[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeba tylko myśleć w skali głębin czasu.Nie ma żadnego pośpiechu.Rozdział 39Wielka Odyseja KosmicznaRincewind siedział w kącie w budynku Magii Wysokich Energii.Budynek był pusty.Rozeszły się wieści, że tym razem projekt rzeczywiście zostanie zak°ttczony, wiex magowie poszli na lunch.Okrągły świat kręcił się w swej ochronnej sferze, a także - dzięki fizyce, jaką tylko mag potrafi zrozumieć - w przestrzeni, która była nieskończona tylko od środka.- Nieszczęsny, przeklęty świat - zwrócił się Rincewind do świata jako całości.Nigdy właściwie nie miałeś szansy.-Uuk.Było to ciche sieknięcie z przeciwnego końca wielkiej sali.Rincewind zajrzał tam i znalazł bibliotekarza wpatrującego się w omniskop.- Oho, mają już kije - stwierdził, spoglądając na nędzne stado małp.—Dużo im z lego przyjdzie.-Uuk?-Jaszczurki miały ostre muszle na końcach swoich kijów, a przetrwały do dzisiaj? Nie wydaje mi się.Kraby też dobrze sobie radziły.Nawet kleksy próbowały coś osiągnąć.Były jeszcze takie niby-niedźwiedzie, które też obiecująco się zapowiadały.Ale to bez znaczenia.Jednej zimy śnieg nie topnieje, a następnej dwumilowa ściana lodu rozprasowuje cię na skale macierzystej.Albo widzisz zabawne światła na niebie, a zaraz potem próbujesz oddychać płonącą wodą.- Zniechęcony pokręcił głową.- Miły świat.Ładne kolory.Wyjątkowo udane horyzonty, kiedy już człowiek do nich przywyknie.Mnóstwo nudy przerywanej krótkimi okresami śmierci.- Uuk? - powiedział bibliotekarz.- Owszem, może i są trochę do ciebie podobne - przyznał Rincewind.- Większość jaszczurek była trochę podobna do kwestora.Pewnie to przypadek.W końcu wszystko musi być do czegoś podobne.Jako w górze, tak i na dole.W omniskopie, w pewnej odległości za klanem małp, coś smukłego i potężnego śledziło je wśród wysokich traw.-lik! Bibliotekarz zabębnił pięściami o biurko.- Przykro mi.To nie zależy ode mnie.“Żyj i daj żyć innym”, to moje motto.Właściwie “daj żyć mnie”, ale to prawie na jedno wychodzi.Bibliotekarz wybiegł z sali, gwałtownie wymachując rękami nad głową, co znaczyło, że naprawdę się spieszy.Rincewind dogonił go przy wejściu do głównego budynku, a potem kłusował za nim krętą drogą przez niezbyt reprezentacyjne regiony uniwersytetu, krainę komórek na szczotki, zapomnianych składzików i gabinetów najmniej ważnych pracowników.Chociaż korzystali ze wszystkich możliwych skrótów, dopiero po dłuższej chwili dotarli do gabinetu profesora nadzwyczajnego okrutnej i niezwykłej geografii, z imieniem “Rincewind” wypisanym na drzwiach kredą.Orangutan szarpnięciem otworzył drzwi i zdecydowanym krokiem podszedł do wielkiego stosu pudeł.- Tego.To kolekcja kamieni - poinformował Rincewind.-Ja.tego.ja je kataloguję i one, tego.należą do uniwersytetu.Nie powinieneś ich tak rozrzucać.- Uuk!Bibliotekarz wyprostował się, podnosząc kilka dużych kamieni, które Rincewind rozpoznał jako nierówne, ostre, kruche i nieprzyjazne.- Co.? Dlaczego.?Bibliotekarz podszedł do Bagażu i kopnął go mocno.Wieko otworzyło się posłusznie i kamienie trafiły do wnętrza.Małpa wróciła po dalsze okazy krzemieni.- Tego.- zaczął Rincewind, ale zrezygnował.Chwila nie wydawała się odpowiednia do wznoszenia protestów.Musiał biec za bibliotekarzem i Bagażem przez całą drogę, aż do budynku Magii Wysokich Energii.Zanim tam dotarł, małpa stukała już ciężko w jedną z klawiatur HEX-a.Rincewind spróbował jeszcze raz.- Tego.Czy nie powinieneś.?Przerwał mu grzechot urządzenia piszącego.Wypisało:+++ Nowe Parametry Skafandra Przyjęte +++Po drugiej stronie sali, gdzie na granicy nieistnienia migotały szkieletowe skafandry wirtualne, jeden z nich zaczął zmieniać kształt.Ramiona się poszerzyły, ręce wydłużyły, nogawki skróciły trochę.+++ Regulacja Zakończona.Do Twarzy Ci W Nim +++Rincewind cofnął się, gdy bibliotekarz, niosąc pod obu pachami po sporej bryle krzemienia, wstąpił do magicznego kręgu i roziskrzył się, gdy objął go skafander.- Nie zamierzasz chyba im pomagać? - spytał Rincewind.- Uuk?- Nie, nie, w porządku, żaden problem - zapewnił Rincewind.Nie należy kłócić się z małpą trzymającą kamień.- Najwyższy czas, żeby ktoś wreszcie spróbował.Bibliotekarz przygasł i stał się widmem zawieszonym nad podłogą.Rincewind został sam w pustej sali.Przez chwilę pogwizdywał nerwowo.W swojej wnęce HEX zaczął się mienić, jak zawsze, kiedy próbował umożliwić magowi interakcję z Projektem.- Niech to licho! - rzucił w końcu Rincewind, zmierzając do skafandrów.- Sam na pewno coś zepsuje [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl