[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie proszę o wiele.Uwierzcie mi, nawet na Ziemi dziewczyny nie ustawiają się w kolejkęprzed drzwiami botanika/inżyniera mechanika.No ale bez przesady.W każdym razie będę jechał wolniej.Jakbym… pełzał.To powinno mi dać wystarczająco dużoczasu na reakcję, gdyby jedno koło zaczęło tonąć w piachu.Dodatkowo mniejsza prędkość zapewnimi większy moment obrotowy, sprawiając, że będzie mniejsze ryzyko stracenia przyczepności.Do tej pory jechałem z prędkością 25 km/h, więc zwolnię do pięciu.Nadal zmierzam w kierunkukońca rampy, a całość ma tylko czterdzieści pięć kilometrów.Mogę się nie spieszyć i bezpieczniezjechać na dół w jakieś osiem godzin.Zrobię to jutro.Znów brak światła słonecznego.Kolejny plus: gdy zjadę z rampy i ruszę prosto wkierunku MAV-u, oddalę się od ściany krateru.To sprawi, że będę mógł się cieszyć światłemsłonecznym przez cały dzień, nie tylko przez pół.Jeśli wrócę na Ziemię, będę sławny, nie? Nieustraszony astronauta, który pokonał wszelkieprzeciwności losu, prawda? Założę się, że to się spodoba kobietom.Większa motywacja, żeby przeżyć.*– Wygląda na to, że wszystko naprawił – wyjaśniła Mindy.– Jego dzisiejsza wiadomośćbrzmiała: TERAZ JEST LEPIEJ, więc zgaduję, że wszystko działa.Badawczo przyjrzała się uśmiechniętym twarzom w sali.– Wspaniale – powiedział Mitch.– Doskonałe wieści – dobiegł głos Bruce’a z głośnika telefonu.Venkat pochylił się w kierunku telefonu i zapytał:– Jak idą plany modyfikacji MAV-u, Bruce? JPL skończy niedługo opracowywać procedurę?– Harujemy całą dobę.Większość poważnych problemów już rozwiązaliśmy.Teraz zajmujemy sięszczegółami.– Dobrze, dobrze.Jakieś niespodzianki, o których powinienem wiedzieć?– Hm… Kilka.Ale to chyba nie jest najlepsze miejsce do omawiania tego.Będę w Houston zgotową procedurą za dzień lub dwa.Wtedy o tym pogadamy.– To nie wróży nic dobrego.Ale dobrze, zajmiemy się tym później.– Mogę rozgłosić wieści? – spytała Annie.– Byłoby fajnie zobaczyć w dzisiejszychwiadomościach coś więcej niż tylko zdjęcia miejsca, gdzie miał wypadek.– Zdecydowanie – odparł Venkat.– Miło mieć dla odmiany jakieś dobre wieści.Mindy, kiedy ondotrze do MAV-u?– Przy swoim zwyczajnym dystansie dziewięćdziesięciu kilometrów na sol, powinien tam dotrzećw solu pięćset czwartym.Może w pięćset piątym, jeśli nie będzie się spieszył.Zawsze jeździwcześnie rano i kończy około południa – powiedziała, sprawdzając program w komputerze.–Południe sola pięćset czwartego będzie o jedenastej czterdzieści jeden w środę czasu Houston.Południe sola pięćset piątego będzie w czwartek o dwunastej dwadzieścia jeden.– Mitch, kto zajmuje się komunikacją z MAV-em Aresa 4?– Zespół kontroli misji Aresa 3.Będą w sali kontrolnej numer dwa.– Zakładam, że tam będziesz?– Jasne.– Ja też.WPIS W DZIENNIKU: SOL 502.W każde Święto Dziękczynienia moja rodzina jechała z Chicago do Sandusky.Ośmiogodzinnapodróż.Tam mieszkała siostra mojej mamy.Zawsze prowadził tata, a był najwolniej jeżdżącym,najostrożniejszym kierowcą, który kiedykolwiek usiadł za kółkiem.Serio.Zawsze jeździł, jakby zdawał właśnie egzamin na prawo jazdy.Nigdy nie przekraczałdozwolonej prędkości, zawsze trzymał ręce na kierownicy na godzinie dziesiątej i drugiej, przedkażdą jazdą ustawiał lusterka, sami wiecie.To mnie doprowadzało do szału.Jak jechaliśmy autostradą, to samochody wyprzedzały nas zlewej i z prawej.Niektórzy kierowcy trąbili, ponieważ jazda z dozwoloną prędkością stwarzazagrożenie na drodze.Miałem ochotę wysiąść i pchać samochód.Czułem się dziś tak cały cholerny dzień.Prędkość 5 km/h to dosłownie tempo chodu.A jechałemtak przez osiem godzin.Ale wolna prędkość miała zapewnić, że nie wpadnę więcej w żadną jamę wypełnioną pyłem.No ioczywiście w żadną nie wpadłem.Mógłbym jechać z pełną prędkością i nie mieć żadnychproblemów.Ale przezorny zawsze ubezpieczony.Dobre wieści są takie, że zjechałem z rampy.Rozbiłem obóz, gdy tylko ziemia się wyrównała.Skończył mi się dziś już czas przeznaczony na jazdę.Mógłbym pojechać dalej, nadal mam 15 procentenergii w akumulatorze czy coś takiego.Ale chciałem, żeby moje panele słoneczne złapały tyleświatła słonecznego, ile tylko można.W końcu jestem w basenie Schiaparellego! Daleko od ściany krateru.Teraz będę miał całe dniwypełnione światłem.Zdecydowałem, że to była bardzo specjalna okazja.Zjadłem posiłek, oznaczony jako „PrzeżyłemCoś, Co Powinno Mnie Zabić”.Och, mój Boże, zapomniałem, jak smakuje prawdziwe jedzenie.Jeśli będę miał szczęście, w ciągu kilku dni zjem „Przyjazd”.WPIS W DZIENNIKU: SOL 503.Nie naładowałem akumulatorów w takim stopniu jak zwykle.Z powodu wydłużonego czasu jazdy.Zanim zapadła noc, zdążyłem naładować tylko do 70 procent.Tak więc dzisiejsza jazda byłaskrócona.Przejechałem sześćdziesiąt trzy kilometry i musiałem rozbić obóz.Ale nie martwię się tym.Jestemtylko sto czterdzieści kilometrów od MAV-u.To znaczy, że dotrę tam pojutrze.Cholera jasna, naprawdę to zrobię!WPIS W DZIENNIKU: SOL 504.Kurde, jest super! Kurde! Kurde!Dobra, spokój.Spokój.Przejechałem dziś dziewięćdziesiąt kilometrów.Szacuję, że jestem pięćdziesiąt kilometrów odMAV-u.Powinienem tam jutro dojechać.Jestem podekscytowany, ale oto co mnie naprawdępodjarało: złapałem dziś sygnał z MAV-u.NASA sprawiła, że MAV nadaje sygnał naprowadzający Habu Aresa 3.Czemu mieliby to zrobić?Ma to sens.MAV jest lśniącą, doskonale działającą maszyną, gotową zrobić, co jej każą.A kazali jejudawać, że jest Habem Aresa 3 , żeby mój łazik złapał sygnał i powiedział mi, gdzie znajduje się jegoźródło.To wyjątkowo dobry pomysł! Nie będę musiał błądzić po okolicy i szukać.Jadę prosto namiejsce.Odbierałem sygnał tylko przez chwilę, będę łapał go tym częściej, im bliżej będę.Dziwnie jestmyśleć, że wydma może zakłócić moją komunikację z MAV-em, kiedy może on kontaktować się zZiemią bez żadnych przeszkód.MAV ma potrójny system łączności, ale wszystkie są niezwyklekierunkowe i pozwalają na komunikację wzdłuż linii wzroku.No i nie ma żadnych wydm międzyMAV-em i Ziemią.Jakoś udało im się zrobić, żeby MAV nadawał sygnał promieniście, chociaż ten sygnał jest słaby.Iodebrałem go!Moja dzisiejsza wiadomość brzmiała: ODEBRAŁEM SYGNAŁ NAPROWADZAJĄCY.Gdybymmiał więcej kamieni, dodałbym: DOSKONAŁY POMYSŁ! Ale to naprawdę piaszczysta okolica.*MAVczekałwpołudniowo-zachodniejczęściSchiaparellego.Jegoimponującydwudziestosiedmiometrowy kadłub błyszczał w południowym słońcu.Łazik, ciągnąc przyczepę,pokonał pobliską wydmę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl