą potoczyć się tak, że nie wystarczy.- Cóż może być silniejsze od twojej woli?- Przeznaczenie.- Aha.A zatem ja, biedny wiedzmin, mam stawić czoło przeznaczeniu silniejszemu odkrólewskiej woli.Wiedzmin walczący z przeznaczeniem! Cóż za ironia.- Co tu jest ironią?- Mniejsza z tym.Królowo, wygląda na to, że usługa, której żądasz, graniczy zniemożliwością.- Gdyby graniczyła z możliwością - wycedziła Calanthe zza uśmiechniętych warg -poradziłabym sobie z tym sama, nie potrzebowałabym sławnego Geralta z Rivii.Przestańmędrkować.Wszystko jest do załatwienia, to tylko kwestia ceny.Do cholery, w twoimwiedzmińskim cenniku musi figurować cena za to, co graniczy z niemożliwością.Domyślam się,że niemała.Zapewnisz mi efekt, o którym mówiłam, a dam ci to, czego zażądasz.- Jak powiedziałaś, królowo?- Dam, czego zażądasz.Nie lubię, kiedy ktoś każe mi powtarzać.Zastanawia mnie,wiedzminie, czy przed każdą robotą, której się imasz, próbujesz zniechęcić zleceniodawcę równieusilnie jak mnie? Czas ucieka.Odpowiadaj, tak lub nie?- Tak.- Lepiej.Lepiej, Geralt.Twoje odpowiedzi są już znacznie bliższe ideału, coraz bardziejprzypominają te, których oczekuję, gdy stawiam pytania.A teraz wyciągnij dyskretnie lewą rękę ipomacaj za oparciem mojego tronu.Geralt wsunął dłoń pod żółto-niebieskie udrapowanie.Prawie natychmiast natrafił na miecz,płasko przytwierdzony do obitego kurdybanem oparcia.Na dobrze mu znany miecz.- Królowo - powiedział cicho - pomijając już to, co wcześniej mówiłem o zabijaniu ludzi,zdajesz sobie oczywiście sprawę, że na przeznaczenie nie wystarczy miecza?- Zdaję - Calanthe odwróciła głowę.- Potrzebny jest jeszcze wiedzmin trzymający rękojeść.Jak widzisz, zadbałam o to.- Królowo.- Ani słowa więcej, Geralt.Zbyt długo już spiskujemy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Irównie mało w niej przyjemnych nut.Dudarz, choć nie mógł słyszeć słów królowej, zakończył swój koncert.Biesiadnicynagrodzili go chaotyczną, wrzaskliwą owacją, po czym z nowym zapałem poświęcili się niszczeniuzapasów jadła i picia, rozpamiętywaniu przebiegu rozmaitych bitew i nieprzyzwoitym żartom oniewiastach.Kudkudak wydawał gromkie odgłosy, nie sposób było jednak stwierdzić, czy była toimitacja kolejnego zwierzęcia, czy próba ulżenia przeładowanemu żołądkowi.Eist Tuirseachnachylił się daleko przez stół.- Królowo - powiedział - istnieją zapewne ważne powody, dla których cały czas poświęcaszwyłącznie panu z-Czteroroga, ale najwyższa pora, byśmy ujrzeli królewnę Pavettę.Na coczekamy? Chyba nie na to, żeby Crach an Craite się spił.A chwila ta jest bliska.- Masz rację, jak zwykle, Eist - Calanthe uśmiechnęła się ciepło.Geralt' nie przestawał siędziwić, jak bogaty był arsenał jej uśmiechów.- Rzeczywiście, mam z wielmożnym Ravixemniezwykle ważne sprawy do omówienia.Nie lękaj się, poświęcę czas i tobie.Ale znasz mojązasadę: najpierw obowiązki, potem przyjemności.Panie Haxo!Uniosła dłoń, skinęła na kasztelana.Haxo wstał bez słowa, skłonił się i szybko pobiegł poschodach, zniknął w ciemnej galeryjce.Królowa znów odwróciła się do wiedz-mina.- Słyszałeś? Rozprawiamy zbyt długo.Jeśli Pavetta przestała już mizdrzyć się przedzwierciadłem, to zaraz tu będzie.Nadstaw zatem uszu, bo powtarzać nie będę.Chcę osiągnąć to, cosobie zamierzyłam, a co ty w miarę trafnie odgadłeś.%7ładnych innych rozwiązań być nie może.Codo ciebie, to masz wybór.Możesz zostać zmuszony do działania moim rozkazem.nadkonsekwencjami nieposłuszeństwa nie uważam za celowe się rozwodzić.Posłuszeństwo, ma sięrozumieć, będzie hojnie nagrodzone.Albo możesz wyświadczyć mi płatną usługę.Zauważ, że niepowiedziałam: "Mogę cię kupić", bo postanowiłam nie urażać twojej wiedzmińskiej dumy.Prawda,że to ogromna różnica?- Ogrom tej różnicy uniknął jakoś mojej uwadze.- Wytężaj więc bardziej uwagę, kiedy mówię do ciebie.Różnica, mój drogi, polega na tym,że kupowanemu płaci się według własnego widzimisię, świadczący usługę sam określa jej cenę.Jasne?- W miarę.Załóżmy więc, że wybieram formę płatnej usługi.Powinienem jednak chybawiedzieć, na czym ta usługa ma polegać?- Nie, nie powinieneś.Rozkaz, i owszem, musi być konkretny i jednoznaczny.Co innego,jeśli mowa o płatnej usłudze.Interesuje mnie efekt.Nic więcej.To twoja sprawa, jakimi środkamimi go zapewnisz.Geralt, unosząc głowę, napotkał czarne, przenikliwe spojrzenie Myszowora.Druid zeSkellige, nie spuszczając z wiedzmina wzroku, kruszył jak gdyby w zamyśleniu trzymany w dłonikawałek chleba, upuszczał okruszynki.Geralt spojrzał w dół.Przed nim, na dębowej desce stołu, okruchy, ziarnka kaszy iczerwonawe fragmenciki skorupy ociężnika poruszały się szybko jak mrówki.Tworzyły runy.Runy połączyły się - na moment - w słowo.W pytanie.Myszowór czekał, nie spuszczając z niego wzroku.Geralt ledwie dostrzegalnie kiwnąłgłową.Druid opuścił powieki, z kamienną twarzą zmiótł okruszki ze stołu.- Szlachetni panowie! - zawołał herold.- Pavetta z Cintry!Goście ucichli, obracając głowy w stronę schodów.Poprzedzana przez kasztelana ijasnowłosego pazia w szkarłatnym kubraczku, Królewna schodziła wolno, z opuszczoną głową.Włosy miała identycznego koloru jak matka - popielatoszare, ale nosiła je splecione w dwa grubewarkocze, sięgające poniżej pasa.Oprócz diademika z misternie rzezbioną gemmą i paska zdrobniutkich złotych ogniwek, ściskającego na biodrach długą srebrnobłękitną suknię, Pavetta nienosiła żadnych ozdób.Eskortowana przez pazia, herolda, kasztelana i Visse-gerda, królewna zajęła wolne krzesłopomiędzy Drogoda-rem a Eistem Tuirseach.Rycerski wyspiarz natychmiast zadbał o jej puchar izabawił rozmową.Geralt nie dostrzegł, by odpowiadała więcej niż jednym słowem.Oczy miałastale spuszczone, przykryte długimi rzęsami, cały czas, nawet podczas hałaśliwych toastów, jakiesypnęły się ku niej z różnych punktów stołu.Niewątpliwie, jej uroda zrobiła wrażenie nabiesiadnikach - Crach an Craite zaprzestał wrzasków, w milczeniu gapił się na Pa-vettę,zapominając nawet o kuflu piwa.Windhalm z Attre także pożerał królewnę wzrokiem, mieniąc sięróżnymi odcieniami czerwieni, jak gdyby już tylko kilka ziarenek piasku w klepsydrze dzieliło good pokładzin.W podejrzanym skupieniu studiowali drobną twarz dziewczynki również Kudkudak ibracia ze Streptu.- Aha - powiedziała cicho Calanthe, najwyrazniej rada z efektu.- I co powiesz, Geralt?Dziewczyna wdała się w matkę, bez fałszywej skromności.Aż mi jej trochę szkoda dla tego rudegokloca, Cracha.Cała moja nadzieja w tym, że może ze szczeniaka wyrośnie ktoś klasy EistaTuirseach.Wszak to ta sama krew.Słuchasz mnie, Ge-rait? Cintra musi sprzymierzyć się zeSkellige, bo wymaga tego interes państwa.Moja córka powinna poślubić odpowiednią osobę, bo tojest moja córka.To właśnie jest efekt, który musisz mi zapewnić.- Ja mam to zapewnić? Czy aby tak się stało, nie wystarczy twoja wola, królowo?- Sprawy mogą potoczyć się tak, że nie wystarczy.- Cóż może być silniejsze od twojej woli?- Przeznaczenie.- Aha.A zatem ja, biedny wiedzmin, mam stawić czoło przeznaczeniu silniejszemu odkrólewskiej woli.Wiedzmin walczący z przeznaczeniem! Cóż za ironia.- Co tu jest ironią?- Mniejsza z tym.Królowo, wygląda na to, że usługa, której żądasz, graniczy zniemożliwością.- Gdyby graniczyła z możliwością - wycedziła Calanthe zza uśmiechniętych warg -poradziłabym sobie z tym sama, nie potrzebowałabym sławnego Geralta z Rivii.Przestańmędrkować.Wszystko jest do załatwienia, to tylko kwestia ceny.Do cholery, w twoimwiedzmińskim cenniku musi figurować cena za to, co graniczy z niemożliwością.Domyślam się,że niemała.Zapewnisz mi efekt, o którym mówiłam, a dam ci to, czego zażądasz.- Jak powiedziałaś, królowo?- Dam, czego zażądasz.Nie lubię, kiedy ktoś każe mi powtarzać.Zastanawia mnie,wiedzminie, czy przed każdą robotą, której się imasz, próbujesz zniechęcić zleceniodawcę równieusilnie jak mnie? Czas ucieka.Odpowiadaj, tak lub nie?- Tak.- Lepiej.Lepiej, Geralt.Twoje odpowiedzi są już znacznie bliższe ideału, coraz bardziejprzypominają te, których oczekuję, gdy stawiam pytania.A teraz wyciągnij dyskretnie lewą rękę ipomacaj za oparciem mojego tronu.Geralt wsunął dłoń pod żółto-niebieskie udrapowanie.Prawie natychmiast natrafił na miecz,płasko przytwierdzony do obitego kurdybanem oparcia.Na dobrze mu znany miecz.- Królowo - powiedział cicho - pomijając już to, co wcześniej mówiłem o zabijaniu ludzi,zdajesz sobie oczywiście sprawę, że na przeznaczenie nie wystarczy miecza?- Zdaję - Calanthe odwróciła głowę.- Potrzebny jest jeszcze wiedzmin trzymający rękojeść.Jak widzisz, zadbałam o to.- Królowo.- Ani słowa więcej, Geralt.Zbyt długo już spiskujemy [ Pobierz całość w formacie PDF ]