[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kandydaci podchodzili do jaj, ich białe tuniki trzepotały na porannym wietrze.Stłumił rozbawienie, kiedy chłopcy wszedłszy głębiej na gorące piaski, zaczęli żwawo przebierać nogami.Kiedy doszli na miejsce, ustawili się w luźne półkole wokół łagodnie kołyszących się jaj.Ramoth wydała z siebie odgłos przypominający pełne dezaprobaty warknięcie, które wszyscy chłopcy zignorowali, ale Piemur zauważył, że ten, który był jej najbliżej, ukradkiem nieco się odsunął.Przez widownię przebiegł spłoszony pomruk, kiedy jedno z jaj zakołysało się gwałtowniej.Nagłe pęknięcie skorupy wydawało się odbijać echem po wysoko sklepionej jaskini, a smoki na wyższych kondygnacjach zanuciły jeszcze głośniej na zachętę.Wylęg naprawdę się zaczął.Piemur nie wiedział, gdzie patrzeć, ponieważ publiczność była równie frapująca, jak samo Wylęganie: jeźdźcy smoków mieli rozjarzone twarze, przeżywali na nowo ten czarodziejski moment, kiedy Naznaczyli smocze pisklę, które stało się towarzyszem ich żyda, kiedy ich umysły na zawsze już się złączyły.Na twarzach innych malowała się nadzieja, gdy z zapartym tchem czekali na moment, kiedy ich chłopcy zostaną wybrani lub odrzuceni przez smoczątka.Jaszczurki ogniste w pełnej szacunku ciszy przycupnęły na ramionach właścicieli.A Piemur, który nie mógł nawet marzyć o Naznaczeniu smoka, przypomniał sobie nie spełnioną obietnicę, że kiedyś będzie miał swoją jaszczurkę ognistą.Zastanawiał się, czy Menolly pamiętała o tej obietnicy.Albo czy kiedykolwiek będzie miał okazję, żeby jej o niej przypomnieć.— Tam jest Felessan — powiedziała Menolly, szturchając go łokciem.Wskazała na długonogą postać.Chłopiec miał tak bujną czuprynę, że wyglądał jakby miał za dużą głowę.— On chyba się w ogóle nie denerwuje — powiedział Piemur, kiedy zauważył oznaki niepokoju u innych kandydatów, którzy nerwowo poruszali się albo niepotrzebnie gnietli tuniki w palcach.Zgodny okrzyk odwrócił ich uwagę od Felessana i zobaczyli, że kilka następnych jaj zakołysało się gwałtownie, kiedy pisklęta walczyły, żeby się uwolnić.Nagle jedno z jaj pękło i na gorący piasek wypadł z niego na łapy wilgotny, mały brunatny smoczek.Ciągnąc za sobą swoje krucho wyglądające skrzydła zaczął rzucać się to tu, to tam, wołając żałośnie, podczas gdy dorosłe smoki nuciły zachęcająco, wspomagane przez na wpół nucenie, na wpół wycie Ramoth.Chłopcy, którzy znajdowali się najbliżej smoczątka, usiłowali stanąć mu na drodze, mając nadzieję, że go Naznaczą, ale on chwiejnie wyszedł z ich koła i potykając się szedł przez piaski z żałosnym, rozpaczliwym krzykiem, aż odwróciła się druga grupa chłopców.Jeden z nich, popchnięty przez jakiś instynkt, zrobił krok do przodu.Okrzyki małego brunatnego smoczka stały się radosne, próbował rozpostrzeć swoje mokre skrzydła, żeby pokonać dzielącą ich odległość, ale chłopiec popędził do niego, zaczął pieścić jego głowę i barki, klepać go po wilgotnych skrzydłach, podczas gdy malutki smoczek triumfalnie nucił, a jego przypominające klejnoty oczy jarzyły się błękitem i fioletem miłości i oddania.Dokonało się pierwsze tego dnia Naznaczenie!Piemur usłyszał pełne głębokiej satysfakcji westchnienie Menolly i wiedział, że przeżywa ona na nowo ten moment, kiedy trzy Obroty temu Naznaczyła swoje jaszczurki ogniste w jaskini u Smoczych Skał.Znowu przeszyło go ostre ukłucie zazdrości.Kiedy zasłuży sobie na jaszczurkę ognistą?Podniecone krzyki zwróciły znowu jego uwagę na teren Wylęgarni, gdzie następne jaja pękały, ukazując swoich lokatorów.— Uważaj na Felessana, Piemurze! Niedaleko od niego jest spiżowy.— zawołała Mirrim, łapiąc w podnieceniu Piemura za ramię.— I dwa brunatne, i błękitny — dodała Menolly, niemal tak samo podekscytowana, i aż pochyliła się usiłując myślą skierować malutkiego spiżowego smoka do Felessana.— On zasługuje na spiżowego! Zasługuje!— Jeżeli ten smok go będzie chciał — powiedziała Mirrim sentencjonalnie.— Samo to, że jest synem Przywódców Weyru.— Zamknij się, Mirrim — powiedział Piemur z rozdrażnieniem zaciskając pięści, usiłując przyspieszyć Naznaczenie.Felessan zdawał sobie sprawę, że spiżowe smoczątko jest blisko, ale podobnie świadoma była tego garść innych kandydatów.Małe stworzonko, chwiejąc się niepewnie na swoich uginających się łapkach, wydawało się przez moment nie dostrzegać żadnego z nich.A potem klinowaty łebek opadł w dół i zarył się w piasku.Tego już było za wiele.Felessan łagodnie podniósł zwierzątko, zamarł nagle w bezruchu, a kiedy zachodziło Naznaczenie jego przyjaciele wyraźnie widzieli wyraz radosnego uniesienia na jego twarzy.Trąbienie Ramoth zdumiało wszystkich, tak że zapadła długa chwila ciszy; ale nic dziwnego, pomyślał Piemur, że F'lar i Lessa obejmują się na widok swego jedynego dziecka, które Naznaczyło spiżowego smoka!W chwilę później Piemur myślał, że to całe podniecenie skończyło się aż za szybko.Żałował, że wszystkie smoczęta Wylęgały się naraz i nie można było przedłużyć tego uczucia zawrotnego szczęścia.Ale było też nieco zawodu i smutku, bo jajom przedstawiano tylu kandydatów, że nie wszyscy mogli Naznaczyć.Tylko jeden mały, zielony smoczek nie Naznaczył i żałośnie pomiaukując szedł chwiejnie od jednego kandydata do drugiego; patrzył każdemu z nich w twarz, najwyraźniej szukał właściwego chłopca.Mała smoczyca doszła aż do ławek, pomimo usiłowań pozostałych kandydatów, żeby zwrócić na siebie jej uwagę i zatrzymać ją na terenie Wylęgarni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Kandydaci podchodzili do jaj, ich białe tuniki trzepotały na porannym wietrze.Stłumił rozbawienie, kiedy chłopcy wszedłszy głębiej na gorące piaski, zaczęli żwawo przebierać nogami.Kiedy doszli na miejsce, ustawili się w luźne półkole wokół łagodnie kołyszących się jaj.Ramoth wydała z siebie odgłos przypominający pełne dezaprobaty warknięcie, które wszyscy chłopcy zignorowali, ale Piemur zauważył, że ten, który był jej najbliżej, ukradkiem nieco się odsunął.Przez widownię przebiegł spłoszony pomruk, kiedy jedno z jaj zakołysało się gwałtowniej.Nagłe pęknięcie skorupy wydawało się odbijać echem po wysoko sklepionej jaskini, a smoki na wyższych kondygnacjach zanuciły jeszcze głośniej na zachętę.Wylęg naprawdę się zaczął.Piemur nie wiedział, gdzie patrzeć, ponieważ publiczność była równie frapująca, jak samo Wylęganie: jeźdźcy smoków mieli rozjarzone twarze, przeżywali na nowo ten czarodziejski moment, kiedy Naznaczyli smocze pisklę, które stało się towarzyszem ich żyda, kiedy ich umysły na zawsze już się złączyły.Na twarzach innych malowała się nadzieja, gdy z zapartym tchem czekali na moment, kiedy ich chłopcy zostaną wybrani lub odrzuceni przez smoczątka.Jaszczurki ogniste w pełnej szacunku ciszy przycupnęły na ramionach właścicieli.A Piemur, który nie mógł nawet marzyć o Naznaczeniu smoka, przypomniał sobie nie spełnioną obietnicę, że kiedyś będzie miał swoją jaszczurkę ognistą.Zastanawiał się, czy Menolly pamiętała o tej obietnicy.Albo czy kiedykolwiek będzie miał okazję, żeby jej o niej przypomnieć.— Tam jest Felessan — powiedziała Menolly, szturchając go łokciem.Wskazała na długonogą postać.Chłopiec miał tak bujną czuprynę, że wyglądał jakby miał za dużą głowę.— On chyba się w ogóle nie denerwuje — powiedział Piemur, kiedy zauważył oznaki niepokoju u innych kandydatów, którzy nerwowo poruszali się albo niepotrzebnie gnietli tuniki w palcach.Zgodny okrzyk odwrócił ich uwagę od Felessana i zobaczyli, że kilka następnych jaj zakołysało się gwałtownie, kiedy pisklęta walczyły, żeby się uwolnić.Nagle jedno z jaj pękło i na gorący piasek wypadł z niego na łapy wilgotny, mały brunatny smoczek.Ciągnąc za sobą swoje krucho wyglądające skrzydła zaczął rzucać się to tu, to tam, wołając żałośnie, podczas gdy dorosłe smoki nuciły zachęcająco, wspomagane przez na wpół nucenie, na wpół wycie Ramoth.Chłopcy, którzy znajdowali się najbliżej smoczątka, usiłowali stanąć mu na drodze, mając nadzieję, że go Naznaczą, ale on chwiejnie wyszedł z ich koła i potykając się szedł przez piaski z żałosnym, rozpaczliwym krzykiem, aż odwróciła się druga grupa chłopców.Jeden z nich, popchnięty przez jakiś instynkt, zrobił krok do przodu.Okrzyki małego brunatnego smoczka stały się radosne, próbował rozpostrzeć swoje mokre skrzydła, żeby pokonać dzielącą ich odległość, ale chłopiec popędził do niego, zaczął pieścić jego głowę i barki, klepać go po wilgotnych skrzydłach, podczas gdy malutki smoczek triumfalnie nucił, a jego przypominające klejnoty oczy jarzyły się błękitem i fioletem miłości i oddania.Dokonało się pierwsze tego dnia Naznaczenie!Piemur usłyszał pełne głębokiej satysfakcji westchnienie Menolly i wiedział, że przeżywa ona na nowo ten moment, kiedy trzy Obroty temu Naznaczyła swoje jaszczurki ogniste w jaskini u Smoczych Skał.Znowu przeszyło go ostre ukłucie zazdrości.Kiedy zasłuży sobie na jaszczurkę ognistą?Podniecone krzyki zwróciły znowu jego uwagę na teren Wylęgarni, gdzie następne jaja pękały, ukazując swoich lokatorów.— Uważaj na Felessana, Piemurze! Niedaleko od niego jest spiżowy.— zawołała Mirrim, łapiąc w podnieceniu Piemura za ramię.— I dwa brunatne, i błękitny — dodała Menolly, niemal tak samo podekscytowana, i aż pochyliła się usiłując myślą skierować malutkiego spiżowego smoka do Felessana.— On zasługuje na spiżowego! Zasługuje!— Jeżeli ten smok go będzie chciał — powiedziała Mirrim sentencjonalnie.— Samo to, że jest synem Przywódców Weyru.— Zamknij się, Mirrim — powiedział Piemur z rozdrażnieniem zaciskając pięści, usiłując przyspieszyć Naznaczenie.Felessan zdawał sobie sprawę, że spiżowe smoczątko jest blisko, ale podobnie świadoma była tego garść innych kandydatów.Małe stworzonko, chwiejąc się niepewnie na swoich uginających się łapkach, wydawało się przez moment nie dostrzegać żadnego z nich.A potem klinowaty łebek opadł w dół i zarył się w piasku.Tego już było za wiele.Felessan łagodnie podniósł zwierzątko, zamarł nagle w bezruchu, a kiedy zachodziło Naznaczenie jego przyjaciele wyraźnie widzieli wyraz radosnego uniesienia na jego twarzy.Trąbienie Ramoth zdumiało wszystkich, tak że zapadła długa chwila ciszy; ale nic dziwnego, pomyślał Piemur, że F'lar i Lessa obejmują się na widok swego jedynego dziecka, które Naznaczyło spiżowego smoka!W chwilę później Piemur myślał, że to całe podniecenie skończyło się aż za szybko.Żałował, że wszystkie smoczęta Wylęgały się naraz i nie można było przedłużyć tego uczucia zawrotnego szczęścia.Ale było też nieco zawodu i smutku, bo jajom przedstawiano tylu kandydatów, że nie wszyscy mogli Naznaczyć.Tylko jeden mały, zielony smoczek nie Naznaczył i żałośnie pomiaukując szedł chwiejnie od jednego kandydata do drugiego; patrzył każdemu z nich w twarz, najwyraźniej szukał właściwego chłopca.Mała smoczyca doszła aż do ławek, pomimo usiłowań pozostałych kandydatów, żeby zwrócić na siebie jej uwagę i zatrzymać ją na terenie Wylęgarni [ Pobierz całość w formacie PDF ]