[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zespól Stiyyunga nadpłynął nad południową grań zamykającą tę stro­nę kanionu.Tam aeronauci Stiyyunga rzucili kotwice ocze­kującym ludziom.Znajdujący się w dole żołnierze L’Toff starali się je schwycić i umocować.Gdy oddział Gatha znalazł się nad pomocną granią, wszys­tkie te czynności zostały powtórzone.Aeronauci nie mieli okazji przećwiczyć techniki cumowa­nia.Na szczęście, zdryfował tylko jeden balon z południowego zespołu.Nie zdołał się zakotwiczyć i teraz wznosił się gwał­townie, odpływając na wschód.Straty były więc mniejsze, niż Gath oczekiwał.I tak mieli zamiar wysłać jeden balon na wschód z meldunkiem dla króla Coylii.Jeżeli ten balon zdoła we właściwym czasie wznieść się na wystarczająco dużą wysokość, nawet szybowce Kre­mera nie zdołają przeszkodzić w przekazaniu meldunku.O ile naziemne oddziały L’Toff zaczęły wiwatować, widząc balony unoszące się nad nimi, o tyle znajdujący się w dole wrogowie spoglądali w górę z przerażeniem.Rozeszły się już słuchy o wielkim, okrągłym potworze, który parę miesięcy temu z rykiem przeleciał nocą nad Zuslik.A teraz mieli przed sobą dziesięć takich olbrzymów, które patrzyły na nich w dół z wściekłością.Atakujący wycofali się w panice z wyżej położonych redut i szeptali nerwowo między sobą, gdy tym­czasem ich dowódcy zastanawiali się nad nową sytuacją.W miejscu, które L’Toff wybrali na swoją główną linię obrony, teren był niezwykle trudny.Szereg przygotowanych z góry, śmiercionośnych lawin kamiennych mógł sprawić, że każdy czołowy szturm drogo by kosztował atakujących.Ale przy tym systemie obrony, aby zapewnić spokój wal­czącym na górze wojownikom L’Toff, należało powstrzymać szybowce Kremera.W tym właśnie celu wysłany został oddział balonowy.Czas próby nie dał na siebie długo czekać.- Tam! - Wskazał młody łucznik w gondoli Gatha.Na tle oświetlonych słońcem chmur, wysoko w niebie południa rysowały się wyraźnie przynajmniej dwa tuziny czar­nych kształtów.Szybowce wyglądały w oddali jak sokoły i nagle pochyliły się w zakręcie jak te wielkie, drapieżne ptaki.- Przygotować się! - krzyknął kapitan sąsiedniej gon­doli.Przez pozornie długi czas wydawało się, że nieprzyjaciels­kie maszyny są małe i oddalone.Aż nagle, w jednej chwili spadły na nich! Wszędzie wokół Gatha łucznicy wołali:- Tam! Strzelajcie!- Nadlatują zbyt szybko!- Przestań narzekać, chłopie! Staraj się ich powstrzymać!Kakofonia głosów niemal w równym stopniu wyprowadzała z równowagi jak ohydne, czarne skrzydła przemykające mię­dzy balonami.- Jahuu! Mam jednego!- Wspaniale! Ale nie podniecaj się!- Uważajcie na dziryty!W ciągu kilku zaledwie sekund rozległy się wrzaski bólu i okrzyki triumfu.Wtem, niemal równie błyskawicznie jak nadleciały, szybowce zaczęły oddalać się szybko, sunąc wzdłuż krawędzi grani w kierunku precyzyjnie zaznaczonych na mapach prądów wznoszących.Trzy maszyny dywizjonu leżały w dole roztrzaskane na rumowisku skalnym.Jeden szybowiec z rozdartym smoczym skrzydłem nie zdo­łał wyjść z nurkowania i obserwowany przez Gatha rozbił się o stok urwiska.Obrońcy zarówno na górze, jak i na dole zaczęli wiwatować.- Dobra! - wrzasnął ochryple Gath, gdy tylko zdołał złapać oddech.- Oni powrócą i następnym razem nie zdo­łamy odeprzeć ich tak łatwo! A dopóki nie powrócą, zajmijmy się nieprzyjacielem na ziemi.Wybierzcie cele i niech każda strzała trafi.Zdobycie nowej amunicji stwarzało trudności.Uzupełnienie jej byłoby powolne i ryzykowne.A obecnie nieprzyjaciel­scy dowódcy wojsk naziemnych z całą pewnością rzucą wszystkie siły na miejsca, w których zakotwiczone były balony osłonowe.Już w tej chwili Gath widział, że najeźdźcy przegrupowują swe oddziały do szturmu na przeciwległy stok wąwozu, gdzie umocowane były cztery balony Stiyyunga Sigela.Od tej chwili ataki następowały co godzina.Łucznicy zadali najeźdźcom na ziemi straszliwe straty.Ale każda utracona strzała była bezcenna - ze względu na proces tworzenia, na utracone zużycie i trudność w dostarczaniu uzupełnień pod ogniem.Gdy bitwa trwała dalej, obrońcy ginęli również - pojedyn­czo, po dwóch.Wojownicy L’Toff, którzy walczyli na ziemi, starali się utrzymać pozycje i obronić kotwicowiska.Wojska baronów równie desperacko chciały zająć granie.Popołudnie minęło jak długa, śmiertelna męczarnia.Po kilku godzinach sytuacja zaczęła się wyjaśniać.Tu, na północnej grani, jak na razie obrona uwieńczona była sukcesem.Łucznicy Gatha zadali ciężkie straty sztur­mującym, którzy próbowali wspiąć się na zbocza i odparli trzy kolejne ataki szybowców.Ale na południu sytuacja zaczęła układać się źle.Zanim słońce zaszło za najwyższe szczyty, południowa grupa Sigela straciła dwa balony.Jeden, którego powłoka została prze­dziurawiona, opadł wolno na ziemię.Drugi, gdy zdobyto miejsce, w którym był zakotwiczony, zdryfował ponad wscho­dnią równinę.Opadając, poruszał się zbyt wolno i wreszcie został strącony deszczem dzirytów z szybowców Kremera, które okrążyły go ze wszystkich stron jak wilki ranną owcę.Gath zastanawiał się, czy Stiyyung zdoła utrzymać się do zapadnięcia nocy.Pozostałe dwa balony południowej grupy niezbyt mogły wspierać się nawzajem.Z uczuciem bezsiły obserwował przybyłe późnym popołu­dniem nieprzyjacielskie posiłki.w tym tuzin nowych szybow­ców.Można było odnieść wrażenie, że Kremer ma ich niewy­czerpaną ilość! Albo to, albo jego generałowie ogołacali inne fronty ze wsparcia lotniczego, aby zlikwidować sprawiający im kłopoty punkt w centrum.Kiedy popołudnie zbliżało się do końca, Gath spostrzegł, jak całe stado szybowców spłynęło na dwa balony na samotym zboczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl